zlomowanie – VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ https://v1ncentify.prohost.pl O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu. Mon, 03 Jan 2022 16:05:35 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.0.2 Krym: Rozdział XIII: Złomowanie II https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_xiii_zlomowanie_ii https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_xiii_zlomowanie_ii#respond Mon, 10 Jun 2013 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=48 Weszliśmy do klubu Amsterdam. Była późna poniedziałkowa noc, ale najwidoczniej ludzie przebywający w kurortach szczerze pierdolą to, czy jest poniedziałek czy piątek i bawią się każdego dnia tak samo. Obserwowałem kobiety tańczące na parkiecie i wciąż spoglądałem na nie z lekkim niedowierzaniem. Nie uważam, żeby rodzące się na Ukrainie dziewczyny były choć trochę piękniejsze niż kobiety pochodzące z Polski [polemizowałbym - dop. Vincent]. Powiedziałbym po prostu, że ukraińskim kobietom się jeszcze choć trochę chce i znacznie więcej tamtejszych dziewcząt stara się być najpiękniejszą wersją samej siebie. W Polsce, odnoszę czasem wrażenie, że niektórym dupom jest już wszystko jedno. I tak znajdą jakiegoś frajera. 

Artykuł Krym: Rozdział XIII: Złomowanie II pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
F L A M B O Y A N T:

 

Weszliśmy do klubu Amsterdam. Była późna poniedziałkowa noc, ale najwidoczniej ludzie przebywający w kurortach szczerze pierdolą to, czy jest poniedziałek czy piątek i bawią się każdego dnia tak samo. Obserwowałem kobiety tańczące na parkiecie i wciąż spoglądałem na nie z lekkim niedowierzaniem. Nie uważam, żeby rodzące się na Ukrainie dziewczyny były choć trochę piękniejsze niż kobiety pochodzące z Polski [polemizowałbym – dop. Vincent]. Powiedziałbym po prostu, że ukraińskim kobietom się jeszcze choć trochę chce i znacznie więcej tamtejszych dziewcząt stara się być najpiękniejszą wersją samej siebie. W Polsce, odnoszę czasem wrażenie, że niektórym dupom jest już wszystko jedno. I tak znajdą jakiegoś frajera. 

Nie byłem w doskonałym nastroju. Myślałem za dużo o tym, jak zostałem upokorzony, zamiast olać to i poznać jakąś śliczną Ukrainkę i przygotować dla niej prywatne wydanie MTV Cribs. Myślałem, że panny, które zdążyłem poznać w  życiu, zdążyły uformować moje jaja, depcząc i opluwając całą wrażliwość i romantyzm, który mnie kiedyś cechował. Ale nie. Wciąż było mi przykro z powodu jednej panny, która wybrała kebabową noc, zamiast solidnego, polskiego przebolcowania.

Nitro był w dużo lepszej kondycji psychicznej. Zaciągnął mnie prosto na parkiet, gdzie chwilę później zaczął tańczyć z jakąś blond dupą. Wyglądało, że czują się świetnie w swoim towarzystwie, dlatego mocno zdziwiłem się, kiedy Nitro przestał z nią tańczyć i przyszedł do mnie prosząc, abym ogarnął jej koleżankę. Spojrzałem na nią i podrapałem się po skroni. Gdybym pomógł Nitro, byłoby to największe poświęcenie w całej historii społeczności uwodzicieli. Dziewczyna była naprawdę utuczoną świnią, niższą ode mnie o długość polskiego, nabrzmiałego kutasa, a jednocześnie cięższą, jak strzelam, o wagę łamanego gryfu na siłowni. Podszedłem do nich, ale naprawdę nie umiałem się zmusić. Tańczyliśmy w kółku, co nie było fajne, ale i tak lepsze niż uformowanie z nią pary. Nie robiłem nic specjalnego, ale w głębi duszy kupowałem sobie rozgrzeszenie, no bo przecież delikatnie wspierałem starania Nitro.

Sytuacja była dosyć niezręczna. Rozglądałem się nerwowo wokół całego parkietu, poszukując chociaż jednej pary wielkich i błyszczących oczu, które chciałyby wymienić ze mną to jedno, ale wyrażające wszystko spojrzenie. Ratujące mnie spojrzenie. Gdybym tylko je odnalazł, mógłbym przecież do nich podejść, zostawiając wyznaczonego mi świniaka, a jednocześnie pozostać w porządku względem Nitro. Wytłumaczyłbym mu: „Skleiło się stary! Co miałem zrobić?”. Ale żadna nie chciała się spojrzeć.

