uczucia – VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ https://v1ncentify.prohost.pl O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu. Mon, 03 Jan 2022 16:05:35 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.0.2 Uczucia bez nazwy https://v1ncentify.prohost.pl/post/uczucia-bez-nazwy https://v1ncentify.prohost.pl/post/uczucia-bez-nazwy#comments Mon, 09 Jul 2018 12:17:46 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=3556 Jadę motorem, szeleszczą mijane palmy, w oczy razi mnie sztylet pomarańczowego zachodu słońca. Mam pełen bak, brak celu i chęć, by docisnąć manetkę. Mknę trasą, która wije się jak wąż. Kręcę nadgarstkiem, więc maszyna wyrywa spod tyłka, chce rzucić się gwałtownie do przodu. Po prawej owcze chmury kąpią się w swoim odbiciu, horyzont zalany jest pomarszczoną wodą.

Artykuł Uczucia bez nazwy pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Jadę motorem, szeleszczą mijane palmy, w oczy razi mnie sztylet pomarańczowego zachodu słońca. Mam pełen bak, brak celu i chęć, by docisnąć manetkę. Mknę trasą, która wije się jak wąż. Kręcę nadgarstkiem, więc maszyna wyrywa spod tyłka, chce rzucić się gwałtownie do przodu. Po prawej owcze chmury kąpią się w swoim odbiciu, horyzont zalany jest pomarszczoną wodą.

 

Sprawdzam: nie mam problemów. Jestem wolny.

 

Moim jedynym zmartwieniem jest benzyna.

 

Jak nazwać to uczucie?

 

“Wolność”?

 

Wolność to czułem, gdy po raz ostatni opuściłem gmach uczelni wiedząc, że więcej nie muszę tam wracać, ani już nigdy uczyć się czegoś, czego nie chcę. Była to inna “wolność” od tej, którą czuję leżąc latem na łące i pijąc zimne wino. Obie “wolności” są zdecydowanie różne od tej, która ogarnia mnie, gdy mknę motorem po tropikalnej wyspie, na tyle daleko od Polski i na tyle szybko, że nie mają szans dogonić mnie żadne obowiązki, żadne problemy. Rzeczywistość wokół jest tak obca, że odklejają się ode mnie schematy myślowe, schodzą całymi płatami jak stara farba. Ciepły deszcz zalewa koleiny, w które wpadał mózg, nagły powiew ciepłego, ale rześkiego wiatru odrywa skostniałe przekonania, zostawiając sam miąższ. Jestem ja i motor, otoczenie jak ze snu, zupełnie jakbym kiedyś już tu był lub po prostu miał tutaj trafić.

 

Nie da się takiego doświadczenia po prostu zgnieść i skompresować w jedno słowo. Moja “wolność” przeżywana w tamtym momencie dla Ciebie jest zupełnie inną “wolnością”, powiązaną z Twoimi doświadczeniami, pragnieniami. To tylko słowo, etykieta, arbitraż.

 

Dlaczego w XXI używamy czegoś tak niedoskonałego jak język? Latamy na Marsa, modyfikujemy własne geny, a wciąż potykamy się o błąd w interpretacji. Używamy topornego, obarczonego ogromną stratą i śmiesznie niską przepustowością narzędzia przekazywania informacji, które po prostu nie jest efektywne.

 

Gdybym mógł Cię dotknąć i tym dotykiem przekazać wszystko, co odczuwam, natężenie, zapach i barwę. Całą intensywność i cały sens osadzony w ramach mojej rzeczywistości. Bezstratny przekaz, pełne zrozumienie, brak miejsca na błąd. Jeden dotyk i już wiesz.

 

Jeden Twój dotyk i ja wiem.

 

Z drugiej strony, czy wtedy wszystko nie byłoby zbyt oczywiste? Czy to nie w tej niepewności i wolności interpretacji leży prawdziwa wartość słów, którymi się dzielimy? Może te najsłodsze uczucia, najlepsze momenty i najbardziej intensywne chwile są tak wyjątkowe i słodkie właśnie dlatego, że tylko my możemy je poczuć? Może właśnie dlatego coś nieznośnie uciska nas w gardle, gdy spada na nas kaskada emocji i zostajemy z nimi sami? To nasz moment. Niepodzielny, zachłanny. Zanurza nas, tuli do siebie nie dzieląc się z nikim innym.

 

Gdy aktor musi wzruszyć się na planie filmowym, nie wczuwa się on w tragedię przeżywaną przez postać, którą ma odgrywać – szuka raczej osobistej tragedii, otwiera własne, stare rany i przypomina sobie, jak go bolało. Zmusza się, by znów to poczuć. Wtedy pojawiają się łzy.

 

Dzięki słowom podobny proces zachodzi u nas z automatu. Mózg przeszukuje nasze życie, tkając z minionych chwil kontekst do symulacji.

 

Może tak właśnie jest lepiej?

 

Być może w dzieleniu się historiami i emocjami z ludźmi wcale nie chodzi o to, by poczuli oni dokładnie to, co my. Może chodzi o coś więcej – zamykanie przeżyć w słowa, etykiety, które dla każdego mają inne znaczenie i pobudzają w unikalny sposób. Gdy słuchamy czyjejś opowieści, przeżywamy ją w naszym osobistym kontekście. Wyobrażamy sobie, jak my byśmy się czuli – z całym bagażem naszych doświadczeń, przeżyć, zależności i znaczeń – wrzuceni w cudzy film.

 

I właśnie dlatego historie mogą dotknąć nas tak głęboko i mocno.

