polska – VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ https://v1ncentify.prohost.pl O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu. Mon, 03 Jan 2022 16:05:35 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.0.2 Twarde lądowanie https://v1ncentify.prohost.pl/post/twarde-ladowanie https://v1ncentify.prohost.pl/post/twarde-ladowanie#respond Thu, 29 Dec 2016 19:56:15 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=2152 Wróciłem z Filipin i nie było to miękkie lądowanie. Z ciepłego, przyjaznego i pozytywnego miejsca rzucony zostałem w minusowe temperatury, puste ulice i jesienno-zimowe humorki napotykanych ludzi. Na dodatek, ktoś wyłączył Słońce. Dość powiedzieć, że już jestem chory i jak każdy dorosły mężczyzna przy przeziębieniu, z trudem odpycham myśli samobójcze.

Artykuł Twarde lądowanie pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Wróciłem z Filipin i nie było to miękkie lądowanie. Z ciepłego, przyjaznego i pozytywnego miejsca rzucony zostałem w minusowe temperatury, puste ulice i jesienno-zimowe humorki napotykanych ludzi. Na dodatek, ktoś wyłączył Słońce. Dość powiedzieć, że już jestem chory i jak każdy dorosły mężczyzna przy przeziębieniu, z trudem odpycham myśli samobójcze.

Filipiny mnie zainspirowały i wskazały obszary, nad którymi muszę pracować. Mowa nie tylko o biznesie, blogu i przyszłych projektach, ale także o zdrowiu, zarówno fizycznym, jak i psychicznym. To, co najbardziej podoba mi się w tak dalekich wycieczkach, to perspektywa i dystans, których nabiera się w trakcie. You can’t see the forest for the trees / You can’t smell your own shit on your knees, śpiewał kiedyś Manson (na którego koncert mam już kupione bilety) i zupełnie się z nim zgadzam. Miesiąc w raju pozwolił mi przemyśleć priorytety i podjąć kilka ważnych dla mnie decyzji.

Mój plan na 2017?

Napisać drugą książkę

“Płonąc w atmosferze” to książka, którą musiałem napisać. Mój debiut pisarski, spełnienie marzenia i wielki sukces, którego jesteście częścią – za co bardzo Wam dziękuję. To także moje rozliczenie się z przeszłością, z kimś, kim już nie jestem. Spalenie mostu, którym nigdy nie przejdę. Przy okazji jest to hymn dla wydarzeń, które zapoczątkowały najbardziej szalony okres w moim życiu. Gdybym nie spłonął nie byłoby bloga, ani całych zastępów facetów, którzy po wspólnych szkoleniach zrozumieli, na czym polega bycie atrakcyjnym, szczęśliwym mężczyzną. Nie mógłbym uwolnić się od pracy na etacie i samemu decydować o tym, ile mam wolnego czasu i na co przeznaczam poszczególne godziny w ciągu dnia. To jedna decyzja, która zmieniła wszystko, małe pęknięcie tworzące zupełnie nowe rozgałęzienie przyszłości – ścieżkę, którą podążyłem na drugą stronę lustra.

To jednak historia, którą chcę opowiedzieć w Blasku Szminki jest najbardziej porywająca. Jeśli “Płonąc w atmosferze” ukazuje drogę od chłopca do mężczyzny, to “Blask szminki” odpowiada na bardzo niewygodne pytanie – co dzieje się z bohaterami po napisach końcowych? Co, jeśli dostaniesz w końcu to, o czym marzyłeś? To opowieść o seksie, miłości i odkrywaniu prawdziwej natury kobiet – tej niewygodnej, niepoprawnej politycznie, którą najchętniej zamiotłyby pod dywan, jak kot zmasakrowaną choinkę z potłuczonymi bombkami.

Na ten moment napisane mam jedynie zakończenie, którego poszukiwałem przez ostatnie dwa lata. Znalazłem je (lub “ją”…) zupełnym przypadkiem i spędziłem cały tydzień przed laptopem spisując to, co przeżyłem. Jest to jeden z mocniejszych tekstów, jaki wdusiłem w klawiaturę. Teraz pozostaje dopisać całą resztę. Nie będę podawać nawet przybliżonej daty premiery, wiem jednak z całą pewnością, że pierwszy szkic zamknę w 2017 roku.

Przyspieszyć proces przekształcania bloga

Ostatni rok upłynął na stopniowym odcinaniu marki v1ncent.pl od tematyki stricte związanej z relacjami damsko-męskimi. Wszystko po to, by blog stał się bardziej przystępny, mniej hermetyczny. Dla mnie to wielka ulga i kreatywna wolność, a także możliwość dotarcia do wielu nowych Czytelników. O tym, jak dobra była to decyzja świadczy sam fakt, że przez ostatni rok podwoiłem liczbę osób, które mnie śledzą.