Nitro tańczył. Blond dupa też tańczyła. I świniak tańczył. Ja także tańczyłem. Niezręczna chwilo trwaj! Dopiero telefon od Aliny uratował mnie, bo kto wie… Może świniak pokonywał już swoje excusy i był o krok od próby przełamania dystansu, którego tak pieczołowicie pilnowałem? Alina była już w klubie i uznałem, że wyruszę razem z Nitro na spotkanie jej. Naprawdę nie wiem dlaczego poszedłem z nim. Alina mogła przecież przyprowadzić ze sobą Julię, a z tą szmatą nie chciałem mieć już nic wspólnego. Mówiąc kulturalnie, byłem zdegustowany jej wcześniejszym zachowaniem. Alina była jednak sama. Odpaliłem kolejnego już cygareta, a Nitro zabrał Alinę, chcąc jej pewnie wręczyć prezent urodzinowy.

Zostałem teraz zupełnie sam w klubie i taka sytuacja nawet mi odpowiadała. Nie miałem wciąż chęci na poznawanie dup, więc usiadłem sobie przy barze, wypiłem wódkę z sokiem i zapaliłem kolejnego peta. Zastanowiłem się nad moimi alternatywami. Mogłem teraz wrócić do domu, umrzeć z nudów przy barze lub kogoś poznać. Scenariusz upicia się odpadał. Miałem ze sobą wystarczająco gotówki, żeby wziąć taksówkę, ale zbyt mało, żeby móc zamówić więcej niż jedno szkło. Poza tym nie lubię się upijać. Bycie nietrzeźwym jest nawet fajne, ale za to bardzo kiepsko znoszę kaca następnego dnia.

Mając tak nędzne warianty, wbiłem na parkiet, gdzie potańczyłem przez chwilę i wypatrzyłem pannę z jedną z najpiękniejszych twarzy, jakie kiedykolwiek widziałem. Miała perfekcyjnie gładką cerę oraz niezwykle delikatne rysy połączone z olbrzymimi wprost oczami i malutkim noskiem. Jej urocza buzia posiadała w sobie pewien dziecięcy pierwiastek. Ale nie przeszkadzało mi to. Musiałem ją poznać.

Nie wysłała mi zapraszającego spojrzenia, ale chuj z tym. Gdybym nie spróbował, to rzygnąłbym na sam widok mojej twarzy w lustrze, którą zobaczyłbym prędzej lub później idąc do kibla. Zbliżyłem się do niej i złapałem dłoń, chcąc poprowadzić jej piękną sylwetkę do wykonania obrotu. Tańczyła ze mną, ale nie chciała być blisko, więc zacząłem z nią gadać, chcąc tym sposobem nawiązać bliskość między nami. Jej proste, długie włosy łaskotały mnie po policzku, a ich zapach był przyczyną mojego wzwodu. Mieliśmy problem z usłyszeniem się, dlatego zaproponowałem, żebyśmy usiedli w jakimś cichszym miejscu. Zaprowadziłem ją przed wyjście z klubu, po drodze osłaniając jej kruche ciało od nazbyt ekspresyjnie tańczących osób. Nie tylko Kraków jest pełen idiotów, którzy tańcząc z panną rzucają nią jak worem z ziemniakami, obijając przy okazji wszystkich dookoła. Żałuję, że nie wpadłem na pomysł, aby pójść z nią do strefy Chillout, która była ewidentnie zaprojektowana pod ściąganie panien z parkietu. Komfortowe, skórzane sofy, ułożone tak, aby tworzyć lekko intymny nastrój, odpowiednie oświetlenie i romantyczna muzyka. A w strefie Chillout siedział już Nitro z Aliną.

Nitro kontynuował z Aliną ich intymną zabawę rozpoczętą jeszcze przy fontannie. Siedzieli głęboko zanurzeni w skórzanej sofie, wymieniając ślinę i eksplorując rozmaite krzywizny i wypukłości swoich młodych ciał. Dłoń Nitro pomogła Alinie w dokonaniu odkrycia, że pewien element ciała jej partnera wyraźnie zmienił się. Alina postanowiła przeprowadzić dokładną inspekcję tego rejonu poprzez użycie legendarnej już techniki DKPSC. Dotykanie kutasa przez spodnie close! Chwilę później Alina siedziała już na Nitro i poruszała się, wykorzystując drugą mityczną technikę – SPCC. Seks przez ciuchy close. Nitro próbował posuwać się dalej w ramach tej zabawy, niestety interesująca zapewne rozmowa, DKPSC i SPCC były wszystkimi prezentami, które Alina zechciała przyjąć od Nitro tej nocy.

Słodka dziewczyna, którą poznałem chwilę wcześniej nosiła imię Swieta i znała język angielski na tyle dobrze, że rozmawialiśmy ze sobą nie myśląc nawet o tym, jak coś sobie powiedzieć. Przynajmniej ja o tym nie myślałem. Kiedy dowiedzieliśmy się już, co lubimy, a czego nie i co myślimy o otaczającym nas świecie byłem pewny, że Swieta jest świetną dziewczyną, dokładnie w moim typie. Inteligentna, ale lekko złośliwa, ambitna i wiedzącą, co chce osiągnąć w życiu, mająca własne zdanie i nie dająca się łatwo uciszyć. Pozostawała przy tym kobieca, przyjazna, życzliwa i przede wszystkim pełna ciepła. Nie mogłem też zapomnieć o jej urodzie, wykorzystywanej do promowania różnych kiecek i perfum. Swieta była zdecydowanie nowoczesną, wartościową kobietą, a nie jakąś tam dupą czy cipą.

