tu i teraz – VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ https://v1ncentify.prohost.pl O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu. Mon, 03 Jan 2022 16:05:35 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.0.2 Jeśli tęsknisz do starych, dobrych czasów https://v1ncentify.prohost.pl/post/jesli-tesknisz-do-starych-dobrych-czasow https://v1ncentify.prohost.pl/post/jesli-tesknisz-do-starych-dobrych-czasow#respond Mon, 22 May 2017 16:57:31 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=2862 Kto twierdzi, że nie łapie się czasem na tym, że tęskni do "starych, dobrych czasów", ten kłamca.

Artykuł Jeśli tęsknisz do starych, dobrych czasów pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Kto twierdzi, że nie łapie się czasem na tym, że tęskni do “starych, dobrych czasów”, ten kłamca. 

Ławeczka i rowery

Był czas, jeszcze zanim przeprowadziłem się do Warszawy, że przyjeżdżałem tu co dwa tygodnie na studia. Pomieszkiwałem wtedy u brata, zanim wyleciał na stałe na Filipiny. Czasem wpadałem do niego wcześniej, przed weekendem i zostawałem dłużej. Każdego roboczego dnia z rana siłą ściągał mnie z łóżka, mimo że nie musiałem nigdzie wstawać. Trochę się dąsałem, trochę byłem zły. W domu już przyjemnie pachniało kawą. Nie znałem się wtedy kompletnie, a definicją “dobrej kawy” była byle jaka, często zwietrzała mieszanka zalana wrzątkiem, której smak oceniało się po tym, jak mocno wykręcała poranną, zaspaną gębę. Moc z kolei – po tym, jak szybko goniła do kibla. Zalepiony snem wkładałem krótkie spodenki i przypadkową koszulkę. Łapałem w dłoń gorący kubek, jednak gdy chciałem pociągnąć z niego parujący łyk, dostawałem po łapach.

– Na ławeczce – strofował mnie brat.

– Przecież chcę tylko nadpić, by po drodze się nie rozlało, spokojnie.

Z kubkami schodziliśmy po schodach i wynurzaliśmy się z bloku na zalane słońcem osiedle. Witała nas mieszanka lekko szczypiącego, porannego zimna i palącego, padającego pod ostrym kątem słońca. Zmierzaliśmy w stronę Ławeczki. Ludzie mijający nas po drodze nigdy nie ukrywali zdziwienia, widząc dwóch zaspanych gości człapiących po podwórku z kubkami w dłoni. Ławeczek było kilka, ale nasza była jedyna, nazywała się “34”. Obok rosło wysokie drzewo, na które ktoś przybił metalowy numer. Z oddali widzieliśmy, że Michał już jest – w dłoni oczywiście termos i parująca kawa. Zbijaliśmy piątkę, siadaliśmy. Po chwili z oddali wyłaniał się Donek z kubkiem. Czasem dołączał Mpi, rzadziej Bercik. Wszyscy spotykaliśmy się regularnie pod “34”, by wspólnie wypić kawę przed pracą. To był rytuał. Nie jestem pewien, kto go zapoczątkował, ale wydaje mi się, że był to mój brat. Czasem oczywiście kogoś nie było, czasem ktoś zaspał. Zawsze jednak jedna lub dwie osoby z ekipy odbębniały Ławeczkę w okolicach 7:30-8:00. Magiczne 20 minut, zanim każdy wypije swoją kawę służyło do porannych żartów, rozmów o życiu i wypalaniu fajek. Gdy kubki robiły się puste, zbijaliśmy piątkę i każdy rozchodził się do swojej pracy. Ja wracałem na mieszkanie, odpalałem laptop i ożywiony kofeiną zaczynałem produkować dla Was wpis.

Wieczorami z kolei był czas na rowery. Ponieważ w Warszawie nie miałem swojego, korzystałem z miejskich. Wsiadaliśmy całą paczką i rozpoczynaliśmy wieczorny lub nocny objazd po Mokotowie i Ursynowie. Pruliśmy przez zalane pomarańczem latarni, puste ulice. Przecinaliśmy ciche, zielone osiedla oprószone żywopłotami, zielonymi placami zabaw, poprzetykane kwitnącymi drzewami. Mijaliśmy grupki młodych osób, spijających dyskretnie piwo na osiedlowych ławeczkach. Raz pojechaliśmy na zamkniętą jeszcze autostradę przy Okęciu, położyliśmy się na asfalcie i podziwialiśmy napuchnięte brzuchy lądujących i startujących nad nami samolotów.

