W dzisiejszym odcinku odzieramy zauroczenie z przypadku. Kalkulujemy na chłodno tylko po to, by móc częściej i gęściej przeżywać chwile z ważnymi dla nas kobietami. Zostajemy nie tylko aktorem, ale także scenarzystą i reżyserem.
Jakie to było słodkie i urocze. Zobaczyło się dziewczynę, jej długie lśniące włosy. Spojrzało się w oczy i czas zwalniał. Nie można było złapać tchu. Jeśli dodatkowo nasz anioł odwzajemnił spojrzenie i posłał uśmiech, nogi zamieniały się w gumowe żelki. I choć chwila trwała bardzo krótko, bo niewiasta zaraz znikała za zakrętem lub wysiadała z autobusu – o sytuacji myślało się godzinami. Co jakiś czas jechało się tą samą linią, z nadzieją na ponowne „spotkanie”. Szukało się oszałamiających emocji, które towarzyszyły kontaktowi wzrokowemu. Oczywiście nie miało się jaj, by do takiej dziewczyny po prostu zagadać. Tęskniło się do niej, dopowiadało sobie, jaka jest w rzeczywistości. Bo skoro tak śliczna, to zapewne też miła. Jeśli tak intensywnie patrzy, to ciepła i emocjonalna. Uśmiecha się tak fascynująco, że z pewnością przed snem szepcze do ucha i uwielbia się przytulać.
Później zaczęło się prawdziwe uganianie za spódniczkami. Przełamywanie strachu i poznawanie wielu dziewczyn. Łapało się każdą szansę, by nadrobić te wszystkie stracone w przeszłości. Randki, spacery, pocałunki i seks. Wszystko było nowe, fascynujące i ważne. Jednak wraz z upływem czasu i zdobywanym doświadczeniem, te rzeczy przestały być wyjątkowe. Stały się wtórne i zaczęły powszednieć.
W przypadku faceta, który miał w życiu wiele kobiet, prawdziwe zauroczenie zdarza się bardzo rzadko. Może raz na rok? Jednego razu z przyjacielem siedzieliśmy na ławce. Był koszmarnie duszny wieczór, a my piliśmy zimne piwo i rozmawialiśmy o życiu. W pewnym momencie zeszliśmy na temat kobiet.
– Ale mi brakuje takiego totalnego zauroczenia się laską – żalił się Michał. – Nie zwykłego rżnięcia… Tęsknię do relacji, które dawały emocje, gdzie dziewczyna była wyjątkowa. Gdzie zwykły spacer wywoływał motyle w brzuchu. Ostatni raz miałem tak chyba dwa lata temu. Że nie dałem rady się skupić, w każdej minucie myślałem o niej.
– Wiesz. – Zamyśliłem się. – Kiedy wspominam moje kobiety, bardzo rzadko wracam do scen seksu z nimi. Najbardziej kolorowe wspomnienia i te, które chętnie przywołuje mój mózg dotyczą zupełnie innych sytuacji.
– Jakich? – spytał Michał, pociągając łyk piwa z butelki.
– No takich, jak mówisz. Gdzie tworzyło się historię. Pamiętam, pierwszy raz poszedłem w Białymstoku na spacer z Różową. Potrafię odtworzyć dokładnie to, jak była ubrana i jak ciepło mi się robiło od samego patrzenia na nią. Okej, seks był świetny, ale częściej wspominam jej uśmiech, zapach. To, jak uroczo się krępowała. Nasz wypad za miasto i przytulanie się na moście. Kojarzy mi się z gorącym latem, zupełnie takim jak te. Gdy jadę z miasta do miasta i patrzę na zielone pola, automatycznie widzę jej twarz i zatapiam się we wspominaniu, jak nam było dobrze. W relacjach, gdzie jesteś zauroczony nie chodzi o bzykanie, a na pewno nie jest ono na pierwszym miejscu. Chodzi o emocje, które wyzwala w Tobie druga osoba i całą otoczkę towarzyszącą waszej znajomości. Momenty, które tworzycie.