Czasem zdarza mi się na fanpage przypominać stare teksty – wprawne oko zauważy, że większość z nich to wpisy sprzed zaledwie roku, dwóch. Z tymi sprzed 3-4 lat nie potrafię się już w większości identyfikować, co pokazuje jak ewoluowałem nie tylko jako pisarz, ale po prostu jako osoba. Nie jest wykluczone, że stare teksty znikną z bloga na zawsze, więc jest to dobry czas, by na wszelki wypadek zrobić backup tych, które lubicie najbardziej.

W tym roku będzie sporo eksperymentów, nowych tematów, które będę poruszał. Zwiększy się również ilość wpisów, szczególnie w pierwszej połowie roku – by zrównoważyć naturalny spadek, jaki nastąpi w okresie pisania kolejnej książki.

Rozbudować Instynktowne Uwodzenie

Czyli moją firmę szkoleniową, która w 2016 roku przejęła na siebie wszystko, co związane z relacjami damsko-męskimi, odciążając markę v1ncent.pl. Razem z Festem przeszkoliliśmy całą masę facetów doprowadzając do perfekcji przekazywanie wiedzy na szkoleniach w taki sposób, by kursant zaczął odnosić sukcesy. Jestem naprawdę dumny z tego, jak rozbudowany i głęboki materiał oferujemy naszym klientom. Instynktowne Uwodzenie to uporządkowanie i dopracowanie ponad 5 lat doświadczenia w pracy coachingowej oraz najwyższa dostępna jakość na rynku.

Plany na przyszłość to mały sekret, natomiast mogę powiedzieć, że zwiększy się ilość oraz jakość vlogów wypuszczanych na YT. Będzie również dużo więcej wystąpień publicznych, bo swoboda przed kamerą oraz dawanie wykładów to dla mnie dwie bardzo ważne umiejętności, które chcę maksymalnie rozwinąć, a które w drugiej połowie bieżącego roku zaniedbałem.

Jeśli jeszcze nie wiecie, to Instynktowne cieszy się nową stroną www, którą można kochać pod tym adresem.

Opublikować opowiadanie w Nowej Fantastyce

Od dawna się do tego przymierzam, 80% mam skończone i nie mogę się zabrać do finalizacji. Jeszcze jako szczeniak marzyłem o tym, by zostać wydrukowanym w NF. Nie planuję kariery pisarza fantastyki naukowej, ale cel ten jest na mojej liście od kilku lat i najwyższa pora go z niej skreślić. Tym bardziej, że nie chwaląc się napisałem kawał dobrego opowiadania, które domaga się jedynie zakończenia i szlifów. Skąd taka pewność, że mnie wydrukują? Jakkolwiek mistycznie to nie brzmi – nie pewność, a przeczucie.


Reszta planu, który powstał w mojej głowie na Filipinach to cele dotyczące sylwetki, ubioru, pogłębiania wiedzy z różnych dziedzin, czytania książek, a także… wścibscy jesteście, co? Resztę zatrzymam dla siebie, świntuchy.

Przy okazji – dzisiejszy wpis zbiegł się z noworoczną biegunką zupełnym przypadkiem:

Dla mnie cały koncept postanowień noworocznych jest poroniony. Nie mam nic do ludzi, którzy rzeczywiście stawiając sobie takie cele konsekwentnie i bez zbędnego pierdolenia je realizują. Piszę o osobach, które raz do roku przypominają sobie, że mają chujowe życie, po czym lecąc na noworocznym rozpędzie rozpisują wszystkie zmiany, jakie chcą wprowadzić. Zazwyczaj kończy się to brutalną pobudką wraz z kolejnym pierwszym stycznia – gdy okazuje się, że nic się nie zmieniło.

 

Jeśli lubicie zwyczaj wyznaczania sobie celów na nowy rok, to pamiętajcie, że żadna motywacja nie da Wam tego, co wyrobienie nawyku i konsekwentna praca. 

Pomyślałem, że zajadę Wam na koniec jak Paulo Coelho, a następnie pójdę umrzeć, bo mam katar, a oczy przestały mieścić się w czaszce.

PS. Domagam się gorącej herbaty z cytryną i cycek na Snapchacie. Nie wiem, co robię źle, ale do tej pory fotki i filmiki otrzymywałem w większości od facetów. Nie to, żebym was nie lubił, ale preferuję podglądać płeć piękną. Wiąże się to głównie z moją orientacją seksualną. Dwa plus dwa równa się kasztan. Gdy zakładałem snapa obiecywano mi zdjęcia roznegliżowanych fanek.

Wie ktoś, gdzie złożyć zażalenie?

Artykuł Twarde lądowanie pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/twarde-ladowanie/feed 0
Notka z trasy https://v1ncentify.prohost.pl/post/notka_z_trasy https://v1ncentify.prohost.pl/post/notka_z_trasy#respond Tue, 21 Apr 2015 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=161 Siedzę właśnie na rynku we Wrocławiu i piję kurewsko dobrą latte. Ostatnio blog troszkę przygasł - odkąd wystąpiłem na Fullmenie, jestem ciągle w ruchu. Znajomi powoli zaczynają mnie nienawidzić - prawie w ogóle nie mam czasu na facebooka i telefon.

