#motywacja
Samorozwojowa masturbacja
Czytanie materiałów rozwojowych oraz obwieszczanie światu ambitnych planów to fantastyczna proteza działania. Daje poczucie, że robimy coś w kierunku poprawy życia. Jest to bardzo dobry sposób, by oszukać swój mózg. Wchłonąć kilka mądrych sentencji, przemyśleć parę spraw. Nawet wyciągnąć jakiś wniosek. Ustalić cele do realizacji. Zgodzić się z artykułem, wykładem na TEDx. Krótkoterminowo poczuć się dobrze i odwrócić uwagę od faktu, że jedyną rzeczą, jaka się zmieniła jest numer sezonu Gry o Tron.
Zbrojenia do długodystansowej wojny
Czy rzeczywiście jestem wyjątkowy? Co takiego w życiu osiągnąłem? Przecież nie mam miliona na koncie, moje mieszkanie nie przypomina rezydencji Dana Bilzeriana. Z kranu nie płynie Dżony Łolkeler, pięć różnych par cycków nie uśmiecha się do mnie z 3-metrowego łóżka. Na domiar złego, biały pył na stole to nie kokaina, tylko pieprzona “Tortowa” z Biedronki.
Mechaniczne zwierzęta
Dzieci pasione w McDonald’s. Gruby pierdolec z posklejanymi włosami, miażdżący tłustym palcem hordy wrogów na drogim smartfonie. Etatowe zimne suki z granitową twarzą i ich kolorowe drinki, za które nie zapłaciły. Goście w drogich garniturach zastanawiający się, czy szampan na stole wydłuża kutasa o 3, czy jednak tylko o 2 centymetry. No i jeszcze jesteś Ty.
Pobudka, skurwysynu
Wszyscy mają Cię w dupie. Nikomu nie zależy na tym, żebyś osiągnął sukces. Może Twoi biologiczni bliscy myślą inaczej, ale są do tego zaprogramowani – żaden to argument w dyskusji.


17 sierpnia 2015
11 kwietnia 2019


