ksiazka – VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ https://v1ncentify.prohost.pl O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu. Mon, 03 Jan 2022 16:05:35 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.0.2 Wychodząc naprzeciw burzy 2 https://v1ncentify.prohost.pl/post/wychodzac-naprzeciw-burzy-2 https://v1ncentify.prohost.pl/post/wychodzac-naprzeciw-burzy-2#respond Mon, 26 Jun 2017 10:39:57 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=2935 Cześć

Artykuł Wychodząc naprzeciw burzy 2 pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>

(…) perhaps we should then bear our sadnesses with greater assurance than our joys. For they are the moments when something new enters into us, something uknown to us; our feelings, shy and inhibited, fall silent, everything in us withdraws, a stillness setles on us, and at the centre of it is the new presence that nobody yet knows, making no sound.

 

Letters To A Young Poet; R. M. Rilke

 

Cześć,

 

dawno mnie z Wami nie było. Nie miejcie mi za złe. Trochę się ostatnio w moim życiu pokręciło.

 

Jestem smutny, jestem szczęśliwy, trochę chce mi się płakać, a trochę tańczyć, drzeć się, krzyczeć. Żyję pełną gamą emocji i chyba ostatecznie o to chodzi – żeby codzienność malować używając do tego pełnej palety kolorów.

 

Kiedyś napisałem: “Życie jest o wiele mniej skomplikowane, gdy nie jesteś zakochany. Przy okazji jest też szare jak srajtaśma.”

 

Nie wiem, czym jest miłość, czym zakochanie, ani jak zdefiniować zauroczenie. Nie mam pojęcia, czy nazywanie uczuć ma jakikolwiek sens, skoro każda osoba wykształca nieco inne filtry i definicje opisujące to, co czuje. Wiem natomiast, że warto czuć, bo to pobudza, cuci ze śpiączki. Drąży w Tobie całkiem nowe tunele i pozwala odkrywać całe połacie niezagospodarowanej jeszcze przestrzeni.

 

Kiedyś myślałem, że za każdym razem, gdy się rozpadasz, tłuczesz się na mniejsze części i później o wiele trudniej jest się posklejać. Teraz jestem przekonany, że w składaniu samego siebie możesz dojść do perfekcji, a linie pęknięć nie osłabiają, ale wzmacniają całą strukturę. Dodatkowo, tylko rozpadając się masz szansę całości nadać nowy, lepszy kształt.

 

Na siłowni podnosisz ciężar, niszczysz mięśnie, rozrywasz włókna, które regenerują się grubsze, bardziej wytrzymałe. Tylko, że sztangi nie mają uczuć. Możesz brutalnie rzucać nimi po sali, dokładać kolejne krążki. W relacjach działa to identycznie, tylko że tutaj cierpią ludzie. Okej, urosłeś czyimś kosztem, zrozumiałeś coś. Gratulacje.

 

Poczucie winy jest jak jad przeżerający żyły, kąsający Cię od środka. Domyślam się, że żeby się go pozbyć, musisz krwawić, upaćkać się. Upuścić wystarczająco, by się oczyścić z trucizny, ale jednocześnie nie za dużo – by ustać na nogach i nie upaść.

 

/po co mi ten pociąg, skoro Ciebie nie ma na stacji?

 

Ulica zalana jest cyganami, którzy obwieszeni grubymi łańcuchami ciągną ujebane błotem dzieci po chodnikach – jakby były workami na śmieci. Siedzę w knajpie w centrum, otoczony zadbanymi kamienicami oraz dźgającymi niebo wieżami zabytkowych kościołów. Słaba kawa drażni moje kubki smakowe. A może z kawą jest wszystko w porządku, może to tylko gorycz, którą przesiąkłem, której nie mogę się pozbyć.
Nie tak wyobrażałem sobie Czechy. Nie tak wyobrażałem sobie koniec tej historii.

 

Nie wierzę w marzenia wypowiadane w myślach, prorocze sny ani przeznaczenie. Odnoszę jednak wrażenie, że życie nigdy nie daje Ci tego, czego chcesz, ale dokładnie to, czego potrzebujesz w danym momencie. W pierwszej chwili możesz to odrzucić, bronić się przed tym. Zrozumiesz po czasie – to była chwila, kiedy ktoś musiał wdusić “reboot”. Przerobiłem ten cykl wystarczająco wiele razy, by bez problemu rozpoznać gościa, który przekracza próg mieszkania – nie muszę patrzeć w jego stronę, ani czekać, aż zdejmie kapelusz.

 

To dlatego jestem smutny i uśmiechnięty. Zgorzkniały i pełen nadziei. To dlatego skarżę się, jak skrzywdzony pies, rzucam po kątach jak opętany, nie śpię w nocy – jednocześnie mam więcej energii, niż kiedykolwiek, budzi się we mnie coś nowego. Parę dni temu, we Lwowie, byłem najbliżej zapalenia papierosa od momentu, kiedy rzuciłem. Rozrywają mnie sprzeczności, a ja zamiast z nimi walczyć, po prostu akceptuję. Ciemne chmury się kłębią, groźnie grzmi i burza nadchodzi. Otwieram okno, zapraszam serdecznie.

 

Będzie, będę okej.

 

Myślę, że prawda o Tobie zawsze leży gdzieś między niewypowiedzianymi w porę słowami, szybszym biciem serca i pełnym wyrzutów spojrzeniu, które kroi Cię na plasterki. Pytanie, czy jesteś gotów mówić po fakcie, zejść na zawał i dać się pokroić. Wyjść naprzeciw burzy.

 

Teraz wiem już, że po drugiej książce będzie trzecia. Nie dlatego, że chcę ją napisać, ale dlatego, że jej potrzebuję. Tak, jak potrzebowałem dzisiejszego wpisu.

