vincent – VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ https://v1ncentify.prohost.pl O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu. Mon, 03 Jan 2022 16:05:35 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.0.2 Pracuj nad produktem, zamiast nad tym jak go sprzedać. Wywiad z Vincentem https://v1ncentify.prohost.pl/post/pracuj_nad_produktemzamiast_nad_tym_jak_go_sprzedac_wywiad_z_vincentem https://v1ncentify.prohost.pl/post/pracuj_nad_produktemzamiast_nad_tym_jak_go_sprzedac_wywiad_z_vincentem#respond Mon, 30 Dec 2013 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=87 Pierwszy raz w życiu zostałem poproszony o udzielenie wywiadu. Z końcowego efektu jestem zadowolony i uważam, że wyszło dość ciekawie, więc zapraszam do lektury.

Artykuł Pracuj nad produktem, zamiast nad tym jak go sprzedać. Wywiad z Vincentem pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Pierwszy raz w życiu zostałem poproszony o udzielenie wywiadu. Z końcowego efektu jestem zadowolony i uważam, że wyszło dość ciekawie, więc zapraszam do lektury.

(Wojtek) – Witaj Vincent.

(Vincent) – No hej.

(W) – Jesteś trenerem uwodzenia. Ktoś, kto jeszcze z Tobą nie rozmawiał, ale słyszał o tym, co robisz, może mieć wrażenie, że jesteś kolejnym skurwysynem, który najpierw podrywa, a potem zostawia. Jak to skomentujesz?

(V) – Słowo „uwodzenie” jest w naszym społeczeństwie bardzo negatywnie odbierane, dlatego bardzo rzadko, gdy ktoś mnie pyta „czym się zajmujesz?” odpowiadam wprost „jestem trenerem uwodzenia”. To po prostu brzmi słabo. Kobiety słysząc o tym, czym się zajmuję najczęściej wyobrażają sobie facetów, którym wciskam „metody” i „techniki manipulacyjne”. Często spotykam się z pytaniem „to jakich sztuczek ich uczysz?”. Najtrudniejsze tutaj jest wytłumaczenie, że uczę facetów jak stać się lepszą wersją siebie, podnieść swoją atrakcyjność i w końcu zacząć przekraczać swoje własne granice. Nie ma to nic wspólnego z „tekstami na podryw” i „wykorzystywaniem kobiet”. Jeśli chodzi o kobiety, które trafiają na mój blog to rzeczywiście, część z nich odbiera mnie jako zimnego skurwysyna. To nie fair, oceniać ludzi po etykietach. Czarno-biały podział istnieje tylko w filmach. Zazwyczaj ludzie są unikalną mieszanką. Ani dobrą, ani złą. Fakty są takie, że ja po prostu mówię prosto z mostu o tym, jak na prawdę wyglądają relacje damsko-męskie. Bez zbędnego owijania wszystkiego w bawełnę. Czasem brzmi to bardzo szorstko, ale taka forma przekazu jest najlepsza i najbardziej zmusza ludzi do myślenia. Jeśli definicją skurwysyństwa ma być nazywanie rzeczy po imieniu to tak, przyznaję się – jestem skurwysynem.

(W) – Teksty na podryw faktycznie są czymś sztucznym. Można więc powiedzieć, że zamiast uczyć facetów jak „sprzedać” produkt, pokazujesz im jak podnieść jego wartość tak, żeby kobieta sama go pragnęła?

(V) – Dokładnie tak. To nie teksty uwodzą kobietę. Ty to robisz. Dlatego też jestem za tym, by mieć atrakcyjne życie, dbać o swój wygląd i po prostu skupiać się na rozwijaniu takich cech osobowości, które przydają Ci się w życiu i jednocześnie przyciągają kobiety. Wtedy podchodząc do dziewczyny dajesz jej szansę. Jeśli tylko będzie chciała, wciągniesz ją do swego świata i przeżyjecie chwile, których nie zapomni nigdy. Bo co może być lepszego od faceta, który jest pewny siebie, świadomy swojej wartości, wie jak obchodzić się z kobietami i jednocześnie posiada tak interesujące życie, że może spokojnie obyć się bez nich?

