#motywacja
Podróż nie kończy się nigdy
Trzy rzeczy, których boję się najbardziej to ciężka choroba, śmierć i stagnacja. O ile dwie pierwsze są na tyle oczywiste, że nie trzeba zbyt długo nad nimi deliberować, o tyle stagnacja jest przebiegłą dziwką. Oślepia Cię, wpuszcza w maliny i szepcze, że wszystko jest w porządku. Bywa wygodna, bezwysiłkowa i gratyfikująca w najlepszy z możliwych, czyli natychmiastowy sposób.
Halo, wszyscy umieramy
– Ostatnio dużo myślę o tym, że wszyscy umrzemy.
– Co kurwa? Vincent, co ty?
– No umrzemy wszyscy. Umrą wszyscy, których kochamy.
– A mi ryje banię, że czas ucieka bardzo szybko, zaraz koniec lata.
– Koniec życia. Koniec lata to chuj. Zastanawiam się nad sensem zapracowywania się i marnowania czasu w pogoni za hajsem.
Rzeczy, które dzieją się gdy zaczynasz działać
Pierwotnie ten tekst miał być soczystym opierdolem z góry na dół. Jak po wywiadówce. Zaczynał się od słów: “Zdiagnozowałem nową chorobę cywilizacyjną. Zwie się: 90 procent planowania i 10 działania.”.
Postanowiłem jednak, że zmienię konwencję i zadziałam jak mądry nauczyciel – używając pozytywnego języka. Nie chcę handlować negatywnymi emocjami i wywoływać poczucia winy (w sensie – nie dziś). Dlatego też, w poniższym tekście nie będę na nikogo wjeżdżał. Jeśli masz delikatne serduszko, szklaną dupę lub po prostu boisz się krytyki, to możesz mimo wszystko spokojnie rozwalić się w fotelu i zacząć czytać.
Spinamy pośladki
Na blogu przez ostatni czas panowała posucha. Wiązało się to z moim tripem w góry, gdzie zresetowałem system i odpocząłem psychicznie od projektów, które aktualnie ciągnę.


17 sierpnia 2015
11 kwietnia 2019


