wiara w siebie – VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ https://v1ncentify.prohost.pl O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu. Mon, 03 Jan 2022 16:05:35 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.0.2 Nie zrób sobie krzywdy, ok? Myśli to nie zabawka https://v1ncentify.prohost.pl/post/nie-zrob-sobie-krzywdy-ok-mysli-to-nie-zabawka https://v1ncentify.prohost.pl/post/nie-zrob-sobie-krzywdy-ok-mysli-to-nie-zabawka#respond Mon, 03 Apr 2017 15:17:42 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=2256 To Twój szef, pogoda, rząd czy miejsce urodzenia sprawiają, że źle się czujesz i w siebie nie wierzysz, jasne. Rzeczy, których nie kontrolujesz. A przynajmniej tak brzmi oficjalna, wygodna wersja. Prawda spod lady natomiast szepcze, że największy wróg i główna przyczyna negatywnych myśli patrzy na Ciebie każdego poranka z lustra.

Artykuł Nie zrób sobie krzywdy, ok? Myśli to nie zabawka pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
To Twój szef, pogoda, rząd czy miejsce urodzenia sprawiają, że źle się czujesz i w siebie nie wierzysz, jasne. Rzeczy, których nie kontrolujesz. A przynajmniej tak brzmi oficjalna, wygodna wersja. Prawda spod lady natomiast szepcze, że największy wróg i główna przyczyna negatywnych myśli patrzy na Ciebie każdego poranka z lustra.

Widzisz, ludzie myślą, że muszą siebie słuchać. Albo że każda myśl jaka im się pojawia w głowie jest prawdą objawioną i określa ich rzeczywistość. Proste przykłady:

“Nie jestem wystarczająco przystojny, by do niej zagadać” lub “słabo dziś wyglądam/źle się dziś czuję, odpuszczę, spotkam inną”.

“Nie dam rady poprowadzić tego wykładu, to zbyt duża odpowiedzialność. Nie jestem przygotowany, zatnę się, będzie wstyd”.

“Wszyscy na mnie patrzą i mnie oceniają”.

Wiesz, co w tym wszystkim najgorsze? Nikt nigdy nie nauczył nas kwestionować dialogu wewnętrznego. On po prostu towarzyszy nam tak długo, że traktujemy go jako integralną część nas samych. Akceptując myśli, które pojawiają się w naszych głowach czy utożsamiając się z nimi nadajemy im moc i sprawiamy, że czarne scenariusze stają się faktem. Z czasem tworzymy swoiste negatywne pętle, gdzie mózg przyzwyczajony jest do analizowania danej sytuacji na naszą niekorzyść. Wtedy odpalenie jednej myśli skutkuje pojawieniem się całego warkocza kolejnych, które prowadzą do załamania stanu emocjonalnego. Wierz mi, byłem w tym ekspertem.

 

Pierwsze wystąpienie publiczne

Poranek przed. Otwieram zlepione snem oczy i już czuję ucisk stresu w żołądku. Zaraz później nadlatuje furgocząca lawina negatywnych myśli:

W co ja się, kurwa, wpakowałem. Nie dam rady. Przecież nic nie pamiętam. Ludzie z całej Polski zjechali się, by mnie zobaczyć. Ja pierdolę, co za kosmiczna kompromitacja. Po cholerę mi to było?

To był niekończący się potok, który tłukł się po mojej głowie gdy brałem prysznic, na siłę wpychałem w ściśnięty przełyk śniadanie i przymierzałem przed lustrem ciuchy. Nie słyszałem żadnej innej myśli, nie mogłem skupić się dosłownie na niczym poza prowadzeniem negatywnego dialogu wewnętrznego, który sprawiał że pragnąłem zostać w domu. Przypominało to sytuację, w której wichura otwiera Ci w domu okno, a Ty zamiast je zamknąć marzniesz i kulisz się w kącie, pochlipując: błagam, niech to się skończy.

