Please enable JavaScript to view the comments powered by Disqus.
08 Lis
 KOMENTARZY
, , ,
#Dziennik

Za co polubiłem Warszawę?

Odkąd pamiętam, wszyscy narzekają na stolicę. Że chujowa, że brudna, że każdy gdzieś się spieszy, że ‚warszafffka’, że sponsoring i hipsteriada. Też miałem takie nastawienie, ale odkąd się przeprowadziłem zmieniło mi się o 180 stopni.

Najbardziej zadowolony jestem z grona moich znajomych. Spędzam czas z ludźmi kreatywnymi, pozytywnymi, którzy zarażają mnie swoją ambicją oraz motywacją do sięgania po wymarzone cele. W moim życiu w obecnej chwili nie ma ani jednej toksycznej osoby, nikogo kto ściągałby mnie w dół lub próbował w jakikolwiek sposób podcinać skrzydła.

To prawda, część ludzi w tym mieście jest bardzo zabiegana, wessana głęboko w system. Jest dużo biurowców, cała masa krawaciarzy. W niektórych klubach dziewczyny przychodzą tylko po to, by poznać tłustego, siwego sponsora, który zabierze je na Hawaje. Nie można przejść dwóch przecznic, by nie zostać obrzuconym ulotkami, na które nawet się nie zerka wrzucając do śmietnika. Gdy świeci słońce, pod Pałacem Kultury wygrzewają się menele, odparowując wypity w nocy alkohol. Gdy palisz fajkę na własnym balkonie, z sąsiedniego wychyla się nafaszerowana dropsami babcia, by soczyście Cię opierdolić.

Z drugiej strony jednak mamy śliczne dziewczęta na wysokich szpilkach, które chętnie napiją się z Tobą kawy. Świetne kluby i seksowne, klimatyczne puby. Mamy też prawdziwie wyluzowanych ludzi, tylko trzeba chcieć ich poznać. Zakładając, że wszyscy w Wwie są spięci zamykasz się na tysiące możliwości. Zakładając, że ta kobieta przy barze czeka na sponsora tracisz szansę. Idź i sprawdź. Nie oceniaj po okładce. Towarzystwo w Warszawskich klubach będzie Ci się wydawało hermetyczne, dopóki nie przekonasz się, czy jest tak w rzeczywistości, czy to tylko Twoje okulary, przez które patrzysz na stolicę.

Dobre wspomnienia to podstawa. Najcudowniejsza noc w Warszawie, jaką pamiętam to ta, kiedy wybraliśmy się ze znajomymi rowerami na zamknięty odcinek autostrady. Była już skończona, ale do otwarcia zostało jeszcze kilkanaście dni. Szeroka, nowa szosa, bez latarni i my na rowerach w rozgwieżdżoną noc. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się, usiedliśmy na środku i odpaliliśmy jointa, a nad nami startowały i lądowały samoloty. Leżąc na asfalcie i wyciągając dłoń ku nocnemu niebu miałem wrażenie, że moje palce ślizgają się po opasłych brzuchach tych metalowych bestii, podczas gdy ryk potężnych turbin rozdzierał nocną ciszę. Później wracaliśmy do domu. Albo była to wyjątkowo długa trasa albo byłem aż tak upalony. Znaki drogowe braliśmy w slalom, a na koniec wjechaliśmy do sporej wielkości betonowego leja.

Myślę, że nareszcie zrozumiałem jedną, podstawową rzecz: będzie Ci dobrze wszędzie tam, gdzie tworzysz fajne wspomnienia, gdzie masz ludzi na których możesz liczyć i dziewczyny, które chętnie spędzają z Tobą czas. Ulubione miejsca, ulubione sklepy. Kluby, w których czujesz się jak w domu i ulice, którymi poruszasz się wtapiając w rytm nocnego życia.

comments powered by Disqus

Nie przegap

# • # • # • #

Już wiem, gdzie jesteś

#Dziennik

30

(Nie)zwykły poniedziałek

Przetrzyj swoją szybę

O vincencie

Dzięki swej determinacji zmienił się z zakompleksionego introwertyka w konkretnego, pewnego siebie faceta. Autor niniejszego bloga, współpracownik CKM oraz trener rozwoju osobistego.