 

Artykuł Wychodząc naprzeciw burzy 2 pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/wychodzac-naprzeciw-burzy-2/feed 0
Płonąc w atmosferze – jak książka mogłaby wyglądać? https://v1ncentify.prohost.pl/post/plonac-w-atmosferze-jak-ksiazka-moglaby-wygladac https://v1ncentify.prohost.pl/post/plonac-w-atmosferze-jak-ksiazka-moglaby-wygladac#respond Sun, 07 May 2017 17:32:30 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=2714 Nadszedł maj, a w maju świętujemy wydanie mojej pierwszej książki, która już wkrótce skończy roczek. Dokładnie za 4 dni, bo 11 maja uruchomiłem przedsprzedaż. I tak, rok temu o tej porze słońce świeciło już mocno i dało się wypić piwo na kocu...

Artykuł Płonąc w atmosferze – jak książka mogłaby wyglądać? pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Nadszedł maj, a w maju świętujemy wydanie mojej pierwszej książki, która już wkrótce skończy roczek. Dokładnie za 4 dni, bo 11 maja uruchomiłem przedsprzedaż. I tak, rok temu o tej porze słońce świeciło już mocno i dało się wypić piwo na kocu…

 

Pierwsze pół roku po wydaniu “Płonąc…” wspominam mgliście. Zakurzony, zadymiony lej po bombie, istny imprezowy rausz. Byłem szczęśliwy i chciałem bez ograniczeń móc się tym szczęściem dzielić. Ten okres najlepiej obrazuje mój dialog z mamą:

 

Cieszę się, że się z tego beztroskiego transu wyrwałem i w końcu poukładałem priorytety, ale nie żałuję ani jednego jointa na łące, szotu wódki na barze i szalonych wypadów do Lwowa. Zasłużyłem.

 

W dzisiejszym wpisie przygotowałem dla Was niespodziankę “od kuchni”, czyli prezentację kilku alternatywnych okładek do książki, prosto z PDFa, którego otrzymałem od magików z This Way Design na pół roku przed premierą książki. Był to zaczyn, z którego wspólnie lepiliśmy i wypiekaliśmy chleb (każdą z okładek wraz z opisem można dokładnie obejrzeć klikając prawym przyciskiem myszy i wybierając otwórz grafikę w nowej karcie):

 

PROPOZYCJA #2

Jak widać po opisie przy wizualizacji, projektowanie okładki to nie zwykłe sklecenie przypadkowych pomysłów w photoshopie. Mieliśmy tutaj konkretną agendę, co świetnie obrazuje skrót mojej korespondencji z TWD:

 

VINCENT: Książka to powieść, metaforyczna podróż z chłopca w mężczyznę ukazana na mojej osobistej historii. Treść skupia się na pokonywaniu wewnętrznych barier, przekraczaniu granic. Wyrwaniu się z krępujących, wpajanych od dziecka przekonań, wzięciu życia w swoje ręce. Przełamywania strefy komfortu, tytułowemu “spalaniu się w atmosferze”. To początek rajdu przez najlepsze lata życia, pierwsza część z serii. Projekt powinien być minimalistyczny. Na samym początku myślałem o tym, by pokombinować z moim logiem – może je “popękać”, “nadpalić”. Pytanie tylko, czy dałoby radę to zrobić bez popadania w kicz. To luźna propozycja, generalnie jestem otwarty na nowe pomysły tak długo, jak będą wykonane minimalistycznie, dosadnie i nie będą “kiczowate”.

TWD: Rozumiem, że tytuł “Płonąc w atmosferze” nawiązuje metaforycznie do przełamania bariery między atmosferą Ziemi a kosmosem. Zdecydowanie sugeruje to coś ryzykownego, niezależnie czy w atmosferę wchodzi np. taki wahadłowiec czy meteoryt. Czy tekst książki również wskazuje na pewne ryzyko, coś co może się nie udać?

 

VINCENT: Tak. Co więcej – wychodząc z introwertyzmu, podejmując działanie i zaczynając żyć według własnych reguł wystawiamy się na opinię ludzi, której procent ZAWSZE będzie negatywnym zjawiskiem “zrównania” do ogólnego poziomu, taka kara za wyjście przed szereg. Więc podejmowanie inicjatywy czy to w rozwoju swojej osoby, czy to w biznesie zawsze wiąże się z przyjmowaniem na klatę krytyki.

TWD: I stąd wypływa kolejne pytanie: czy powieść ma pełnić funkcje mobilizującą do działania? Zawierać pewne porady, mimo, że technicznie poradnikiem nie będzie?

VINCENT: Zdecydowanie. To książka dająca nadzieję samotnym facetom, stłamszonym przez społeczeństwo. Prawdziwa historia będąca jasnym przykładem, że wyrwanie się z bagna jest możliwe.

TWD: Ukazanie nadpalonego logo może być o tyle trafnym zabiegiem, że czytelnik zauważy, że autor książki jest kimś, kto ma to już za sobą. Równocześnie nasuwa się pytanie: czy przeżył / czy odniósł sukces / czy było to bolesne. Sądzę, że jedna z propozycji może opierać się na tym motywie, jednak poszukamy również innych interpretacji tego tematu. Pewnie podczas projektowania pojawią się bardziej szczegółowe pytania, damy wtedy znać.

Propozycję numer “2” odrzuciłem dość szybko – zbyt mocno kojarzyła mi się ona z popularnym papierem toaletowym o nazwie Sekret.

PROPOZYCJA #3

Propozycja odrzucona przeze mnie odruchowo. W ogóle do mnie nie trafia, nie klika, nie intryguje. Co najwyżej dezorientuje i – szczerze mówiąc – jest po prostu brzydka.