– Najgorsze jest w tym to, że coraz rzadziej się na takie kobiety trafia. Kiedy ostatni raz tak miałeś?
– Z rok temu – odpowiedziałem, pozwalając mózgowi, by podrzucił mi pierwszą sytuację, jaką pamięta. – Ale moim zdaniem nie jest to tylko kwestia odpowiedniej kobiety. Bo możesz wziąć idealną kandydatkę, zaprosić do siebie na pierwsze spotkanie i po prostu pójść do łóżka. Nie budując z nią niczego, nie korzystając z potencjału relacji. Utopić w morzu wszystkich innych, które bzykałeś zaraz po poznaniu, w identycznych okolicznościach. Poznanie, wino, seks. Fast food.
Moim zdaniem, u doświadczonych facetów prawdziwe zauroczenie zdarza się rzadko, bo są oni świadomi procesów, jakie zachodzą w relacjach. Wiedzą, co zrobić by maksymalnie przyspieszyć proces, nie idealizować kobiety i ją bzyknąć. Zamiast błądzić w interakcji, idą prosto do celu. Tylko, że cel jakim jest seks bardzo powszednieje i wraz z doświadczeniem traci na wartości. Dlatego często mężczyźni muszą zmienić priorytety i na pierwszym miejscu postawić na emocje. I tutaj zaczyna się ciekawa zabawa.
Jeśli miałbym w tym momencie rozpisać przepis na zauroczenie, uwzględniłbym trzy czynniki. Zaczniemy od najmniej ważnego:
3. CHARAKTER
Wszystko, czym ta konkretna kobieta się wyróżnia. Może łapie Twoje żarty, wie co to ironia i potrafi Cię zagiąć. Być może nie widzi nic uwłaczającego w przygotowaniu Ci obiadu, a gdy wychodzisz spod prysznica zastajesz posłane łóżko. Może jest szczera i otwarta, nie gra w durne gierki. Generalnie wszystko, co sprawia że możesz ją idealizować, a inne dziewczyny wydają się być wyblakłe, jest na plus.
2. WYGLĄD
Miłość i zauroczenie to rzeczy bezpośrednio powiązane z fizycznością. Zakochujemy się wpierw w wyglądzie kobiety. Jeśli ktokolwiek mi nie wierzy i chce w tym momencie zaprotestować, niech wyobrazi sobie seks z nieatrakcyjną dziewczyną. Lub przypomni sobie, kiedy ostatni raz wzdychał do brzydkiej laski, bo miała tak cudowną osobowość. Już? No właśnie. I teraz, jeśli jesteś facetem, który nie ma problemu z bzyknięciem ładnej kobiety, to żeby się zauroczyć będziesz najprawdopodobniej potrzebował jeszcze ładniejszej. Ślicznej, top. Tak atrakcyjnej, jak jeszcze nigdy nie miałeś lub masz relatywnie rzadko. Wygląd pozwala na dopisanie dziewczynie szeregu pozytywnych cech (których prawdopodobnie w rzeczywistości nie ma lub nie są aż tak rozwinięte jak nam się wydaje) oraz niezauważanie niedociągnięć jej charakteru – a to będzie bardzo pomocne w dopasowaniu kluczowego elementu układanki.
1. OSZUKIWANIE SIĘ!
Jest to punkt absolutnie najważniejszy. W mieszance mogą znaleźć się dwa rozpisane wyżej, ale jeśli brakuje świadomego kantowania mózgu, to nici z zauroczenia. Doświadczony facet posiada dwutorowość myślenia i kiedy się wkręca w dziewczynę, robi to świadomie. Na logicznym poziomie wie, że kobieta, z którą się spotyka nie jest wyjątkowa. Że Aśka, Baśka i Aneta również świetnie gotowały, uroczo się uśmiechały i miały długie nogi. Lubiły te same filmy i słuchały podobnej muzyki. Jednak zagłębia się w najdrobniejsze uczucia, upajając się nimi. Wspomina małe elementy, pozwalając sobie odpłynąć i wspiąć się na emocjonalny haj. Dopowiada sobie rzeczy, których nie ma.