Gdyby nie pomoc przyjaciela, który tuż przed wyjściem na scenę sprzedał mi mentalnego liścia i ustawił myślenie, to z ręką na sercu przyznaję – nie poprowadziłbym tego wykładu. Negatywna fala zepchnęła racjonalne myślenie tak głęboko, że bez pomocy z zewnątrz bym się stamtąd nie wydostał. Ja sam byłem wtedy zbyt niedoświadczony i brakowało mi narzędzi do tego, żeby sobie z tym poradzić.

Najśmieszniejsze w tej historii jest to, że po odpowiednim przygotowaniu mentalnym wyszedłem na scenę i dałem z siebie wszystko. Technicznie wystąpienie położyłem pod każdym kątem: chaotyczność, prędkość wypluwania słów, za dużo chodzenia i niekontrolowane ruchy dłońmi. Emocjonalnie jednak uwolniłem się ze smyczy do takiego stopnia, że pod koniec otrzymałem owacje na stojąco – do dziś nie udało mi się tego powtórzyć, mimo że występowałem później jeszcze wielokrotnie, z dużo lepszym warsztatem.

Wracając do tematu. Przed każdym kolejnym wykładem z rana napadały mnie podobne, negatywne myśli. Tylko wiesz co? Nauczyłem się ich nie słuchać. Zrozumiałem, że nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością i wychodzą ze stanu emocjonalnego, który po prostu mi nie sprzyja. Pozwalałem tym głupotom przelatywać swobodnie. Z czasem nabrałem do nich takiego dystansu, że zauważając jakąś konkretną myśl, aż kręciłem głową z niedowierzaniem, że mój własny mózg może produkować tak toksyczne brednie. Zamiast za nimi podążać, zacząłem skupiać się nad tym, co kontroluję:

“Okej, najwyżej się zatnę. Nic wielkiego się nie stanie.”

“Nawet, jeśli technicznie będę popełniał błędy, to postaram się przekazać wiedzę po prostu tak, jak potrafię najlepiej”.

“Jestem przygotowany, w razie gdyby coś poszło nie tak, zawsze mogę zrobić pięć minut przerwy”.

Dodatkowo, gdy nabrałem doświadczenia dorzuciłem do tego zaufanie do samego siebie:

“Występowałeś już X razy. Wiesz, że potrafisz i że będzie dobrze”.

Twoje myśli, szczególnie w emocjonujących i stresogennych chwilach bardzo często będą Cię osłabiać, zamiast dodawać otuchy. W takiej chwili warto jest pamiętać, że mają bardzo mało wspólnego z rzeczywistością. Nie trzymać się ich kurczowo, pozwolić im przepłynąć, na przekór powiedzieć sobie: dam radę. Przypomnieć wszystkie inne, podobne sytuacje, w których stanąłeś na wysokości zadania. Skupić się na pozytywnych aspektach, na tu i teraz. Zaufać sobie i z tego zaufania robić nawyk. W końcu, po jakimś czasie pozbędziesz się negatywnego dialogu wewnętrznego, a jego miejsce zajmie twarde przekonanie, że będzie dobrze – przekonanie to zbudowane będzie na solidnych, empirycznych dowodach, na doświadczeniu. Teraz, gdy budzę się przed wystąpieniem publicznym nie czuję żadnego stresu, a głowę mam czystą. Lekkie podniecenie zaczyna się dopiero w drodze na salę i celowo używam tu słowa “podniecenie”, bo to emocja bardziej pozytywna i napędzająca, niż destruktywna.

Negatywne myśli nie pomagają Ci w żaden sposób, ani nie zmieniają rzeczywistości – powodują tylko nieprzyjemne samopoczucie. Pozytywne myśli z kolei też nie naginają praw fizyki, ale po pierwsze nie przeszkadzają, a po drugie dają Ci dostęp do lepszych zasobów.