PROPOZYCJA #4

Okej, przyznam, że tutaj miałem dużą zagwozdkę. Byłem rozerwany, bo z jednej strony z miejsca zaczarowała mnie propozycja #1 (o której niżej), a z drugiej “czwórka” dawała spore pole do popisu. Nie trafiał do mnie niebieski kolor, ale łatwo było go podmienić na czerwony, tak by pasował do estetyki bloga. Sporo boksowałem się z tym w myślach, ale ostatecznie zdecydowałem się drążyć wizualizację, w której zakochałem się od pierwszego wejrzenia…

PROPOZYCJA #1

 

 

Surowa, mocna, minimalistyczna. Dokładnie o to mi chodziło. Idealnie nadpalone logo i ten warkocz dymu/wypalona okładka. Dostałem ciarek od samego patrzenia. Po odrzuceniu innych propozycji krzyknąłem “YOU ARE THE CHOSEN ONE!” i zacząłem molestować TWD, wybrzydzać i bombardować poprawkami. Chciałem koloru. Chciałem więcej przekazu. Pragnąłem, by okładka była nie tylko minimalistyczna i mocna, ale też seksowna. Żeby w tym minimalizmie zawrzeć głębię powieści, dać mały teaser.

 

VINCENT: Skupiłbym się na pierwszym projekcie. Proponuję sprawdzić, jak nadpalone logo wygląda w oryginalnym, tj czerwonym kolorze (ewentualnie w gradiencie wynikającym z nadpalenia). Dodatkowo w “szczelinie” powstałej z wypalenia dodałbym dla testu przebijające się napisy powiązane z treścią książki: WIARA, WIZJA, DETERMINACJA, ZMIANA, DOŚWIADCZENIE, EMOCJE, SZCZĘŚCIE, CEL, INSPIRACJA, – to może wyjść fajnie lub kiczowato, musimy po prostu sprawdzić.

 

TWD: Podsyłam w załączeniu wizualizację okładki z dodanymi napisami i czerwonym logo. Napisy wyglądają całkiem dobrze, można je tam wstawić. Podzieliłem je na grupy w zależności od ich znaczenia. Zaczynamy od dołu inspiracją a poprzez wizję, cel (a właściwie jego wyznaczenie) docieramy do zmiany a w końcu do szczęścia – umieszczonego na samej górze. Wyrazy są nieco poukrywane tak, aby niejako wyglądały na świat za szczeliny.Mają one dodawać trochę smaczku i nie rzucać się w oczy od pierwszego spojrzenia, stąd dobór ich umiejscowienia i wielkości. Jedynie ZMIANA jest większa, ponieważ chyba to ona jest najważniejsza ze wszystkich, to jest ta bariera za którą zaczyna się coś nowego. Zbyt duże napisy sprawiłyby, że zatracilibyśmy czytelność efektu nadpalenia, a to on jest wiodącym elementem na okładce.

 

Czerwone logo też wygląda nieźle, ale pod warunkiem, że jest odpowiednio nadpalone. Oczywiście oryginalne jest intensywnie czerwone, ale takie by zupełnie nie pasowało do stylu okładki. My właściwie jesteśmy zwolennikami czarnej wersji, ale tego typu nadpalona czerwień też się jakoś broni.
Efekt urwał mi tyłek i tak już zostało:
 
Tył okładki natomiast powstał spontanicznie, przez przypadek. Marcin Gajosiński z TWD spytał mnie, co tam dajemy. Rzuciłem mu cytat z książki: Słodka dezercja, a wejście w ogień – to jedynie pozorny wybór, gdy raz sięgnąłeś dna, a on dorobił grafikę i niespodziewanie stworzył perełkę idealnie wpasowującą się w klimat projektu. Po prostu magik.

LAYOUT

 

Okładka za nami, ale chciałbym jeszcze pokazać Wam, jak mogło wyglądać wnętrze książki. Jak dobrze wiemy, aktualnie prezentuje się ono (w sporym przybliżeniu) tak:
 
A mogło wyglądać tak:

Produkt finalny to właściwie mieszanka obu tych propozycji.
 
Docieranie ostatecznej wersji wizualnej książki było bez dyskusji najprzyjemniejszym etapem tworzenia “Płonąc…”. Każdy mail z nowym projektem od TWD był jak prezent na Gwiazdkę. To właśnie wtedy zaczęło do mnie docierać, że moja wizja budzi się do życia, zaczyna być namacalna, rzeczywista. To już nie tylko litery, długie ciągi zdań i ciężkie akapity, które wypluwałem z siebie nocami. To grafika, która nadaje całemu tworowi swoistego trójwymiaru, zupełnie jak opływowa, elegancka karoseria auta. Atrakcyjne, cieszące oczy opakowanie. Design książki jest minimalistyczny, oryginalny i intrygujący – w stu procentach spełnił moje założenia.
 
Który projekt najbardziej podoba się Tobie? Daj znać w komentarzu co myślisz i jak patrzysz na moją książkę w rok po premierze. Bardzo mnie to ciekawi 🙂 A jeśli jeszcze nie czytałeś, nie czytałaś…

UWAGA!

Z okazji urodzin, przez CAŁY MAJ podpisuję każdą kopię książki z imienną dedykacją.”Płonąc w atmosferze” można zamówić KLIKAJĄC TEN LINK.  Jeśli imię osoby, dla której ma być dedykacja różni się o imienia osoby zamawiającej, proszę o maila na adres kontakt@v1ncent.pl!

 

Artykuł Płonąc w atmosferze – jak książka mogłaby wyglądać? pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/plonac-w-atmosferze-jak-ksiazka-moglaby-wygladac/feed 0
Książki, które kocham. Książki, których nienawidzę https://v1ncentify.prohost.pl/post/ksiazki-ktore-kocham-ksiazki-ktorych-nienawidze https://v1ncentify.prohost.pl/post/ksiazki-ktore-kocham-ksiazki-ktorych-nienawidze#respond Sun, 30 Oct 2016 19:31:46 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=1971 Zanim nie wróciłem do regularnego czytania nie spodziewałem się, że tak trudno o dobrą, wciągającą lekturę napisaną płynnym językiem. Dlatego też postanowiłem co jakiś czas robić zestawienie książek, które ostatnio pochłonąłem. Dzięki temu mogę coś Wam zarekomendować z nadzieją (altruizm nie istnieje), że nie pozostaniecie mi dłużni i podzielicie się swoimi propozycjami w komentarzach. Przed Wami książki, które wciągnęły mnie bez reszty, ale też takie, które zmuszony byłem w tekście zrównać z posadzką.

