#Dziennik
Już wiem, gdzie jesteś
Zawsze starałem się łapać chwile, wyciskać je do ostatniej kropli. Tym razem jednak, to chwila złapała mnie. Znalazłem się w potrzasku, zupełnie jak naiwna mysz, która pokusiła się o kawałek sera.
I została gwałtownie zmiażdżona przez mechanizm pułapki.
Spinamy pośladki
Na blogu przez ostatni czas panowała posucha. Wiązało się to z moim tripem w góry, gdzie zresetowałem system i odpocząłem psychicznie od projektów, które aktualnie ciągnę.
Pociąg dokąd?
Nieufnie wchodzę do wagonu – nie jeździłem pociągiem od jakichś dwóch lat. Zaglądam do przedziału. Na ten moment pusty, co wywołuje przedwczesną euforię – mam konkretne miejsce, a na tak długiej trasie z pewnością nie będę podróżował sam.
To zawsze był film
Był to jeden z tych momentów, które pamięta się przez lata. Czy przeżywaliście kiedyś chwilę z przytłaczającą świadomością, że zapamiętacie ją do końca życia? Ze czegokolwiek nie powiecie lub zrobicie – rozpiszecie historię, która w przyszłości będzie wybuchać w Waszych umysłach barwami, zapachem i przejmującymi ciarkami?
Notka z trasy
Siedzę właśnie na rynku we Wrocławiu i piję kurewsko dobrą latte. Ostatnio blog troszkę przygasł – odkąd wystąpiłem na Fullmenie, jestem ciągle w ruchu. Znajomi powoli zaczynają mnie nienawidzić – prawie w ogóle nie mam czasu na facebooka i telefon.


17 sierpnia 2015
11 kwietnia 2019


