wytrwalosc – VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ https://v1ncentify.prohost.pl O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu. Mon, 03 Jan 2022 16:05:35 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.0.2 To był pierwszy taki rok https://v1ncentify.prohost.pl/post/byl-pierwszy-taki https://v1ncentify.prohost.pl/post/byl-pierwszy-taki#comments Tue, 29 Jan 2019 15:48:08 +0000 https://www.v1ncent.pl/?p=3761 Dawno nie robiłem podsumowań rocznych. Nie mam zamiaru do nich wracać, ale miniony rok był wyjątkowy. Skradnę więc nieco Twojego skupienia.

Artykuł To był pierwszy taki rok pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Dawno nie robiłem podsumowań rocznych. Nie mam zamiaru do nich wracać, ale miniony rok był wyjątkowy. Skradnę więc nieco Twojego skupienia.

2013-2017

Nie wiem, co robię z własnym życiem. Budzę się rano, patrzę w sufit i po plecach wspina się coś oślizgłego.

 

Rozpraszam się. Pracuję i się socjalizuję. Z początku mieszkam na Mokotowie, a poranki i wieczory spędzam przy laptopie produkując wpisy lub w zmiętej pościeli z dziewczynami, popijając wino i oglądając filmy. Każde krzesło w moim pokoju to rozpadająca się atrapa, każdy kolejny seks w rozklekotanym łóżku to następna połamana w nim deska. Miewam noce, kiedy budzi mnie trzask, gdy jedna część łóżka wypada z zawiasów i ląduję na ziemi.

 

Tworzę Płonąc w atmosferze, wypruwam się dla Ciebie. I ciągle się boję.

 

Wpełza po plecach, zawija wokół gardła.

 

Wychodzę na imprezę. Wynurzam się spomiędzy szarych bloków z grafitti Hemp Gru oraz Jebać Policję. Jestem jak karaluch. Czekam na odrapanym przystanku z wybitą szybą, wraz z innymi karaluchami. Wsiadam do zerdzewiałego autobusu, w którym śmierdzi menelem i jadę tak do klubu.

 

Pętla się zaciska, więc odpalam muzykę. Coś mnie dusi, więc wracam do mieszkania z kolejną dziewczyną.

 

Staram się zapomnieć, ale zapomnieć nie jest łatwo. Mówię sobie, że jeszcze jest czas. Jeszcze będzie dobrze.

 

Znajomi mają ciepłe etaty. Dobry social, służbowe auta. Stabilizację. Ja mam blog, szkolenia z uwodzenia i chrzęst ścierających się ze sobą płyt tektonicznych.

 

Wiesz, jaka jest zasada? Możesz zajmować się czymś egzotycznym i dziwnym tylko wtedy, kiedy jesteś człowiekiem sukcesu.

 

Chcesz dowodu?

 

Wyobraź sobie, że idziesz po ulicy i widzisz gościa, ubranego jak Marilyn Manson. Co sobie myślisz? No kurwa, dziwak. Ale gdyby to rzeczywiście był Manson, nie miałbyś nic przeciwko. Przecież to legendarna gwiazda rocka. Jej wolno.

 

Więc wyobraź sobie, że budzę się przez te wszystkie lata ze świadomością, że ledwo utrzymuję się w Warszawie, czas mija, a ja jestem śmiesznym “trenerem uwodzenia” i prowadzę “bloga o dupach”.

 

Bomba.

 

“Może poszukaj innego zajęcia?”, słyszę. Wpierw od ludzi, później łapię się na tym, że to samo powtarzam w myślach sam do siebie.

 

Ale ja nie chcę rezygnować z marzeń. W moim aucie nie ma hamulca. Jest tylko gaz do dechy i wiara w to, że nie wypadnę z trasy. Gdy raz poczujesz smak wolności, nie musząc stawiać się w firmie na określoną godzinę, nie mając nad sobą szefa i samemu zarządzając własnym czasem – już nigdy nie wpadniesz na pomysł powrotu na etat.

 

Wyprowadzając się z Białegostoku obiecałem sobie dwie rzeczy: od tej pory żadnej pracy dla kogoś oraz koniec brania pieniędzy od rodziców. Trzymałem się tych postanowień mocno, nawet wtedy, gdy ledwo wiązałem koniec z końcem i musiałem chodzić głodny. Jestem jednak bliski złamania drugiego postanowienia w momencie, w którym umiera babcia.