Artykuł Notka z trasy pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Siedzę właśnie na rynku we Wrocławiu i piję kurewsko dobrą latte. Ostatnio blog troszkę przygasł – odkąd wystąpiłem na Fullmenie, jestem ciągle w ruchu. Znajomi powoli zaczynają mnie nienawidzić – prawie w ogóle nie mam czasu na facebooka i telefon.

Życie na torbach mi się podoba. Dużo bodźców sprawia, że czujesz się bardziej obecny.

– Siema, wpadasz do Częstochowy?

– Kiedy?

– Dziś.

– Ok.

Zero rutyny, kompletny spontan. Gdy wbijasz się w codzienny rytm tracisz rozpęd. Siedzisz przed laptopem i zapuszczasz korzenie. Stajesz się jakiś nieobecny, odległy. Jakbyś nigdy tak na prawdę się nie budził. Mózg wyciąga po kolei kolejne wtyczki, odpowiadające za ekscytację, zaskoczenie. Ta sama wanna. Ten sam laptop. Sklep i kasjerka z ekspresją pracownika zakładu pogrzebowego. Z czasem zaczynasz chodzić jedynie po wydeptanych ścieżkach i nie masz najmniejszej ochoty tego zmieniać. Brakuje paliwa. Zrobiłyś coś, ale się nie chce – zmęczenie przygniata do ziemi. Ciekawe jest to, że Twój organizm wygeneruje tylko tyle energii, ile potrzebujesz. Najwięcej mocy miałem wtedy, gdy wstawałem o 6:00, o 7:00 podpisywałem listę obecności w pracy, wychodziłem na siłownię o 15:00, wracałem szybko umyć się, zjeść i wychodziłem spotkać się z dziewczyną – a po seksie szedłem jeszcze na pół nocy do klubu.

Jesteśmy zaprogramowani do tego, by dążyć do utrzymania obecnego stanu:

  • Gdy się zamulasz, chcesz zamulać się jeszcze mocniej. 
  • Jeśli jesteś smutny, puszczasz depresyjną piosenkę. 
  • W momencie, gdy rozpiera Cię szczęście, wypełniasz cały dzień pozytywnymi zajęciami.

 

Przekonanie o stałości stanu emocjonalnego to wielka pułapka. Czujemy się dobrze, mamy świetną passę i myślimy, że to tak już na zawsze. Osiadamy na laurach, przestajemy stymulować mózg nowymi bodźcami i powoli wygasamy – sami nie wiedząc kiedy.

Zostawiam w tyle kolejne miasto i czuję się wolny. Każde nowe miejsce ma własny, unikalny klimat. Najlepsi ludzie rozsiani są po całej Polsce. Wyłapywanie ich i zbijanie w grupki stało się moim nowym hobby.

Gdy zadajesz się z idiotami, doświadczasz kumulacji chujni. Na szczęście to działa też w drugą stronę. Dlatego tak często wspomina się nawet krótkie spotkania w gronie serio ogarniętych, inteligentnych osób, które od życia chcą czegoś więcej. Jeden weekend może dostarczyć Ci tyle nieśmiertelnych tekstów i abstrakcyjnych sytuacji, że będziesz je jeszcze wspominał za kilka dekad, przy okazji zamawiania sztucznej szczęki.

Już na Filipinach przekonałem się o tym, że poczucie przemijania czasu – szybko lub wolno – zależy tylko i wyłącznie od ilości rzeczy, które robisz i bodźców, których doświadczasz. Jeśli każdy dzień jest kopią poprzedniego, to nic dziwnego, że tygodnie zlewają się w miesiące. Dla mnie miesiąc Azji ciągnął się jak rok – dlatego, że codziennie doświadczałem nowych rzeczy, w doborowej ekipie. Po powrocie do Polski byłem w szoku, gdy znajomi mówili mi: “Ale ten Twój wyjazd szybko zleciał!”.

Teraz czuję podobnie. Ostatnie dziesięć dni to taka kumulacja akcji, że mam wrażenie, jakby minął co najmniej miesiąc. Doświadczając więcej, żyjesz dłużej. Przynajmniej względnie.

Wracając do Wrocławia – ludzie są zauważalnie mniej spięci, niż w stolicy. Generalnie samo miasto podoba mi się o wiele bardziej, niż ostatnio. Może to kwestia wiosny. Dziś było tak ciepło, że dziewczyny zaświeciły głębokimi dekoltami. Na każdym kroku czuć luz, dziwną beztroskę.

Ostatnie dni dobitnie przypomniały mi, że nigdy nie odnalazłbym się w stacjonarnej pracy na etacie.

Artykuł Notka z trasy pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/notka_z_trasy/feed 0