 

Dlatego też, najlepsze chwile życia najlepiej przeżywa się z ludźmi, których lubisz, kochasz. Jako człowiek potrzebujesz świadomości, że ktoś wie, potrafi się z Tobą utożsamić. Chcemy iść przez życie w grupie, połączonej mocnymi doświadczeniami. Dlatego nie potrzebuję samotnych wycieczek. Dlatego niezależnie od tego, czy jadę do innego miasta, państwa, czy lecę na inny kontynent – zawsze podróżuję do kogoś ważnego dla mnie lub z kimś ważnym.

 

Po to, by później bez użycia słów móc zobaczyć na twarzy drugiej osoby zrozumienie.

 

Pędząc między drzewami kauczuku zwalniam, napawam euforią i patrzę przez ramię. Za sobą widzę jeszcze dwa motory.

 

Jedno słowo nie odda emocji. Jedno słowo to fragment puzzla bez podpowiedzi, jak wygląda cała reszta. Wiele słów połączonych w historię to już całkiem niezły kompas. Przeżywanie razem to komfort i zrozumienie przekazywane samym spojrzeniem, nie trzeba nic mówić.

 

Nie trzeba okaleczać momentu.

Artykuł Uczucia bez nazwy pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/uczucia-bez-nazwy/feed 4
Spotkamy się gdzieś na końcu świata https://v1ncentify.prohost.pl/post/spotkamy-sie-gdzies-na-koncu-swiata https://v1ncentify.prohost.pl/post/spotkamy-sie-gdzies-na-koncu-swiata#respond Thu, 14 Jan 2016 18:41:59 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=873 Urodziłem się po to, by spotkać się z Tobą gdzieś na końcu świata. Wspólnie celebrować życie i chwytać nieuchwytne chwile. Odetchnąć ciężkim, wilgotnym powietrzem tysiące kilometrów stąd. Pić drinka opierając łokcie na krawędzi drapacza chmur. Wsłuchiwać się w szalone tętno Miasta zanurzonego w skrzących się neonach i klaksonach niesionych przez echo.

Artykuł Spotkamy się gdzieś na końcu świata pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Urodziłem się po to, by spotkać się z Tobą gdzieś na końcu świata. Wspólnie celebrować życie i chwytać to, co pozornie nieuchwytne. Odetchnąć ciężkim, wilgotnym powietrzem tysiące kilometrów stąd. Pić drinka opierając łokcie na krawędzi drapacza chmur. Wsłuchiwać się w szalone tętno Miasta zanurzonego w skrzących się neonach i klaksonach niesionych przez echo.

Chcę zwiedzić wszystkie obrazy z moich snów. Zamówić taksówkę i wysiąść na lotnisku. Obudzić się na wilgotnej plaży i podziwiać tłuste nietoperze na tle granatowego nieba. Zanurzyć ciało w przejrzystej wodzie i uśmiechnąć się do masztów na horyzoncie. Zgubić się w nieskończonym mieście. Zbombardować receptory nowymi smakami i wybuchowym koktajlem dobrze znanych uczuć w kompletnie nieznanych proporcjach. Doświadczać emocji tak mocno, by były nie do zniesienia. Znów poczuć się tak, jakbym po raz pierwszy zrozumiał, co jest ważne. Zagęścić, skondensować wszystko, co świeże, pozytywne i elektryzujące. Więcej momentów doświadczać niż za nimi tęsknić.

Chcę poznawać ludzi wszystkich narodowości i po raz kolejny zachwycić się tym, że mimo różnic wszyscy jesteśmy tacy sami. Tworzyć przyjaźnie, wspólnie podróżować i rozmawiać. Wbrew zdrowemu rozsądkowi wierzyć, że coś będzie trwać wiecznie i spróbować zatrzymać czas. Wcisnąć pauzę, tylko na chwilkę. Wyryć w pamięci chmury rozciągnięte w długie, ogniste smugi na tle zachodzącego słońca. Skąpanych w radości towarzyszy podróży – w tej jednej, najszczęśliwszej stopklatce. Skojarzyć moment z muzyką, zapachem i nieznośnym dławieniem w gardle. Wszystko po to, by kiedyś móc przewijać, oglądać, męczyć w nieskończoność.

Chcę przeciskać się przez tłum w potężnym klubie, pozwolić muzyce mnie otulić – przy kojącej świadomości, że przyjaciele są obok i bawią się dobrze. Niby przypadkiem przejechać po Jej ramieniu zimną szklanką i wywołać dreszcze.  Zmieniać bieg wydarzeń niewinnym: “Może chciałabyś…?”. Zauroczyć się i uprawiać seks nad nieznaną konstelacją gwiazd po drugiej stronie globu. Szukać odpowiednich słów, by opisać jak się czuję, lecz mimo starań nie znaleźć właściwych. Czuć, jak woda paruje ze skóry napinając ją i strzepać zaschnięty piasek – wrócić do soczystego drinka z mango.

Chcę myśleć o moim starym życiu gdzieś daleko i nie rozumieć, dlaczego tyle się przejmowałem. Po co tworzyłem problemy tam, gdzie ich nie było i za czym tak bardzo goniłem. Poczuć dystans, istną przepaść i nabrać perspektywy. Zacząć kwestionować dotychczasowe decyzje i wyznaczyć nową, lepszą ścieżkę. Poznać świeże spojrzenie i skonfrontować przekonania z ludźmi wychowanymi inaczej. W innej kulturze, innym czasie. Uzupełnić proces decyzyjny o niezbędne punkty odniesienia. Zrozumieć, że miejsce mego urodzenia nie określa mnie i nie zamyka w klatce. Sami siebie określamy i sami siebie gnoimy.

