Wszyscy mają Cię w dupie. Nikomu nie zależy na tym, żebyś osiągnął sukces. Może Twoi biologiczni bliscy myślą inaczej, ale są do tego zaprogramowani – żaden to argument w dyskusji.
Jesteś zdany tylko i wyłącznie na siebie. Nie licz na to, że gdy będziesz miał problemy, ludzie przyjdą do Ciebie, by Ci pomóc. Nie łudź się, że gdy utkniesz, gdy znajdziesz się na samym dnie, ktoś poda Ci na tacy rozwiązanie, wyjście z problemu. To jest możliwe, ale nie jest pewne. Trzymajmy się twardych faktów.
Twoje życie zalezy od Ciebie. Zgoda? Zgoda.
Jeśli jesteś w miejscu, które Ci się nie podoba, to czekanie na właściwą konstelację gwiazd, która wszystko zmieni, jest nieco bez sensu. Prawda? Jasne, że prawda. Przestań seplenić i szukać argumentów. Każdy z nas miał w życiu okres, kiedy czekał, aż wszystko magicznie się ułoży. Niestety, ułożyła to się krzywo dupa od siedzenia w tym samym miejscu. Brzmi znajomo?
Możliwe, że czekasz na taką zmianę już od kilku długich lat. Możliwe, że kiedyś, gdy dopiero zacząłeś zauważać, że nie jesteś szczęśliwy, pomyślałeś sobie: zmiana nie jest prosta. Do tego potrzeba czasu, samozaparcia, energii. Może zmotywowałeś się na krótką chwilę, po czym wróciłeś do dryfowania w społecznym gównie. Tylko nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z jednej rzeczy. Czasu nie ma. Czas i tak kurwa minął. Właśnie zmarnowałes kilka lat na siedzenie w tym samym miejscu, na czekanie na cud. Jak na tym wyszedłeś? Jak się teraz czujesz? Dobra, jak się znęcamy, to na całego.
Co masz zamiar teraz zrobić?
Skoro zrozumiałeś, że czekanie nie ma sensu? Skoro zrozumiałeś, że czas i tak mija i można albo go spożytkować albo zmarnować?
Czas jest Twoim najważniejszym, najpotężniejszym zasobem. Możesz być jak kropla, która drąży skałę, nieustannie przybliżając się celu. Małymi kroczkami, dzień po dniu. Możesz też być pierdolonym leniem, srać we własne gniazdo i mieć postawę roszczeniową.
Właśnie to jest najpiękniejsze! Masz wybór. Nikt Ci nie wmówi, jak masz żyć. Jeśli wyprowadziłeś się od rodziców, to nikt już nie wjeżdża Ci na głowę. Nie pyta, kiedy znajdziesz pracę. Kiedy posprzątasz pokój i o której wrócisz do domu. Z kim się zadajesz. Jakie – i czy w ogóle – masz plany na przyszłość.
Sam za siebie odpowiadasz. Możesz stwierdzić, że pierdolisz te całe zagadywanie dziewczyn, że to Cię boli, za bardzo się boisz. Że po prostu się do tego nie nadajesz, nie masz tego czegoś. Wykrzycz to w twarz kumplom. Ich to jebie. Przestańmy się oszukiwac – tłumaczysz to samemu sobie, nie im. Jeśli twierdzisz, że się do tego nie nadajesz, nie masz szans i nigdy się nie rozwiniesz, to masz absolutną rację! Zauważ, że po pewnym czasie znajomi przestaną Cię nawet naprostowywać i zachęcać, żebyś jednak zrobił coś ze swoim życiem.
Nie przejmuj się. Tacy jak Ty też są przecież społeczeństwu potrzebni.
Mówisz, że kiedyś się tym zajmiesz. Kiedyś nauczysz się psychologii relacji. Kiedyś pojedziesz do Australii. Kiedyś zrobisz milion.