Siedzieliśmy obok siebie, rozmawialiśmy, trzymaliśmy się nawet za rękę, ale powietrze znajdujące się między nami jakoś nie chciało zaiskrzyć. Nie wiem dlaczego. Byłem nią szczerze zafascynowany, ale jednocześnie nie odczuwałem, żeby następował wyrzut endorfin do moich żył. Może byłem już po prostu zbyt zmęczony? Spotkałem jedną z tych kobiet, na które trafiam bardzo rzadko, a i tak czułem zmęczenie całym sobą i stawałem się coraz bardziej senny. Wiedziałem, że Swieta musi czuć to samo. Żałowałem, że nie spotkaliśmy się w Krakowie. Mógłbym kontynuować tę znajomość innego dnia, a tak wstałem, podziękowałem za miłą rozmowę i poszedłem do kibla, aby otrzeźwić się zimną wodą.

W tym samym czasie Vincent nie mógł już trafić ustnikiem sziszy do swoich ust. Sfrustrowany ciągłym widokiem znaku zakazu wjazdu do cipki Basi, czy brakiem możliwości zmacania choćby jednego cycka, uległ namowom Siary i postanowił się z nim ukurwić. Indianiec, najbrzydsza szczupła dupa, jaka chodziła po Ziemi, obrała sobie Siarę jako cel jej seksualnych ataków. Olbrzym nie potrafił tego zdzierżyć na trzeźwo, więc postanowił się odrobinę upodlić. Vincent, zawodnik dużo niższej kategorii wagowej nie wytrzymał narzuconego tempa i został wepchnięty do taksówki, którą wrócił do hotelu. Vincent odnalazł drogę do łóżka Zgrzewacza, gdzie poległ. Niestety, nisko przelatujące helikoptery nie pozwalały mu usnąć. Wstał, wyrzygał się kilkanaście razy [osiemnaście – dop. Vincent] pod prysznic, oczyścił brodzik i poszedł spać.

Wyszedłem z kibla i wiedziałem, że nie ma sensu szukać Swiety. Tej nocy już nic się między nami nie wydarzy, a za 48 godzin będę leżał upodlony na kuszetce, żeby móc jakoś przeżyć ten gorąc. I wtedy właśnie coś zaczęło się dziać… Sytuacja jakby żywcem wyjęta z nędznego pornosa albo field raportu…

Oparłem się o filar stojący obok męskiego kibla i odpaliłem peta. W czarnej koszuli, z podwiniętymi rękawami wyglądałbym jak kowboj, gdybym tylko trzymał w mojej dłoni Marlboro, a nie Parliamenta. W moim kierunku szła wysuczona blondynka, jedna z tych, co to rozgniatają męskie jaja swoją szpilką. Spojrzałem na nią, bo było warto rzucić na nią okiem, nim minie mnie zarzucając swą jędrną dupą. Ale nie minęła mnie. Uśmiechnęła się i spytała czy wiem, gdzie jest toaleta. Machnąłem niedbale ręką w kierunku drugiego końca klubu. Karina powiedziała coś, czego nie zrozumiałem, ale odniosłem silne wrażenie, że chce abym ją tam zaprowadził. Czy to się do kurwy nędzy dzieje naprawdę?

Powiedziałem, że skończę papierosa i zaprowadzę ją wprost do kibla. Karina, podobnie jak Swieta, mówiła bardzo dobrze po angielsku, ale była już wyraźnie wstawiona i włączył się jej słowotok. Karina była córką dyrektora miejscowego szpitala i zaczęła mi opowiadać historie, które potwierdzały opinie, że życie nie jest na Krymie najwyższą wartością. Nie dalej niż dwa tygodnie wcześniej wyłowiono z morza chłopaka, który poznał w klubie niewłaściwą dupę. A była to tylko pierwsza z historii, którą miałem usłyszeć z jej ust tej właśnie nocy. Nie chciałem już iść z nią do żadnego kibla, nawet jeśli ssałaby lepiej niż aktorki porno, ale Karina złapała moją dłoń i nakazała się zaprowadzić. Mój kutas wygrał właśnie pierwszą ważną bitwę z moim mózgiem, ale nie był to jeszcze koniec tej wojny.

Prowadziłem ją w kierunku damskiego kibla w Strefie Chillout, a po drodze minęliśmy dwóch koksów, których Karina przywitała buziakiem w policzek. Ja nie zostałem zaszczycony nawet zwykłym, męskim uściskiem dłoni, a zamiast niego otrzymałem spojrzenie, odbierające mi dech jak frontkick w splot słoneczny. Mój kutas podjudzał mnie do działania kreując obrazy niczym z filmów porno, kiedy mózg tworzył wizję, w których opuszczałem klub Amsterdam wewnątrz czarnego bodybagu. Czułem nawet zapach folii. Mimo wszystko otworzyłem drzwi prowadzące do Strefy Chillout, gdzie panowała zupełna ciemność. Warunki wprost idealne dla realizacji wizji budowanych przez organy mojego ciała.