Minęło kilka lat i zarówno Ławeczkę 34, jak i nocne rowery wspominałem z lekką nostalgią, jako “stare, dobre czasy”. Coś, czego już nie ma i do czego nie da się wrócić. Ławeczka rzeczywiście, nie ma szans na powtórkę – brat na Filipinach to raz, pourywane kontakty dwa, każdy mieszka teraz w innej części Warszawy, to trzy.

Nowe, dobre czasy

Ostatnio wieczory zrobiły się ciepłe, wzięło mnie na wspomnienia i odezwałem się do Mpiego. Tak po prostu, jak gdyby wcale nie minęło kilka długich lat, stawiliśmy się na nocne zwiedzanie Warszawy. W momencie, kiedy rozpoczęliśmy jazdę, poczułem ciepły wiatr na twarzy i ciężkie do zdefiniowania uczucie wolności. Jednocześnie, ogarnęło mnie wrażenie, że nic tak naprawdę się nie zmieniło.

Jest wiosenno-letnia noc, ciśniemy z Mpim na rowerach przez puste, klimatyczne uliczki. Zupełnie tak, jakbyśmy wtedy wcisnęli Pauzę, a teraz nagle wdusili Play. Prujemy przez pagórki napuszone soczyście zieloną trawą, z której w górę strzelają złote mlecze. Jeździmy w kółko po boiskach, a następnie wyskakujemy na pustą ulicę. Mijamy wielkie, powciskane w parki pomniki. Zjeżdżamy na wariata stromą drogą, za jedyne oświetlenie mając tylko lampy rowerów i srebrny blask Księżyca.

Przypomniałem sobie główną zaletę tego, że na podwórku jest ciepło – mikroprzygody. Nie potrzebujesz orgii na Filipinach, ani wypadów do innych miast na imprezę, by zajebiście spędzić czas. Wystarczą koc i łąka, rower i noc, przyjaciel i spacer.

Iluzja

Tak sobie myślę, że stare, dobre czasy to w większości przypadków bzdura. Fajne wspomnienia warto sobie przewijać, ale zamiast rozczulać się nad tym, że już ich nie ma, lepiej zabrać się do produkcji nowych. Starzejesz się nie wtedy, gdy w lustrze znienacka napadają Cię zmarszczki albo nagle budzisz się cały w sztruksie, ale kiedy w kółko wspominasz sytuacje z przeszłości. Żeby była jasność, powspominać jest fajnie – ale kiedy robisz to non stop, plus łapiesz się na mieleniu po raz nty tej samej historii, jest to jasny sygnał mówiący, że nowy odcinek Barw Szczęścia jest bardziej emocjonujący, niż Twoje życie w tej chwili.

Jest wiosna. Wyjdź z domu i zrób coś fajnego. Nawet głupie rowery ze znajomymi, niepozorne spotkania z czasem nabierają wartości, by ostatecznie po latach zająć szczególne miejsce w albumie wspomnień.

Nie przestawaj ich tworzyć.

Artykuł Jeśli tęsknisz do starych, dobrych czasów pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/jesli-tesknisz-do-starych-dobrych-czasow/feed 0
Gdzie jesteś i dlaczego w swojej głowie? https://v1ncentify.prohost.pl/post/gdzie_jestes_i_dlaczego_w_swojej_glowie https://v1ncentify.prohost.pl/post/gdzie_jestes_i_dlaczego_w_swojej_glowie#respond Wed, 11 Dec 2013 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=83 Nie wiem, czy można nazwać to zjawisko chorobą, ale z całą pewnością coś tu nie gra.

Artykuł Gdzie jesteś i dlaczego w swojej głowie? pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Nie wiem, czy można nazwać to zjawisko chorobą, ale z całą pewnością coś tu nie gra.

Kto: cała masa ludzi.

Diagnoza: zauważalny brak skupienia na aktualnie wykonywanej czynności.

