Czyli parę słów o ludziach, którzy na siłę chcą być poważni.
Społeczeństwo tworzy bezrozumną bandę zombie. Wsiadasz do autobusu uśmiechnięty, patrzysz na puste twarze ludzi dookoła i czujesz, jak Twoja pozytywna energia uchodzi z Ciebie, jak z przebitego materaca. Oni się nie uśmiechają. Patrzą gdzieś przed siebie tymi podkrążonymi, znudzonymi oczami, jakby było im wszystko jedno. Bo przecież trzeba się smucić. Nie wolno się cieszyć. Życie jest takie chujowe.
Religia?
Panująca w tym kraju religia od małego wpaja ludziom poczucie winy za coś, czego nie zrobili. Dziecko się rodzi – ma grzech. Powiesz coś nie tak – masz grzech. Pójdziesz do łóżka z dziewczyną – prawdziwy z Ciebie Lucyper, jak w ogóle możesz się tak bluźnierczo zachowywać? Czołgaj się, płaszcz, przepraszaj. Oddychasz – grzech, patrzysz – grzech. ‘Moja wina, moja bardzo wielka wina’. Nie wiem, jak Wy, ale ja nie chcę mieć nic wspólnego z religią, która wmawia Ci na każdym kroku, że jesteś nikim, a celem Twojego życia jest nieprzerwane umartwianie się nad sobą. Bardzo się cieszę, że parę ładnych lat temu się z tego wyrwałem i widzę z dystansu, jak destruktywne działanie na ludzi potrafi mieć taki kult. Zamiast cieszyć się młodością, życiem, zamiast budować fajne wspomnienia ludzie wolą zastanawiać się, czy mogą sobie na coś pozwolić, no bo jak później o tym księdzu na spowiedzi opowiedzieć. Spowiedź – odrębna kwestia. Powstrzymam się od obszerniejszego komentarza. Powiem tylko tyle – chore dla mnie jest (żeby nie użyć słowa ‘zboczone’) opisywanie jakiemuś kolesiowi w sutannie, jakim niegrzecznym chłopcem byłem ostatnio.
Dorosłość?
Ludzie bardzo chcą być poważni, co według ogółu jest synonimem słowa ‚dorosłość’. Dorosły człowiek nie może położyć się na jesiennych liściach, bo pobrudzi sobie ubranie. Nie powinien siadać na huśtawce, chyba że jest ze swoim potomkiem. Ludzie nie chodzą już na spacery dla relaksu, tylko po to, by wyprowadzić psa lub dziecko. A gdy widzisz kogoś spacerującego samotnie, to najpewniej właśnie sięga do kieszeni po telefon, by wejść na fejsa.
Spójrzmy na dzieci – jak się cieszą, gdy pada deszcz, jak radośnie skaczą po kałużach. Jak badawczo przyglądają się motylowi na łące, jak chichoczą bez powodu i jak potrafią być szczęśliwe bez konkretnej przyczyny. Spójrzmy na te dzieci i zastanówmy się, kiedy to straciliśmy?
W dzisiejszych czasach przyjęło się, że każde działanie musi mieć określony cel. Jeśli nie ma konkretnego celu (takiego, który przynosi namacalny zysk), działanie pozbawione jest sensu, więc się nie opłaca. Taka postawa wpajana jest ludziom od najmłodszych lat i stopniowo zabija radość z życia, kreatywność, autentyczność i ciekawość. Ludzie nie potrafią śmiać się bez powodu. Nie cieszą się z małych rzeczy. Nie doceniają tego, co mają. Przyzwyczaili się do świata tak bardzo, że nie zauważają jego piękna.