W mojej definicji “życie” to nie “bycie”. To nie pieniądze odkładane w nieskończoność, nie wiadomo na co. To nie szepty ludzi, ani nerwowe zerkanie na zegarek w metrze. Mdła poprawność i zaliczanie kolejnych przystanków na drodze do chuj-wie-czego. Kolejne zimne i śnieżne dni owinięte drutem kolczastym z rutyny, wysysające młodość i wszystko, co w Tobie najlepsze. Kiszenie się wciąż w tych samych bodźcach, ludziach, ulicach, autobusach, blokowiskach. Wymiotowanie na widok twarzy szefa i silenie się na uśmiech. Pokonywanie kolejnych szczebli społecznej drabiny i przejmowanie się miejscem w wyścigu. To wszystko rzeczy sztuczne, wymyślone i narzucone przez ludzi. To, co na świecie najlepsze jest uniwersalne i było tam na długo przed nami.

Życie to wykolejenie tego, co znane. Reset systemu. Zapierająca dech mieszanka wspaniałych osobowości, nowych miejsc i abstrakcyjnych historii. To korzystanie z możliwości do tego, by urosnąć, nauczyć się czegoś, coś przeżyć. Wiesz, że mam rację. Wiem, że do tego tęsknisz.

I oboje wiemy, że kiedyś spotkamy się gdzieś na końcu świata, by o tym porozmawiać.

Artykuł Spotkamy się gdzieś na końcu świata pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/spotkamy-sie-gdzies-na-koncu-swiata/feed 0
Gra w serca https://v1ncentify.prohost.pl/post/gra_w_serca https://v1ncentify.prohost.pl/post/gra_w_serca#respond Sun, 25 Oct 2015 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=190 Kiedyś pisałem listy z jedną dziewczyną. Nie mieszkaliśmy na różnych kontynentach, nawet nie w różnych miastach. Dawaliśmy je sobie do ręki za każdym razem, gdy była okazja się zobaczyć. Grając z resztą dzieciaków w dwa ognie, czy w piłkę, myślałem tylko o zawartości pachnącej koperty, wciśniętej w kieszeń jeansów. 

Artykuł Gra w serca pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Kiedyś pisałem listy z jedną dziewczyną. Nie mieszkaliśmy na różnych kontynentach, nawet nie w różnych miastach. Dawaliśmy je sobie do ręki za każdym razem, gdy była okazja się zobaczyć. Grając z resztą dzieciaków w dwa ognie, czy w piłkę, myślałem tylko o zawartości pachnącej koperty, wciśniętej w kieszeń jeansów. 

 

Przepychanki i wybieranie tych samych kryjówek w trakcie zabawy w chowanego były niezłym pretekstem do tego, by skrócić dystans. Zapach jej ciała oszałamiał mnie za każdym razem, gdy mogłem znaleźć się naprawdę blisko. Nie piszę tutaj oczywiście o perfumach czy proszku do prania. Podobno, jeśli odpowiada Ci naturalny zapach kobiety, oznacza to dopasowanie genetyczne i zajebiste dzieci. Całe dwa lata marzyłem o robieniu tych dzieci, chodzeniu za rękę i przytulaniu się. Patrzeniu sobie w oczy i wspólnym gotowaniu. O wycieczkach i spełnianiu marzeń.

 

O tym zapachu na mojej pościeli…

 

Moją największą frustrację powodowała całkowita niekompetencja w relacjach. Żywiłem do niej fascynująco obezwładniające uczucie i zanurzałem się w nim bez reszty. Taplałem się w swojej samotności. Smakowałem niewidzialny mur, który stał między nami. Całymi dniami fantazjowałem o zrobieniu tego pierwszego kroku. O okazaniu intencji. Dotknięciu dłoni, przytrzymaniu kontaktu wzrokowego. Objęciu i namiętnym pocałunku. Wyszeptaniu szczeniackiego i nieprzemyślanego “kocham cię”.

 

Jak w piosence Myslovitz, chciałem zrobić dla niej wszystko. W końcu była moją pierwszą, nastoletnią miłością i pierwszym obiektem prawdziwego seksualnego pożądania. Dysonans między tym, co czułem, a co robiłem przygniatał mnie do ziemi. Pielęgnowałem moje romantyczne, wewnętrzne cierpienie. Długie spacery obok jej domu i nadzieja, że może mignie gdzieś w oknie. Słuchanie smutnych piosenek. Wyobrażanie sobie nas razem, we wszystkich sytuacjach oraz wszystkich wariantach tych sytuacji.

 

Liściki były infantylne, kompletnie neutralne. Nie było w nich flirtu. Flirtem był sam fakt wymieniania korespondencji. Wszystkie trzymałem w oryginalnych kopertach i skrzętnie ukrywałem w wielkiej encyklopedii w pokoju wujka. Czasem chodziłem tam, odnajdowałem właściwą półkę i ściągałem opasły tom na ziemię. Ze środka wyjmowałem wszystkie listy, układałem chronologicznie i czytałem. Co jakiś czas przykładałem karteczkę do nosa w nadziei, że poczuję jakiś zapach – zbyt szybko jednak wietrzały.

 

Idealizowałem M. na wszystkie możliwe sposoby, przypisując kolejne pozytywne cechy ze słownika – od A po pieprzone Z.

