krym – VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ https://v1ncentify.prohost.pl O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu. Mon, 03 Jan 2022 16:05:35 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.0.2 Krym: Epilog https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_epilog https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_epilog#respond Wed, 19 Jun 2013 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=51 Był to kolejny już krymski poranek, kiedy budziłem się niewyspany i półprzytomny. Moje zbyt krótkie, jak dla mnie – a co dopiero dla Vincenta – łóżko przylegało swoim prawym bokiem do ściany, zatem nie miałem innego wyboru i każdego dnia byłem zmuszony wstawać lewą nogą. Krymskie słońce, tak jak codziennie było nieubłagane. Nienawidzę zimy, mrozu, śniegu i całej reszty gówna z tym związanej i choćby nie wiem jak gorąco było, to nie będę narzekał na taką pogodę. Ale dziś, do kurwy nędzy, to było już zdecydowanie zbyt parno, nawet jak dla mnie. Wziąłem lodowaty prysznic, co ochłodziło mnie raptem na kilka minut, ale przynajmniej udało mi się złamać mojego porannego drągala. 

Artykuł Krym: Epilog pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
F L A M B O Y A N T:

 

Był to kolejny już krymski poranek, kiedy budziłem się niewyspany i półprzytomny. Moje zbyt krótkie, jak dla mnie – a co dopiero dla Vincenta – łóżko przylegało swoim prawym bokiem do ściany, zatem nie miałem innego wyboru i każdego dnia byłem zmuszony wstawać lewą nogą. Krymskie słońce, tak jak codziennie było nieubłagane. Nienawidzę zimy, mrozu, śniegu i całej reszty gówna z tym związanej i choćby nie wiem jak gorąco było, to nie będę narzekał na taką pogodę. Ale dziś, do kurwy nędzy, to było już zdecydowanie zbyt parno, nawet jak dla mnie. Wziąłem lodowaty prysznic, co ochłodziło mnie raptem na kilka minut, ale przynajmniej udało mi się złamać mojego porannego drągala. 

Dzień po prostu minął i mogliśmy go spokojnie odhaczyć. Jedni spali, inni zdychali po wczorajszym rzyganiu, a ci, którzy nie potrafili spać w dzień musieli znaleźć sobie jakieś ciekawe zajęcie. Ja skoczyłem do sprawdzonej budy, gdzie nabyłem kilka bułek z parówką. Tłuszcz wyciekał z nich intensywnie, ale kiedy popijało się je piwem lub colą były po prostu doskonałe i sycące. Pomacałem się po brzuchu. Tak, tak urosłeś tutaj kolego. Zanim przyjechałem na Krym, pod warunkiem napinki i spojrzenia pod odpowiednim światłem widoczny był delikatny zarys tarki. Teraz to już przeszłość. Był to dla nas dzień, jak każdy inny. Brakowało mi jedynie świniaków, a nawet posępnych, depresyjnych kawałków hiphopowych, które z takim umiłowaniem chcieli puszczać na każdej popijawie.

Zbliżał się wieczór, a wraz z nim nieubłagane spotkanie z Ukraińcami, którzy zatrzymali się w naszym hotelu. Złego słowa nie powiem na temat tych ludzi, ale zupełnie nie miałem ochoty na wspólne ‘buchanie’, czyli amok, ukurw czy też picie alkoholu. Nazwij tę czynność jak chcesz. Jedynym powodem, dla którego musieliśmy się razem upodlić, było to, że ostatnim razem to oni nas poczęstowali flaszką. Nie jestem idealny, ale kiedy ktoś częstuje mnie wódką, to wiem, że tylko kutas się nie zrewanżuje. Cóż, przynajmniej wiedziałem, że Edyta da mi święty spokój skoro zajął się nią Vincent. Z drugiej strony miałem już wielką ochotę podupczyć sobie, choćby dziewczyna miała okrąglejsze dupsko, obgryzione paznokcie u dłoni czy nawet zęby jak pierdolony koń.

