Please enable JavaScript to view the comments powered by Disqus.
04 maja
 KOMENTARZY
, ,
#Podróże

Krym: Rozdział IX: DJ’e z Kazantipu

F L A M B O Y A N T:

 

Przez dzień cały byłem wdzięcznym obiektem drwin, szyderstw, docinków, ataków, a już zwłaszcza wycieczek osobistych. Chłopaki nie mogli przepuścić tej okazji, że zostałem publicznie nazwany pacanem. Na nic zdawały się moje tłumaczenia, że na Ukrainie pacan, to tak raczej pieszczotliwie. Kiedy poznawałem jakąś Ukrainkę, czy to na Ukrainie czy już po powrocie do Polski, to dziewczyny potwierdzały, że pacan to seksowny koleś. Ha!

Piątkowe popołudnie. Siedzieliśmy przed kwartirami delektując się specjałami krymskiej kuchni. Kurczak z różna, fasola z puszki, no i bułka z ziemniakiem. Węglowodan zagryzany kolejnym węglowodanem. Hit krymskiej dietetyki. Oczywiście, popijaliśmy to doskonałym ukraińskim piwem – Oboloń i opalaliśmy ukraińskimi cygaretami – Parliament, które kipowaliśmy w pustej połówce melona. Z głośników dochodził set DJ Perfecto, który uświetnił pierwszy dzień festiwalu Kazantip:

Kazantip… Dwa tygodnie klubowej muzyki na plaży. Dzień i noc. Zabawa przy wschodzie i zachodzie słońca. No i oczywiście piękne i otwarte ukraińskie dziewczyny, z którymi możesz wziąć kazantipowy ślub. Mieliśmy tam być… Ale przedwczesny powrót naszego organizatora Buhaja i mole pożerające nasze pieniądze sprawiły, że zostaliśmy w Eupatorii. Ale w mojej głowie narodził się szatański plan…

– Słuchaj Nitro. Wymyśliłem właśnie nową technikę uwodzenia, która na pewno zadziała!

– Jaką?

– DJ’e zawsze ruchają najlepsze dupcie w klubie. Będziemy mówić, że jesteśmy DJ’ami z Kazantipu! Ubieramy się dobrze, nie mówimy po rusku. DJ Flamboyant i DJ Nitro. Czujesz to?

– A jak faktycznie je tu przyprowadzimy i zobaczą nasze zasyfiałe i śmierdzące gównem pokoje? Albo jak będą chciały wziąć prysznic? A tu tylko lodowata woda. Pomyśl. Czemu bawimy się z plebsem na densflorze, a nie na VIP’ie? No i co do chuja robimy w Eupatorii, a nie na Kazantipie?

– Stary… Nie jest to może idealny plan, ale dopracujemy go i podupcymy w końcu. Jak nie podupcę na Krymie, to w ostatnią noc spuszczam z kija do morza. Muszę zostawić tu trochę białka.

Była to ostatnia noc dla SKT. Jutro wyjadą. Oznaczało to dwie rzeczy. Po pierwsze, przyjadą nowe dupcie. Po drugie, to ich ostatnia noc, ostatnia szansa, aby posmakować jakiegoś kutasa na Ukrainie. Pisałem już o dupach z SKT. Kasia była brzydka. Dostała ode mnie 2 – 3 zlewki i odpuściła. Jola była spoko. Ktoś puścił o niej plotkę, że robi lody. Vincent nawet chciał się do niej dobrać, ale jego kutas pozostał suchy. Była jeszcze Karolina, najlepsza dupa z SKT, ale wciąż bez szału. Nie uśmiechała się, prawdopodobnie brała zastrzyki z botoksu, ale miała obłędne nogi i zawsze nosiła szorty. Mieszkała nad nami. Kiedy wchodziła po schodach, każdy odwracał głowę i oglądał jej nogi i dupsko w szortach.

Przysiągłbym, że Karolina patrzyła na mnie parę razy. Nazywam to fenomenem ‘na mnie patrzy’. Kiedy jakaś dupa spojrzy w kierunku trzech i więcej typów, każdy z nich przysięgnie, że spojrzała właśnie na niego. W sumie mogłem skoczyć do jej pokoju, by pożyczyć żelazko. Byłby to złoty początek znajomości. Jednak jej mina, utożsamiająca psa srającego w czasie syberyjskiej śnieżycy odbierała mi całą ochotę na flirt.

Mieliśmy ochotę, żeby dać drugą, być może ostatnią już szansę klubowi Amsterdam. Wszystkie dupy poznane przez nieśmiertelny klubootwieracz, albo właśnie tam szły, albo mówiły, że to tam są najlepsze imprezy. Podobno poza sobotą puszczano tam bardziej popularną muzykę, a kobiety nie zapominały o swojej tradycyjnej, ukraińskiej gościnności. Oczywiście wcześniej musieliśmy się odrobinę upodlić.

W Amsterdamie kobiety znowu były ubrane zgodnie z ukraińską modą. Nawet jeśli dziewczyna nie była zbyt ładna, to zrobiła wszystko, co było w jej mocy, żeby być najpiękniejszą wersją samej siebie. Brawo! Vincent z Nitro nie zwlekali ani chwili i od razu ruszyli na parkiet. Tym razem na efekty nie trzeba długo czekać. Vincent dopadł jakąś dupę i zaczęli tańczyć, by moment później wymieniać polską ślinę na ukraińską.

