Please enable JavaScript to view the comments powered by Disqus.
16 Mar
 KOMENTARZY
, , ,
#Podróże

Krym: Rozdział II: Kolaż

Obudziłem się rano o dwunastej. Moją uwagę przykuł dziwny ślad na brzuchu. A tak. Czarnulka i jej ostre ząbki. Mam wrażliwą skórę, można po niej pisać, a ślady będą widoczne jeszcze długi czas. 

Drzwi do mojego pokoju otworzyły się. Zgrzewacz wszedł z papierosem i kucnął przy moim łóżku.

– Ale przejebane – zaczął.

– Co? – Uniosłem się na łokciu.

– Paweł ma przejebane.

– Dlaczego? Co się stało?

– Jego babcia dziś rano zmarła. Brat do niego napisał.

Zamurowało mnie.

– I jak on się trzyma?

– Siedzi zdołowany. Zastanawia się, czy nie wracać – odpowiedział Zgrzewacz zaciągając się papierosem.

– Ale przecież on teraz nie wróci. Bilety na pociąg trzeba rezerwować z miesięcznym wyprzedzeniem.

– Wiem. – Wstał i wyszedł z pokoju.

Ładnie nam się zaczął wyjazd. Usiadłem na łóżku. Dopiero co chłopak przyjechał na wakacje. Jak nie wiatr w oczy…

Chciałem iść do Pawła i z nim pogadać, tylko zupełnie nie wiedziałem jak. Zawsze wiem, co powiedzieć. Wyjątkiem są takie sytuacje jak ta. Bo co ja mu powiem? Że jest mi przykro? Jest mi bardzo przykro, ale czy słowa coś tu zmienią? Czy mu pomogą? Będzie mu lżej? W tym momencie wszystko, co można było powiedzieć wydawało się banalne i pozbawione jakiegokolwiek sensu.

Na sąsiednim łóżku Nitrobolon się przebudził.

– Pawła babcia zmarła.

– No co ty pierdolisz.

– Serio.

Wstałem i poszedłem do sąsiedniego pokoju. W środku był tylko Paweł. Siedział na skraju łóżka. Nie wyglądał dobrze. Podszedłem i poklepałem go po plecach. Nawet nie pamiętam, co do niego wtedy powiedziałem.

– Zastanawiam się, czy nie wracać – powiedział patrząc przed siebie.

– Nawet gdybyś bardzo chciał, to niewykonalne. Nie masz biletu na pociąg i nie kupisz na najbliższe dni.

Zaczęliśmy rozmawiać o całej sytuacji. Chłopak sam nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Nie utrzymywał zbyt zażyłych stosunków z tą babcią, ale zawsze gdy umiera ktoś z rodziny w jakiś sposób to nas dotyka. Zrozumiałem podczas tej rozmowy, że Paweł potrzebuje czasu, żeby to sobie poukładać w głowie.

Wyszedłem na podwórko. Silnoręki, Siara, Kredka i Buhaj siedzieli na fotelach. Oni nie wyglądali na skacowanych, to za słabe określenie. Oni byli zniszczeni.

– Siara. Ale darłeś ryja w nocy – zacząłem rozmowę. Olbrzym machnął ręką i wziął duży łyk piwa. Silnoreki uśmiechnął się.

– Już wszystko sobie wyjaśniliśmy. Czasem po pijaku się kłócimy, ale zawsze się kończy dobrze. No nie, świniaku?

– Sam jesteś świnia – odbił piłeczkę Siara.

– Kurwa, nic z wczoraj nie pamiętam. – Obudził się Kredka.

Buhaj narzekał na puste kieszenie. Prawda jest taka, że gdyby się nie spił ponad miarę i pilnował stada nic takiego nie miałoby miejsca.

Nagle zaczął się kabaret. Buhaj i Siara zaczęli cisnąć po Kredce. Jak się jednak okazało, nie był łatwym zawodnikiem w pojedynku na słowa. Masakrował obu naraz swoimi ripostami. Przez piętnaście minut wszyscy dookoła słuchali kłótni, to było istne przedstawienie. Płakałem ze śmiechu i bolał mi brzuch. Gdy już myślałem, że bardziej się śmiać nie mogę, Kredka jeszcze intensywniej sypał tekstami z rękawa. To było niesamowite. Koleś powinien serio zainteresować się robieniem skeczy.