Artykuł Książki, które kocham. Książki, których nienawidzę pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Zanim nie wróciłem do regularnego czytania nie spodziewałem się, że tak trudno o dobrą, wciągającą lekturę napisaną płynnym językiem. Dlatego też postanowiłem co jakiś czas robić zestawienie książek, które ostatnio pochłonąłem. Dzięki temu mogę coś Wam zarekomendować z nadzieją (altruizm nie istnieje), że nie pozostaniecie mi dłużni i podzielicie się swoimi propozycjami w komentarzach. Przed Wami książki, które wciągnęły mnie bez reszty, ale też takie, które zmuszony byłem w tekście zrównać z posadzką. 

Kolejność książek w zestawieniu odpowiada kolejności, w jakiej je czytałem.

Niezwyciężony, Stanisław Lem

ocena 7/10

 

Moje pierwsze i raczej nie ostatnie spotkanie z legendarnym twórcą hard sci-fi. Biorąc pod uwagę fakt, że jestem zafascynowany futurologią i science fiction w ogóle, to trochę wstyd, że po Lema sięgnąłem dopiero teraz. Solidna i przemyślana opowieść o załodze statku międzyplanetarnego “Niezwyciężony”, który ląduje na odległej planecie, by zbadać przyczyny zerwania kontaktu przez poprzednią ekipę. Zaczyna się z rozmachem godnym hollywoodzkiego blockbustera, po czym zamienia się w niepokojący thriller. Książkę skończyłem w trzy dni. Chłodne opisy technikaliów pozostawiają metaliczny posmak w ustach, a kwieciste opisy scen batalistycznych wciskają w fotel. Powieść posiada również drugie dno i sprawia, że zaczynamy zastanawiać się nad przyszłością całej rasy ludzkiej. Tym bardziej, że żyjemy w najlepszych możliwych czasach w kontekście rozwoju technologicznego i możemy “na żywo” śledzić, jak dzięki ludziom pokroju Elona Muska stajemy się powoli gatunkiem międzyplanetarnym.

 

Mimo wszystko, książki nie poleciłbym każdemu. Jeśli nie jesteś fanem hard sci-fi, raczej nie przebrniesz (dlatego zamiast 8 daję 7 oczek). Dla wszystkich w temacie lektura obowiązkowa.

 


Morfina, Szczepan Twardoch

ocena 9/10

 

Morfina jest książką, która dosłowne rozłupała mi czaszkę. Powieść szalona, wciągająca jak narkotyk. Transowa i prawdziwa do bólu. Oszałamiający, hipnotyzujący styl prowadzenia narracji, jakiego nie widziałem nigdy wcześniej. Majstersztyk warsztatu pisarskiego Twardocha wprawił mnie w osłupienie, zazdrość i uzależnienie. Nigdy wcześniej nie widziałem tak konsekwentnie i starannie realizowanej konwencji na rozpiętości prawie 600 stron.

 

Bohaterem książki jest Konstanty Willemann, żyjący w okupowanej przez Niemców Warszawie. Wcześniej stały bywalec imprez, warszawski playboy rozbijający się szybkimi wozami w towarzystwie pięknych kobiet. Teraz próbuje odnaleźć się w nowej, wojennej rzeczywistości. Czyli dalej ćpa, zdradza żonę i wdaje się w bójki. Ma totalnie w dupie Polskę, walkę o nią oraz konspirację. Nie zgrywa bohatera, bo nim nie jest. Woli dziwkę od żony, morfinę od górnolotnych haseł oraz flaszkę zmrożonej wódki od karabinu. Nie znam drugiej książki, która przedstawiałaby tak ludzką postać, jak Konstanty – ze wszystkimi ułomnościami, paradoksami i najciemniejszymi zakamarkami psychiki, które przecież każdy z nas posiada i które wchodzą w pakiet bycia człowiekiem. Powieść ukazuje stopniową zmianę Willemanna, ale nie tak przewidywalną i ciasteczkową, do jakiej przyzwyczaiły nas mainstreamowe książki i filmy.

 

Narracja skupia się na przemyśleniach glównego bohatera, sprzecznych wartościach, kolizji zwierzęcych instynktów z człowieczeństwem. Polecam jak żadną inną książkę. Jeśli nie dla samej treści, to dla odstrzelonego, niesamowitego stylu, w jakim jest napisana. Najlepsza powieść, jaką czytałem w tym roku, a także jedna z najlepszych, jakie miałem przyjemność czytać w ogóle.

 

Przemielony “Twardochem” popełniłem dwa nieco inne niż zazwyczaj teksty na blogu. Pierwszy to raport z mojej podróży do Lwowa, drugi to napisany z potrzeby Spotkajmy się głębiej – wpis pobił rekord odsłon i tym samym został (jak na razie) najlepszym tekstem 2016 roku.

 


Vernon Subutex, Virginie Despentes

2fe5cbd5cb30a7400f4a8afc7b9daa9d_4

ocena 3/10

 

Pół godziny stałem w Empiku, nie wiedząc co sobie kupić. Naiwnie pomyślałem, że z pomocą przyjdzie mi portal lubimyczytac.pl. Niestety, gdy posegregowałem książki po największej popularności, mój telefon zalały jakieś romantyczne czytadła dla kobiet. Schowałem więc go w kieszeń i moje oczy spoczęły na Vernon Subutex. Pamiętałem, że pewien bloger książkę polecał (domyślam się, że był to wpis posmarowany), więc po raz drugi kierowany naiwnością – dokonałem zakupu, którego szczerze żałuję.