 

Moja rzeczywistość się sypie i potrzebuję czasu, by dojść do siebie. Nie jestem w stanie prowadzić szkoleń, czyli zarabiać nawet marnych pieniędzy. Moja praca to nie biuro i spokojny proces tylko czas z drugim człowiekiem, który płaci, więc wymaga. Klienta nie obchodzi, czy miałem dobry, czy chujowy tydzień. Klient oczekuje przygody życia i mnie w najwyższej formie.

 

Wracam więc do formy. Rzucam fajki, mimo że nigdy nie paliłem ich dużo. Prostuję plecy, otrzepuję bojowy kurz i idę przed siebie.

 

Źle dobieram współpracowników, poznaję się na ludziach. Zauważam, które uliczki są ślepe. Popełniam błąd za błędem, więc uczę się i betonuję jasną wizję, do której zmierzam.

 

Pracuję za dużo, skąpany w problemach innych ludzi, wciąga mnie ciemna, lepka depresja. Nic nie ma sensu, wymiotuję na myśl o szkoleniach. Ratuje mnie brat, kupując mi bilet na Filipiny.

 

“Po cholerę tam w ogóle lecę?”, myślę przed wylotem. Parę dni później jestem wdzięczny, że wyrwałem się z Polski. Nabieram dystansu, szerszej biznesowej perspektywy. Inspiruję się poznanymi tam ludźmi. To właśnie z Filipin zaczynam uploadować pierwsze vlogi, mierząc się z druzgocącą krytyką, ucząc się od podstaw zupełnie nowej umiejętności.

 

Uwierz mi, nie ma nic fajnego w świeceniu swoją mordą na YouTube, gdy pod wideo większość ocen to dislike.

 

Wracam do Polski, każde kolejne wideo jest lepsze. Mam nową energię do pracy.

 

Moja branża wymaga umiejętności: pisarskich, copywritingu, marketingu online, produkcji oraz brandowania filmów, występowania przed kamerą, występowania przed publicznością, coachingu, planowania strategicznego, zarządzania czasem.

 

Drążę skałę i w każdej z tych dziedzin jestem coraz lepszy.

 

Aha, przy okazji się wyprowadzam i wreszcie doświadczam ludzkich warunków mieszkaniowych (czytaj: kuchni bez karaluchów, pokoju ze sprawnymi meblami oraz łóżkiem, które wytrzymuje ciężar dwóch dorosłych osób bez groźby pęknięcia w pół).

 

Poznaję właściwą osobę do współpracy. Uczymy się od siebie, wymieniamy kompetencjami i tworzymy nową wizję.

 

Mijają dwa kolejne lata, kilka razy zmieniam mieszkanie.

 

2018

Kapitan, okręt i spokojne morze. Już nie żółtodziób, zbita naprędce tratwa i nadciągający tajfun.

 

Pierwszy rok, w którym się nie boję. W którym znam swoją wartość i mam wypracowaną solidną pozycję na rynku. Towarzyszy mi świadomość, że tworzę jeden z najlepszych brandów uwodzeniowych w Polsce. Już nie jestem dziwakiem, tylko profesjonalistą. Gości we mnie spokój.

 

Wiem, że nawet gdybym w jednej chwili wszystko stracił, posiadam zakorzenione głęboko umiejętności, dzięki którym byłbym w stanie rozpocząć od podstaw kolejny biznes.

 

Kosztowało mnie to wiele długich lat, które wspominam jako słodko-gorzką przygodę.

 

Pamiętasz moje wpisy o wytrwałości? Osiąganiu celów, motywacji i podnoszeniu się po porażkach? O zarządzaniu czasem? Jak myślisz, dla kogo je pisałem?

 

Na pewno tylko dla Ciebie?

 

Każda zapisana na tym blogu linijka gruntowała mnie w moich postanowieniach, dodawała otuchy i pozwalała nie zbaczać z kursu. 300 wpisów popełnionych od początku istnienia tego bloga to kronika wyboistej drogi od chłopca w mężczyznę, nauki odpowiedzialności, wytrwałości i zdobywania kompetencji. Cieszę się, jeśli przy okazji mogłem Cię zainspirować do większego głodu życia, wpłynąć w pozytywny sposób na Twoje filtry, przez które postrzegasz rzeczywistość. Najwięcej jednak z tych wszystkich tekstów wyniosłem ja sam.

