Please enable JavaScript to view the comments powered by Disqus.
27 Kwi
 KOMENTARZY
, , , , , , ,
#Relacje

Chodzi o to, by grać w jednej drużynie

Tymczasem codziennie setki facetów przedziera się przez zasieki kobiet i daje się wciągać w głupie gierki – tylko dlatego, że laski gdzieś przeczytały, że po pierwsze muszą być trudne, a po drugie do zdobycia.

 

Ostatnio zrobiłem zestawienie Top 5 błędów kobiet w relacjach, ale największy zostawiłem sobie na deser.

 

Jakiś czas temu znajomy, nazwijmy go Robert, poznał fajną laskę. Od początku była jakaś nieufna i tworzyła wokół siebie aurę pt. “Wiem, że chcesz, ale nie wiem, czy dostaniesz”. Robert był lekko zażenowany, ale z drugiej strony bardzo mu się podobała i postanowił dać jej szansę. Niestety, dzień przed spotkaniem nieco się rozchorował. Zaproponował więc, że zamiast w centrum na kawie, mogą spotkać się bliżej jego domu.

 

Co odpisałaby mądra kobieta?

“Ok” lub “jednak wolałabym za pierwszym razem spotkać się w ścisłym centrum :)”.

 

Co odpisała tamta laska?

“Czego ty właściwie się spodziewasz po tym spotkaniu? Bo dziwnie zabrzmiała twoja wiadomość”.

 

Czyli tam, gdzie nie było absolutnie żadnego problemu powstaje nagle kwas i atmosfera “się psuje”. Jej oczyszczenie oczywiście spada na barki faceta, bo jaśnie pani nie jest nawet świadoma tego, że popełniła gafę. Robert pojechał na to spotkanie, ale przez lwią jego część musiał wychodzić z szufladki “kobieciarz” i słuchać o tym, że faceci to chuje. Po tak fascynująco spędzonym wieczorze nie zaproponował ponownego spotkania, mimo SMS-ów od niej. Tragedią w tym wszystkim jest fakt, że większość facetów by się drugi raz spotkała. I trzeci. I czwarty. Przez to, że mężczyźni nie posiadają standardów i znoszą podobne gówno, takie kobiety niczego się nie uczą, bo nie mają pojęcia, że robią cokolwiek nie tak. Po prostu w ich oczach co któryś facet okazuje się być świnią (hm, dziwne – zazwyczaj jest to ten, który najbardziej jej się podoba i sprawia wrażenie obytego z kobietami).

 

Żądam mandatów dla kobiet, które utrudniają proces i dofinansowań dla facetów, którzy kasują ich numery.

 

To kompletny brak wyczucia oraz elastyczności – kiedy utrudniać mężczyźnie, a kiedy po prostu odpuścić i pozwolić rzeczom się dziać. Takie dziewczyny nie rozumieją, że relacje to nie zawody i ostatecznie obu stronom chodzi o to samo. Co więcej, zachowując się w ten sposób utrudniają i uprzykrzają proces nie tylko facetom, ale też sobie – z tego już rzadko zdają sobie sprawę. Przepuszczają atak nie na jego (mężczyzny) podwórko, tylko na wspólne.

 

A później dziwią się, że po horyzont nic, tylko leje po bombach.

 

Kobiety kiedyś gdzieś przeczytały, że muszą być po pierwsze trudne, a po drugie do zdobycia. Dlaczego? Bo tak. To nic, że tak naprawdę wolałaby być “łatwiejsze”, a druga kwestia jest kompletnie bez pokrycia. Dlaczego uwodzenie miałoby być procesem jednostronnym? Co tak cennego posiada dziewczyna, czego nie ma facet? Ze złota jest, czy co? Z tym zdobywaniem jest jak ze sztruksowymi powiedzonkami, które powtarza się mechanicznie, “bo tak się przyjęło”, ale nikt już nie pamięta dlaczego – nikt też nie przejmuje się tym, czy pasują do kontekstu sytuacji.

 


Smutny tutaj jest fakt, że w głębi każdy z nas chce być szczery, otwarty i dzielić się ciepłymi emocjami. Nie komplikować, tylko dać się ponieść. Nauczeni jednak jesteśmy tego dziwnego schematu, w którym relacje przypominają wojnę. Dlatego też tak mało osób zdaje sobie sprawę z tego, jak fantastyczne rzeczy mogą się dziać, gdy mężczyzna i kobieta chcą stworzyć coś fajnego i podzielić się tym, co w nich najlepsze – bo po prostu prawie nikt tego nie doświadcza.

 

Gdzieś po drodze zapomnieliśmy, że żyjemy po to, by było przyjemnie. Nie ma żadnego odgórnego nakazu, by ludzi traktować powierzchownie i szorstko. Jesteśmy jak owoce z kurewsko grubymi skórami, pod którymi kryje się słodki, delikatny miąższ. Przez lata nauczyłem się go ukrywać, tak jak ukrywają go kobiety. To w pewnym sensie wygodne i zasadne, bo minimalizuje ryzyko zranienia. Sprawia jednak, że relacje stają się suche, mechaniczne i pozbawione magii oraz wyjątkowości. Ostatnie doświadczenia doprowadziły mnie do jednego pytania: Czy ryzyko zranienia nas przez drugą osobę usprawiedliwia blokowanie uczuć?

 

Okej, załóżmy, że zostaniemy zranieni. Osobiście nie znam ani jednej kobiety, która po rozstaniu z facetem lub nieudanej relacji byłaby sama dłużej niż tydzień-dwa. U mnie najdłuższy okres emocjonalnej rekonwalescencji wyniósł 3-4 miesiące – nie licząc jednej dziewczyny sprzed pięciu lat, o której nie mogę zapomnieć do dziś, ale są to bardzo ciepłe uczucia. Tak poza tym to żyję i mam się dobrze. Myślę, że strach przed zranieniem jest silniejszy, niż ewentualny ból emocjonalny, gdy sprawy nie pójdą po naszej myśli.

 

Chodzi o to, by grać w jednej drużynie. Otworzyć się na możliwość stworzenia czegoś wyjątkowego RAZEM. Oczywiście, najprościej jest podążać za sprawdzonymi schematami – ale gdyby wtórność była atrakcyjna i dostarczała świeżych emocji, to żylibyśmy w jakimś popieprzonym świecie, gdzie:

 

+ jedlibyśmy codziennie to samo

+ uprawialibyśmy seks w jednej pozycji

+ w kinach leciałyby ciągle te same filmy

+ opowiadalibyśmy w kółko ten sam kawał, po raz kolejny doprowadzając znajomych do płaczu

 

Skoro chcemy nowych i głębszych doświadczeń w każdej sferze życia, to dlaczego tak bardzo dajemy dupy w tej najważniejszej ze wszystkich?

 

comments powered by Disqus

Nie przegap

# • # • # • #

Już wiem, gdzie jesteś

#Dziennik

30

(Nie)zwykły poniedziałek

Przetrzyj swoją szybę

O vincencie

Dzięki swej determinacji zmienił się z zakompleksionego introwertyka w konkretnego, pewnego siebie faceta. Autor niniejszego bloga, współpracownik CKM oraz trener rozwoju osobistego.