 

“Największe wydarzenie literackie 2015 roku we Francji – krzyczy okładka. Po lekturze aż strach spytać, co było najgorszym. Książka o niczym, dla nikogo. Bez fabuły, bohaterzy upchnięci w historię tylko po to, by wywołać pseudokontrowersję swymi myślami, czy wypowiedziami – taki zabieg może spełnił swoje zadanie we Francji lub w przypadku mało wymagającego, pruderyjnego czytelnika. Bo w moim przypadku słowa takie, jak “kutas”, “pedał”, “homoś” czy “brudas w hidżabie” budzą raczej politowanie – widać od razu, że upchnięte na siłę i “kontrowersyjną” modłę. Trzeba kogoś bardzo nie lubić, by polecić tę “książkę”, która wygląda, jakby została napisana przez zbuntowaną licealistkę (swoją drogą uważam, że już w liceum pisałem lepiej, niż pani Despentes).

 

Czułem autentyczny ból przedzierając się przez następne strony i obawę przed zdegradowaniem mego własnego pisania z powodu tego chłamu. Trzeba chyba kogoś mocno nie lubić lub mieć dobrze posmarowane, żeby polecać to “coś” dalej. Pod żadnym pozorem nie wydawać na Vernon Subutex pieniędzy. Kurwa, jak ja nie lubię słabych książek.

 


Shantaram, Gregory David Roberts

14710176137487122-jpg-gallery.big-iext43464787

ocena 5/10

 

Już nigdy więcej nie dam się nabrać na te marketingowe bredzenie. “Światowy bestseller”, srata-tata. Niestety nie byłem w stanie dokończyć lektury Shantaram. Przebrnąłem ledwie przez 60-80 stron i była to męczarnia. Nieciekawy, suchy styl, zbyt długie opisy, brak akcji i suspensu. Być może później się rozkręca, ale od książki wymagam, by przyspawała mnie od razu i to na tyle, bym zabierał ją ze sobą nawet do toalety. Jeśli pierwsze słowa, pierwsze dziesięć stron, pierwszy rozdział nie sprawiają, że staję się akcją pochłonięty, to szkoda mojego czasu. Tak jak nienawidzę tracić czasu na nieciekawe filmy, tak nie toleruję sytuacji, w której książka “nie wchodzi” mi z miejsca.

 

Co prawda ledwie powieść zacząłem, ale to właśnie po tym, jak autor zaczyna poznaje się dobrą książkę i to początek powinien budować motywację czytelnika do brnięcia w nią głębiej. Dla mnie jest to podstawa i dlatego czuję się usprawiedliwiony wystawiając ocenę nie doczytawszy “Shantaram” nawet do połowy. 

 


Ślepnąc od świateł, Jakub Żulczyk

A jak będzie słaba, to was zabiję #żulczyk #ślepnącodświateł #books #reading

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @v1ncent.pl

ocena 8/10

 

Bardzo mocny i trzymający w napięciu thriller. Opowiada o warszawskim dilerze kokainy, akcja rozgrywa się na przestrzeni zaledwie kilku dni. Z początku bałem się, że główny bohater będzie jednowymiarowy i szybko mi się znudzi. Na szczęście Żulczyk przygotował tutaj miłe zaskoczenie. Zanim jednak przejdziemy do zachwytów…

 

Niestety, wielokrotnie w trakcie lektury miałem wrażenie, że konwencja narracji przerasta autora. Tak jak w “Morfinie” mieliśmy tu doskonały balans i egzekucję zamierzonego efektu z chirurgiczną precyzją, tak u Żulczyka czasem styl się rozjeżdżał jak łapy wilka na lodzie. Autor upodobał sobie bardzo plastyczne, obrazowe metafory, które napędzają całą dynamikę powieści. Czasami jednak tych metafor upychał zbyt dużo, na siłę, plus dorabiał do nich pseudogłębokie przemyślenia w stylu Paulo Coelho. Do minusów można również zaliczyć sny głównego bohatera, które spowalniają akcję tam, gdzie powinna być nieprzerywana i dynamiczna – sprawiają, że narracja traci impet, rytm i zaczyna kuleć. Jak tak teraz się zastanawiam, to można spokojnie te opisy majaków nocnych sobie przewinąć, bo i tak nie wnoszą niczego do fabuły. Z logicznych głupot należy koniecznie napiętnować fakt, że bohater Żulczyka, handlarz kokainy do załatwiania interesów używa… telefonu. Tak, prywatnego telefonu. W rzeczywistości tak “sprytny” diler wpadłby szybciej, niż zacząłby swoją karierę.

 

No, to tyle jeśli chodzi o minusy, które w żaden sposób nie zmieniają faktu, że mamy do czynienia z książką mocną jak sierpowy w ryj. Akcja przez większość czasu jest wartka i przede wszystkim wciąga od samego początku. Fabuła jest ekscytująca, bardzo przemyślana i całkowicie nieprzewidywalna. Wątki rozwijają się spokojnie, by po pewnym czasie zacząć się nawarstwiać, wzajemnie na siebie wpływać, komplikować świat bohatera i tym samym coraz bardziej przyspieszać akcję, która w pewnym momencie zaczyna pruć do przodu jak bolid Formuły 1. Kilka razy dość mocno w trakcie lektury skoczyło mi tętno, co zdarza mi się w trakcie czytania książek… nigdy. Kilkanaście razy również się uśmiechnąłem lub uniosłem brwi w podziwie dla elokwencji autora. Niektóre konstrukcje zdań czy metafory to takie “instant klasyki”, że chciałoby się je gdzieś zapisać. Z bohaterem, jego rozterkami i problemami utożsamiamy się bardzo szybko i razem z nim próbujemy zapanować nad dominem, które rozpieprza wszystko co znane, komfortowe i z pozoru stabilne. Kuźwa, jeśli wracając z klubu o 4 nad ranem zamiast iść spać przez kolejne dwie godziny męczę “Ślepnąc od świateł”, aż w końcu ślepnę od porannego słońca, to książka musi być dobra.