 

W końcu pewnego dnia obudziłem się z potężną determinacją, by podjąć konkretne działanie. Wiedziałem, że już nic nie będzie takie samo – nie mogłem dłużej żyć wyobraźnią. Pod wieczór mieliśmy grać ze znajomymi w chowanego, dlatego wcześniej wybrałem się na łąkę i nazrywałem polnych kwiatów, z których przygotowałem bukiet. Całość wepchnąłem w kurtkę i udałem się w miejsce zbiórki.

 

Tego dnia wyglądała jeszcze lepiej, niż zazwyczaj (lub tak sobie uroiłem z wrażenia). Gdy rozbiegliśmy się w poszukiwaniu kryjówek, podążyłem za nią. Położyliśmy się obok siebie, za małym pagórkiem. Szeptała coś do mnie, ale za cholerę jej nie słyszałem. Krew zbyt głośno szumiała mi w skroniach. Serce wybijało niespokojny rytm, a na policzki – nienawidziłem tego uczucia – wkradał się palący rumieniec. Pod żebrami czułem bukiet, który właśnie gniotłem.

 

Trzy. Dwa. Jeden. Kamikadze.

 

Spojrzałem na nią, a mój wzrok ześlizgnął się z oczu na urocze piegi i pełne usta.

 

– Kocham cię – wyjąkałem w końcu oszołomiony, po czym wyciągnąłem kwiaty.

 

Przyjęła zmięty bukiet, wytrzeszczając na mnie oczy. Gdy w końcu przełknęła ślinę wyszeptała:

– Dziękuję.

 

Aha. Że co?

 

“Dziękuję” i… już? To wszystko?

 

Czułem, że cały się palę. Jakbym leżał nie na trawie, a na rozgrzanych do czerwoności węglach. Przecież to miało zadziałać. Przecież na filmach wystarczyło powiedzieć te dwa magiczne słowa, a reszta działa się sama. A tutaj “dziękuję” i chuj.

 

Musiałem wydostać się z sytuacji, która z każdą sekundą robiła się bardziej niekomfortowa. Ona nic nie mówiła. Za to ja ciągle mówiłem do siebie w myślach.

 

Ty debilu, ty debilu, ty debilu.

 

Odchrząknąłem i wbiłem wzrok w ziemię. Przeczesała włosy. Gdzie jest przycisk katapulty, kiedy człowiek go potrzebuje?

– Ten… – zaczęła.

– No… – podłapałem. – Tego…

– To… Chodźmy już tam do nich.

– Dobra.

 

Przyspieszyłem kroku, żeby ją wyprzedzić. Nie żegnałem się z nikim, poszedłem prosto do domu. Listy rzuciłem na stertę makulatury. Dziadek rozpalił nimi w piecu.

 


 

A mi kolejne kilka lat zajęło zrozumienie, że zostałem oszukany. Że wszyscy jesteśmy ustawicznie oszukiwani. Wszystkimi otworami wlewa nam się wartości i wzorce tak dalece oderwane od rzeczywistości, że czasem człowiek zastanawia się, czy to przypadkiem nie jest jakiś spisek. Odgórny nakaz, by z facetów robić ofermy, a prawdę zapieczętować i skrzętnie ukryć.

 

Wręczanie kwiatów. Wyznawanie miłości i archetyp uszlachetniającego cierpienia. Podlizywanie się, przepraszanie za wszystko i traktowanie kobiet jak chodzące bóstwa. Zestaw “zostań pizdą”, który każdy z nas otrzymuje w przeróżnych formach:

 

WYCHOWANIE I EDUKACJA:

 

– Piotruś! Nie mów tak do Ani.

– Dlaczego?

– Bo Ania jest dziewczynką.*

 

*To oznacza, że może cię kopać, niszczyć zamek, który budowałeś z klocków i nie możesz zwrócić jej uwagi, ani się obronić. Rozumiesz Piotruś? Jak nie rozumiesz przyjdź z rodzicami.

 

Lektury: Lalka, Cierpienia Młodego Wertera… nie trzeba wymieniać więcej.

 

FILMY:

 

Pamiętaj, jeśli jesteś chodzącą ofermą i podoba Ci się najfajniejsza laska w szkole, wszystko co musisz zrobić, to wyznać jej miłość. Z początku Cię odrzuci, ale gdy będziesz wytrwały i zabawisz się w stalkera, w końcu zostaniesz doceniony i będzie Twoja.

 

MUZYKA:

 

Dla Ciebie mógłbym zrobić wszystko

Co zechcesz powiedz tylko

Naprawdę na dużo mnie stać

 

Dla Ciebie mógłbym wszystko zmienić

Mógłbym nawet uwierzyć

Naprawdę na dużo mnie stać

 

Przez Ciebie wpadłem w głęboką depresję

Już teraz nie wiem kim jestem,

Bo naprawdę na dużo mnie stać

 

Dochodzi do momentu, w którym ktoś mówi, jak wygląda rzeczywistość i zostaje za to zbesztany. Sprowadzany “na ziemię” przez osoby z wgranym syndromem Madonny i Ladacznicy.

 


 

W mojej opinii każdy facet powinien otrzymywać listę elementarnych przykazań. Takich do wkucia na blachę i przeorania w praktyce:

 

1. Nie ma żadnego sensownego powodu, dla którego mielibyśmy stawiać kobiety wyżej od siebie. 

 

Na nasz szacunek powinien zapracować każdy, niezależnie od płci. Sam fakt, że jakaś istota posiada jędrne piersi i fajny tyłek to za mało, by dodawać jej punkty.

 

2. Żadna kobieta nie zastępuje nam świata. Może co najwyżej go uzupełniać.