Dla przykładu, przez ostatni rok byłem chyba z dwa razy na „normalnej” randce. Zazwyczaj zapraszałem kobietę do siebie, ewentualnie szedłem wpierw na kawę, by pod byle pretekstem i tak wylądować u mnie. Mimo, że miałem seks, coraz bardziej odczuwałem głód zauroczenia, jakichś silniejszych emocji. Jeśli obchodziłbyś Boże Narodzenie co tydzeń, to w końcu na widok pierwszej gwiazdki zacząłbyś ziewać.
Ostatnio miałem szkolenie w Sopocie i w trakcie pokazówki poznałem wyjątkowo śliczną i onieśmielającą dziewczynę. Była ekspedientką w jednym ze sklepów – porozmawiałem z nią krótko i umówiliśmy się, że następnego dnia odbiorę ją z pracy. Dobrze pamiętałem wnioski, jakie wyciągnąłem z rozmowy z Michałem. Poszedłem więc z J. na spacer wzdłuż plaży i na molo – by stworzyć wyjątkową historię i chwilę, która wyryje mi się w pamięci. Podobał mi się jej sposób bycia, w dodatku była po prostu śliczna. Dorzućmy do tego zachód słońca, morze i rozmowy o życiu. Przytulanie na molo. Błękit jej oczu i moment, w którym odgarnąłem rozwiane włosy z jej idealnej twarzy, by nachylić się do pocałunku. Gdy nasze usta się spotkały, po moim ciele przebiegły ciarki, a żołądek skolonizowały łaskoczące motylki. Nie mogliśmy złapać tchu. Namacalnie czułem, jak starannie wyselekcjonowane składniki lądują w fiolce, tworząc miłosną miksturę. Stworzyłem magiczną otoczkę, by wykiwać swój mózg, przekonać go, że właśnie doświadcza czegoś wyjątkowego i bardzo intensywnego. Gdy wracałem taksówką ze spotkania specjalnie skupiałem się na swoich emocjach. Smakowałem błogość tego stanu, zachłannie go ćpając. Przypominałem sobie jej usta i oczy. Kompletnie wyłączyłem logikę, zakładając sobie filtr. Przymknąłem oko na wady J., zauważając jedynie rzeczy, które mnie w niej fascynują.
Może się wydawać, że to tylko chłodna kalkulacja i na logicznym poziomie rzeczywiście tak jest. Tylko co z tego, skoro za każdym razem gdy dostaję od niej sms lub do mnie dzwoni, robi mi się ciepło i z trudem mogę zebrać myśli?
Niesamowite, jak wszystko zatacza koło. Kiedyś nie miało się żadnego wyboru, jeśli chodzi o kobiety i wystarczyło, że któraś spojrzała w naszym kierunku. Bam, zauroczenie, bezsenne noce i romantyczne uniesienia. Później był etap radzenia sobie z emocjami, które bardzo przeszkadzały w rozwoju i zdobywaniu kompetencji. Wkręcanie się w jedną kobietę przy braku doświadczenia i opcji na seks było nierozsądne, a jednocześnie ciężkie do uniknięcia, co wywoływało frustrację i aurę bycia potrzebującym. W końcu, nastąpiło odklejenie od idealizowania swoich wybranek i maksymalizowanie potrzeby niższego rzędu. Gdy seks stał się czymś normalnym, zaczął powoli powszednieć i powstało pytanie: czy możliwe jest, żebym na powrót bardzo często przeżywał zauroczenie i potężne emocje, jakie się z nim wiążą?
Dopiero w momencie, gdy świadomie decydujemy o tym, jak wyglądają nasze relacje i które z nich będą wyjątkowe – jesteśmy prawdziwie wolnymi facetami. Sami tkamy magiczne momenty, tworząc niezapomniane przygody. Te przygody, nawet po wielu latach będą napawać nas ekscytacją zakrapianą melancholią.
W końcu to swoiste wizytówki najlepszych chwil naszego życia.



11 kwietnia 2019