Skutek: czerpanie wątpliwej przyjemności i brak satysfakcji.

Najprostszy przykład? Seks

Bardzo często mężczyźni piszą do mnie, że tuż przed pierwszym seksem z nową dziewczyną lub przed pierwszym seksem w ogóle ich sprzęt zawodzi. Jest romantycznie, seksownie, nagle jednak, w decydującym momencie następuje zwis. Powietrze schodzi. Dlaczego? Bo zamiast z kobietą w łóżku, faceci siedzą w swoich głowach:

1. Czy ją zadowolę?

 

2. Co myśli o moim nagim ciele?

 

3. Ile czasu wytrzymam? Mam nadzieję, że nie dojdę po dwóch minutach!

 

4. Jak jej powiedzieć, że chcę zacząć na pieska?

 

5. Jak otworzyć tę jebaną gumkę?!

Powodzenia, przyda się. Nie da się mieć fajnego seksu w trójkącie z własnym mózgiem. To jest zbędne, to przeszkadza i sprawia, że się spinasz. Wystarczy wyłączyć myślenie, by znacznie poprawić jakość bzykania. Być TU I TERAZ. Poczuć dotyk, smak, zapach. Możesz przekierować swoje skupienie dokładnie tam, gdzie tego chcesz. Przekieruj je na nagą kobietę, którą masz przed sobą. Pozwól sobie poczuć zwierzęcy instynkt, niech kieruje Tobą podniecenie, nie myślenie. Myślenie wyklucza podniecenie, jest murem, tamą. Stopień, w jakim czerpiesz przyjemność z seksu zależy od stopnia, w jakim pozwalasz sobie zatracić się w chwili, która trwa.

To samo dotyczy sytuacji, w której bzykasz i nie możesz dojść. Zamknięty w swojej głowie, szatkującej dane jak kalkulator nigdy nie będziesz miał wytrysku. Co najwyżej rozpierdoli Ci mózg.

Drugi przykład? Koncerty

Jakiś czas temu byłem na koncercie Placebo w Warszawie. Zazwyczaj nie chodzę na masowe koncerty, więc byłem w szoku widząc tylu baranów nagrywających wszystko telefonami. Już pomijam fakt, że zasłaniali mi kapelę (miałem ochotę kogoś udusić), ale założę się, że te osoby czerpały dużo mniej radości z eventu. Ja starałem się czuć każdą piosenkę całym sobą i na moich ulubionych fragmentach dostawałem przyjemnych ciarek. Tłum z telefonami, ipadami i innym gównem w tym czasie zerkał na ekran, żeby sprawdzić, czy wszystko dobrze się nagrywa lub próbował wgrać jakiś kawałek/zdjęcie na facebooka. Kurwa. Zamiast cieszyć się ulubionym zespołem grającym kilkanaście metrów dalej, ludzie wchodzą na fejsa: „Hej! Jestem na koncercie Placebo! Jest super!”. Jak jesteś to BĄDŹ, a nie wykorzystujesz każdą chwilę życia na pokazywanie ludziom w internecie, jaki jesteś fajny. Ogarnij się i słuchaj, patrz, podziwiaj, ciesz się, czuj radość, niech te dźwięki przez Ciebie przepływają, chłoń je całym sobą. Ha. Nie możesz? Wiesz dlaczego? Bo jesteś podpięty do respiratora z napisem WALIDACJA.

W klatce

Internet wychowuje nas (‚programuje’ i ‚upośledza’ to równie trafne słowa) w taki sposób, że uważamy coś za wartościowe tylko wtedy, kiedy możemy się tym podzielić na facebooku i zebrać lajki. Nie potrafimy cieszyć się rzeczą/sytuacją sami ze sobą. Nie potrafimy zrobić czegoś tylko dla siebie by poczuć dzięki temu wewnętrzną przyjemność i zadowolenie. Nasze zadowolenie i przyjemność warunkuje lajk na portalu społecznościowym. Waga przeżytego doświadczenia jest dla nas nieznana do czasu podzielenia się nim w sieci i zobaczenia, ile uzyska polubień. Tylko trzy? Smutek. Pięćdziesiąt? Fuck yeah! To było świetne!