Udało mi się w końcu wymacać włącznik światła, a swoimi oczami zobaczyłem, że sala nie była pusta. Na jednej z sof siedział Nitro z Aliną, która powitała mnie szczerym uśmiechem i okrzykami: „Kłamca! Kłamca!”. Nie zważając na to prowadziłem ją do kibla. Nie wyobrażam sobie seksu w tak obskurnym miejscu, ale główka wygrywała w tym momencie kolejną bitwę z głową. Karina zostawiła mi swoją torebkę, pety i drinka i zamknęła się w kabinie. Usłyszałem tylko jak strumień moczu rozbryzguje się o powierzchnię muszli klozetowej. W końcu wyszła i w sposób, którym nie sugerowała mi swojej ochoty na seks, zaczęła kontynuować swoje opowieści o ludziach, których pochłonął Krym. Byłem skołowany. Jej zachowanie było nieseksualne, a historie, które usłyszałem powodowały, że myślałem tylko o tym: „z tego kibla nie będę miał gdzie uciec, kiedy przyjdą po mnie te dwa popierdolone koksy.”

Przenieśliśmy się do Strefy Chillout i rozsiedliśmy się wygodnie na sofie. Obok nas siedziało dwóch spotkanych wcześniej koksów, którzy chwilę później opuścili to pomieszczenie. Karina kontynuowała swoją gawędę, a ja nie słuchałem jej. Siedziałem cały spięty, przygotowany, aby w każdej chwili móc zacząć uciekać. Przypatrywałem się dwóm wyjściom ze Strefy Chillout, rozważając, które z nich będzie się lepiej nadawać do ucieczki. Mój chuj nie myślał i zamilkł. Przesiedzieliśmy w ten sposób dwadzieścia minut, ale nic się nie wydarzyło. Wiedziałem już, że nie opuszczę tej sali w bodybagu, ale i nie dowiem się czy Karina ma ciasną, wygoloną cipkę. Źle oceniłem tę sytuację, tracąc bezpowrotnie okazję na przeżycie najbardziej, póki co, szalonej przygody z kobietą w moim życiu. Moje jaja trzeba jeszcze uformować.

Nitro pożegnał się z Aliną i przyszedł mnie zabrać. Posiedziałem z Kariną jeszcze kilka minut, po czym oznajmiłem jej, że teraz pójdę spać. Oczekiwany cud się nie wydarzył i Karina nie zaprosiła mnie do siebie. Szczerze mówiąc, sam bym siebie nie zaprosił. Odnalazłem Nitro na opustoszałym już parkiecie i kilka minut później opuściliśmy klub Amsterdam, najbardziej wylaszczony klub świata.

Opuściliśmy park, w którym mieścił się klub i przed moimi oczami pojawił się jeden z najpiękniejszych widoków, jakie potrafię sobie przypomnieć. Ciemno pomarańczowe słońce zaczynało właśnie powoli wschodzić nad taflę wody, nadając jej równie żywą, ciemno pomarańczową barwę. Morskie fale uderzały o brzeg, a dookoła rozchodził się ich uspokajający dźwięk. Stałem razem z Nitro na plaży podziwiając ten niewątpliwy cud natury. Polubiłem Nitro, ale to nie z nim chciałem teraz stać na tej plaży. Westchnąłem, żałując, że nie trzymam teraz za rękę wartościowej i pięknej kobiety. W głębi mnie wciąż istniała ta cząstka mojej osoby, która decydowała o tym, że w wieku dwudziestu lat, nim jeszcze zaprosiłem pannę na randkę, rozważałem czy jej imię będzie dobrze pasować do mojego nazwiska…

Dotarliśmy do postoju taksówek. Biedny kierowca nie chciał, ale był zmuszony wysłuchać mojej relacji z przebiegu minionej nocy. Byłem już potwornie zmęczony, ale na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, ponieważ uświadomiłem sobie, że rozmawiam z nim po rusku, kaleczę ten język okropnie, ale on i tak rozumie to, o czym mu opowiadam.

Wróciliśmy do hotelu w najlepszym możliwym momencie. Dosłownie pięć minut później Kredka, Przemek oraz Siara, który siłą ściągnął Silnorękiego z Marty, siedzieli już w swojej taksówce, która miała zawieźć ich na lotnisko. Gdybyśmy wrócili kilka minut później nie mielibyśmy już z Nitro okazji na wyściskanie świniaków, którzy byli przecież ważną cząstka naszej krymskiej przygody. Ich taksówka w końcu odjechała, a my mogliśmy się wreszcie położyć spać. Zaczynał się dzień i zbliżała się nasza ostatnia noc na Krymie.