“Wiara w siebie”

Na studiach prawie nigdy nie uczyłem się do egzaminów ustnych, bo wiedziałem że zawsze mam o połowę większe szanse zdać ustny, niż pisemny – a to dlatego, że w opcji numer 1 mamy interakcję z drugą osobą. Ponieważ poznawałem bardzo dużo nieznajomych ludzi (kobiet) i uczyłem się zarządzać emocjami w rozmowie, dobrze wiedziałem, że potrafię być błyskotliwy i świetnie “lać wodę” w taki sposób, by druga osoba zaczęła mnie lubić. Przed samym egzaminem obserwowałem zestresowanych kolegów i koleżanki z roku – uczyli się bardzo dużo, bili mnie na głowę wiedzą (czyli na pierwszy rzut oka posiadali zasoby, których ja nie miałem), a dziwnym trafem zwykle wychodziłem z lepszą lub taką samą oceną. Opierałem się całkowicie na kreatywności, nawiązywaniu połączenia z drugą osobą – a wychodziło mi to dobrze, bo po pierwsze ufałem sobie w tej kwestii, a co za tym idzie byłem wyluzowany.

Magiczna “wiara w siebie”, która pozwala pokonywać wszelkie przeszkody to nic innego, jak wkroczenie w sytuację z lepszymi zasobami – mniejszym stresem, większym przekonaniem i entuzjazmem – co z kolei bezpośrednio przekłada się na rezultaty. To jest aż tak proste i logiczne. To dlatego facet, który podchodzi do kobiety czując kompletny luz jest z miejsca atrakcyjny – dziewczyna może poczuć się przy nim swobodnie, nie promieniuje on na nią swoich lęków, niepewności i zmieszania.

Kolejnym razem stając przed stresującą sytuacją spróbuj wpierw zauważyć, co pojawia się w Twojej głowie i czy warto za tym podążać. Nie zrób sobie krzywdy, ok? Myśli to nie zabawka.

Artykuł Nie zrób sobie krzywdy, ok? Myśli to nie zabawka pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/nie-zrob-sobie-krzywdy-ok-mysli-to-nie-zabawka/feed 0
Bądź swoim autorytetem https://v1ncentify.prohost.pl/post/badz_swoim_autorytetem https://v1ncentify.prohost.pl/post/badz_swoim_autorytetem#respond Fri, 22 Mar 2013 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=19 Dziś gościnnie na blogu zawitał Paz, który opowie Wam o niezwykle ważnym elemencie rozwoju osobistego – elemencie, o którym zazwyczaj się nie mówi, a który jest kluczowym składnikiem zdrowego podejścia do życia i wyznacznikiem sukcesu. Miłej lektury.

Artykuł Bądź swoim autorytetem pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Dziś gościnnie na blogu zawitał Paz, który opowie Wam o niezwykle ważnym elemencie rozwoju osobistego – elemencie, o którym zazwyczaj się nie mówi, a który jest kluczowym składnikiem zdrowego podejścia do życia i wyznacznikiem sukcesu. Miłej lektury.

P A Z:

Już prawie trzy lata siedzę w tematyce świadomego rozwijania się w kwestii uwodzenia i poznałem w tym temacie wiele osób oraz przeczytałem tysiące postów ludzi z problemami. Zauważyłem, że mimo, iż z boku niektórzy o nas myślą jak o wielkich plejerach, którzy bzykają modelki na prawo i lewo, to jednak wiele, jeśli nie większość osób z tego otoczenia, nawet po latach siedzi na tyłku i zadaje nowe pytania, mimo, iż już dawno zna na nie odpowiedzi…

