Please enable JavaScript to view the comments powered by Disqus.
12 Lis
 KOMENTARZY
, , , ,
#Relacje

Bumerang

Ostatnio trafiają mi się sami żonaci lub rozwiedzeni kursanci, ale nawet bez zaglądania w ich wykolejone relacje od dawna wiedziałem jedno. Każdy musi się wyszaleć. I lepiej zrobić to jak najszybciej.

Gdy obserwuję osoby, które zbyt wcześnie weszły w kilkuletnie związki bądź od razu powędrowały przed ołtarz, za każdym razem mam wrażenie, jakbym po oglądał ten sam, nudny film.

Małe miejscowości pod tym względem wymiatają. W Białymstoku dziewczyna, której stuknęła 20stka to już prawie stara panna.

Mój kumpel od drugiej klasy liceum jest ze swoją pierwszą i jedyną dziewczyną. Z roku na rok coraz mniej się uśmiecha, bo w sumie po tylu latach wypada się już hajtać. Ale on nie wie, jak to jest być z inną kobietą. Nie rzuci swojej (mimo, że strasznie się zapuściła), bo za późno, a teściowie traktują go jak syna i budują im dom. Presja jest zbyt duża. Z tego wszystkiego biedak zaczął palić fajki. 

Jaki z tego morał? Nie wiąż się na całe życie ze swoją pierwszą dziewczyną, bo umrzesz na raka płuc.

Każdy czuje wewnętrzną potrzebę, by się wyszaleć. Chociaż raz bzyknąć się po kilku minutach. Zrobić to w kiblu, w przebieralni. Wyjść z klubu prosto do taksówki. I nie ważne, że na papierze te przygody wydają się być bardziej satysfakcjonujące, a w rzeczywistości służą głównie do tego, by skreślić daną sytuację z checklisty i móc kiedyś powiedzieć: tak, zrobiłem to.

Albo spełnisz te fantazje zanim wejdziesz w poważną relację albo później będziesz mieć ciężki dylemat. 

Tak jak Grucha (Chłopaki nie płaczą) nie wierzył w świętego Mikołaja, tak ja nigdy nie uwierzę, że można okiełznać podstawowe ludzkie instynkty – wyrzec się ukrytych pragnień. Gdyby było inaczej, niezaspokojone mężatki nie marzyłyby o czworokątach i chodzeniu na smyczy, a wiadomości nie wymiotowałyby na nas historiami o tym, jak kolejny ksiądz zrobił ministrantowi przedziałek.

Ludzie, którzy nie wiedzą, że w młodości trzeba dać się ponieść – cnotki niewydymki, faceci przyklejeni do swojej pierwszej w życiu kobiety – później tak czy siak zrozumieją swój błąd. Tylko okoliczności będą nieco inne, czytaj: mniej sprzyjające, czytaj: do dupy.

Ona będzie miała męża, którego znienawidzi, a on będzie się zastanawiał, jakim cudem kiedyś zakochał się w swojej żonie. I zaczną się żale na kafeteriach i innych gównianych portalach. 

Widziałem to wiele razy. Komuś stuka trzydziestka i obezwładniająca świadomość, że czas się kończy. Że jeśli nie teraz, to już nigdy.  

On zrywa trzyletni związek z idealną kandydatką na żonę (którą kocha!) i idzie po prostu poruchać, nabić licznik. Bo wie, że jeśli tego nie zrobi, to i tak będzie ją zdradzał. On nie chce umrzeć nie wiedząc, jak to jest mieć swój seksualny harem i bzykanie na telefon.

Ona porzuca swoje ‘zasady’ (bardzo mnie te słowo śmieszy) i idzie dać się komuś bezceremonialnie zerżnąć. Mogła to robić na studiach, ale naiwnie wierzyła w to, że reguły, jakie jej wpojono mają jakąkolwiek wartość i czynią z niej lepszą osobę. Prawda jest taka, że gdyby korzystała z życia wcześniej, to przynajmniej nie miałaby teraz do siebie takiego żalu i poczucia straconego czasu.

Możesz się wyprzeć swoich pragnień. Możesz ukryć je bardzo głęboko i udawać, że ich nie ma. Tylko, że one wrócą kiedyś jak bumerang. I lepiej, żeby stało się to zanim ułożysz sobie idealne życie z domem, psem i obrączką. 

comments powered by Disqus

Nie przegap

# • # • # • #

Już wiem, gdzie jesteś

#Dziennik

30

(Nie)zwykły poniedziałek

Przetrzyj swoją szybę

O vincencie

Dzięki swej determinacji zmienił się z zakompleksionego introwertyka w konkretnego, pewnego siebie faceta. Autor niniejszego bloga, współpracownik CKM oraz trener rozwoju osobistego.