 

Jednocześnie, daleki jestem od otwierania szampana. Nigdy nie przestanę się uczyć. Teraz jednak, po latach, mogę wreszcie robić to spokojny o przyszłość.

 

To naprawdę znaczy wiele.

 

Dziękuję więc, że jesteś ze mną – niezależnie, od którego momentu śledzisz tę podróż. Twoje wsparcie jest nieocenione.

 

To był pierwszy taki rok, a przed nami wiele kolejnych. Zgadłeś, zgadłaś – jeszcze lepszych.

 

Artykuł To był pierwszy taki rok pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/byl-pierwszy-taki/feed 6
Pobudka, skurwysynu https://v1ncentify.prohost.pl/post/pobudkaskurwysynu https://v1ncentify.prohost.pl/post/pobudkaskurwysynu#respond Thu, 09 Apr 2015 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=160 Wszyscy mają Cię w dupie. Nikomu nie zależy na tym, żebyś osiągnął sukces. Może Twoi biologiczni bliscy myślą inaczej, ale są do tego zaprogramowani - żaden to argument w dyskusji.

Artykuł Pobudka, skurwysynu pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Wszyscy mają Cię w dupie. Nikomu nie zależy na tym, żebyś osiągnął sukces. Może Twoi biologiczni bliscy myślą inaczej, ale są do tego zaprogramowani – żaden to argument w dyskusji.

Jesteś zdany tylko i wyłącznie na siebie. Nie licz na to, że gdy będziesz miał problemy, ludzie przyjdą do Ciebie, by Ci pomóc. Nie łudź się, że gdy utkniesz, gdy znajdziesz się na samym dnie, ktoś poda Ci na tacy rozwiązanie, wyjście z problemu. To jest możliwe, ale nie jest pewne. Trzymajmy się twardych faktów.

Twoje życie zalezy od Ciebie. Zgoda? Zgoda.

Jeśli jesteś w miejscu, które Ci się nie podoba, to czekanie na właściwą konstelację gwiazd, która wszystko zmieni, jest nieco bez sensu. Prawda? Jasne, że prawda. Przestań seplenić i szukać argumentów. Każdy z nas miał w życiu okres, kiedy czekał, aż wszystko magicznie się ułoży. Niestety, ułożyła to się krzywo dupa od siedzenia w tym samym miejscu. Brzmi znajomo?

Możliwe, że czekasz na taką zmianę już od kilku długich lat. Możliwe, że kiedyś, gdy dopiero zacząłeś zauważać, że nie jesteś szczęśliwy, pomyślałeś sobie: zmiana nie jest prosta. Do tego potrzeba czasu, samozaparcia, energii. Może zmotywowałeś się na krótką chwilę, po czym wróciłeś do dryfowania w społecznym gównie. Tylko nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z jednej rzeczy. Czasu nie ma. Czas i tak kurwa minął. Właśnie zmarnowałes kilka lat na siedzenie w tym samym miejscu, na czekanie na cud. Jak na tym wyszedłeś? Jak się teraz czujesz? Dobra, jak się znęcamy, to na całego.

Co masz zamiar teraz zrobić?

Skoro zrozumiałeś, że czekanie nie ma sensu? Skoro zrozumiałeś, że czas i tak mija i można albo go spożytkować albo zmarnować?

Czas jest Twoim najważniejszym, najpotężniejszym zasobem. Możesz być jak kropla, która drąży skałę, nieustannie przybliżając się celu. Małymi kroczkami, dzień po dniu. Możesz też być pierdolonym leniem, srać we własne gniazdo i mieć postawę roszczeniową.

Właśnie to jest najpiękniejsze! Masz wybór. Nikt Ci nie wmówi, jak masz żyć. Jeśli wyprowadziłeś się od rodziców, to nikt już nie wjeżdża Ci na głowę. Nie pyta, kiedy znajdziesz pracę. Kiedy posprzątasz pokój i o której wrócisz do domu. Z kim się zadajesz. Jakie – i czy w ogóle – masz plany na przyszłość.

Sam za siebie odpowiadasz. Możesz stwierdzić, że pierdolisz te całe zagadywanie dziewczyn, że to Cię boli, za bardzo się boisz. Że po prostu się do tego nie nadajesz, nie masz tego czegoś. Wykrzycz to w twarz kumplom. Ich to jebie. Przestańmy się oszukiwac – tłumaczysz to samemu sobie, nie im. Jeśli twierdzisz, że się do tego nie nadajesz, nie masz szans i nigdy się nie rozwiniesz, to masz absolutną rację! Zauważ, że po pewnym czasie znajomi przestaną Cię nawet naprostowywać i zachęcać, żebyś jednak zrobił coś ze swoim życiem.

