#BLOG
Uwodzenie. Szatan z ludzką twarzą
Patrząc na nasz kraj, a w szczególności na przekonania jego mieszkańców w sferze relacji damsko-męskich, można dojść do wniosku, że Średniowiecze jeszcze się nie skończyło. Mimo, iż drewniane chałupy i kamienice zostały z powodzeniem zastąpione przez szklane biurowce, za każdym rogiem czyha Inkwizycja, która aż pali się (ha) do tego, by zaciągnąć grzeszników do lochu i zabawiać się z nimi w ‚ciepło czy zimno’ przy pomocy pochodni.
Wychodząc naprzeciw burzy
W przyrodzie wszystko dąży do równowagi. Dlatego, nawet po wielkich zmianach, bardzo szybko przystosowujemy się do nowych warunków. Wpadamy w wir codzienności, życie powszednieje i bardzo łatwo jest stracić z oczu to, co liczy się w nim najbardziej. Właśnie wtedy przychodzi sztorm. Uderza nagle, bez żadnej zapowiedzi, wyrywając nas z apatii i sprawiając, że wracamy do korzeni, stawiając czoła wszystkim demonom, które staraliśmy się skrzętnie zamieść pod łóżko.
List od czytelnika: o uwodzenie pytań kilka
Dziś na łamach bloga odpowiadam na list jednego z czytelników. Problemy w nim poruszane są częstym tematem maili, które przychodzą na moją skrzynkę, dlatego postanowiłem uporać się z nimi raz, a dobrze.
Czy do podejścia potrzebny jest ‚stan’?
Powoli dochodzę do wniosku, że na blogu należałoby stworzyć dział „Uwodzenie: Pogromca mitów”. W dzisiejszym odcinku wyrywamy sobie garściami włosy z głowy, stając w szranki z jedną z najczęściej spotykanych wymówek: ‚podszedłbym do niej, ale nie mam dziś stanu’.
Jak można lubić seks w aucie?!
Zadziwiają mnie znajomi, którzy uwielbiają bzykać w samochodach. Ja nad wszystko cenię sobie wygodne łóżko, na którym można przerobić miliard pozycji bez groźby pobijania łokci oraz kolan, wypadnięcia dysku tudzież skręcenia sobie karku.


17 sierpnia 2015
11 kwietnia 2019