Nasza ostatnia szansa, żeby zostawić tu choć kropelkę naszego materiału genetycznego.

Artykuł Krym: Rozdział XIII: Złomowanie II pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_xiii_zlomowanie_ii/feed 0
Krym: Rozdział XII: Złomowanie I https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_xii_zlomowanie_i https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_xii_zlomowanie_i#respond Thu, 30 May 2013 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=45 Obudziłem się po raz pierwszy od naprawdę dawna wypoczęty. Przetarłem oczy, przeciągnąłem się i nie miałem już żadnych wątpliwości. Dziś jest ta noc – ‚tonight’s the night’! Noc złomowania. Był poniedziałek, a już w środę mieliśmy opuścić Krym i piękne, gościnne kobiety przebywające tutaj. Było dla mnie czymś oczywistym, że nie ma już czasu na żadną wakacyjną miłość. Żadna Ukrainka nie pożegna mnie łzami na peronie i nie będziemy do siebie pisać. Mój umysł był nieskazitelnie czysty i wiedziałem, co mnie czeka – złomowanie… Inni niestety mieli znacznie więcej wątpliwości ode mnie. 

Artykuł Krym: Rozdział XII: Złomowanie I pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Obudziłem się po raz pierwszy od naprawdę dawna wypoczęty. Przetarłem oczy, przeciągnąłem się i nie miałem już żadnych wątpliwości. Dziś jest ta noc – ‚tonight’s the night’! Noc złomowania. Był poniedziałek, a już w środę mieliśmy opuścić Krym i piękne, gościnne kobiety przebywające tutaj. Było dla mnie czymś oczywistym, że nie ma już czasu na żadną wakacyjną miłość. Żadna Ukrainka nie pożegna mnie łzami na peronie i nie będziemy do siebie pisać. Mój umysł był nieskazitelnie czysty i wiedziałem, co mnie czeka – złomowanie… Inni niestety mieli znacznie więcej wątpliwości ode mnie. 

Po pierwsze – Silnoręki, Siara, Kredka i Przemek. Oni nie mieli tyle czasu co my. Wtorek o 5:30 przyjeżdża po nich taksówka, która zabierze ich prosto na lotnisko. Przed nimi ostatnia, niepełna noc na Krymie. Kredka i Siara nie mogli się już doczekać powrotu do Polski, ale pozostali koledzy nie dzielili z nimi tego pragnienia. Zwłaszcza Silnoręki był w sytuacji, w której przypuszczalnie nic nie ciągnęło go do Polski. Poprzedniej nocy spał razem z Martą i czy naprawdę powinienem napisać coś więcej na ten temat?

Zgrzewacz nocował ostatniej nocy w naszym pokoju. Nasz zakład z Vincentem pozostawał więc cały czas aktualny, ale okoliczności tylko komplikowały i tak niejasną już sytuację. Zgrzewacz i Monika mieli dwie nadchodzące noce tylko dla siebie. Było to wystarczająco dużo czasu, abym to ja musiał kupić trzy piwka Vincentowi. Ale z drugiej strony, ostatnią osobą, którą widział wczoraj Zgrzewacz byłem ja albo Paweł.

Rozterki przeżywał również Vincent. Ciągle docierały do niego, niepotwierdzone wciąż plotki, że Basia ma ochotę go poznać, co jednak w dalszym ciągu nie następowało. Może właśnie tej nocy? Tonight’s the night? Sytuacja Vincenta była o tyle lepsza, że miał realną alternatywę. W odwodzie pozostawała wciąż Edyta, która była co prawda znacznie mniej atrakcyjna niż Basia, ale miała wszystko na swoim miejscu i przede wszystkim wydawała się realnie zainteresowana zacieśnieniem tej znajomości.

Vincent nie kombinował zbyt wiele i złożył towarzyską wizytę naszym ukraińskim znajomym. Vincent, Edyta i jeden z ukraińskich typów usiedli przed swoim pokojem i rozmawiali. Dłoń Vincenta dotykała uda Edyty i powoli posuwała się do góry. Jego dłoń wsunęła się najpierw pod sukienkę, by w żaden sposób nie zastopowana zacząć dotykać jej majtek. Ukraiński kolega niczego nie widział i cała intymna zabawa pozostawała sekretem samych zainteresowanych. Z tego co opowiadał mi Vincent, dziewczyna nie była w żaden sposób skrępowana całą sytuacją i w ogóle nie gubiła się w rozmowie, podobnie jak nasz białostocki kolega. Podejrzewam jedynie, że w oczach Vincenta pojawił się szatan. Wtedy, w najmniej odpowiednim momencie, musiał pojawić się Silnoręki i wtrącić swoje trzy grosze.

– Ej Vincent! Weź zostaw te zasyfiałe Ukrainki. Basia wybiera się z nami na sziszę. Chodź!

– Stary, ale ja tu mam, tak jakby, dymando nagrane.

– Pierdol ją! Basia jest sto razy lepsza i idzie specjalnie dla ciebie. Mówię ci, sklei się. Dawaj!