 

Niech dziewczyna zastąpi Ci hobby, kolegów. Pozwól jej wypełnić każdą sferę swego życia. Gdy odejdzie, zabierze to wszystko ze sobą, a Ty zostaniesz z czarną dziurą.

 

3. Kobiety przychodzą i odchodzą. 

 

Nawet najgłębsze relacje w końcu się rozpieprzają. Z każdej “idealnej” oraz “jedynej” da się wyleczyć. Kwestia czasu, odpowiedniego myślenia oraz dywersyfikacji bodźców. A propos dywersyfikacji…

 

4. Dopóki nie masz wyboru, zakochujesz się w każdej kobiecie, która wydaje się być choć trochę Tobą zainteresowana. 

 

Jeśli jesteś uczuciowy i masz problem ze zbyt szybkim lokowaniem uczuć, to po prostu poznawaj więcej dziewczyn. Pamiętaj o tym, że każda kobieta do której wzdychasz (a zakładam, że nie wzdychasz do brzydkich) może przebierać w facetach – zapraszają ją na fejsie, zagadują na uczelni i w pracy, podchodzą w klubach. Kobiety nie muszą uczyć się posiadania wyboru, bo mają go zawsze. Ty, jeśli od dziecka nie otrzymywałeś odpowiedniej edukacji i pozytywnego zestawu przekonań dotyczących kobiet, to prawdopodobnie jesteś upośledzony w tym aspekcie. Właśnie dlatego łatwo się zakochujesz.

 

Przypomnij sobie sytuację, w której straciłeś głowę dla jakiejś dziewczyny. Jak wielkie emocje Tobą targały, ile poświęcałeś jej myśli i energii. Teraz wyobraź sobie, jak byś się zachowywał, gdybyś w tamtym okresie mógł zacząć się spotykać z pięcioma innymi laskami, z których każda byłaby równie ładna oraz tak samo “czarująca”, “inteligentna”, i “wspaniała”. Z każdą z nich mógłbyś również stworzyć podobną “filmową”, “wyjątkową” atmosferę.

 

Rozumiesz, o co mi chodzi?

 

Każdy facet powinien mieć rozwinięte umiejętności miękkie przynajmniej do stopnia, w którym jest w stanie porozmawiać z każdą nieznajomą dziewczyną, która mu się podoba. Zamiast płakać, że tego nie potrafisz, po prostu wyjdź z domu i zacznij próbować. Podążaj za lękiem.

 

Albo płacz, Twoja sprawa.

 

5. Dopóki nie masz wyboru i nie miałeś w swoim życiu chociaż tych kilku kobiet to NIE WIESZ, co jest dla Ciebie dobre. NIE WIESZ, czego chcesz. NIE WIESZ, czy dokonujesz dobrych decyzji. 

 

Brakuje Ci punktów odniesienia. To tak jak z gustem filmowym. Nie wyrobisz go sobie po obejrzeniu jednego, przypadkowego filmu. Jeśli nie włączysz sobie kilku innych, nie będziesz w stanie ocenić, czy ten pierwszy był arcydziełem czy szczytem kiczu.

 

6. To dobrze, że masz ochotę na seks. 

 

Ciesz się, bo to świadczy tylko o tym, że jesteś w stu procentach zdrowym samcem gotowym do reprodukcji. Nie wstydź się tego. To tak, jakbyś się wstydził, że jesteś głodny lub senny. Kompletnie bez sensu, prawda? Dlatego śmiało, dalej patrz się w jej cycki. A gdy zwróci Ci na to uwagę wzrusz ramionami i wyrecytuj jej ten punkt od początku.

 

7. Każdej kobiecie wyznaczaj granice. 

 

Nic nie usprawiedliwia fochów z dupy, prowokowania zbędnych kłótni i ograniczania Twojej wolności. W takich wypadkach po prostu zadaj sobie pytanie – jak bym się zachował, gdyby to mój kumpel zrobił coś takiego/odnosił się do mnie w podobny sposób? Ważne przy wyznaczaniu granic jest to, by były one klarowne już na początku znajomości.

 

Jeśli zazwyczaj pozwalasz dziecku zrzucać rzeczy z półek i robić w domu bałagan, to nagłe zwrócenie mu uwagi spowoduje najwyżej chwilową konsternację…

 

…po której na ziemię poleci kolejny wazon.

 

8. Nigdy nie reaguj emocjonalnie na te zachowania kobiety, które uważasz za dziecinne/nieodpowiednie/nieuczciwe. 

 

Najczęściej ich celem jest… wywołanie w Tobie emocji, wykolejenie Cię, zburzenie spokoju. Największą karą i nauczką za podobne zachowanie jest kompletny luz z Twojej strony. Luz i logiczne argumenty.

 

Niech z nieba leci napalm, a Ty uśmiechnij się i rozłóż parasol.

 

9. Najlepszą bronią na kobiety jest ich własna. 

 

Gdy zaczynasz stosować ich taktyki, kompletnie głupieją i nie wiedzą, co z tym fantem zrobić. Jeśli nie rozumiesz, co mam na myśli, zadam Ci kilka pytań pomocniczych:

 

– Jak często kobiety się odzywają po tym, gdy mówią: “Odezwę się?”.

 

– Jak długo (generalizując) czekasz na sms zwrotny od dziewczyny? Jak się wtedy czujesz?

 

– Ile razy słyszałeś: “Z każdą tak robisz?”, “pewnie mówisz to każdej”, “to z iloma laskami tak się spotykasz?”. Ile razy zadałeś identyczne pytania dziewczynie i patrzyłeś, jak się tłumaczy?