Nie przejmuj się. Tacy jak Ty też są przecież społeczeństwu potrzebni.

Mówisz, że kiedyś się tym zajmiesz. Kiedyś nauczysz się psychologii relacji. Kiedyś pojedziesz do Australii. Kiedyś zrobisz milion.

Tylko kiedy jest to kiedyś? Powiedzmy za 10 lat? Okej, ale co się zmieni przez 10 lat? Spójrz za siebie. Co widzisz? Jakie działania wykonałeś, jak wiele osiągnąłeś przez ostatni rok, dwa? Jak wielkim ignorantem trzeba być, by wierzyć w to, że kiedyś doznasz olśnienia i zaczniesz nakurwiać po swoje marzenia? Że nagle spłynie na Ciebie natchnienie i determinacja? Że rozpędzony w galopie jednorożec wrazi Ci w dupę zaczarowany róg, który napędzi Cię do działania?

Powiem Ci coś ważnego, więc się skup:

Determinacja i wytrwałość do osiągania celów to nie jest manna z nieba. 

 

Nie rodzisz się z tym, nie rozdają tego na bierzmowaniu. Nie znajdziesz tego za winklem, ani na allegro. To cechy charakteru, które wykuwa się w kuźni, zapierdalając. Musztrując mózg, robiąc wyrzeczenia, poświęcając się czemuś bez reszty. To proces nauki, mentalny trening. By zrobić więcej, by nie odpuszczać. By zmienić mózg w wielkiego skurwiela, który będzie zaprogramowany tylko do jednego: rozpierdolić system.

Wyrobienie silnego charakteru, który skoncentrowany jest na osiąganiu celów to mordęga. Wiem, że nie pocieszam, ale nie jestem tu po to, by podać Ci chusteczkę, tylko by sprzedać Ci mentalnego liścia. Zbity charakter to poświęcony czas. Żmudna, ciężka praca. Jedna z najcięższych na świecie!

Najlepsze jest to, że stabilizując determinację w jednej sferze życia, o wiele łatwiej jest Ci przenieść ją na inne. Chodząc na siłownię i utrzymując dietę prościej jest przekonać się do wstawania rano, by szybko ogarnąć jedzenie na cały dzień i lepiej ułożyć sobie zadania na najbliższe godziny.

Zaczynasz rozumieć analogię. Jeśli dużo ćwiczysz i trzymasz dietę – lepiej wyglądasz.

Jeśli zagadujesz więcej dziewczyn i wyciągasz wnioski – potrafisz zajść w interakcji o wiele dalej, jest nieustanny progres.

Gdy planujesz czas i zadania do wykonania, sumiennie się pilnując – Twoja produktywność rośnie i wykonujesz więcej pracy w krótszym czasie.

Im dalej w las, tym częściej zauważasz, że warto rezygnować ze wszystkiego, co Cię rozprasza i w jakiś sposób nie przybliża do celu.

Ograniczasz znajomych do takich, którzy wnoszą do Twego życia wartość. Rezygnujesz z rozpraszaczy – gdy pracujesz wyłączasz facebooka, wyciszasz telefon.

Kulminacja Twego celu – nawet jeśli ma nastąpić za 5 długich lat – wyznacza rytm Twej codzienności JUŻ TERAZ. Właśnie w taki sposób rozbijasz bank, skreślasz z listy kolejne wyzwanie. 

Nie mówię, że jestem idealny. Też czasem to tracę. Śpię dłużej, robię mniej. Tyle tylko, że w moim przypadku ta walka trwa już od kilku długich lat. I za każdym razem, gdy odpuszczam, uderzają mnie większe wyrzuty sumienia, niż poprzednim razem. To gówno rośnie wykładniczo. Więc pracuję mocniej, niż ostatnio. Bo wiem, że czasu coraz mniej. I że marzenia spełniasz teraz lub nigdy.