Zostajemy uzależnieni od obecności z innymi ludźmi w sieci. Nie radzimy sobie z przebywaniem sami ze sobą. Uważamy to za coś złego. Nawet idąc na pieprzony spacer ludzie cały czas sięgają do kieszeni i lampią się w wyświetlacz telefonu, po raz setny w ciągu ostatniej godziny odświeżając fejsa. Nic się nie zmieniło. A to ci niespodzianka. To może wsadź ten zjadacz mózgu z powrotem w kieszeń i weź głęboki oddech? Spójrz na te drzewa? Na układ chmur na niebie? Na psa, który radośnie biega po parku? Poczuj, że jesteś TUTAJ, TERAZ.

Cała reszta

Wracając, do myśli przewodniej wpisu – randki? Jak możesz zbudować z dziewczyną fajne połączenie i świetnie spędzić czas, skoro cały czas myślisz nad tym, co teraz powiedzieć, zrobić, kiedy pocałować, jak podrapać się za uchem, by jej nie urazić? Sytuacja identyczna, jak z seksem. Zamknij się na chwilę, spójrz jej w oczy. Wow, nagle zrobiło się ciekawie. Przypadek? Nie sądzę.

Rozmowa w towarzystwie, grupie znajomych? Wiele osób spina się, by powiedzieć z towarzystwie coś, co wywoła aprobatę, śmiech lub bardzo ludzi zaciekawi. Najlepsze jest to, że kiedy się na to spinasz, efekt jest odwrotny do zamierzonego.

Wystąpienia publiczne? Do tej pory przeżyłem tylko dwa, wystarczająco by wyciągnąć lekcję – jeśli wkręcisz się w to co mówisz, zamiast analizować jak najlepiej wypaść, wygrałeś.

Tylko wyłączając tryb analityczny i skupiając się na tym, co na zewnątrz będziesz mógł w pełni docenić przeżywany moment i czerpać z niego przyjemność. Czyste flow. Jeśli masz z tym trudność ćwicz jak najczęściej bycie obecnym. Dotyk, zapach, wzrok, dźwięki. Doświadczaj wszystkich chwil w pełni. Nie ważne, czy to będzie seks, randka, spacer, koncert, spotkanie ze znajomymi. Gwarantuję Ci, że dzięki temu zniknie część Twoich problemów i częściej będziesz w stanie poczuć prawdziwą satysfakcję i radość z tego, co właśnie przeżywasz.

Suplement: komentarz Paz’a:

Gdyby miało zgasnąć radio przy śniadaniu, gdybyśmy wyłączyli laptop podczas gotowania/jedzenia, gdybyśmy wyłączyli muzykę podczas jazdy samochodem, zgasili telewizor i po prostu usiedli na fotelu albo poszli się przejść na zwykły spacer bez żadnego celu podróży, to wyszłoby nie tylko to, jak bardzo tracimy kontakt z rzeczywistością poprzez ciągłe stymulowanie zmysłów jakimś gównem, ale też to, że nie potrafimy sobie poradzić z własnymi myślami.

Jesteśmy tak przyzwyczajeni do ciągłej stymulacji, że bez niej, nasz mózg sam tą stymulację tworzy i nie potrafimy mieć kompletnie czystego umysłu dłużej niż kilka sekund.

Potem stoimy w kolejce/korku i się wkurwiamy, zatracamy się w myślach, których nie potrafimy kontrolować i zmieniamy swój stan emocjonalny, bo nie potrafimy przestać myśleć o swojej EX albo o jutrzejszym egzaminie. Skup się i weź głęboki wdech, uśmiechnij się, bo właśnie przeżywasz w swoim życiu chwilę, której już nigdy nie odzyskasz – rozejrzyj się wokół siebie i zobacz ile ciekawych rzeczy cię otacza. Jak stoisz w korku odpal muzykę – ale nie po to, żeby zagłuszała twoje myśli, tylko zamknij oczy i poczuj dlaczego ta składanka/płyta zespołu zawitała w twoim odtwarzaczu.

Artykuł Gdzie jesteś i dlaczego w swojej głowie? pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/gdzie_jestes_i_dlaczego_w_swojej_glowie/feed 0