(W) –  W oknie przeglądarki, zaraz obok nazwy Twojego bloga, pojawia się napis: „O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu”. Co rozumiesz przez zdrowe podejście do życia?

(V) –  Zdrowe podejście do życia, to podejście konkretne, trzeźwe. To życie, w którym nie obwiniasz innych za to, co Cię spotyka, tylko bierzesz odpowiedzialność za wszystko, co robisz. Zdrowe życie, czyli nie spaczone przez społeczeństwo, kulturę w jakiej się urodziłeś. Widzenie we wszystkim szerszej perspektywy. Ciągłe uczenie się, poznawanie nowych, zajebistych rzeczy. To otwartość na ludzi, czerpanie od nich i dzielenie się z nimi swoimi doświadczeniami. To porzucenie marzeń i wyznaczenie sobie celów do realizacji z konkretnym deadline’m. Życie każdym dniem i ryzykowanie, bo bez ryzyka nie ma wygranej. Wybranie własnej drogi i trzymanie się jej nawet wtedy, gdy wszyscy dookoła starają Ci się wmówić, że wiedzą lepiej, jak powinieneś żyć.

(W) –  Dla wielu facetów uwodzenie to zupełna „nowość”. Świadomość tego, że naprawdę jest możliwe poprawienie swoich relacji z kobietami, potrafi wywrócić wszystko do góry nogami. Co zmieniło się w Twoim życiu po zapoznaniu się z ‚tematem’? Czy wpłynęło to w jakiś pozytywny sposób na Twoją pracę albo inne aspekty?

(V) – Parafrazując bardzo mądrego człowieka i świetnego pisarza: Tu nigdy nie chodziło o kobiety. Od tego się zaczyna. Zdajesz sobie sprawę, że możesz żyć inaczej. Że w tym świecie panują zupełnie inne prawa fizyki niż myślałeś. Nie musisz mieć BMW, by mieć w swoim życiu kobiety. Nie musisz mieć ogromnej willi z basenem i złotego nocnika.

Zaczynasz rozumieć i widzieć więcej. Wyrzucasz stare ciuchy, chcesz ubierać się lepiej i bardziej uniwersalnie. Zmieniasz swoją mowę ciała, bo stajesz się bardziej pewny siebie z każdym dniem. Jesteś szczęśliwy, bo po raz pierwszy w życiu robisz to, co chcesz. Poznajesz fajne dziewczyny i umawiasz się z nimi na randki. Stary Ty zostaje w tyle, na przód wysuwa się i kształtuje zupełnie nowa osobowość. Ktoś, kim zawsze chciałeś być, ale nie miałeś do tego jaj. Zmienia się wszystko. Wiesz, jak działa rozwój, widzisz więcej, więc wymieniasz starych, toksycznych znajomych. Zastępujesz ich pozytywnymi ludźmi, którzy żyją każdym dniem, nie boją się ryzyka i ciągle chcą się rozwijać. W takim środowisku kwitniesz. Zaczynasz myśleć o swoim życiu. Robisz plany, wiesz dokładnie co zrobić, by odnieść sukces. Dociera do Ciebie, że aby do czegoś dojść trzeba zapierdalać, a takie rzeczy jak talent czy traf losu są przereklamowane i bardzo rzadkie. Zapisujesz się na siłownię i robisz dietę, żeby czuć się zdrowo we własnym ciele i nie skończyć jak ci wszyscy typowi 40 latkowie z bębnem zamiast brzucha i pilotem od TV w dłoni, a browarem w drugiej.