Vincent nie dawał się nazbyt długo przekonywać. Rosjanie mówią, że kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Vincent zdecydowanie wolał delektować się smakiem szampana z eleganckich kieliszków pokrytych kryształem niż wypić jednym duszkiem średniawe wino wprost z plastikowego kubka. Wyszedł i pozostawił przypuszczalnie rozbudzoną Edytę, której ciepłą cipkę wyczuwał już pewnie przez materiał jej majtek. Zszedł po schodach, wrócił do swojego pokoju, obmył fiuta i krocze i wyruszył z większością naszej drużyny oraz Moniką, Martą, Indiańcem i Basią zapalić owocową sziszę.

Ja, Paweł i Nitro obraliśmy zdecydowanie prostszą strategię, która sprowadzała się do wyruszenia w miasto i znalezienia jakiegoś sensownego złomu. Nie zastanawialiśmy się długo. Dobry złom liczyliśmy odnaleźć w klubie Amsterdam lub na deptaku miejskim. Ale oczywiście nie od razu. Potrzebowaliśmy właściwej zaprawy, zgodnie z krymskim rytuałem: opierdolić puszkę fasoli z pizzą, zażyć lodowatego prysznicu, nałożyć gumę na włosy, dobrać jakiś sensowny strój, no i najważniejsze wypić kilka kieliszków ‚rozmówek polsko – rosyjskich’. Tak przygotowani śmiało mogliśmy wyruszyć złomować.

Nie było nam nawet pisane dojść do klubu, kiedy przechodząc przez deptak turystyczny usłyszeliśmy radosne okrzyki dup, które niewątpliwie świętowały coś tej nocy. Z miejsca przypomniałem sobie spotkane przeze mnie wieczory panieńskie i to, czym pachnie zabawa z pannami uczestniczącymi w nich. Uśmiechnąłem się wyrażając spokój, a w moich oczach musiał się pojawić szatan. Nitro i Paweł chcieli chyba iść dalej do klubu, tak jakby te dupy istniały tylko w mojej rzeczywistości. Zatrzymałem się i odwróciłem swoją głowę, chcąc zobaczyć kto robi wokół siebie taki szum. Niczego do nich nie krzyknąłem. Dziewczyny same z siebie zatrzymały się, odwróciły, krzyknęły coś i chwiejnym, niepewnym krokiem ruszyły w naszym kierunku. Idea złomowania w czystym tego słowa znaczeniu…

Kiedy dziewczyny były już dwa, może trzy metry od nas wiedziałem z kim mamy do czynienia. Alina i Julia, dziewczyny poznane równo tydzień wcześniej w klubie Europa, kiedy zająłem się Julią, którą zarezerwował dla siebie Nitro. Dziewczyny niosły po białej róży i wypiły o przynajmniej dwie butelki wina za dużo. Julia weszła na mnie tak, że o mało nie wpadliśmy razem do fontanny, która stała pół metra za mną. Bez żadnych zbędnych słów chciała mnie pożreć ustami. Mogę tylko przypuszczać, że przywitanie Aliny z Nitro było równie romantyczne. Jedynym poszkodowanym w całej sytuacji był Paweł. Niestety dziewczyny były tylko dwie, Paweł odwrócił się zatem i wrócił wprost do kwartiry.

Wtedy, nie wiem jakim sposobem, nastąpiło małe przetasowanie. Nitro stał teraz razem z Julią, która była wobec niego niezwykle agresywna. Alina stała przy mnie i pięciokrotnie powtórzyła, że ma dzisiaj urodziny. Kiedy w końcu udało mi się złożyć życzenia, Alina agresywnie chciała zacząć się całować, czego uniknąłem, nie chcąc drugi już raz, tym razem świadomie, wkroczyć na grunt należący do Nitro. Alina zainterweniowała i wróciła do Nitro, kierując Julię do mnie, która z pewną dozą niepewności i śladem znaku zapytania powiedziała: „Ty mój partner…”. Po czym ponownie rzuciła się na mnie.

Wieczór zaczynał się nam układać, a strategia złomowania dawała rezultaty. W tym samym czasie Vincent przekazywał Zgrzewaczowi ustnik od sziszy i wzdychając ciężko wydychał kłęb białego dymu. Basia, która według plotek tak bardzo chciała go poznać, była teraz wycofana, a jej pas cnoty poczwórnie zaryglowany. Rozmowa z nią nie kleiła się, a każda propozycja nawiązania kontaktu fizycznego była odrzucana. Jedynie tańcząc z nią mogła być mowa o nawiązaniu jakiejś więzi fizycznej. Dobrze wiem, o czym musiał pomyśleć wtedy Vincent – „Gdybym został z Edytą…”, ale tak to już jest z hazardem.