Spytasz mnie, co takiego zrobiłem? Z perspektywy ludzkiej cywilizacji jestem nikim, nie znaczę nic. Moje osiągnięcia nie mogą się równać z tymi najpotężniejszych osób na świecie. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, bo dla samego siebie jestem pieprzonym superbohaterem. Wiem, ile wyrzeczeń kosztowało mnie ostatnie kilka lat. Wiem, ile pracy włożyłem w to, by się zmienić. Ile potu i łez wsiąkło w ring, na którym wciąż stoję.

Nikt mi tego nie odbierze. Nikt też nie musi tego rozumieć.

Ostatecznie idziesz do przodu dla siebie, dla nikogo innego.

Pobudka, skurwysynu.

Artykuł Pobudka, skurwysynu pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/pobudkaskurwysynu/feed 0
10 sposobów na sukces https://v1ncentify.prohost.pl/post/10_sposobow_na_sukces_1 https://v1ncentify.prohost.pl/post/10_sposobow_na_sukces_1#respond Wed, 04 Feb 2015 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=147 Sprawdzona wyliczanka, która wywróci Twoje życie do góry nogami.

Artykuł 10 sposobów na sukces pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Wbrew nazwie wpisu, nie znajdziesz tutaj „10 sposobów na…”. To tylko jeden z najbardziej bezczelnych i prymitywnych zabiegów marketingowych mających za zadanie przykuć Twoją uwagę. 

Teraz, kiedy już ją mam, mogę dowolnie ją ukierunkować.

Nie zrobię obiecanej wyliczanki. Zamiast tego, opowiem Ci o łosiu.

ŁOŚ

W końcu wyjechaliśmy z lasu i znaleźliśmy się na otwartej przestrzeni. Na horyzoncie zamajaczyła skromna kapliczka – wyłuskana z mroku przez księżycową poświatę.  Właśnie przejeżdżaliśmy obok, gdy zauważyliśmy obiekt wyraźnie ciemniejszy od reszty otoczenia. Było to bliżej nieokreślone, kobylaste zwierzę. Obstawiałem konia, ale Rafał zdawał się być przekonany, że oto trafił nam się łoś.

Zatrzymałem auto, zgasiłem silnik i wyłączyłem światła. Odsunąłem szybę i do pojazdu wślizgnął się mróz. Patrzyliśmy na zwierzę, a ono patrzyło na nas. Księżyc w pełni sprawił, że szadź pokrywająca pola wokół skrzyła się magicznie, nadając nieoczekiwanemu spotkaniu tajemnicy, jakiegoś drugiego dna – energii, której nie potrafiliśmy nazwać. Tym bardziej, że domniemany łoś zdawał się pochłaniać wszelkie światło. Jego sylwetka pozostawała smoliście czarna, wyraźnie odcinając się na tle pola oprószonego srebrem.

Niespodziewanie, zwierzę zaczęło oddalać się od nas i kapliczki. Po chwili kompletnie się rozpłynęło, idealnie stapiając się z mrokiem lasu nieopodal. Przez dłuższą chwilę po polach rozchodził się jedynie dźwięk kopyt rytmicznie uderzających w zmarzniętą ziemię.

CEL

Widzisz, cel jest jak taki łoś w księżycową noc.

Pomyślisz sobie zapewne w tym momencie – co też ten Vincent pierdoli? Podpowiem Ci, że poprawnie sformułowane pytanie brzmi nie co, a kogo.

Vincent pierdoli ludzi, którzy wykazują postawę roszczeniową. Którzy uważają, że z jakiegoś powodu są wyjątkowi i wyróżniają się spośród stada liczącego 7 miliardów osobników. Mowa o ludziach, którym wydaje się, że im się cokolwiek należy. Bez systematyczności i wkładanej pracy. Bez urzeczywistniania, cegiełka po cegiełce, utkanej na niciach wyobraźni wizji. To z reguły takie osoby szukają „10 sposobów na…”, drogi na skróty.

Gorsi od nich są tylko marzyciele. Czyli ludzie przeżywający życia w swoich głowach. Dla nich każdy większy cel (przepraszam – marzenie) na zawsze pozostanie takim bliżej nieokreślonym łosio-koniem. Czarną, nieprzeniknioną masą, uwięzioną w tajemnej sylwetce – zjawą w księżycową noc. Będzie ich nawiedzać przed snem. Będą o niej opowiadać wszystkim dookoła, oczarowani. A wraz z upływającym czasem ich zapał zacznie przygasać.

Aż w końcu będą oni w stanie usłyszeć jedynie echo galopu, niesione przez niespokojny wiatr. I wtedy w końcu się zamkną. Było marzenie – zostało zgorzknienie.