Ja znowu nie czułem się w tym miejscu zbyt pewnie. Co prawda, wbiłem na densflor, ale dwie dziewczyny przepędziły mnie precz. Cóż, przyklapnąłem sobie przy barze i tym razem nie patyczkowałem się. Zamówiłem od razu podwójną wódkę z colą. Wypaliłem jednego, potem drugiego papierosa. Wtedy przyszedł po mnie Nitro. Tańczył chwilę temu z jakąś dupą, kleiło się to, ale koleżanka tej dziewczyny była sama… Nitro potrzebował dobrego pomocnika.

Nitro od razu doskoczył do swojej jak zwierzę. Nawet nie wskazał mi, którą dupą mam się zająć. Nie miało to żadnego znaczenia. Sytuacja wyglądała z mojej perspektywy jak w bollywoodzkim filmie. Parkiet był strasznie zatłoczony, a w jego centrum tańczyła dziewczyna, wokół której była pusta przestrzeń. Brakowało tylko, żeby biło od niej jasne światło. Nie była jakąś mega dupą, ale swoje atuty miała na miejscu, a jej buźka była ok. Uśmiechała się, nieśmiało podnosząc swój wzrok na mnie.

Zaczęliśmy tańczyć, ale nic nie było tak, jak być powinno. Dziewczyna próbowała prowadzić mnie w tańcu. W rezultacie ja obracałem ją w lewo, a ona, jakby celowo na złość, obracała się w prawo. Z drugiej strony, z miejsca zaczęliśmy transfuzję śliny. Ale tu też wszystko szło na odwrót. Kiedy ja zwalniałem pocałunek, ona zaczynała wpychać swój jęzor w moje gardło. Próbowałem się z nią droczyć. Niby zmierzałem po pocałunek, ale na kilka centymetrów przed zetknięciem się naszych warg, zaczynałem wycofywać się, by to ona goniła moje usta. Ależ mi przypierdoliła czołem…

Może nie do końca się rozumieliśmy, ale towarzyszyło mi nieodparte wrażenie, że mogę z nią zrobić wszystko. Obróciłem ją dupskiem do siebie. Moje ręce wędrowały po całym jej ciele, a ona próbowała obrzezać mnie swoim, bądź co bądź, jędrnym tyłkiem, który aż prosił się o solidnego, ojcowskiego klapsa. Pomyślałem, że chyba nawet nie będę musiał podawać się za DJ’a z Kazantipu.

Lizałem jej szyję w okolicach obojczyka. Jej oddech wyraźnie przyspieszył. Nie wiem jaką musiała mieć minę, ale ta ewidentnie nie spodobała się dupie, którą zajmował się Nitro. Wyrwała się z jego objęć i ruszyła, żeby zabrać mi moją dziewczynę. Nawet nie dowiedziałem się jak miała na imię. Szkoda.

Nitro też się dobrze zabawił. Przestudiował każdą krzywiznę i wypukłość ciała swojej partnerki. Relacjonował, że w fajny sposób zarzucała mu ręce na szyje. Dodatkowo, ich pierwszy pocałunek był naprawdę filmowy. Muzyka w klubie przycichła, a wszystkie światła przygasły. W tym momencie, mimo niemożliwości skorzystania ze wzroku, ich wargi odnalazły się bez żadnego problemu.

Nitro, mimo że nie ruchał przez ostatni tydzień, był naprawdę spoko pomocnikiem. Zasadniczo, w mniejszy lub większy sposób, uczestniczył w każdej mojej krymskiej akcji. Twoje zdrowie stary!

Vincent również nie zmarnował ostatniego kwadransa. Tańczył sobie z jakąś fajną dupą w najlepsze, kiedy ta ostentacyjnie obwieściła mu:

– Wiesz, że to tylko taniec? Mam chłopaka…

–  A gdzie on? – Vincenta nie zbiło to w żaden sposób z tropu i rezolutnie zripostował.

–  W toalecie…

No i ta niewysoka dziewczyna przykleiła się do wysokiego faceta i zakotłowało się między nimi. Usta Vincenta, po raz drugi już tej nocy, zakosztowały owocowego błyszczyka, wprost z ponętnych ukraińskich warg. Niestety, dziewczyna musiała wracać do swojego księcia, który przebywał jeszcze w kiblu. Dzisiejszy sonet należał najbardziej do Vincenta, mimo iż nie chciał on zostać jednym z DJ’i z Kazantipu.

Każdy z nas próbował jeszcze zawierać nowe znajomości, ale tylko Nitro tańczył z jakimiś dupami. Nikt nie wie dlaczego to właśnie jemu udawało się. Czyżby Nitro jako jedyny z naszej grupy odważył się wykorzystać odważną technikę ‘DJ’a z Kazantipu’? Ja i Vincent, zniechęceni kolejnymi otrzymanymi zlewkami zechcieliśmy w końcu wrócić do kwartiry.

Droga do kwartiry dłużyła się nam, ale trzymane w dłoniach butelki ukraińskiego piwa pomagały znieść jej trud i znój

comments powered by Disqus

Nie przegap

# • # • # • #

Już wiem, gdzie jesteś

#Dziennik

30

(Nie)zwykły poniedziałek

Przetrzyj swoją szybę

O vincencie

Dzięki swej determinacji zmienił się z zakompleksionego introwertyka w konkretnego, pewnego siebie faceta. Autor niniejszego bloga, współpracownik CKM oraz trener rozwoju osobistego.