Please enable JavaScript to view the comments powered by Disqus.
#Relacje

Uwodzenie. Szatan z ludzką twarzą

Patrząc na nasz kraj, a w szczególności na przekonania jego mieszkańców w sferze relacji damsko-męskich, można dojść do wniosku, że Średniowiecze jeszcze się nie skończyło. Mimo, iż drewniane chałupy i kamienice zostały z powodzeniem zastąpione przez szklane biurowce, za każdym rogiem czyha Inkwizycja, która aż pali się (ha) do tego, by zaciągnąć grzeszników do lochu i zabawiać się z nimi w ‚ciepło czy zimno’ przy pomocy pochodni. 

Nie znam drugiego cywilizowanego kraju, w którym słowa: uwodzenie, podrywanie, seks bez zobowiązań, miałyby tak negatywny wydźwięk. Na wschodzie jest normalnie. Na zachodzie jest normalnie. Tylko u nas jak zwykle pierwsze skrzypce grają szarość, przygnębienie oraz – wisienka na torcie – odwieczne poczucie winy.

Jest wielu ogarniętych facetów. Jest wiele ogarniętych i świadomych kobiet. Co z tego, skoro giną oni w oceanie kompleksów, zawiści i skrzywionego myślenia grubej części społeczeństwa? Od dziecka wkłada się nam do głowy, że seks to zło. Efektem tego są przekonania równie użyteczne i potrzebne co chwasty.

Jeśli chodzi o facetów z mojego grona znajomych, są to ludzie z bardzo fajnym spojrzeniem na życie, a przede wszystkim – relacje. Odciąłem się od gości z kompleksami, którzy wyznają zasadę ‚bzykający facet to kozak, bzykająca kobieta – dziwka’. W moim świecie ich nie ma. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że istnieją i że jest ich gruba większość. Dlatego też trudno dziwić się zamkniętej postawie kobiet, ale szczerze powiedziawszy, powoli robi się to nudne.

Czy to przy poznaniu, czy to na randce, kobiety rzucają teksty niezgodne z ich naturą (a często też niezgodne z przekonaniami) i założę się, że większość z nich już dawno zapomniała, skąd wzięły się te wyuczone regułki. To leci z automatu. Taka formalność. Kolejna randka. Kolejna kobieta, która ‚nie jest taka’ i ‚ma zasady’. A my, ogarnięci faceci, kiwamy głowami robiąc znudzone miny, przyjmując po raz n-ty te same słowa, swoistą mantrę, która nie robi na nas wrażenia od czasów, kiedy poszliśmy na pierwszą randkę i przekonaliśmy się, że ten pistolet, którym nas straszą w rzeczywistości jest na kulki. Bierzemy więc głęboki oddech i odpowiadamy formułką na formułkę dając porozumiewawczy sygnał, który znaczy mniej więcej tyle, co ‚skończ, wiem o co chodzi, nie jestem kolejnym idiotą, tylko normalnym facetem, nie będę cię oceniał – wyluzuj’, po czym przez kolejne minuty obficie wymieniamy się płynami ustrojowymi.

Przedmiotowe podejście? 

Dla wszystkich osób, które uważają, że pisząc o seksie robię to przedmiotowo mam nowinę – seks jest przedmiotowy, a dorabianie do niego ideologii pachnie mi XV wiekiem. Tak, seks gdy czujesz coś więcej do drugiej osoby jest lepszy. To fakt. Tak, seks gdy już znacie się z drugim partnerem również jest super. To fakt numer dwa. Nie zmienia to jednak w żaden sposób faktu numer trzy – seks jest czynnością, taką samą jak jedzenie czy spanie. Dlatego też, nie mam zamiaru pisać o seksie jak w Harlequinach, rozprawiać o ‚zroszonych kwiatach’ i ‚twardych męskościach’, bo tego nie idzie czytać – to raz, a dwa – zakładam, że wszyscy moi czytelnicy są pełnoletni i nie boją się słowa ‚penis’, ‚cipka’, czy ‚orgazm’.