 

“Ślepnąc od świateł” aż się prosi o konkretną ekranizację. Marzy mi się produkcja HBO tak dopieszczona jak dla przykładu “Pakt”. Tak, zdecydowanie chciałbym to zobaczyć. A Wy powinniście zdecydowanie wybrać się do najbliższej księgarni – to książka skrojona dla każdego czytelnika i jestem przekonany, że będziecie się przy niej świetnie bawić.

 


Król, Szczepan Twardoch

ocena 8/10

 

Jeszcze przed premierą książki prawa do ekranizacji wykupił Canal+. I jeśli tylko ktoś to zrobi dobrze, to możemy mieć wreszcie porządną, oryginalną rodzimą produkcję, która do kin przyciągnie tłumy.

 

Akcja powieści rozgrywa się w dwudziestoleciu międzywojennym, a konkretniej w roku 1937. Świat przedstawiony chłoniemy oczami młodego Żyda, Mojżesza Bernsztajna, którego ojciec zostaje zamordowany przez Jakuba Szapiro – żydowskiego boksera i gangstera. Szapiro jest warszawską gwiazdą, prawą ręką Kuma Kaplicy, który w swoich szponach trzyma całą Warszawę. Powieść przedstawia konflikt polsko-żydowski w niebanalny, bardzo obrazowy sposób. Twardoch przygotowując się do pisania powieści przeczytał kilkaset wydań ówczesnych dzienników, by rozpisać akcji odpowiednie tło. Bohaterowie bardzo zgrabnie wtłoczeni zostają w tryby świata, który żyje własnym życiem.

 

Bardzo dobra powieść gangsterska, która jednak rozkręca się zbyt długo i o to mam do Twardocha pretensje. Gdybym wcześniej nie czytał “Morfiny”, “Króla” potraktowałbym podobnie, jak “Szantaram”. Po mocnym początku musimy czekać sto stron, aż akcja się zawiąże i przyspieszy nie pozwalając już się oderwać od zmagań bohaterów.

 

Oprócz typowej narracji, Twardoch dorzuca trochę morfinowych zabiegów, przez co książka nabiera głębi i serwuje czytelnikowi kilka mocnych zwrotów akcji. Czytając “Króla” miałem wrażenie, że oglądam film nagrany przez Scorsese’a.

W pewnym momencie autor bardzo wyraźnie puszcza oczko do czytelników “Morfiny” i pierwszy raz spotkałem się z takim easter-eggiem w świecie książek. Polecam.

 


 

Teraz chyba będę polował na “Dracha”, a następnie przeczytam w końcu “Mistrza i Małgorzatę”. Najbardziej jednak czekam na Wasze rekomendacje i Wasze recenzje książek – również tych, które opisałem we wpisie.

 

PS. Noszę się z zamiarem nagrania filmiku na Instagram, na którym podrę Vernon Subutex, poleję resztki keczupem, benzyną i podpalę. Chcecie?

PS2. Też nie wiem, po co ten keczup.

 

Artykuł Książki, które kocham. Książki, których nienawidzę pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/ksiazki-ktore-kocham-ksiazki-ktorych-nienawidze/feed 0
Płonąc w atmosferze – premiera plus opinie https://v1ncentify.prohost.pl/post/plonac-w-atmosferze-premiera-plus-opinie https://v1ncentify.prohost.pl/post/plonac-w-atmosferze-premiera-plus-opinie#respond Sat, 11 Jun 2016 16:57:01 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=1591 Wczoraj miała miejsce oficjalna premiera mojej książki, więc dziś o tym informuję. Bez szampana, truskawek i konfetti, bo to już było. Zamiast tego mam dla Was garść insightów oraz kilka opinii.

Artykuł Płonąc w atmosferze – premiera plus opinie pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Wczoraj miała miejsce oficjalna premiera mojej książki, więc dziś o tym informuję. Bez szampana, truskawek i konfetti, bo to już było. Zamiast tego mam dla Was garść insightów oraz kilka opinii.

Gdy uruchomiłem przedsprzedaż, po raz pierwszy w życiu pomyślałem, że zejdę na zawał. Wcisnąłem przycisk “Opublikuj” i poczułem, jak moje serce przyspiesza ciężkim łomotem w klatce piersiowej. W dłoń wziąłem telefon, położyłem się na ziemi i spojrzałem w sufit. Starałem się oddychać miarowo i gdy udało mi się w miarę opanować rytm i zwolnić tętno, otrzymałem pierwsze powiadomienie – serce znów grzmotnęło mnie od środka.

Ping.

Ping.

Ping.

Kolejny zakup. I jeszcze jeden. Zaczęło się.

Pamiętam, że jeszcze zanim uruchomiłem sprzedaż skromnie powiedziałem znajomym, że będę zadowolony mając 70% pozytywnych recenzji. Na ten moment pozytywnych jest sto procent. To oczywiście się jeszcze zmieni, ale nie spodziewałem się aż tak ciepłego przyjęcia. Dziękuję za wszystkie maile, prywatne wiadomości i komentarze na fanpage. Mogę sobie wmawiać, że książkę napisałem dla siebie, żeby podsumować ten etap życia i kiedyś dać do przeczytania dzieciom, ale prawda jest taka, że jest to produkt jak każdy inny – a z założenia produkt ma dawać klientowi wartość i jeśli tego nie robi, to jest bezużyteczny.

Wasze opinie potwierdzają, że udało mi się tutaj odnaleźć dobry balans, więc bardzo się cieszę.