W ciągu całego pobytu na jednym z for o uwodzeniu, stworzyłem JEDEN temat, gdzie zadałem pytanie. Zanim jednak je zadałem, samodzielnie wgłębiłem się w problem, zastanawiałem się nad nim i próbowałem wielu rozwiązań – pytanie miało jedynie przyśpieszyć ten proces. Po co to mówię? Wielu z Was dobrze wie z obiektywnego punktu widzenia co jest dla Was dobre. Wiesz, że nie powinieneś wpierdalać tych frytek i tego kubła lodów, ale jednak to robisz. Wiesz, że widząc fałdę na swoim brzuchu powinieneś zacząć trenować, jednak dalej siedzisz na dupie. Wiesz, że do egzaminu równy tydzień i nie powinieneś znowu tego odkładać na ostatni dzień, a jednak zamiast przygotować się bez stresu wolisz w ostatniej chwili zamartwiać się, czy zdążysz. Tak samo jest z kobietami. Gdybyśmy byli razem w klubie i stanąłbym nad tobą z kosą i powiedział „gadaj mi tu, co masz zrobić, żeby osiągać z kobietami takie sukcesy, jakie chcesz osiągać, bo inaczej wsadzę ci tą kosę między żebra”, to wyśpiewałbyś szybko „podchodzić!”, „nie bać się!”, „przełamywać strach!”, „rozwijać się personalnie!”. Gdzieś jednak mimo świadomości co powinniście robić, część z Was dalej tego nie robi. Nie mam tu na celu dzisiejszego dnia wałkować przemielonego już milion razy tematu, żeby działać i się nie bać, ale podejść do tego od zupełnie innej strony.

Widziałem wczoraj jedno wideo, które strasznie mnie zaciekawiło, bo facet w filmiku opowiedział o bardzo ważnej rzeczy. Wiele osób wciąż zadaje pytanie jak się zmusić do przełamania strachu, bo nie robią tego tak jakby chcieli to robić. Weźmy teraz sytuację, że spotykasz jakiegoś skrzydłowego, który jest od Ciebie lepszy. Wychodzicie na kluby, jesteś pod wrażeniem jego umiejętności i gość ma u Ciebie mocny autorytet, bo jest w miejscu, który Ty już byś chciał osiągnąć w swojej wędrówce. Teraz, któregoś dnia nie masz stanu i skrzydłowy podchodzi do Ciebie i mówi „podejdź do tych lasek, nie bój się – zaufaj mi”, a Ty to po prostu to robisz, bo wiesz, że ma rację – szanujesz gościa i wiedząc na jakim jest poziomie, słuchasz go, aby osiągnąć to samo co on. Z czasem jednak, kiedy zostajecie przyjaciółmi i oswajacie się ze sobą, ten autorytet gdzieś powoli znika i jeśli po czasie powiedziałby ci to samo, nie zrobiłbyś tego, bo nie masz dla niego już tego fascynującego szacunku, czujesz się z nim równy jako człowiek (nawet jeśli dalej jest lepszy z kobietami) i nie chcesz, aby ktoś wydawał Ci polecenia. Tutaj tkwi cały problem – żyjemy ze sobą i swoimi myślami długie, długie lata i jesteśmy tak ze sobą oswojeni, że nie mamy sami dla siebie autorytetu. Dlatego, kiedy jesteś w klubie i głos w głowie mówi „powinienem podchodzić”, Ty go po prostu ignorujesz. Żeby skrócić całe te gadanie, powiem jedną rzecz, którą musisz zrozumieć i włączyć w swoją codzienność, jeśli chcesz osiągać sukcesy, o których marzysz – miej dla siebie autorytet, bo jesteś jedyną osobą, która w tym momencie wie, co dla Ciebie najlepsze.

 