Zwiększa się Twoja ogólna pewność siebie i poczucie własnej wartości. Idziesz na rozmowę kwalifikacyjną i nie jesteś spięty. Wiesz, że to tylko rozmowa, że Cię tam nie zjedzą. Że świat się nie zawali, jeśli Ci się nie powiedzie, więc przynajmniej możesz się tym zajebiście bawić. Więc siedzisz tam bezczelnie uśmiechnięty, nieprzyzwoicie zrelaksowany i rozmawiasz z człowiekiem od rekrutacji jak kumpel z kumplem. Miażdżysz swoich spiętych i spoconych konkurentów siedzących na korytarzu, czekających na swoją kolej. Stajesz się bardziej wyrazisty, ludzie chcą przebywać w Twoim towarzystwie i w taki sposób możesz sobie bardzo fajnie selekcjonować, kogo chcesz mieć w najbliższym kręgu znajomych. Poprawiasz relacje z rodzicami i rodzeństwem. Stawiasz na szczerość, zaczynasz rozmawiać z nimi o swoich planach i projektach, które masz zamiar zrealizować. To nie jest zmiana z frajera w podrywacza. To zmiana z zagubionego chłopca w konkretnego, ogarniętego życiowo faceta. Jedna zmiana pociąga za sobą kolejną, to całościowa metamorfoza.

(W) – Biorąc pod uwagę to, że uwodzenie opiera się na interakcjach z ludźmi, czy pojawiła się u Ciebie jakaś forma intuicji, kiedy poznajesz jakąś nową osobę? Przeczucie na temat tego, jaki ktoś jest?

(V) – Siłą rzeczy, poznając wiele kobiet wyrabiasz sobie intuicję i uczysz się czytać ludzi lepiej, niż przeciętny Michał. Po prostu kwestia skupienia. Kiedyś nie zauważałem niewerbalnych sygnałów i nie potrafiłem czytać między wierszami. Zacząłem jednak zwracać na to uwagę i okazało się, że same słowa to rzeczywiście bardzo nikły ułamek przekazu. Od teraz traktuję ludzi całościowo, zamiast sugerować się tym, co dana osoba mówi wolę zdać się na to, jakie sygnały mi wysyła.

(W)„Sam na siebie łożę, bez pomocy rodziców. Nie mam podobnych problemów. Wyprowadziłem się, opłacam mieszkanie, żarcie, siłownię i wciąż jest kolorowo,a będzie jeszcze lepiej.(… ) Pracuję tylko czasami w weekendy. Na co dzień piszę bloga, prowadzę kilka ciekawych projektów. Nie mogę nawet nazwać tego wszystkiego pracą, ja to kocham, przynosi mi to niesamowitą satysfakcję. Robię to, co lubię, pomagam ludziom i codziennie mam całą masę wolnego czasu, który wykorzystuję na spotkania z dziewczynami i znajomymi.” – To, co opisujesz jest marzeniem albo celem wielu osób. Ktoś mógłby powiedzieć, że „przeszedłeś grę” jaką jest życie. Co dalej? Czy Twoja perspektywa na życie się zmieniła?

(V) – To nie jest tak, że „przeszedłem grę” lub zrobiłem coś niesamowitego. Po prostu postanowiłem wziąć się ostro za realizację moich planów. Szkolenia to dopiero początek. Oczywiste jest, że nie chcę robić tego do końca życia. Gdybym miał Ci to nakreślić procentowo, to sytuacja w jakiej teraz jestem odzwierciedla może 5% tego, do czego dążę. Czy zmieniła się moja perspektywa na życie? Jasne, że tak. Jeszcze do niedawna miałem jakieś głupie wyrzuty sumienia, że nie poszedłem do normalnej roboty. Niektórych społecznych sloganów bardzo ciężko jest się pozbyć. Mając dużo wolnego czasu zrozumiałem, jak trudno jest zmobilizować się do pracy, kiedy nie masz nad sobą kogoś, kto krzyczy: „Zapierdalaj!”. Uczę się samodyscypliny i pracy nad własnymi projektami w normalnym trybie ośmiogodzinnym, tak jakbym był na etacie.

(W) – Mogąc wymienić 3 rzeczy, dla których naprawdę warto żyć, co byś wybrał?