Jestem szczęśliwy, bo publikując książkę zrealizowałem jedno z moich największych marzeń. To była długa droga. Pierwszy rozdział napisałem jeszcze w 2011 lub 2012 roku. Natomiast po wydrukowaniu pierwszego szkicu z bólem serca wyrzuciłem do kosza jakieś 50 czy 60 stron – by nadać akcji większej dynamiki, nie rozpraszać za bardzo pobocznymi wątkami i zachować przejrzystość. Zarówno pisząc tekst, jak i później go edytując bardzo sugerowałem się wskazówkami Neila Straussa, którymi podzielił się w jednym z wywiadów. Spisałem je sobie i zrobiłem z nich przykazania:

  1. Załóż, że nikogo nie obchodzisz Ty, Twoja książka i historia, którą chcesz opowiedzieć – zawsze wychodź z tego założenia i spraw, żeby Czytelnikowi zaczęło zależeć.
  2. Pisz książkę, którą sam chciałbyś przeczytać.
  3. Czytaj wielu dobrych autorów.
  4. Pierwsza wersja książki jest dla Ciebie. To szkic, z którego rzeźbisz, wyrzucasz.
  5. Drugi szkic jest dla czytelnika. Ma być tak napisany, by nie można było z niego wyjąć: rozdziału, paragrafu, nawet jednego zdania bez uszkodzenia odbioru całości. Wszystko, co znajdzie się w tym szkicu ma być niezbędne dla historii, którą chcesz opowiedzieć.
  6. Trzeci szkic jest dla hejtera. Czytasz książkę i czepiasz się szczegółów – krytykuj samego siebie, żeby znaleźć słabe punkty i odebrać tę przyjemność hejterowi.

 

Pokrzepiające było mieć te kierunkowskazy pisząc swoją pierwszą powieść. Znacznie rozjaśniły mi proces tworzenia tak długiej formy.

Jak pisałem już wcześniej, “Płonąc w atmosferze” to dopiero wstęp. I jeśli podobała Wam się przedstawiona w książce historia, to musicie wiedzieć, że “Blask szminki” bije ją na głowę – dociskając gaz do dechy i rozwijając kilka pozornie mało znaczących lub zakończonych wątków.

Niesamowite jest, jak oryginalne scenariusze pisze samo życie. 


ZAMÓW KSIĄŻKĘ JUŻ TERAZ Z DOSTAWĄ GRATIS

 
Wysyłka:
 

#v1ncent #plonacwatmosferze

IMG_20160609_144121

 

o książce mówią:

ZAMÓW KSIĄŻKĘ JUŻ TERAZ Z DOSTAWĄ GRATIS

 
Wysyłka:
 

Artykuł Płonąc w atmosferze – premiera plus opinie pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/plonac-w-atmosferze-premiera-plus-opinie/feed 0
Płonąc w atmosferze. Przedsprzedaż. https://v1ncentify.prohost.pl/post/plonac-w-atmosferze-przedsprzedaz https://v1ncentify.prohost.pl/post/plonac-w-atmosferze-przedsprzedaz#respond Wed, 11 May 2016 19:09:20 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=1315 16 lutego 2013 roku napisałem pierwszy post na tym blogu. Od tamtej pory popełniłem grubo ponad 200 wpisów, w których dzieliłem się z Wami moim doświadczeniem i osobistymi historiami. Towarzyszyliście mi w radosnych chwilach, ale też dopingowaliście w tych najcięższych. Byliście ze mną na dobre i na złe, nie zapomnę tego nigdy. Przeprowadziłem też dziesiątki szkoleń, w trakcie których dawałem z siebie wszystko - pomagając facetom stać się najlepszą wersją siebie.

Pokazałem Wam scenę. Dziś zapraszam Was na backstage.

Artykuł Płonąc w atmosferze. Przedsprzedaż. pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
16 lutego 2013 roku napisałem pierwszy post na tym blogu. Od tamtej pory opublikowałem grubo ponad 220 wpisów, w których dzieliłem się z Wami moim doświadczeniem i osobistymi historiami. Przeprowadziłem też dziesiątki szkoleń, w trakcie których dawałem z siebie wszystko – pomagając facetom stać się najlepszą wersją siebie. Towarzyszyliście mi w radosnych chwilach, ale też dopingowaliście w tych najcięższych. Byliście ze mną na dobre i na złe, nie zapomnę tego nigdy.

Pokazałem Wam scenę. Dziś zapraszam Was na backstage.

Nie zawsze wiedziałem, czego chcę. Nie zawsze maszerowałem do celu jak taran, miażdżąc po drodze wszystkie przeszkody.

Nie zawsze byłem atrakcyjnym mężczyzną, a przez wiele lat budziłem się w łóżku sam – z głową pełną wyrzutów sumienia i depresyjnych myśli.

Żaden facet nie rodzi się z magnetyczną osobowością i umiejętnościami socjalnymi, natomiast wiele razy czytałem w mailach i prywatnych wiadomościach:

“Tobie jest łatwiej, dobrze znasz kobiety”

“Ja nie mam takiej motywacji do osiągania celów jak ty, za bardzo się boję”

“Jesteś pewny siebie, więc masz inaczej…”

To zabawne, biorąc pod uwagę, że nie startowałem z poziomu „0”, tylko „-100”.

Przedstawiam Wam prawdziwą historię, która wydarzyła się na kilka lat przed założeniem tego bloga. Historię, która ukształtowała mnie jako mężczyznę i zahartowała w ogniu rozczarowań, porażek i ryzyka. To najważniejszy epizod, którym nigdy się z Wami nie podzieliłem.

white 450x450

„Płonąc w atmosferze” jest najbardziej osobistą rzeczą, jaką kiedykolwiek napisałem. Dzięki niej poznasz mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Jestem w niej dosłownie nagi. Wiele razy, siedząc wieczorem przy laptopie i rozdrapując stare wspomnienia zastanawiałem się, czy rzeczywiście chcę ją publikować. Miałem wiele wątpliwości, ostatecznie jednak zawsze dochodziłem do tego samego wniosku – muszę to zrobić (a sami wiecie, jak bardzo przepadam za słowem “muszę”…).

Dla wszystkich facetów, którzy żyją na krótkiej smyczy, trwoniąc najwspanialsze lata młodości tylko dlatego, że nie wiedzą, że można inaczej.

Dla wszystkich kobiet, które chcą zgłębić świat mężczyzn i zrozumieć ich problemy.

Dla wszystkich czytelników bloga, których zawsze intrygowało skąd przychodzę oraz jaka jest geneza mojej determinacji i sposobu myślenia.