Codziennie widzę rodziców ze swoimi dziećmi w zwykłych sytuacjach i bardzo rzadko mam okazję uśmiechnąć się na ten widok. Najczęściej się wkurwiam. Dziewczynka śpiewa, matka ją ucisza. Chłopczyk podnosi z ziemi patyk, rodzic krzyczy, żeby to zostawił, bo pobrudzi sobie dłonie. Dziecko podskakuje radośnie, ojciec łapie brutalnie za rękę i wycedza ze złością przez zęby ‘uspokoisz się wreszcie?’. Nie znam się na pedagogice, nie mam własnych dzieci, ale wiem z całą pewnością jakim rodzicem być nie chcę i nigdy nie będę. Dlaczego ta dziewczynka nie może sobie śpiewać? Robić tego, co sprawia jej przyjemność? Dlaczego ten chłopiec nie może wziąć patyka z ziemi? Ręce da się umyć, do cholery jasnej. Po to ludzie stworzyli mydło. Jaki jest powód złości ojca, który zabrania swemu synowi podskakiwać? Powiem Ci jaki. Wkurwia go, że jego dziecko potrafi być szczęśliwe bez konkretnej przyczyny, a on sam chodzi cały czas zdenerwowany. Bo pogoda chujowa, bo pieniędzy mało, bo w sklepie nie dostał tego, po co przyszedł. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej jestem przekonany, że to rodzice powinni uczyć się od swoich dzieci, nie na odwrót.
Co to w ogóle jest dorosłość? Co to za podział na ‘dziecinne’ i ‘poważne’ zachowania? Dorosła postawa najczęściej jest nic nie znaczącą maską przyjmowaną przez hipokrytów, którzy chcą być uważani za dojrzałych i ustatkowanych ludzi. Prawda jest taka, że to wszystko podszyte jest wstydem i obawą przed oceną innych. Ja mam w dupie, jak ludzie patrzą na to co robię. Ważne, że ja się przy tym świetnie bawię i sprawia mi to radość. Według Twojego słownika jestem dziecinny? Okej, ale idź być dorosły gdzieś indziej.
Uwielbiam czytać komiksy o Batmanie. Dla niektórych bzdury dla dzieci, dla mnie świetne historie, bogate postaci i wspaniała kreska. Oglądam filmy animowane, zwane przez ignorantów ‘bajeczkami’, bo mają lepszą fabułę niż niejeden film. Prowadzę sesje RPG – opisuję niestworzone światy, prowadzę graczy przez bagna i jaskinie, stawiam przed trudnymi wyborami moralnymi – zapluwam się przy tym, robię dziwne miny, wydaję z siebie nieludzkie dźwięki. Dla kogoś z zewnątrz jestem osobą chorą psychicznie, zdziecinniałym kretynem. Dla ludzi w grze jestem narratorem, skrajnymi emocjami, których doświadczają pochłonięci bez reszty. Za pomocą słów, muzyki i zapalonej świeczki tworzę świat, który istnieje tylko podczas gry i jest ciekawszy niż najlepsze filmy, jakie oglądałeś i najwspanialsze książki, jakie miałeś okazję przeczytać.
Nigdy nie zapomnę sytuacji, kiedy na randce powiedziałem dziewczynie, że lubię czytać fantastykę naukową. Zrobiła minę, jakby miała zaraz zwrócić obiad i zaczęła mi wyliczać, jak płytkie, dziecinne są ‘tego typu książki i filmy’. Spytałem więc:
– A jakie książki z tej tematyki czytałaś?
– Żadnej, weź przestań, nie zajmuję się tak dziecinnymi bzdurami.
– Jak możesz wypowiadać się o czymkolwiek, nie mając na ten temat żadnego pojęcia?
– Bo to bajki dla dzieci.
Taka rozmowa. Z całą pewnością Harlequiny, którymi się zaczytywała były bardziej dojrzałe, bo ‘Erlando wchodził w zroszony kwiat Felicji swoją twardą męskością’. No po prostu pała mięknie, a dłoń znika w kieszeni w poszukiwaniu noża. Kupidynie, proszę chroń mnie przed tępymi cipami.
Jestem przeciwny podziałowi na ‘dziecinne’ i ‘dorosłe’ zachowania. Proponuję wprowadzenie nowego – na ‘szczere’/’prawdziwe’ i ‘udawane’/’zautomatyzowane’. Bo jeśli dorosłość ma polegać na modelu ‚idź do pracy, hajtnij się, spłodź potomka, a po drodze zadręczaj się totalnymi pierdołami i zgnij żałując, że miałeś chujowe życie’ to ja wysiadam i nie chcę dorastać nigdy.
Amen.



11 kwietnia 2019