 

– Jak zadziałało na Ciebie, gdy kobieta w trakcie rozmowy odwróciła kota ogonem i wyszło na to, że… to ona jest w danej sytuacji pokrzywdzona i sprawiłeś jej przykrość?

 

To tylko kilka podpowiedzi. Zrobisz z nimi, co uważasz.

 

PS. Aha i spróbuj kiedyś nie odezwać się pierwszy do kobiety po seksie.

 

Przygotuj popcorn.

 

10. Mając stały dostęp do seksu nigdy nie jesteś zdesperowany, Twoje działania nie są podszyte frustracją, a za rozmową nigdy nie kryje się nieszczera, ukryta intencja pt. “Robię wszystko, by tylko zaruchać”. 

 

Będąc w seksualnym dostatku możesz być wyluzowany, odpuścić rezultat i całkowicie oddać się przyjemności oraz tworzeniu czegoś niepowtarzalnego między Tobą, a kobietą.

 

11. Uwodzenie to gra. Gra w serca. 

 

Jasne, wszyscy chcemy, by relacje były proste. Ty ją kochasz, jesteś wobec niej w porządku – to przecież powinno wystarczyć. A jednak nie wystarcza. Życie, rzeczywistość to nie filmy, nie spiździałe piosenki pisane przez niedoszłych samobójców i – niestety – nie rzeczy, których uczyła Cię mama. W prawdziwym świecie nie możesz mieć otwartego na oścież serca i za szybko okazywać swoich uczuć. Tutaj nie wystarczy, że Basia przyprawia Cię o bezsenność. Pamiętaj: faceci zakochują się przed seksem, kobiety po seksie. Wpierw seksualność, później uczucia. Nie podawaj się na tacy, bo przestaniesz być króliczkiem, którego fajnie jest gonić. Nie angażuj się za szybko, nie werbalizuj oczekiwań bo zaczniesz się kojarzyć z jakimś stalkerem lub gościem, który jest zdesperowany. Kto wkręci się pierwszy – przegrywa. Ta gorzka prawda często jest nieakceptowana przez facetów. I to właśnie ci faceci najgłośniej płaczą po tym, jak zostają olani. Możesz albo grać według zasad albo udawać, że masz immunitet i Twoja rzeczywistość nagina prawa fizyki. Wiemy jednak dobrze, że zawsze najbardziej opłacalne jest trzymanie się faktów. Uwodzenie, uczucia to gra czasem bardziej skomplikowana, niż szachy. Naucz się zasad lub idź do domu.

 

Jasne, przeżywanie romantycznych chwil oraz filmowych sytuacji z kobietami jest piękne. Naturalny, obezwładniający narkotyk. Aby jednak w pełni cieszyć się tym, co może powstać między mężczyzną a kobietą, należy posiadać wiedzę, doświadczenie oraz umiejętności – dziewczyny intensywnie kształcą się w tym zakresie już od najmłodszych lat, zapomniałeś?

 

Uczenie się relacji i świadome nimi zarządzanie to nie jest kwestia wyboru, to konieczność – jeśli chcesz mieć satysfakcjonujące życie seksualne. Jeśli chcesz czuć się dobrze przy kobietach i sprawić, by one wspaniale czuły się przy Tobie. Potrzebujesz dwutorowego myślenia. By z jednej strony poddawać się emocjom, z drugiej – potrafić postępować logicznie i pamiętać, gdzie jest granica.

 

Można być emocjonalnym w dobry i w zły sposób. Znając wyżej rozpisane zasady, posiadając własny kręgosłup oraz zachowując kontrolę nad sytuacją będziesz w stanie prowadzić świetne, pełne wspaniałych momentów relacje. Nie znając, bądź ignorując zasady, będąc po prostu “otwartym” i emocjonalnym w “zły” (naiwny) sposób, robisz sobie krzywdę, przy okazji zniechęcając płeć piękną.


Tytuł wpisu zainspirowany filmem Playing by Heart. Dobry jest.

Artykuł Gra w serca pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/gra_w_serca/feed 0
Przepis na zauroczenie https://v1ncentify.prohost.pl/post/przepis_na_zauroczenie https://v1ncentify.prohost.pl/post/przepis_na_zauroczenie#respond Wed, 15 Jul 2015 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=178 W dzisiejszym odcinku odzieramy zauroczenie z przypadku. Kalkulujemy na chłodno tylko po to, by móc częściej i gęściej przeżywać chwile z ważnymi dla nas kobietami. Zostajemy nie tylko aktorem, ale także scenarzystą i reżyserem.

Artykuł Przepis na zauroczenie pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
W dzisiejszym odcinku odzieramy zauroczenie z przypadku. Kalkulujemy na chłodno tylko po to, by móc częściej i gęściej przeżywać chwile z ważnymi dla nas kobietami. Zostajemy nie tylko aktorem, ale także scenarzystą i reżyserem.

Jakie to było słodkie i urocze. Zobaczyło się dziewczynę, jej długie lśniące włosy. Spojrzało się w oczy i czas zwalniał. Nie można było złapać tchu. Jeśli dodatkowo nasz anioł odwzajemnił spojrzenie i posłał uśmiech, nogi zamieniały się w gumowe żelki. I choć chwila trwała bardzo krótko, bo niewiasta zaraz znikała za zakrętem lub wysiadała z autobusu – o sytuacji myślało się godzinami. Co jakiś czas jechało się tą samą linią, z nadzieją na ponowne „spotkanie”. Szukało się oszałamiających emocji, które towarzyszyły kontaktowi wzrokowemu. Oczywiście nie miało się jaj, by do takiej dziewczyny po prostu zagadać. Tęskniło się do niej, dopowiadało sobie, jaka jest w rzeczywistości. Bo skoro tak śliczna, to zapewne też miła. Jeśli tak intensywnie patrzy, to ciepła i emocjonalna. Uśmiecha się tak fascynująco, że z pewnością przed snem szepcze do ucha i uwielbia się przytulać.

