Please enable JavaScript to view the comments powered by Disqus.
02 Mar
 KOMENTARZY
, , , ,
#Relacje

Czego wy oczekujecie?

Pytanie kieruję do facetów, którzy mają minimalne doświadczenie, jeśli chodzi o kobiety. Do tych, którzy nigdy nie byli nawet w krótkim związku. Do tych, którzy “uczą się uwodzenia”, popełniają błąd za błędem i nawet tego nie widzą.

Nic nie śmieszy mnie bardziej, niż prawiczek/gość z minimalnym doświadczeniem, który wychodzi do klubów z nastawieniem na wyciąganie lasek na seks.

Nic nie przyprawia mnie o większy ścisk pośladków, niż początkujący, który stwierdza, że nie będzie się spotykał z daną dziewczyną, bo “przecież jej zależy na związku” i “nie chcę jej krzywdzić”, “stawiam na szczerość”.

Tacy ludzie próbują startować z miejsca najbardziej doświadczonych facetów, chcą znaleźć wyłom w Matrixie i przeskoczyć najważniejszy etap, w którym budujesz swój kręgosłup, rdzeń, gdzie zbierasz doświadczenie i wyrabiasz sobie punkty odniesienia.

Próbują.

I nie ruchają.

Problemu doszukuję się w ludziach, którzy oszukują początkujących, mamią ich wizją czegoś takiego:

jesteś pizdą -> BANG! -> ruchasz

Sytuacja wygląda niestety zupełnie inaczej. Doświadczona osoba opowiada Ci, w jaki sposób doprowadziła do seksu, a Ty skupiasz się na kolejnych krokach, jakie wykonał Twój guru. “Wziął ją za dłoń, spojrzał w oczy i powiedział, że ją zerżnie – to musi chodzić o ten tekst!”. Roztrząsasz konkretne elementy zachowania, kroki, szukasz algorytmu.

Wtedy stosujesz algorytm u siebie i robisz z siebie błazna. Co poszło nie tak?

Patrząc na doświadczonego w tematyce gościa widzisz efekt końcowy. Spytaj go, ile czasu zajęło mu dojście do tego poziomu. To tam jest prawda, tam jest przepis na sukces – nie w jego opisie, gdzie przeczytasz o tym, jak zdzierał z laski majtki i posiadał ją jak dziki bawół na tle nieba przecinanego błyskawicami.

Bo PRAWDA, brutalna PRAWDA brzmi tak: albo wyrobisz sobie fundamenty albo nigdy nie będziesz dobry.

Fundamenty takie jak: pewność siebie, poczucie własnej wartości, intuicja, akceptacja seksualności (i świadomość swej wartości w łóżku). Budowanie tych fundamentów to PRZEDE WSZYSTKIM dłuższe relacje z kobietami (i już nawet nie piszę tutaj o związkach…). W których uczysz się prawdziwej natury dziewczyn, w jaki sposób z nimi rozmawiać, iść na kompromisy. Gdzie widzisz w ich oczach, że im zależy, że Cię kochają. Gdzie uczysz się dawać orgazm za orgazmem, stajesz się dla niej bogiem w łóżku.

I dopiero wtedy masz do zaoferowania wartość kobiecie, którą dopiero poznałeś w klubie. Bo jeśli jesteś prawiczkiem lub nie potrafisz się bzykać/robisz to słabo to CO ZAOFERUJESZ lasce, którą jakimś cudem uda Ci się zawinąć na chatę? Bo w szybkich klubowych akcjach chodzi o Twoje łóżkowe umiejętności.

I nie dziw się, że Ci się nie udaje, że szukasz szybkich akcji, a one Cię omijają. Po prostu kobiety widzą, że jesteś mocny w gębie. Od faceta, który jest pewny siebie, świadom swej łóżkowej wartości aż bije komunikat: zerżnę cię tak, że nie będziesz mogła chodzić. I wtedy taki gość może pisać, jakich to magicznych kroków nie zrobił, by wylądować z panną w łóżku – ale dla Ciebie te elementy będą BEZUŻYTECZNE, jeśli nie masz fundamentów.