Pojechaliśmy na plażę. Na miejscu stwierdziliśmy, że pora zobaczyć nudystów. Podpłynęliśmy kawałek i… zryło mi beret. Te wszystkie ślicznotki nago, z rozkraczonymi nogami prezentujące swoje muszelki. Siara złapał mnie za ramię.

– O kurwa, Vincent trzymaj mnie. O Jezusie słodki. Ale bym jej zapakował, aż po same kule. Nie mogę, nie wytrzymam.

Ja też już nie mogłem na to patrzeć. Widok nagich idealnych ciał w takich ilościach jest niezdrowy. Tak jak każde lekarstwo w większych dawkach staje się trucizną. Po prostu nie mogłem tego wytrzymać, więc wróciliśmy na naszą plażę, opaliliśmy tyłki i wróciliśmy do pensjonatu.

Na beforze chłopaki skutecznie zabijali kaca znów wlewając w siebie wódkę. Tylko Buhaj jakby się ogarnął i prawie nic nie pił. Dobrze mu musieli wpierdolić. Postanowił, że pojedzie z nami do klubu, a reszta niech sobie pije.

– A i wiesz co? – dodał. – Straciliśmy Popierdalatora.

– Jak to?

– W tym telefonie, co mi zajebali miałem jego numer. Nikt inny nie ma.

Pech.

Wylądowaliśmy znów w Lajonie. Namówiłem Pawła, żeby pojechał z nami i się czymś rozproszył.

Wieczór w klubie był dla mnie dziwny. Działo się wiele i nic zarazem. Miałem sporo podejść i sporo tańczyłem, ale nic się nie kleiło. Raz tylko, gdy wywijałem seksowną, trzydziestoletnią kobietą z dużym dekoltem poczułem jakąś chemię. Widziałem, że zaczęło ją to peszyć i po drugim tańcu podziękowała mi i wróciła do swoich koleżanek. Ah, te MILFy. Coraz bardziej się nudziłem, wyszedłem więc ze Zgrzewaczem przed klub, zobaczyć co słychać na deptaku. Zgarnąłem jedną dziewczynę z koleżanką do klubu. Byłoby fajnie, gdyby koleżanka się nie mieszała. Warowała przy nas jak pies. Zostawiłem je. Później byłem już tak znudzony, że gdy tańczyłem z małolatą, która cały czas pilnowała dystansu między nami, zacząłem ją przedrzeźniać i rozwaliłem jej fryzurę czochrając włosy. Przynajmniej było zabawnie.

Wróciłem do stolika i stwierdziłem, że pasuję dzisiejszej nocy. Spojrzałem na Flamboyanta i Nitrobolona. Byli na parkiecie i obaj nieźle sobie radzili. Flamboyant zaczął się całować z seksowną brunetką, podczas gdy jej koleżanka jeździła tyłkiem po kroczu Nitro, który zatopił twarz w jej włosach. Pewnie ją wąchał.

Akcja wyglądała, jak pewniak. Tym większe było moje zdziwienie, gdy dziewczyny nagle zostawiły chłopaków i ich olały. Buhaj w tym czasie stwierdził, że jest już wystarczająco pijany, żeby podejść do kobiety, którą sobie upatrzył. Wziął od niej numer i niedługo później wróciliśmy do „Pulsara”.

Kładąc się spać myślałem o felernych dwóch dniach wyjazdu. Najpierw chłopaki mieli Kac Vegas, później babcia Pawła. Zamknąłem oczy z przekonaniem, że gorzej już być nie może.

Już parę dni później miałem się przekonać, jak bardzo się myliłem.

comments powered by Disqus

Nie przegap

# • # • # • #

Już wiem, gdzie jesteś

#Dziennik

30

(Nie)zwykły poniedziałek

Przetrzyj swoją szybę

O vincencie

Dzięki swej determinacji zmienił się z zakompleksionego introwertyka w konkretnego, pewnego siebie faceta. Autor niniejszego bloga, współpracownik CKM oraz trener rozwoju osobistego.