(V) – Rodzina. Przyjaciele. Emocje. Emocje w sensie doświadczania, dostarczania sobie różnorodnych bodźców, tworzenie świetnych wspomnień, chwile, w których czujesz, że żyjesz. Że robisz coś niesamowitego. To jest uzależniające.

(W) – Biorąc pod uwagę tematykę, czyli to, jak sobie radzić dobrze w relacjach z kobietami, można czasem wspomnieć skrajnie przeciwne sytuacje. Czytałeś „Cierpienia Młodego Wertera”?

(V) – Tak, przebrnąłem przez to gówno. Aż wstyd przyznać, że w tamtym okresie mojego życia utożsamiałem się głównym bohaterem.

(W) – Gdybyś wziął Cierpiącego Młodego Wertera na szkolenie, co byś mu powiedział?

(V) – Żeby kolejnym razem celował lepiej. Problemem Wertera był fakt, że on po prostu lubił cierpieć. Jarał się tym. To był jego narkotyk. Ja to bardzo dobrze znam z autopsji. Gdy kolejny raz nieszczęśliwie się zakochałem było to dla mnie jak paliwo. Słuchałem smutnych piosenek i czułem się taki wyjątkowy. Świat mnie nie rozumiał. Byłem ja i moje umartwianie się nad własną pizdowatością. Tacy ludzie po prostu nie wiedzą, że mają inne opcje. Gdyby ktoś wtedy przyszedł do mnie i powiedział: „Ej słuchaj, jak nad sobą popracujesz możesz mieć takie kobiety, o jakich zawsze marzyłeś”, to po prostu spojrzałbym na niego jak na idiotę i wrócił do słuchania Anny Wyszkoni.

Praca z takim Werterem to byłaby praca na absolutnych fundamentach. A zacząłbym najpewniej od zbezczeszczenia jego przekonań pod tytułem: „Ona jest tak wyjątkowa i wspaniała, że drugiej takiej nigdy już nie znajdę”. Przerobiłbym też syndrom Madonny i Ladacznicy. I wbił mu do łba, że świat nie zaczyna się i nie kończy na panienkach. One są tylko dodatkiem i z całą pewnością strzelanie sobie przez którąś z nich w głowę powinno być zapisywane w księdze największych idiotów, jakich nosiła Ziemia. Podobno o wiele więcej samobójstw z miłości dotyczy facetów i bierze się z niespełnionej miłości. Moim zdaniem sprawa wygląda tak, że kobiety mają partnerów na wyciągnięcie ręki, każda dziewczyna uważana przynajmniej w minimalnym stopniu za atrakcyjną ma wokół siebie wianuszek adoratorów, wystarczy że wybierze sobie któregoś z nich. Kobiety bardzo rzadko są same z przymusu. Zazwyczaj są same wtedy, kiedy rzeczywiście robią sobie przerwę od facetów (niezbyt częste zjawisko). U facetów jednak działa to inaczej. Jest rywalizacja o samice i jeśli mężczyzna nie posiada cech, które umożliwiają mu poznanie partnerki (pewność siebie, poczucie własnej wartości, wiedza co i jak zrobić) to zostaje z niczym i patrzy, jak jego koledzy wchodzą w związki i uprawiają seks, podczas gdy jemu zostaje komputer i dziewczyny w formatach jpg i mp4. Rodzi się z tego poważny problem i brak bliskości emocjonalnej potrafi bardzo negatywnie wpływać wtedy na psychikę. Przerażające jest to, że faceci NIE WIEDZĄ, że mogą się zmienić i nabyć cechy, których im brakuje. Serio, mam ciarki gdy o tym myślę.

(W) –  Nawiązując do tego… Pewnie zauważyłeś już postępujące zniewieścienie facetów. Jak myślisz, co za to odpowiada i w którą stronę zmierza ten proces?