Kiedy dziewczyny przestały nas w końcu całować mogliśmy wreszcie zamienić dwa słowa na spokoju. I tutaj kolejna niespodzianka, Julia, z którą ostatnim razem próbowałem mówić po rosyjsku, znała również angielski, dlatego mogła aktywnie uczestniczyć w naszej rozmowie. Pierwszy problem, jaki miały dziewczyny dotyczył naszego rychłego i nieuniknionego powrotu do Polski. Alina upierała się, że wracamy już jutro, a jako że faktycznie był wtorek, godzina pomiędzy 1, a 2 w nocy to teoretycznie miała rację. Podejrzewaliśmy, że dziewczyny szukały po prostu summer love, a nie tego, co my dzisiaj.

Powiedziałem im, że dwa razy próbowałem się z nimi umówić, ale one dwa razy miały mnie w dupie. Alina powiedziała, że to nieprawda i przecież napisały nam, że są w Amsterdamie, ale my musieliśmy okazać się takimi bucami. Spojrzałem na Nitro i zaczęliśmy się śmiać. Przynajmniej została rozwikłana afera pamiętnych sms’ów KRYMGATE. Dziewczyny drążyły temat dalej zarzucając nam, że mamy po trzy dupy na noc. Spojrzałem na Nitro i uśmiechnąłem się, a potem spojrzałem na moje bezużyteczne krocze i uśmiech zniknął z mojej twarzy. Złapałem Julię za dłoń i przyciągnąłem ją do siebie.

– Hej, spójrz teraz w moje oczy – powiedziałem. Spojrzała się i nie spuszczała wzroku, a jej dłoń ścisnęła moją dłoń. – Julia, przyjrzyj się naprawdę dokładnie i powiedz jak myślisz, mogę cię teraz okłamać?

– Nie…

– Nie okłamałem cię jeszcze ani razu i tak będzie dalej. To, co pisałem w tamtych sms’ach jest prawdą, poznaliśmy tu dużo dziewczyn, ale nigdy nie miałem trzech dziewczyn na noc, nie chciałbym nawet.

– Naprawdę?

– Przyjrzyj się dobrze moim oczom. Nie chciałbym się kochać z trzema dziewczynami na noc. Kocham się tylko z wyjątkowymi kobietami. A tu na Krymie, jeszcze się nie kochałem. Jesteś wyjątkowa?

– Może… – i znowu rzuciliśmy się na siebie. Moje ręce wędrowały po jej ciele, ściskając jej cycki i tyłek, z którego trzy razy były zabierane. W końcu oderwaliśmy się od siebie i powróciliśmy do rozmowy z Nitro i Aliną, którzy tę krótką przerwę w rozmowie wykorzystali w podobny sposób.

Zaproponowaliśmy przeniesienie się i kontynuowanie świętowania urodzin Aliny w naszej kwartirze. Niestety Alina i Julia trzeźwiały w oczach i pamiętały doskonale, że miały się spotkać z przyjaciółmi, a nieprzyjście na własne przyjęcie urodzinowe, obie uważały za coś nieeleganckiego. Julia opuściła nas na chwilę, żeby móc zadzwonić do swoich znajomych. Nitro wykorzystał ten krótki moment nieuwagi i namówił Alinę na spacer, mówiąc że będzie jej prezentem urodzinowym. Zniknęli. Nie wiedziałem czy za chwilę nie zostanę zupełnie sam w samym centrum Eupatorii. Ze złomem nigdy nie wiadomo. Chwilę później pojawiła się jednak Julia i tym oto sposobem Nitro był sam z Aliną, a ja zostałem sam z Julią. Brakowało nam już tylko odpowiedniego miejsca. A przynajmniej tak wtedy uważałem.

Zaproponowałem Julii spacer, licząc że dojdziemy do postoju taksówek i tam nie będzie mi już robić scen. Problem był taki, że w tym samym kierunku ruszył Nitro z Aliną. Nie chciałem, żeby dziewczyny znów były razem, dlatego uznałem że pójdziemy wzdłuż plaży do następnego, trochę dalszego postoju. Julia spytała dokąd idziemy, więc powiedziałem jej, że idziemy do mnie. Znowu zaczęła mi marudzić o swoich przyjaciołach i urodzinach Aliny. Podniosłem ją na rękach, tak jak podnosi się kobiety i oznajmiłem jej, że teraz nie ma już nic do gadania i zanoszę ją do siebie. Julia już nie protestowała. Objęła mnie tylko ręką i wtuliła się we mnie. Trzydzieści metrów dalej pozwoliłem jej iść samej.

Dotarliśmy do plaży, gdzie ku mojemu ogromnemu zdziwieniu spotkałem Vincenta z Moniką i Basią. Zaniemówiłem. Monika wyglądała równie zajebiście, jak każdego innego wieczoru. Co mogę napisać? Ale Basia… Widziałem ją po raz pierwszy wylaszczoną i błyszczącą. Miała piękną twarz. Nie pamiętam jej cycków, nóg czy tyłka. Miała taką buzię, która przyćmiła wszystko inne. Nie dziwiłem się już Vincentowi, który olał rozpaloną Edytę. Zrobiłbym tak samo. Edyta i Basia, kilka lig różnicy po prostu. Wyobrażam sobie, jak mógł się czuć Vincent spacerując z dwiema tak pięknymi kobietami u boku.