Później zaczęło się prawdziwe uganianie za spódniczkami. Przełamywanie strachu i poznawanie wielu dziewczyn. Łapało się każdą szansę, by nadrobić te wszystkie stracone w przeszłości. Randki, spacery, pocałunki i seks. Wszystko było nowe, fascynujące i ważne. Jednak wraz z upływem czasu i zdobywanym doświadczeniem, te rzeczy przestały być wyjątkowe. Stały się wtórne i zaczęły powszednieć.

W przypadku faceta, który miał w życiu wiele kobiet, prawdziwe zauroczenie zdarza się bardzo rzadko. Może raz na rok? Jednego razu z przyjacielem siedzieliśmy na ławce. Był koszmarnie duszny wieczór, a my piliśmy zimne piwo i rozmawialiśmy o życiu. W pewnym momencie zeszliśmy na temat kobiet.

– Ale mi brakuje takiego totalnego zauroczenia się laską – żalił się Michał. – Nie zwykłego rżnięcia… Tęsknię do relacji, które dawały emocje, gdzie dziewczyna była wyjątkowa. Gdzie zwykły spacer wywoływał motyle w brzuchu. Ostatni raz miałem tak chyba dwa lata temu. Że nie dałem rady się skupić, w każdej minucie myślałem o niej.

– Wiesz. – Zamyśliłem się. – Kiedy wspominam moje kobiety, bardzo rzadko wracam do scen seksu z nimi. Najbardziej kolorowe wspomnienia i te, które chętnie przywołuje mój mózg dotyczą zupełnie innych sytuacji.

– Jakich? – spytał Michał, pociągając łyk piwa z butelki.

– No takich, jak mówisz. Gdzie tworzyło się historię. Pamiętam, pierwszy raz poszedłem w Białymstoku na spacer z Różową. Potrafię odtworzyć dokładnie to, jak była ubrana i jak ciepło mi się robiło od samego patrzenia na nią. Okej, seks był świetny, ale częściej wspominam jej uśmiech, zapach. To, jak uroczo się krępowała. Nasz wypad za miasto i przytulanie się na moście. Kojarzy mi się z gorącym latem, zupełnie takim jak te. Gdy jadę z miasta do miasta i patrzę na zielone pola, automatycznie widzę jej twarz i zatapiam się we wspominaniu, jak nam było dobrze. W relacjach, gdzie jesteś zauroczony nie chodzi o bzykanie, a na pewno nie jest ono na pierwszym miejscu. Chodzi o emocje, które wyzwala w Tobie druga osoba i całą otoczkę towarzyszącą waszej znajomości. Momenty, które tworzycie.

– Najgorsze jest w tym to, że coraz rzadziej się na takie kobiety trafia. Kiedy ostatni raz tak miałeś?

– Z rok temu – odpowiedziałem, pozwalając mózgowi, by podrzucił mi pierwszą sytuację, jaką pamięta. – Ale moim zdaniem nie jest to tylko kwestia odpowiedniej kobiety. Bo możesz wziąć idealną kandydatkę, zaprosić do siebie na pierwsze spotkanie i po prostu pójść do łóżka. Nie budując z nią niczego, nie korzystając z potencjału relacji. Utopić w morzu wszystkich innych, które bzykałeś zaraz po poznaniu, w identycznych okolicznościach. Poznanie, wino, seks. Fast food.

Moim zdaniem, u doświadczonych facetów prawdziwe zauroczenie zdarza się rzadko, bo są oni świadomi procesów, jakie zachodzą w relacjach. Wiedzą, co zrobić by maksymalnie przyspieszyć proces, nie idealizować kobiety i ją bzyknąć. Zamiast błądzić w interakcji, idą prosto do celu. Tylko, że cel jakim jest seks bardzo powszednieje i wraz z doświadczeniem traci na wartości. Dlatego często mężczyźni muszą zmienić priorytety i na pierwszym miejscu postawić na emocje. I tutaj zaczyna się ciekawa zabawa.

Jeśli miałbym w tym momencie rozpisać przepis na zauroczenie, uwzględniłbym trzy czynniki. Zaczniemy od najmniej ważnego:

 

3. CHARAKTER

Wszystko, czym ta konkretna kobieta się wyróżnia. Może łapie Twoje żarty, wie co to ironia i potrafi Cię zagiąć. Być może nie widzi nic uwłaczającego w przygotowaniu Ci obiadu, a gdy wychodzisz spod prysznica zastajesz posłane łóżko. Może jest szczera i otwarta, nie gra w durne gierki. Generalnie wszystko, co sprawia że możesz ją idealizować, a inne dziewczyny wydają się być wyblakłe, jest na plus.

