Długo nic nie pisałem, bo dużo się u mnie aktualnie dzieje i nie wyrabiam na zakrętach. Nie lubię być wielozadaniowy, a na ten moment mam deszcz palących spraw i każda domaga się uwagi – oczywiste więc, że coś musiało dostać tutaj rykoszetem. Padło na bloga.
Natomiast nie ma co płakać, bo to naturalna kolej rzeczy. Marzec Wam wszystko wynagrodzi. Tymczasem łapcie garść newsów:
Idziemy jak burza
W ciągu tylko ostatniego miesiąca doszło mi około pół tysiąca nowych Czytelników. Licząc od początku roku (1 stycznia) wychodzi zawrotna liczba tysiąca, a rozpatrując ostatnie pół roku – dwa tysiące (czyli fanpage się podwoił w zaledwie 6 miesięcy). Idziemy jak burza, co ma również adekwatne odzwierciedlenie w bebechach Google Analytics.
Witam bardzo serdecznie nowych Czytelników i Czytelniczki (55% wszystkich fanów) i życzę udanej przejażdżki. Ze swojej strony mogę zapewnić, że dopiero się rozkręcam, a blog wchodzi powoli w pierwszy z kilku zaplanowanych etapów ekspansji. W niedalekiej przyszłości przygotuję zestawienie najlepszych wpisów w historii bloga – swoisty przewodnik po najbardziej wartościowych artykułach.
Dziękuję również tym userom, którzy są ze mną od samego początku i pamiętają jeszcze pierwsze wpisy na paskudnym, posklejanym własnoręcznie wordpressowym szablonie. Pamiętam, że nauczenie się od podstaw WP zajęło mi 3 dni i byłem bardzo dumny – w tamtym czasie był to szczyt moich kreatywnych możliwości. Nie miałem pojęcia, co zrobię z blogiem, ani czy będę w stanie regularnie go prowadzić. Po prostu potrzebowałem własnego miejsca w Internecie, gdzie mógłbym bezkarnie przelewać myśli. Z całą pewnością nie podejrzewałem, że przyjmie to taką skalę. Wreszcie mam przyzwoity zasięg – oznacza to, że prawdziwa zabawa dopiero się zaczyna.
Książka
Po wielu przygodach, odrzuceniu tekstu przez jedną cnotliwą redaktorkę (pozdrawiam środkowym palcem) – tekst jest gotowy. Przeszedł profesjonalną redakcję oraz korektę. W tym momencie czas poświęcam na ostatnie szlify (dla przykładu zmieniam imiona niektórym bohaterom) i w ciągu najbliższych kilku dni całość leci do składu. Oznacza to, że pre-order ruszy prawdopodobnie pod koniec marca. Będzie to pierwszy z planowanych trzech tomów i nie mogę doczekać się, kiedy drukarnia zasypie mój pokój pod sam sufit (nie, nie będzie ebooka – książka to papier i tyle w temacie).
Dziś wreszcie napisałem ostateczną wersję wstępu. Przekopałem też całe Google Keep, gdzie przez ostatni rok wpisywałem krótkie notatki, one-shoty czy uwagi dotyczące konkretnych fragmentów tekstu. Dziś wreszcie odznaczyłem i zarchiwizowałem je wszystkie, a niektórym z nich zmieniłem nagłówki z “Płonąc w atmosferze” na “Blask szminki”…
Przede mną ostateczne czytanie całości i wtedy moje dziecko ląduje u magików, którzy z suchego tekstu zrobią dzieło sztuki. Nie mogę się doczekać, aż będę mógł pochwalić się fantastycznym layoutem. Z całą pewnością się zakochacie.
Przeprowadzka
Wynoszę się z Mokotowa do Centrum, a mieszkać będę w doborowym towarzystwie, bo z Festem. Ciekaw jestem, jak nowe miejsce wpłynie na moją kreatywność i poustawianie nowych nawyków (będzie o tym oddzielny tekst, bo to arcyciekawa kwestia). Chciałbym zwielokrotnić efektywność i jestem przekonany, że świeże lokum mi w tym pomoże.
Natomiast przeprowadzka jest świetnym pretekstem do tego, by w końcu wyrzucić na śmietnik większość rzeczy, które trzymałem od kilku lat w pokoju. Wiecie, jak to jest – wszystko było mi potrzebne, czułem psychiczny opór przed zrobieniem z tym porządku.
Wczoraj w końcu zrzuciłem wszystko na środek pokoju i zacząłem segregować. W efekcie na śmietnik poleciało trzydzieści (!) dużych toreb. Niekiedy łza mi się w oku zakręciła, ostatecznie jednak czuję się teraz lekki jak nigdy. Zupełnie tak, jakbym zamiast pokoju, gruntownie wysprzątał swój mózg – co za ulga! Zostawiłem sobie tylko absolutnie niezbędne przedmioty i ciuchy. Wszystko inne poszło won.
Poznań
Lekko ponad miesiąc temu (a może dwa?) Polskę odwiedził Chris Corner z IAMX. Koncert był fantastyczny i przeorał mi mózg. Teraz gra ponownie w Poznaniu i nie mogę się doczekać, by raz jeszcze zobaczyć tego wariata na żywo – póki jeszcze się nie zaćpał na śmierć. Oznacza to trip do nieznanego mi miasta. Mam zacną ekipę i ambicje, by prócz Eskulapu z Chrisem zaliczyć fajniejsze kluby i nagrać trochę materiału wideo (Instynktowne). Jeśli są tutaj osoby z Poznania, to prawdopodobnie zobaczymy się gdzieś na mieście – nie zapomnijcie się przywitać.
Natomiast na blogu prawdopodobnie szczegółowy raport z wypadu plus zdjęcia – czyli coś, co sukcesywnie zaniedbywałem objeżdżając całą Polskę przy okazji prowadzenia szkoleń. Obiecuję poprawę.
Kończę i lecę ogarniać spadający z nieba napalm. Trzymajcie za mnie kciuki – jeśli nie odezwę się przez najbliższy tydzień, to dzwońcie na policję.
PS. Wbijajcie na parapetówkę.
PPS. Żartowałem.



11 kwietnia 2019