Gdy czytam dzienniki samorozwoju na forach przypominam sobie swoje początki i ten sam, kardynalny błąd. “Jej zależy, muszę z nią zerwać”, “ona chce związku, a ja chcę seksu”, “szkoda mi jej, powiem że nie możemy się spotykać”, “wybzykałbym ją, ale to nie byłoby fair”. Normalnie widząc takie teksty można by dojść do wniosku, że czyta się jakichś kozaków, którzy seks mają 3x dziennie i za każdym razem z inną kobietą – no bo żeby tak wybrzydzać to chyba trzeba mieć wybór.

W każdym innym wypadku jest to po prostu śmieszny objaw wyprania głowy całą tematyką rozwoju w budowaniu relacji. Mitomaństwem i mrzonką pod tytułem “mogę z zera być ruchaczem – teraz, natychmiast”.

Okej, a gdzie jest środkowy etap?

Mnie, gdy startowałem, a startowałem z przegranej pozycji (o czym już wspominałem na blogu) bardzo dużo czasu zeszło na to, by doprowadzić do seksu. Dlaczego? Bo byłem debilem. Bo dałem sobie wyprać głowę. Bo używałem tych samych tekstów, które cytowałem wyżej. Bo chciałem iść na skróty, podczas gdy szybszą drogą było – paradoksalnie – wybranie tej dłuższej!

Dopiero pierwsze dłuższe relacje, gdzie odpuściłem i zacząłem na kobiety patrzeć jak na ludzi, a nie jakieś “cele do podejścia”, a na relacje jak na relacje, a nie algorytmy pokazały mi, jakim byłem kretynem. Bo wystarczyły mi 3 znajomości, gdzie odpuściłem, wszedłem sobie w mini “związek”, żebym zorientował się, że dało mi to więcej, niż 1,5 roku napierdalania po galeriach i klubach. Uświadomiłem sobie, że za temat zabrałem się od dupy strony. To związki wzmocniły moją osobowość. To tam zabetonowałem poczucie własnej wartości. To tam nauczyłem się seksu. To dzięki nim, gdy wróciłem do aktywnego buszowania po klubach i po mieście zacząłem mieć moje upragnione, szybkie akcje.

Bo wyrobiłem sobie FUNDAMENTY.

Gdy zorientowałem się, że coś jest nie tak i że muszę przedefiniować priorytety wyluzowałem. W klubach nie parłem na oślep, tylko budowałem wartościową relację z myślą o kontynuowaniu znajomości na randkach.

Na randkach też nie parłem do przodu (nawet wtedy, gdy śmiało mogłem) tylko skupiałem się na chemii i budowaniu (lecz nie uwalnianiu) podniecenia.

Słowem – zacząłem dziewczyny rozgrywać długodystansowo, co dało niesamowite efekty.

Bo musisz wpierw mieć opanowany każdy element interakcji i potrafić przeprowadzić relację z kobietą wolno, by z następnymi móc robić mega szybkie akcje. Takie są fakty.

Oczywistą alternatywą jest przebywanie z ludźmi, którzy bardzo dobrze radzą sobie w życiu na wszystkich płaszczyznach – również z kobietami. I nabywanie ich cech. Problem jednak w tym, że takich facetów jest ograniczona ilość i zazwyczaj:

 

1. Ogarnięci ludzie trzymają z ogarniętymi ludźmi

2. Mniej ogarnięci z mniej ogarniętymi

3. Nie ogarnięci kompletnie z podobnymi sobie

comments powered by Disqus

Nie przegap

# • # • # • #

Już wiem, gdzie jesteś

#Dziennik

30

(Nie)zwykły poniedziałek

Przetrzyj swoją szybę

O vincencie

Dzięki swej determinacji zmienił się z zakompleksionego introwertyka w konkretnego, pewnego siebie faceta. Autor niniejszego bloga, współpracownik CKM oraz trener rozwoju osobistego.