Czytając moje wpisy, szczególnie te z opisami bezwysiłkowego seksu, patrzycie na produkt finalny. Rzeczy, które teraz przychodzą mi z łatwością kiedyś były dla mnie czystym science fiction. Za każdym z moich dzisiejszych sukcesów, czy to na polu relacji, umiejętności socjalnych czy osiąganych celów stoi jedna decyzja podjęta 6 lat temu. Za tą decyzją z kolei, warkoczem ciągną się tysiące godzin pracy nad sobą. Tych godzin nie widać. Nie widać potu i łez, ani sytuacji przełomowych – które na zawsze zmieniły moje postrzeganie rzeczywistości i wylały fundamenty pod osobę, którą jestem dzisiaj.

Droga, którą przeszedłem ma być przykładem. Publikacja książki – wypowiedzeniem wojny największemu kłamstwu, w jakie uwierzyły tysiące facetów. To kłamstwo brzmi: nie możesz się zmienić.

Żyłem tym kłamstwem 20 długich lat. Z zazdrością patrząc na szczęśliwe pary i pewnych siebie równieśników. Nie mając motywacji do tego, by rano wstać z łóżka. Obserwując kolejne, przeciekające między palcami dni, jak kartki wypluwane z kserokopiarki. Byłem plasteliną, ugniataną przez społeczne programowanie, opinię innych ludzi oraz przytłaczającą świadomość, że szczęście może i jest na wyciągnięcie ręki – ale moja najwyraźniej jest za krótka.

Książka nigdy nie miała być poradnikiem ani powieścią motywacyjną. To surowy, bezpruderyjny opis rzeczywistości zagubionego chłopca, który postanawia zmienić się w mężczyznę. To moje wzloty, upadki i docieranie do prawdy. Powieść równie naiwna, co ja 6 lat temu. Uwięziłem w niej cząstkę tej nieskończonej, młodzieńczej energii, która codziennie rozsadzała moje żyły zmuszając do biegu po marzenia. Książka ma 260 stron, napisana jest płynnym i barwnym językiem, który dobrze znacie z bloga – to mój pamiętnik; nie mniej, nie więcej. Spowiedź z wydarzeń, które zapoczątkowały najbardziej szalony okres w moim życiu. Bez koloryzowania, retuszowania faktów i dupomądrych cytatów rodem z Paulo Coelho.

Być może mając w pamięci moje historie z kobietami lub oglądając filmy Instynktownego Uwodzenia ciężko jest Ci uwierzyć, że kiedyś mogłem być zamkniętym w sobie introwertykiem, który bał się własnego cienia. „Płonąc w atmosferze” jest tutaj brakującym pomostem, który pokaże Ci – krok po kroku – w jaki sposób zrzucałem z siebie kolejne warstwy społecznych ograniczeń i szkodliwych przekonań.

Historię, którą chcę opowiedzieć podzieliłem na dwa tomy:


Płonąc w atmosferze (lata 2009-2011)

O wybudzeniu się ze społecznego marazmu. Przekraczaniu granic i wzięciu odpowiedzialności za własne życie. To opowieść o zmianie, poznawaniu siebie i pogoni za szczęściem.


Blask szminki (lata 2012-do teraz)

O seksie, miłości oraz o tym, jak ewoluowało moje postrzeganie kobiet na przestrzeni lat. Przemyślenia na temat relacji damsko-męskich i wszystko, czego nie mogę napisać na blogu. Takie Californication z tą różnicą, że wydarzyło się naprawdę. Premiera w przyszłym roku.


Informacje

Tytuł: Płonąc w atmosferze

ISBN: 978-83-945120-0-2

Liczba stron: 260

Format: wersja drukowana, okładka miękka

Cena: 47 złotych

 ocena na lubimyczytac.pl: 8,18

 

 


FAQ

 

1. Czy książkę można kupić w formie ebooka?

Nie. Książka to książka. Masz ją dotykać i delektować się zapachem świeżego druku.

2. Kiedy otrzymam książkę?

Orientacyjny czas dostawy to 3 dni robocze od momentu złożenia zamówienia.

3. Czy “Płonąc w atmosferze” będzie można kupić w księgarniach i sklepach typu Empik?

Nie. Możesz ją zakupić tylko na tej stronie, za pośrednictwem bezpiecznych, szybkich płatności internetowych Przelewy24.

4. Mam problem z opłaceniem zamówienia, co robić?

Napisz do mnie maila na adres kontakt@v1ncent.pl

5. W jaki sposób wysyłane są paczki?

Książki są wysyłane gratis listem priorytetowym, za pośrednictwem Poczty Polskiej. Darmowa dostawa odbywa się oczywiście tylko na terenie Polski. Paczka zostaje wysłana w ciągu 24 godzin od złożenia zamówienia (dni robocze) – orientacyjny czas dostawy to 3 dni robocze.

Inne opcje dostawy (inPost, wysyłka za granicę) dostępne są z listy przy składaniu zamówienia – opłata zostaje doliczona automatycznie.

6. Czy “Płonąc w atmosferze” to zbiór twoich tekstów z bloga?

Nie, mylisz mnie z jakimś innym blogerem. Moja książka to całkiem nowy content – 260 stron historii, której nigdy Wam nie opowiedziałem.

7. Czy mogę zapłacić za pośrednictwem PayPal?

Jak najbardziej.

ZAMÓW KSIĄŻKĘ JUŻ TERAZ Z DOSTAWĄ GRATIS

 
Wysyłka:
 

 

#v1ncent #plonacwatmosferze

IMG_20160609_144121

 

o książce mówią:

ZAMÓW KSIĄŻKĘ JUŻ TERAZ Z DOSTAWĄ GRATIS

 
Wysyłka:
 

 

Regulamin / Polityka prywatności

Artykuł Płonąc w atmosferze. Przedsprzedaż. pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/plonac-w-atmosferze-przedsprzedaz/feed 0