Please enable JavaScript to view the comments powered by Disqus.
#Życie

Dzień, w którym przestajesz być jęczącą dziwką

Kompletnie nie zgadzam się z przyjętą przez społeczeństwo definicją “dorastania”, bo kojarzy mi się z ponuractwem, wypraniem z pozytywnych emocji i długą listą rzeczy, których już “nie wypada” (i które trzeba robić po kryjomu lub usprawiedliwiać alkoholem).

W moim słowniku dorosłość to zrozumienie – nie na poziomie logicznym, lecz emocjonalnym – że sami jesteśmy odpowiedzialni za to, jak wygląda nasza teraźniejszość, a co tym idzie, przyszłość. Nie mówię też tutaj o biczowaniu się za wszystkie porażki, ale o tym za moment.

Czy to nie jest głupie? Że w naszym społeczeństwie bezkarnie możesz być jęczącą, narzekającą na wszystko dziwką? Kimś, kto stęka 24/7, a za niepowodzenia i bycie życiową porażką oskarża rząd, szefa lub przeznaczenie – i nikt nie zwróci ci uwagi?

Nie możesz za to tarzać się po jesiennych liściach. Skakać po kałuży, iść w deszczu. Podejść do ślicznej dziewczyny. Usiąść na huśtawce. Cieszyć się bez powodu, po prostu być żywym – uśmiechać się idąc po ulicy lub siedząc w metrze.

O tak, wtedy zwracasz uwagę ludzi, bo się wyróżniasz i bardzo, ale to bardzo ich wkurwiasz.

Wkurwiasz ich, bo potrafisz cieszyć się z małych rzeczy.

Wkurwiasz ich, bo posiadasz nieskrępowaną wolność w działniu, która pozwala Ci robić dokładnie to, na co masz w danej chwili ochotę.

Wkurwiasz ich, bo pokazujesz im, jak krótką mają smycz.

Najczęściej próby otworzenia im oczu na to, że można żyć inaczej są równie efektywne, jak wąchanie kwiatków dupą. Zostawmy ich i wróćmy do tematu – czyli nowej definicji dorosłości.

Pierwszy krok w dorosłość następuje wtedy, kiedy przestajesz być tytułową, jęczącą dziwką. Kiedy coś spieprzysz i już marszczysz twarz w polaczkowatym grymasie niezadowolenia, już rozglądasz się za winowajcą, zaciskając pięści, już z Twoich ust wychodzi krótkie:

– Kurrrr… – I nagle doznajesz olśnienia.

Że to nie szef.

Nie mama, nie pogoda.

Nie przypadek i nie przeznaczenie.

To tylko Ty i Twój brak kompetencji.

Tylko Ty i Twoje lenistwo.

Tylko Ty i robienie wszystkiego na odpierdol. Twoje spanie do późna i niedotrzymywanie słowa. Twój brak szacunku do siebie i kosz na śmieci z pomiętymi już marzeniami.

Wtedy też może zdarzyć się coś o wiele ciekawszego. Dojdziesz do wniosku, że przecież zrobiłeś wszystko dobrze. Ciężko pracowałeś, poświęciłeś czas, energię. Twoja droga naznaczona była wyrzeczeniami i głęboką wiarą w sukces – a i tak się nie udało. To będzie drugi i najtrudniejszy krok. Akceptacja pełnego wachlarza możliwości. Tego, że mimo trudu, zaangażowania – może po prostu nie wyjść. Kiedy obiektywnie i na chłodno szukasz elementu, który nie zadziałał. Może źle oceniłeś rynek. Może przewartościowałeś swoje możliwości. Wyciągasz wszystkie wnioski, bierzesz głęboki wdech i zaczynasz od nowa – oczywiście pozwalając sobie na chwilę złości (wszyscy jesteśmy ludźmi, a trzymanie w sobie negatywnych emocji jest niezdrowe). Jeśli tracisz motywację, tego dnia już odpuszczasz, idziesz spać, ale od rana znów jesteś gotów do walki. Bo wiesz, że nic się nie dzieje samo z siebie i jesteś jedyną osobą, która jest w stanie te puzzle ułożyć.

Gdy dorastasz do takiego nastawienia, w głowie masz wszystko posegregowane jak w bibliotece. Rzeczy, które zrealizowałeś. Rzeczy, które próbowałeś zrealizować. Takie, które olałeś, bo zmieniły Ci się priorytety.

Masz też te, których bardzo chciałeś i nie odważyłeś się po nie sięgnąć – to druga strona medalu i brzemię, którego nie zrzucisz na nikogo innego, bo akceptujesz fakt, że ono należy tylko do Ciebie. To Twoje fuck up’y, niewykorzystane szanse i wyrzuty sumienia. Twoja odpowiedzialność za niepodjęcie działania. Tych będziesz chciał mieć jak najmniej i będziesz robił wszystko, by lista była jak najkrótsza.

Bo ostatecznie, z tymi będziesz musiał nauczyć się żyć.

comments powered by Disqus

Nie przegap

# • # • # • #

Już wiem, gdzie jesteś

#Dziennik

30

(Nie)zwykły poniedziałek

Przetrzyj swoją szybę

O vincencie

Dzięki swej determinacji zmienił się z zakompleksionego introwertyka w konkretnego, pewnego siebie faceta. Autor niniejszego bloga, współpracownik CKM oraz trener rozwoju osobistego.