Tylko kiedy jest to kiedyś? Powiedzmy za 10 lat? Okej, ale co się zmieni przez 10 lat? Spójrz za siebie. Co widzisz? Jakie działania wykonałeś, jak wiele osiągnąłeś przez ostatni rok, dwa? Jak wielkim ignorantem trzeba być, by wierzyć w to, że kiedyś doznasz olśnienia i zaczniesz nakurwiać po swoje marzenia? Że nagle spłynie na Ciebie natchnienie i determinacja? Że rozpędzony w galopie jednorożec wrazi Ci w dupę zaczarowany róg, który napędzi Cię do działania?
Powiem Ci coś ważnego, więc się skup:
Determinacja i wytrwałość do osiągania celów to nie jest manna z nieba.
Nie rodzisz się z tym, nie rozdają tego na bierzmowaniu. Nie znajdziesz tego za winklem, ani na allegro. To cechy charakteru, które wykuwa się w kuźni, zapierdalając. Musztrując mózg, robiąc wyrzeczenia, poświęcając się czemuś bez reszty. To proces nauki, mentalny trening. By zrobić więcej, by nie odpuszczać. By zmienić mózg w wielkiego skurwiela, który będzie zaprogramowany tylko do jednego: rozpierdolić system.
Wyrobienie silnego charakteru, który skoncentrowany jest na osiąganiu celów to mordęga. Wiem, że nie pocieszam, ale nie jestem tu po to, by podać Ci chusteczkę, tylko by sprzedać Ci mentalnego liścia. Zbity charakter to poświęcony czas. Żmudna, ciężka praca. Jedna z najcięższych na świecie!
Najlepsze jest to, że stabilizując determinację w jednej sferze życia, o wiele łatwiej jest Ci przenieść ją na inne. Chodząc na siłownię i utrzymując dietę prościej jest przekonać się do wstawania rano, by szybko ogarnąć jedzenie na cały dzień i lepiej ułożyć sobie zadania na najbliższe godziny.
Zaczynasz rozumieć analogię. Jeśli dużo ćwiczysz i trzymasz dietę – lepiej wyglądasz.
Jeśli zagadujesz więcej dziewczyn i wyciągasz wnioski – potrafisz zajść w interakcji o wiele dalej, jest nieustanny progres.
Gdy planujesz czas i zadania do wykonania, sumiennie się pilnując – Twoja produktywność rośnie i wykonujesz więcej pracy w krótszym czasie.
Im dalej w las, tym częściej zauważasz, że warto rezygnować ze wszystkiego, co Cię rozprasza i w jakiś sposób nie przybliża do celu.
Ograniczasz znajomych do takich, którzy wnoszą do Twego życia wartość. Rezygnujesz z rozpraszaczy – gdy pracujesz wyłączasz facebooka, wyciszasz telefon.
Kulminacja Twego celu – nawet jeśli ma nastąpić za 5 długich lat – wyznacza rytm Twej codzienności JUŻ TERAZ. Właśnie w taki sposób rozbijasz bank, skreślasz z listy kolejne wyzwanie.
Nie mówię, że jestem idealny. Też czasem to tracę. Śpię dłużej, robię mniej. Tyle tylko, że w moim przypadku ta walka trwa już od kilku długich lat. I za każdym razem, gdy odpuszczam, uderzają mnie większe wyrzuty sumienia, niż poprzednim razem. To gówno rośnie wykładniczo. Więc pracuję mocniej, niż ostatnio. Bo wiem, że czasu coraz mniej. I że marzenia spełniasz teraz lub nigdy.
Spytasz mnie, co takiego zrobiłem? Z perspektywy ludzkiej cywilizacji jestem nikim, nie znaczę nic. Moje osiągnięcia nie mogą się równać z tymi najpotężniejszych osób na świecie. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, bo dla samego siebie jestem pieprzonym superbohaterem. Wiem, ile wyrzeczeń kosztowało mnie ostatnie kilka lat. Wiem, ile pracy włożyłem w to, by się zmienić. Ile potu i łez wsiąkło w ring, na którym wciąż stoję.
Nikt mi tego nie odbierze. Nikt też nie musi tego rozumieć.
Ostatecznie idziesz do przodu dla siebie, dla nikogo innego.
Pobudka, skurwysynu.



11 kwietnia 2019