Zaczynałem mieć kłopoty z moim złomem. Nie wiem skąd w ogóle Julia kojarzyła tak dobrze Vincenta, ale zaczęła się do niego łasić i przekonywała go, żeby olał te dwie dziwki, z którymi jest i szedł z nami. Widziałem po minach Basi i Moniki, że obydwie znają język angielski. Było mi jednocześnie głupio wobec Vincenta, któremu mój nieokiełznany złom być może rujnował wieczór, ale i bawiła mnie mina Basi, mina księżniczki srającej bardzo rzadką lawą z kamieniami. Monika z kolei była rozbawiona całą sytuacją niemniej ode mnie i zapowiedziała mi z uśmiechem, że jutro porozmawiamy sobie poważnie.

Udało mi się w końcu odciągnąć Julię i kontynuowałem nasz spacer w kierunku postoju taksówek. Powinienem był wypłacić jej solidnego klapsa w tyłek, ale pomyślałem, że będę miał na to jeszcze całą noc. Poza tym byłem wciąż rozbawiony miną naszej zdegustowanej księżniczki i nie byłem w nastroju odpowiednim do karcenia. Nie uszliśmy dwustu metrów, a Julia zobaczyła kogoś i powiedziała, żebym poczekał na nią, a ona pójdzie się tylko przywitać i zaraz do mnie wróci. Usiadłem na murku, a Julia podeszła do jakiegoś brudasa, który chyba chwilę wcześniej skończył zmianę w kebabowni.

Zaniemówiłem po raz drugi już tej nocy, kiedy zorientowałem się, że Julia ustawia się w kolejce do wejścia do klubu razem z kebabem i jego kolegą. Nie dowierzałem własnym oczom. Powiedziałem do siebie: „No kurwa nie wierzę! No to się do kurwy nędzy dziać nie może!”. Wstałem i podszedłem do nich. Spytałem Julii: „co Ty tu kurwa odpierdalasz?”, a ona odpowiedziała: „to mój chłopak”.

Spojrzałem na nią zniesmaczony i poszedłem kupić sobie piwo i papierosy. Społeczeństwo, w którym się wychowałem oczekiwało ode mnie, żebym znokautował brudasa, którego teraz trzymała za rękę. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć tego toku myślenia. Cóż jest winny koleś, dla którego dupa zostawia jakiegoś frajera albo z którym zdradza tego frajera? Często nie wie on nawet o istnieniu tego frajera. A nawet jeśli wie o jego istnieniu, to przecież nie on obiecywał frajerowi dochowanie wierności. Społeczeństwo uczy nas za to, że nie możesz uderzyć takiej kurwy, ani nazwać jej po imieniu, dodając przy okazji do jej kurewskiego imienia kilku innych, właściwych w tym miejscu, przymiotników.

Nie wiedziałem, jaki będzie mój następny krok. Nie wiedziałem czy chcę już wracać do domu czy też samodzielnie kontynuować scenariusz złomowania. Miałem naprawdę kiepski humor. W sumie czułem się jak gówno. Nienawidziłem w tej chwili wszystkich kobiet i nie chciałem ich już poznawać. Mizoginia w czystej postaci. Pomyślałem, że pospaceruję, wypiję piwo albo i dwa, spalę papierosa albo i dwa. Może wtedy będę już wiedział czego chcę tej nocy? Wówczas spotkałem Alinę z Nitro.

Alina spytała mnie gdzie jest Julia. Opowiedziałem jej o zakończeniu spaceru z jej koleżanką. Alina próbowała mnie pocieszyć i sprawić, że znowu zobaczy radość w moich oczach. Naprawdę się starała, ale ja byłem wciąż zawiedziony i rozczarowany całą sytuacją. Alina wykorzystała moment, kiedy Nitro patrzył się gdzieś indziej i rzuciła się na mnie. Przerwałem jej dopiero, kiedy zaczęła wpychać mi do gardła swój język. Nitro nie zdążył niczego zobaczyć. Ale wysiłki Aliny dalej nie poprawiły mi humoru.

Nie wiedziałem, co zaszło pomiędzy Aliną i Nitro, ale zakładałem że nic dobrego. Nitro oświadczył mi po polsku, że olewamy ją i ruszamy do Amsterdamu złomować. Alina obiecała nam, że dołączy do nas razem z Julią. Powiedziałem, że jeśli chce, to niech przyjdzie, ale sama. Nie chciałem już więcej widzieć tego kurwiszona z Ukrainy na oczy. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy do Amsterdamu. Ciągle byłem przybity, ale wyglądało na to, że ta noc się jeszcze nie kończyła i wciąż mogliśmy znaleźć nowy złom.

Artykuł Krym: Rozdział XII: Złomowanie I pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_xii_zlomowanie_i/feed 0