#uwodzenie
Bilet do wolności
Wiosna wybuchła tysiącem barw, oszałamiającym zapachem kwitnących kwiatów i obietnicą, że stanie się coś wyjątkowego. I stało się.
Rycerz na białym koniu istnieje i ma Cię w dupie
Ostatnio wszyscy piszą o tym, że prawdziwi faceci wyginęli. Ze spiździeliśmy, że jesteśmy frajerami i nie potrafimy nawet zrobić sobie kanapek – co dopiero mówić o jakimś sensowym podrywie. Basie, Kasie i Asie (te, których jeszcze nie zablokowałem) zalewają mi fejsa odnośnikami do różnych artykułów wytykających męską niekompetencję, dodając wojownicze podpisy: “No właśnie!”, “Sto procent racji!1”, “Muwi prawde”. Tym samym stwierdzam, że nadszedł czas na chwilę szczerości i naprostowanie kilku kwestii.
Jak to jest z tymi klubami?
Każdy facet, który regularnie bywa w klubach w pewnym momencie przestaje się oszukiwać. Przyznaje przed samym sobą, że tu wcale nie chodzi o to, by “dobrze spędzić czas” czy “wyluzować się po tygodniu pracy” albo “napić się ze znajomymi”. To ładnie brzmi, ale najczęściej mija się z prawdą – w końcu jako ludzie uwielbiamy owijać wszystko grubą warstwą bawełny.
Zbrojenia do długodystansowej wojny
Czy rzeczywiście jestem wyjątkowy? Co takiego w życiu osiągnąłem? Przecież nie mam miliona na koncie, moje mieszkanie nie przypomina rezydencji Dana Bilzeriana. Z kranu nie płynie Dżony Łolkeler, pięć różnych par cycków nie uśmiecha się do mnie z 3-metrowego łóżka. Na domiar złego, biały pył na stole to nie kokaina, tylko pieprzona “Tortowa” z Biedronki.
Prawdziwy facet nie musi żuć szerszeni
Jeśli chodzi o dyskusje na temat tego, co działa w relacjach damsko-męskich, ludzie uwielbiają popadać dwie skrajności.


17 sierpnia 2015
11 kwietnia 2019