Cel albo realizujesz albo nie. Siadasz, konkretnie planujesz robotę i ryzykujesz, zaciskając zęby. Codziennie działasz – poświęcając być może inne sprawy – i nadajesz swemu marzeniu kształty. Inwestujesz energię, nie mając żadnej pewności, czy się zwróci. Dlatego też uczysz się czerpać przyjemność z procesu. To zatracanie się w nim daje siłę, wenę, determinację. Rozumiesz, że droga do celu to nie księżycowa noc i skrząca się polana. W jednym momencie pozbywasz się złudzeń i widzisz drogę taką, jaka jest w rzeczywistości. Systematyczność, małe kroki. Nieustanne hartowanie charakteru i wytrwałość. Walka z lenistwem i odmawianie serialu, spotkania, piwa czy seksu – by popracować jeszcze chwilę, nie rozpraszać się, wykorzystać czas. Moc drzemiącą w tej nieuchwytnej chwili, kiedy zatracasz się kompletnie w wykonywanej czynności i uzyskujesz dostęp do nieskończonych pokładów kreatywności.

To proces staje się sensem, sprawia, że stajemy się świeży, rześcy. Łatwo się od tego uczucia uzależnić i po osiągnięciu celu poczuć nagle pustkę. To tłumaczy, dlaczego często pisarze po ukończeniu finalnego szkicu książki popadają w depresję, nie wiedzą co mają ze sobą zrobić.

Jednak lepiej borykać się z takimi problemami, niż ze świadomością, że nasze wizje nigdy nie opuściły głowy. I nie dlatego, że nie było to możliwe – dlatego, że po prostu nie chciało nam się przejrzeć na oczy i zacząć zapierdalać.

 

A to już jest po prostu smutne.

Artykuł 10 sposobów na sukces pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/10_sposobow_na_sukces_1/feed 0
MODA NA OLEWANIE KOBIET. ‚NEXT!’ https://v1ncentify.prohost.pl/post/moda_na_olewanie_kobiet_next https://v1ncentify.prohost.pl/post/moda_na_olewanie_kobiet_next#respond Sun, 14 Jul 2013 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=54 Faceci uczący się sztuki podrywu są bardzo podatni na wchłanianie nic niewartych przekonań i nabywanie szkodliwych nawyków. Jednym z nich jest zbyt szybkie skreślanie kobiet, które nie tańczą tak, jak im się zagra. 

Artykuł MODA NA OLEWANIE KOBIET. ‚NEXT!’ pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Faceci uczący się sztuki podrywu są bardzo podatni na wchłanianie nic niewartych przekonań i nabywanie szkodliwych nawyków. Jednym z nich jest zbyt szybkie skreślanie kobiet, które nie tańczą tak, jak im się zagra.

 

Zbyt dobrze znam takie podejście z autopsji.

 

Ciężko się z nią pisze, a gdy proponuję spotkanie mówi, że w tym terminie jest zajęta? Niech spada.

Przełożyła spotkanie? Olać ją.

Nie chciała się bzykać na trzeciej randce? Kasuję numer.

Mówi, że ma zasady, a seks tylko z miłości? Strata czasu, znajdę inną, z którą nie będzie problemu.

Robiłem tak przez długi czas. Tylko czy na prawdę o to chodzi w uwodzeniu? O uciekanie, gdy sprawy nie idą po naszej myśli? My, faceci, jesteśmy w dzisiejszych czasach uczeni, by na każdą komplikację w relacji z nowo poznaną dziewczyną reagować dezercją. A tak, zapomniałem. To nie dezercja, to ‚posiadanie własnych standardów i szanowanie własnego czasu.’

 

Powiem Ci jedną rzecz:

 

Takie zachowanie nie świadczy o Twoich standardach, tylko o głupocie i znikomej znajomości kobiet.

 

Dokładnie tak. ‚Społeczność’ wymyśliła sobie całą masę idiotycznych wymówek i komfortowych przekonań, by uchronić ego przed miażdżącą prawdą. A prawda jest taka, że istnieje pewien typ kobiet, z którymi przepakowani teorią chłopcy wychodzący codziennie w miasto sobie nie radzą i nigdy radzić nie będą – chyba, że przedefiniują to, czego się nauczyli i pozbędą się szkodliwych nawyków. Nawyków, które wrosły w nich tak głęboko, że uważają je za własne.