(V) – Odpowiada za to nasza kultura, wychowanie oraz internet, stopniowe zastępowanie poszczególnych elementów prawdziwego życia wirtualnymi substytutami. Nie musisz dzwonić, ani spotykać się z Twoimi kumplami. Wystarczy, że napiszesz na fejsie. Po co wychodzić z domu, skoro w dzisiejszych czasach właśnie w domu masz wszystko, czego potrzebujesz, by urządzić sobie wygodną namiastkę życia? Jest internet. Masz porno, kontakt z ludźmi, gry, w których możesz być kimś zupełnie innym. Nie musisz spotykać się z prawdziwymi ludźmi. Przecież to takie skomplikowane i niekomfortowe. Ostatnio czytałem jakieś badania, z których wynikało, że brytyjska młodzież coraz bardziej utożsamia się ze swoim image’m w internecie, na fejsie i portalach społecznościowych niż z tym, kim jest w rzeczywistości. To jest chore. W którą stronę zmierza ten proces? W stronę bardzo korzystną dla mnie. To jest przyczyna, dla której ZAWSZE będę miał klientów. Kobiety zawsze mają bezproblemowy dostęp do bliskości i seksu. Faceci nie. Szkoląc mężczyzn, pokazując im absolutne fundamenty i ucząc, jak postępować z dziewczynami wyświadczam przysługę także kobietom, które wymiotują kolejnymi, zniewieściałymi „Werterami”.

(W) – Miałeś kiedyś jakąś sytuację w czasie uwodzenia, którą nazwałbyś najbardziej rozbrajającą?

(V) – Tak. Gdy po roku świadomego rozwoju w kwestii uwodzenia pojechałem na Krym i poznałem niesamowitą dziewczynę. To był okres w moim życiu, kiedy miałem trochę spraną głowę. Dopiero co wyrwałem się z szarego i nudnego życia, zacząłem się rozwijać i poznawać wiele dziewcząt. Wszystkie traktowałem tak samo, bardzo mało się angażowałem. Doszedłem do momentu, w którym zacząłem myśleć, że takie rzeczy jak motyle w brzuchu i uczucie miękkich nóg na widok dziewczyny już mnie nie dotyczą. I wtedy właśnie, na wycieczce do Eupatorii poznałem ją. Miała na imię Ania i zresetowała mi system. Znów poczułem się jak zakochany szczeniak. Zrozumiałem wtedy, że w uwodzeniu nie chodzi o zaliczanie kobiet, tylko o budowanie z nimi głębokich, wartościowych relacji. Jest z tego o wiele więcej radości, satysfakcji i intensywnych emocji niż ze zwykłego pieprzenia (nie obrażając „zwykłego pieprzenia”, które też jest na swój sposób fajne). Nigdy w życiu nie zapomnę, jak w dwa miesiące po poznaniu Ani po prostu wsiadłem w samolot i poleciałem do Kijowa, by zobaczyć się z nią po raz drugi i zarazem ostatni. Ta historia jest jak dobry film lub niesamowicie wciągająca książka. Będę o niej opowiadać wnukom.

(W) – Kiedy już byłeś na tym etapie „swobody” w kontaktach z kobietami, zdarzyło Ci się kiedyś powiedzieć na głos zdanie „Ja nigdy nie znajdę sobie dziewczyny”, a potem się uśmiechnąć?… : )

(V) – Wiesz, tak ekstremalnie szybka zmiana przekonań i charakteru jest szokująca. Myślisz, że nigdy nie będziesz miał dziewczyny, użalasz się nad sobą i wpadasz w cykliczne depresje, a pół roku później promieniujesz radością i zastanawiasz się, z którą dziewczyną się dziś spotkać. To czasami było za dużo i jak nad tym myślałem czułem, jak rośnie we mnie energia, którą mógłbym zasilić kilka reaktorów jądrowych. Patrząc na to z perspektywy kilku lat zauważam, że dopiero teraz jestem sobą. Ten frajer to nie byłem ja, tylko osoba przemielona przez system, która potrzebowała pomocy i świadomości, że można się zmienić. Gdy teraz przypominam sobie te myśli pod tytułem „Ja nigdy nie znajdę sobie dziewczyny” nie uśmiecham się. Czuję raczej ulgę i uświadamiam sobie jak wielkiego farta miałem, że trafiłem na ‚tematykę’. Nie wiem, kim byłbym w dniu dzisiejszym, gdybym nie zaczął się zmieniać, wiem tylko tyle – z całą pewnością nie podałbym sobie ręki.