Ludzie pytają mnie jak w takim tempie stałem się tak dobry z kobietami. Gdybyś znał mnie trzy lata wstecz, to zauważyłbyś, że wystrzeliłem na orbitę. Wcześniej byłem dziewiętnastoletnim prawiczkiem z depresją, płaczącym do poduszki, kiedy nikt nie patrzył. Dlatego, kiedy ktoś mnie pytał o sposób na szybki sukces, miałem wiele odpowiedzi, bo podejmowałem działanie na różnych płaszczyznach i miałem swoje sposoby, ale w każdym, absolutnie KAŻDYM z tych sposobów można dopisać wyżej wymienione, pogrubione zdanie. Wyglądało to tak, że zastanowiłem się dlaczego ludzie osiągają sukces, odpowiedziałem sobie od razu, że wyróżnia ich pewność siebie, niezłomność w dążeniu do celu. Wiedziałem też, że nie wiem wszystkiego i najszybciej nauczę się, obserwując ich, więc po prostu zacząłem to robić. Zauważyłem inną, lepszą mowę ciała, pewność siebie, jakieś wyznaczone cele do których dążą, pasje w ich życiu, które sprawiają, że mają w swojej codzienności coś, dla czego pragną żyć i wiedziałem, że aby osiągnąć sukces muszę zaadaptować te rzeczy także u siebie – czytałem poradniki na temat mowy ciała, działałem, aby być pewniejszym siebie, wyznaczałem sobie cele, skupiałem się na swoich pasjach. Innymi słowy – cały czas podążałem za swoimi myślami. Nigdy jednak nie patrzyłem na to od strony posiadania autorytetu dla samego siebie, po prostu naturalnie miałem w głowie myśl – „chcę coś zrobić? Robię to!”. Nieświadomie wykonywałem czynność, która jest obca dla większości osób. Mowa o ufaniu własnym myślom. Nie siedziałem na forach, nie pytałem ‚jak to zrobić?’, bo już wiedziałem jak, tak samo jak wiesz Ty, czy Twój kumpel.

Dlatego zmień swoje nastawienie, zaufaj sobie oraz traktuj siebie jak autorytet, bo jesteś jedyną osobą, która w tym momencie wie co dla Ciebie najlepsze! Kiedy będziesz słuchać swoich myśli i podejmować masowo akcje, zaczniesz z czasem prowadzić zdrowy – szczęśliwy tryb życia, gdzie będziesz uprawiał sport, poznawał kobiety, omijał śmieciowe jedzenie, spełniał się zawodowo.

Kończąc, chcę wspomnieć o jednej ciekawostce i ćwiczeniu, które pomoże Ci być dla siebie autorytetem (choć mocno chcę zaznaczyć, że wystarczy Ci to co napisałem wcześniej, a to jest jedynie ćwiczenie wspomagające). Nigdy Cię nie zastanawiało, czemu kurewsko pewni siebie ludzie, tacy jak Muhammad Ali czy Mike Tyson osiągnęli sukces? Dlatego, że oni w swojej głowie traktowali się jak bogów. Fascynowali się sobą i traktowali siebie jak Ty traktujesz nowo poznanego, lepszego skrzydłowego pierwszy raz w klubie, kiedy Ci radzi. Nikt tym gościom nie mógł wmówić co mogą robić, a czego nie, bo oni sami wiedzą co jest dla nich najlepsze. Można to porównać do sytuacji, w której masa ludzi podcina Ci skrzydła, ale Ty dalej dążysz do swojego celu podejmując akcje, bo idziesz za głosem nauczyciela, któremu ufasz. Zobaczcie, jak skrajnie wygląda ta lekcja w wykonaniu Mike Tysona:

Nie mówię, aby biegać po ulicy i krzyczeć, że wyrwie się komuś serce, ale porównaj tą wypowiedź z przeciętnym szarym człowiekiem. Według badań wypowiadamy 16 000 słów dziennie. Powyższa formułka to zaledwie kilkadziesiąt, a ŻADEN zwykły człowiek nie wypowie jej przez całe(!) swoje życie. Tyson to zrobił – i to on był mistrzem. Pomyśl o tym.

Nie chodzi tu jednak o to, abyście krzyczeli jacy to nie jesteście fajni –  możecie to robić i równie dobrze mieszkać pod mostem – ale o połączenie myślenia o sobie w superlatywach z działaniem wywołanym zaufaniem do swoich myśli. Kiedy głos w Twojej głowie będzie dla Ciebie guru, łatwiej będzie Ci ruszyć z miejsca i zacząć odnosić sukcesy.

Artykuł Bądź swoim autorytetem pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/badz_swoim_autorytetem/feed 0