 

Myślisz, że olewając kobietę, która (na przykład) ciągle przekłada Wasze spotkanie jesteś męski? Pokazujesz klasę, swoje zasady i oszczędzasz czas? Może i tak. Ale podczas, gdy jesteś męskim facetem z klasą, zasadami i cennym czasem, jakiś koleś jest bardziej wytrwały, nie przejmuje się i w końcu zalicza dziewczynę, z którą sobie nie poradziłeś.

 

Najłatwiej jest brać to, co podane na tacy. Najtrudniej jest dopiąć swego pomimo trudności. Jeśli wciąż chcesz iść po linii najmniejszego oporu, to dalej olewaj laski za byle pierdołę (wygodniej jest powiedzieć ‚ona była jakaś zjebana’, niż przyznać się do błędu, prawda?). Ale jeśli chcesz się czegoś nauczyć na przyszłość – bycia wytrwałym, brnięcia i wygrywania, zdobywania lasek, które są poza zasięgiem trzymających ramę kolesi ‚z zasadami’, to przeczytaj dokładnie dalszą część tego tekstu.

 

Szkodliwych nawyków pozbyłem się dzięki Zgrzewaczowi, który bardzo trzeźwo patrzył na uwodzenie w czasach, kiedy ja jeszcze miałem sito zamiast mózgu. Dziękuję mu za to, że potrafił wiele razy sprowadzić mnie na ziemię w sytuacjach, w których mi ‚odpierdalało’ i zachowywałem się jak idiota kasując numery, zlewając panny, bądź bezpodstawnie je opieprzając. Nauczyło mnie to pokory, rezerwy i przede wszystkim – wytrwałości.

 

Może dziwnie to zabrzmi, ale powinienem postawić Zgrzewaczowi wódkę za te wszystkie razy, kiedy dzięki jego opieprzowi kobiece usta zaciskały się na moim fiucie.

 

Po pierwsze – nie myśl za kobietę

 

Przestań halucynować i zawsze rób swoje. Nie dorabiaj filozofii do kobiecych zachowań w sytuacjach, gdy masz trudności z umówieniem się na randkę. Ona może rzeczywiście nie mieć czasu spotkać się z Tobą w najbliższym tygodniu. Niektóre dziewczyny mają bardzo dużo obowiązków i mało wolnego. Nie wkurzaj się, gdy panna odwoła Wasze spotkanie. Może rzeczywiście coś jej wypadło. Ustawcie się w innym terminie.

 

Rozwój relacji z kobietą, z którą rzeczy nie idą po Twojej myśli zależy od Twojej interpretacji jej zachowań. Jeśli założysz, że ona ciągle przekłada randkę, bo nie chce się z Tobą spotkać, to najpewniej poczujesz zawód, być może się sfrustrujesz i usuniesz jej numer, dodatkowo ją opieprzając. Zobacz, ile negatywnych uczuć wyhodujesz na swoje własne życzenie, w dodatku skreślisz relację z dziewczyną, z którą mógłbyś przeżyć wiele fajnych chwil, gdybyś tylko inaczej podszedł do całej sprawy.

 

Zawsze bądź cierpliwy i zakładaj pozytywną opcję:

 

Jeśli nie odpisuje, to może nie ma pieniędzy na koncie – warto zadzwonić.

Jeśli na proponowane przez Ciebie terminy ciągle mówi, że jest zajęta, to może ma bardzo dużo obowiązków – warto odpuścić i za jakiś czas znów zaproponować wspólne wyjście (prawdopodobnie sama się do Ciebie odezwie)

Jeśli przełożyła spotkanie, to może rzeczywiście coś jej wypadło – warto zrozumieć i spotkać się w innym terminie.

Jeśli nie chce się bzykać na trzeciej, czy czwartej randce, to zapewne prześpi się z Tobą na piątej, bądź szóstej – warto poczekać i nieco odpuścić, nie naciskać. Czas i tak minie, spędzanie z nią czasu jest miłe, więc dlaczego nie spotykać się do skutku?

Jeśli mówi, że ma zasady, a seks uprawia tylko z miłości, to zapewne jeszcze nigdy nie trafiła na normalnego faceta – warto się spotykać, dać jej ciepło, niesamowite emocje i ciągle podniecać. Nie zniechęcaj się tak łatwo, gdy kobieta wydaje się być bardzo ‚niedostępna’, a efekt końcowy może Cię bardzo miło zaskoczyć.