2. WYGLĄD

Miłość i zauroczenie to rzeczy bezpośrednio powiązane z fizycznością. Zakochujemy się wpierw w wyglądzie kobiety. Jeśli ktokolwiek mi nie wierzy i chce w tym momencie zaprotestować, niech wyobrazi sobie seks z nieatrakcyjną dziewczyną. Lub przypomni sobie, kiedy ostatni raz wzdychał do brzydkiej laski, bo miała tak cudowną osobowość. Już? No właśnie. I teraz, jeśli jesteś facetem, który nie ma problemu z bzyknięciem ładnej kobiety, to żeby się zauroczyć będziesz najprawdopodobniej potrzebował jeszcze ładniejszej. Ślicznej, top. Tak atrakcyjnej, jak jeszcze nigdy nie miałeś lub masz relatywnie rzadko. Wygląd pozwala na dopisanie dziewczynie szeregu pozytywnych cech (których prawdopodobnie w rzeczywistości nie ma lub nie są aż tak rozwinięte jak nam się wydaje) oraz niezauważanie niedociągnięć jej charakteru – a to będzie bardzo pomocne w dopasowaniu kluczowego elementu układanki.

1. OSZUKIWANIE SIĘ!

Jest to punkt absolutnie najważniejszy. W mieszance mogą znaleźć się dwa rozpisane wyżej, ale jeśli brakuje świadomego kantowania mózgu, to nici z zauroczenia. Doświadczony facet posiada dwutorowość myślenia i kiedy się wkręca w dziewczynę, robi to świadomie. Na logicznym poziomie wie, że kobieta, z którą się spotyka nie jest wyjątkowa. Że Aśka, Baśka i Aneta również świetnie gotowały, uroczo się uśmiechały i miały długie nogi. Lubiły te same filmy i słuchały podobnej muzyki. Jednak zagłębia się w najdrobniejsze uczucia, upajając się nimi. Wspomina małe elementy, pozwalając sobie odpłynąć i wspiąć się na emocjonalny haj. Dopowiada sobie rzeczy, których nie ma.

Dla przykładu, przez ostatni rok byłem chyba z dwa razy na „normalnej” randce. Zazwyczaj zapraszałem kobietę do siebie, ewentualnie szedłem wpierw na kawę, by pod byle pretekstem i tak wylądować u mnie. Mimo, że miałem seks, coraz bardziej odczuwałem głód zauroczenia, jakichś silniejszych emocji. Jeśli obchodziłbyś Boże Narodzenie co tydzeń, to w końcu na widok pierwszej gwiazdki zacząłbyś ziewać.

Ostatnio miałem szkolenie w Sopocie i w trakcie pokazówki poznałem wyjątkowo śliczną i onieśmielającą dziewczynę. Była ekspedientką w jednym ze sklepów – porozmawiałem z nią krótko i umówiliśmy się, że następnego dnia odbiorę ją z pracy. Dobrze pamiętałem wnioski, jakie wyciągnąłem z rozmowy z Michałem. Poszedłem więc z J. na spacer wzdłuż plaży i na molo – by stworzyć wyjątkową historię i chwilę, która wyryje mi się w pamięci. Podobał mi się jej sposób bycia, w dodatku była po prostu śliczna. Dorzućmy do tego zachód słońca, morze i rozmowy o życiu. Przytulanie na molo. Błękit jej oczu i moment, w którym odgarnąłem rozwiane włosy z jej idealnej twarzy, by nachylić się do pocałunku. Gdy nasze usta się spotkały, po moim ciele przebiegły ciarki, a żołądek skolonizowały łaskoczące motylki. Nie mogliśmy złapać tchu. Namacalnie czułem, jak starannie wyselekcjonowane składniki lądują w fiolce, tworząc miłosną miksturę. Stworzyłem magiczną otoczkę, by wykiwać swój mózg, przekonać go, że właśnie doświadcza czegoś wyjątkowego i bardzo intensywnego. Gdy wracałem taksówką ze spotkania specjalnie skupiałem się na swoich emocjach. Smakowałem błogość tego stanu, zachłannie go ćpając. Przypominałem sobie jej usta i oczy. Kompletnie wyłączyłem logikę, zakładając sobie filtr. Przymknąłem oko na wady J., zauważając jedynie rzeczy, które mnie w niej fascynują.

 

Może się wydawać, że to tylko chłodna kalkulacja i na logicznym poziomie rzeczywiście tak jest. Tylko co z tego, skoro za każdym razem gdy dostaję od niej sms lub do mnie dzwoni, robi mi się ciepło i z trudem mogę zebrać myśli?

Niesamowite, jak wszystko zatacza koło. Kiedyś nie miało się żadnego wyboru, jeśli chodzi o kobiety i wystarczyło, że któraś spojrzała w naszym kierunku. Bam, zauroczenie, bezsenne noce i romantyczne uniesienia. Później był etap radzenia sobie z emocjami, które bardzo przeszkadzały w rozwoju i zdobywaniu kompetencji. Wkręcanie się w jedną kobietę przy braku doświadczenia i opcji na seks było nierozsądne, a jednocześnie ciężkie do uniknięcia, co wywoływało frustrację i aurę bycia potrzebującym. W końcu, nastąpiło odklejenie od idealizowania swoich wybranek i maksymalizowanie potrzeby niższego rzędu. Gdy seks stał się czymś normalnym, zaczął powoli powszednieć i powstało pytanie: czy możliwe jest, żebym na powrót bardzo często przeżywał zauroczenie i potężne emocje, jakie się z nim wiążą? 

 

Dopiero w momencie, gdy świadomie decydujemy o tym, jak wyglądają nasze relacje i które z nich będą wyjątkowe – jesteśmy prawdziwie wolnymi facetami. Sami tkamy magiczne momenty, tworząc niezapomniane przygody. Te przygody, nawet po wielu latach będą napawać nas ekscytacją zakrapianą melancholią. 

 

W końcu to swoiste wizytówki najlepszych chwil naszego życia.

Artykuł Przepis na zauroczenie pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/przepis_na_zauroczenie/feed 0