#Dziennik
Podsumowanie roku 2013
Już za kilkanaście dni będziemy musieli przywyknąć do ‚czwórki’ w dacie. Postanowiłem zamknąć ten rok nieco wcześniej robiąc podsumowanie najlepszych 365 dni w moim życiu.
Jak poznałem swój ideał?
Historia ekstremalnie krótkiej znajomości. Bez seksu po pięciu minutach, ale z dużym ładunkiem emocjonalnym. Dziewczyna, którą wspominam do dziś, bo ponad roku nie spotkałem kobiety, która zrobiłaby na mnie tak wielkie wrażenie niespotykanym połączeniem urody, inteligencji i nieokiełznanej seksualności bezwstydnie spuszczonej ze smyczy…
Za co polubiłem Warszawę?
Odkąd pamiętam, wszyscy narzekają na stolicę. Że chujowa, że brudna, że każdy gdzieś się spieszy, że ‚warszafffka’, że sponsoring i hipsteriada. Też miałem takie nastawienie, ale odkąd się przeprowadziłem zmieniło mi się o 180 stopni.
Październik był boski
Warszawa podoba mi się coraz bardziej. Przez pierwsze parę tygodni nie działo się kompletnie nic, za to teraz dzieje się tyle, że nie wyrabiam się na zakrętach.
Wychodząc naprzeciw burzy
W przyrodzie wszystko dąży do równowagi. Dlatego, nawet po wielkich zmianach, bardzo szybko przystosowujemy się do nowych warunków. Wpadamy w wir codzienności, życie powszednieje i bardzo łatwo jest stracić z oczu to, co liczy się w nim najbardziej. Właśnie wtedy przychodzi sztorm. Uderza nagle, bez żadnej zapowiedzi, wyrywając nas z apatii i sprawiając, że wracamy do korzeni, stawiając czoła wszystkim demonom, które staraliśmy się skrzętnie zamieść pod łóżko.


17 sierpnia 2015
11 kwietnia 2019