Staraj się z każdego numeru w Twoim telefonie wyciągnąć jak najwięcej. Możesz się zdziwić ile zyskasz zmieniając nastawienie, grając zawsze do końca.

 

Po drugie – nie unoś się honorem

 

To nie jest pojedynek, więc schowaj honor do kieszeni, wyrzuć ego za burtę. Zadzieranie nosa jeszcze nigdy mi w relacjach damsko-męskich nie pomogło. Wręcz przeciwnie, zawsze wszystko komplikowało i sprawiało, że rozpadały mi się bardzo obiecujące relacje.

 

Nie bój się odezwać do niej pierwszy (po zlewce, przełożeniu spotkania etc) i wyciągnąć ręki na zgodę (po kłótni). Pisz do niej normalnie, nie przemycaj tam gier słownych, ani jadu. Ona wyczuje Twoją desperację i frustrację, więcpisz na luzie (!!!). Nie wkręcaj sobie negatywnych emocji, weź oddech i pamiętaj, by zawsze zakładać pozytywną opcję.

 

Pouczające sytuacje

 

Przeczytaj sobie opis dwóch moich relacji z kobietami. W obu przypadkach mogłem unieść się honorem, odpuścić. W obu przypadkach dużo bym stracił. Takich przykładów mógłbym podać dużo, dużo więcej.

 

#1

 

(Po seksie)

 

Od rana zadbałem o mój organizm i sprawność seksualną. Zjadłem bardzo dobre śniadanie, łyknąłem witaminy b6, magnez i cynk. Kupiłem na bazarze seler i zjadłem połówkę. W międzyczasie przegryzałem orzechy i piłem naturalne soki owocowe.

Dwie godziny przed spotkaniem dostałem od niej smsa.

Pisała, że całą noc uczyła się do ciężkiego egzaminu i pada na twarz i chyba nie da rady się ze mną spotkać.

Kolejny raz mielibyśmy szansę się zobaczyć dopiero za 3 tygodnie. Byłem zawiedziony i zły. Tym bardziej, że tamtej nocy zostawiłem u niej moją ulubioną opaskę na rękę.

Ze zdenerwowania postanowiłem jej nie odpisywać, po prostu olać. Takie głupie pozostałości złych nawyków, które zostały mi po pua-matrixie. Na szczęście Zgrzewacz sprowadził mnie na ziemię i przekonał mnie, żebym jednak napisał.

Napisałem jej więc totalnie szczerego smsa, w którym wyraziłem moje niezadowolenie. Odpisała mi bardzo czule i stwierdziła, że jednak nie pójdzie spać i żebym do niej przyjechał.

 

#2

 

Ostatnio wziąłem numer od nieziemskiej dziewczyny i sześć razy odwoływała/przekładała spotkanie. W momentach, kiedy już zaczynałem się wkurzać odkładałem telefon, wolałem nic nie pisać, bo puszczały mi nerwy i wiedziałem, że mogę przez to spieprzyć. Wracałem do smsów za jakiś czas na spokojnie i bez zbędnych emocji – brnąłem w to dalej. WSZYSTKO wskazywało na to, że panna mnie olewa i nie chce się spotkać. Wszystko, poza jednym – wciąż odpisywała mi na smsy i odbierała telefony. Ostatecznie spotkaliśmy się, miałem świetnego hand joba, relacja kwitnie. Niedawno rozmawialiśmy o tym przekładaniu spotkań, była bardzo zdziwiona, że odbierałem jej reakcje negatywnie – ona po prostu nie miała czasu i ciągle coś jej wypadało.

 

Kolejnym razem, gdy interakcja z dziewczyną nie będzie Ci się układała tak, jak tego chcesz i stwierdzisz, że szkoda na nią czasu, sprawdź czy nie jest to po prostu zasłona dymna maskująca fakt, że nie jesteś w stanie poradzić sobie z zaistniałą sytuacją.

 

Wtedy wróć do tego tekstu, keep calm and resume the game.

 

Nie sztuką jest przekreślić relację, to potrafi każdy. Sztuką jest poradzić sobie tam, gdzie ktoś inny by odpuścił.

 

Artykuł MODA NA OLEWANIE KOBIET. ‚NEXT!’ pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/moda_na_olewanie_kobiet_next/feed 0