(W) – Czy jest coś, co czytelnik może zrobić zaraz po przeczytaniu tego wywiadu, by poprawić jakość swojego życia?

(V) – Tak. Wyjść z domu i poznać fajną dziewczynę. Bez wymówek i zbędnego myślenia. Po prostu wyłączyć fejsa i spotkać się z kimś realnym.

(W) – Dzięki za wywiad, cieszę się, że są takie osoby, które chcą wziąć z życia jak najwięcej… i naprawdę tym żyją. Czy jeżeli ktoś będzie miał pytanie, może się z Tobą skontaktować?

(V) – Jasne, staram się odpisywać na każdego maila. Vincent.uwo@gmail.com, jestem do dyspozycji.

(W) – Trzymaj się : )

(V) – Będę. Dzięki.

Wywiad z Vincentem przeprowadził Wojciech Podlecki (facebook: Wayne Bruce), animator, grafik komputerowy, filmowiec, fotograf i były dziennikarz radia akademickiego. 

 

Artykuł Pracuj nad produktem, zamiast nad tym jak go sprzedać. Wywiad z Vincentem pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/pracuj_nad_produktemzamiast_nad_tym_jak_go_sprzedac_wywiad_z_vincentem/feed 0
Dobrze, że jesteś https://v1ncentify.prohost.pl/post/dobrzeze_jestes https://v1ncentify.prohost.pl/post/dobrzeze_jestes#comments Fri, 15 Feb 2013 23:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=4 Niezależnie od tego, czy trafiłeś na tego bloga z polecenia, przez odnośnik z forum czy po prostu buszując w internecie – witam Cię serdecznie.

Artykuł Dobrze, że jesteś pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Niezależnie od tego, czy trafiłeś na tego bloga z polecenia, przez odnośnik z forum czy po prostu buszując w internecie – witam Cię serdecznie.

 

Skoro wymieniliśmy już słodkości przejdźmy do najważniejszego z pytań – o czym będzie można tu przeczytać?

 

Jest to blog o mnie. O moim życiu, poglądach, zainteresowaniach, przygodach. O tym, co mnie napędza, daje pozytywnego kopa, ale też o tym, czego nie lubię. Miejsce to będzie również przedłużeniem mojego dziennika, który prowadziłem na (wiadomo jakim) forum. W przyszłości pojawią się tu także fotorelacje z miejsc, które odwiedzam, będę tu także publikował moje opowiadania. Przerzucę tu też moje ciekawsze wypowiedzi z dziennika.

 

Blog jest mój i panują tu moje zasady.

 

Szanuję moich czytelników, ale żeby szacunek miał sens, musi działać w obie strony. Dlatego uważnie zapoznaj się z poniższymi punktami:

 

1. Na blogu panuje całkowity zakaz używania słownictwa z tzw. „społeczności”. Oznacza to, że pocałunek jest pocałunkiem, a „KC” to skrót od „kocham cię”. Seks to seks, a nie „FC”. Kobieta jest kobietą, a HB to ołówek. Jeśli myślisz inaczej, to najwyższa pora byś się tych banialuków oduczył.

 

2. Nie mam nic do wulgaryzmów, sam przeklinam, ale co za dużo to niezdrowo.

 

3. Lubię komentarze, więc jeśli po przeczytaniu wpisu masz ochotę podzielić się swoimi przemyśleniami – zrób to.

 

4. Jeśli wszedłeś tu tylko po to, by wyładować na kimś swoje kompleksy to idź zrzuć napięcie gdzieś indziej. Na przykład do zlewu.

 

 

Zasady wkrótce wywieszę na oddzielnej podstronie.

 

Tyle słowem wstępu. Życzę przyjemnego pobytu i miłej lektury.

 

Do przeczytania!

 

Artykuł Dobrze, że jesteś pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/dobrzeze_jestes/feed 2