W sumie, to współczuję kobietom, które czytając mego bloga dochodzą do wniosku, że przedmiotowo traktuję kobiety (tak, były takie przypadki). Nigdy w życiu nie spotykałbym się z dziewczyną, której nie lubię, tylko po to, by ‚zaliczyć’. Nigdy też nie zdarzyło mi się pójść do łóżka, a później totalnie olać. Szczerze mówiąc, tak jak już wspomniałem znam całą masę facetów, którzy ponadprzeciętnie radzą sobie z kobietami i ŻADEN z nich nie wpasowuje się w szufladkę ‚zimnego skurwysyna, który chce tylko poruchać’. My nie chcemy was ‚zaliczać’, my chcemy dzielić się z Wami sobą, poznawać Was i spędzać z Wami niezapomniane chwile. Chcemy się do Was przytulać, patrzeć, jak się uśmiechacie po fajnym seksie i pić z Wami kawę z samego rana. Tak, czasem nie mamy w planach wiązać się na dłużej, ale kto powiedział, że to źle? Czasem ludzie szukają miłości, totalnej chemii i zauroczenia. Innym razem chodzi bardziej o seks, ciepło i dobrze spędzony czas. Życie to nie tylko miłość, ale także po prostu bzykanie i uważam, że demonizowanie tej naturalnej potrzeby jest najzwyczajniej w świecie nie fair. Jednak…

Seks jest przereklamowany. W momencie, gdy jest go dużo schodzi na drugi plan, a  główną rolę zaczyna odgrywać proces uwodzenia. Poznawanie się, stopniowe wkręcanie się w siebie. Smakowanie każdej emocji jak wyjątkowo smacznego drinka. Adrenalina, niepewność, motyle w brzuchu. Magiczne momenty, niepowtarzalne sytuacje. To jest jak narkotyk, którego skutkiem ubocznym jest łóżko. Jak już wspomniałem, nie znam nikogo, komu chodzi TYLKO o bzykanie, a jeśli są takie osoby, to uważam takie podejście za bardzo płytkie – odcinające dostęp do głębi relacji z kobietą i całej palety uczuć, jakie daje taniec godowy, uwodzenie.

Najdziwniejsze pytanie, jakie może usłyszeć facet

– Szukasz czegoś na stałe, czy raczej interesują cię przelotne znajomości?

A skąd ja mogę to wiedzieć? To jest coś, czego NIE DA SIĘ założyć. Kiedyś szukając seksu znalazłem dłuższą, monogamiczną relację. Innym razem chciałem się związać, a zamiast tego wyszedłem z dziewczyną poznaną w klubie do auta po kilkunastu minutach znajomości. Z tym pytaniem to jest tak, jakby ktoś wykupił Ci wycieczkę do kraju, w którym nigdy nie byłeś i o którym nie masz bladego pojęcia i spytał ‚będzie ci się tam podobać i zostaniesz na bonusowe trzy dni i zwiedzanie okolic, czy raczej podstawowe siedem i bez wycieczek będzie ok?’. 

Przylepianie metek jest pozbawione sensu. ‚Ok, niech będzie związek’. A później okazuje się, że jedynym miejscem, w którym się dogadujecie jest łóżko, a na co dzień nie potraficie na siebie patrzeć. Innym razem z kolei zakładacie ‚tylko seks’, a po dwóch miesiącach macie coraz bardziej markotne miny i wymyślacie skomplikowane strategie, w jaki sposób zakomunikować drugiej osobie, że taki układ przestał wam odpowiadać. I że tak na prawdę to już od długiego czasu nie chodzi tylko o seks i macie ochotę razem gotować obiady i pić gorącą czekoladę na starówce, patrząc sobie głęboko w oczy. Po jaką cholerę tak komplikować sobie życie?

 

Ja nie szukam ‚czegoś’. Nawet kiedy mam ochotę na dłuższą relację, nie oznacza to, że otrzymam ją od tej konkretnej kobiety. To jest kwestia zgrania, płynięcia z emocjami. Nie szukam. Akceptuję. Sprawdzam. Dobrze się przy tym bawiąc i dając drugiej osobie niesamowite chwile.

comments powered by Disqus

Nie przegap

# • # • # • #

Już wiem, gdzie jesteś

#Dziennik

30

(Nie)zwykły poniedziałek

Przetrzyj swoją szybę

O vincencie

Dzięki swej determinacji zmienił się z zakompleksionego introwertyka w konkretnego, pewnego siebie faceta. Autor niniejszego bloga, współpracownik CKM oraz trener rozwoju osobistego.