Spotkanie z naszymi znajomymi z Lwowa przebiegło zdecydowanie po mojej myśli, a jednocześnie wbrew oczekiwaniom Vincenta. Posiedzieliśmy w tym miłym, polsko – ukraińskim towarzystwie może kwadrans. Ja podsycałem polsko – ukraińską nienawiść do kebabów, wypiliśmy jeden czy dwa kieliszki wódki za to, aby już nigdy żaden upierdolony sosem czosnkowym arab nie odniósł sukcesu w relacji ze wschodnioeuropejską kobietą i pożegnaliśmy się. Ukraińcy poszli spać, a my wróciliśmy do swoich kwartir. Noc była jeszcze bardzo młoda i wszystko mogło się jeszcze zdarzyć. Wciąż istniała realna szansa na pozostawienie naszego drogocennego materiału genetycznego w jakiejś Ukraince.

Nie miałem w ogóle ochoty na wyruszenie w miasto, podobnie zresztą jak Vincent i Nitro. Jedynie Paweł, ubrany w swój śnieżnobiały garnitur próbował mnie przekonać, że impreza to świetny pomysł. Jeden nieopatrzny ruch Pawła widelcem w trakcie pałaszowania fasoli wprost z puszki sprawił, że jego alfonsiarski uniform został nieodwracalnie zbrukany kroplą ciemnopomarańczowej zalewy. Było oczywiste, że niezależnie od tego czy wyruszymy w miasto, garnitur Pawła nie zadebiutuje na Krymie.

Paweł (albo druga puszka Revo) potrafił mnie przekonać do wyjścia na miasto i odpowiednio zachęcić do zabawy. Nasz problem polegał na tym, że kiedy ja byłem już gotowy nakładać gumę na włosy, Paweł stwierdzał, że impreza dziś to może jednak nie jest taki świetny pomysł. Przez kolejny kwadrans puszczałem z mojego muzycznego telefonu specjalny imprezowy set, nakłaniając Pawła na potańcówkę. A kiedy Paweł był już gotowy, aby wyruszyć do klubu, pomyślałem, że położę się na chwilę w łóżku… Moje podchody z Pawłem trwały jeszcze dobrą godzinę, w trakcie której poruszyliśmy różne ważne zagadnienia, m.in. rozważaliśmy również wady i zalety tzw. necroparties.

Dokończyliśmy alkohol i jakimś cudem udało nam się wreszcie z Pawłem zsynchronizować nasz ‘party stan’. Co więcej, dotychczas nieprzekonany i przypuszczalnie wciąż skacowany Vincent zdecydował się wyruszyć z nami w nieznane. Ogarnęliśmy się możliwie szybko, dopóki ochota na zabawę była silniejsza niż pragnienie snu i odpoczynku. Kroczyliśmy przez miasto jak trójka zombie. Nachodziły nas chwile zwątpienia, ale była to w końcu nasza ostatnia noc na Krymie, więc niestrudzeni szliśmy dalej.

Dotarliśmy do centrum i nasze morale zapikowało w dół. Postanowiliśmy, że zjemy po tłustym kebabie, a jeśli to nie doda nam sił, wówczas wrócimy do kwartiry taksówką. I tak też się stało. Na mojej twarzy gości teraz szczery uśmiech, ponieważ popełniłem właśnie pierwszy field raport w historii community, w którym de facto nie pojawiają się żadne kobiety ani interakcje z nimi.

————————————————————

Obudziłem się po raz pierwszy od naprawdę bardzo dawna wyspany i pełen wigoru. Wreszcie wstawałem z łóżka, ponieważ miałem taką ochotę, a nie byłem przymuszony przez okoliczności, głód i znudzenie. Potrzebowałem tego snu bardziej niż roślina światła słonecznego. Pomyślałem, że to wielka szkoda, że to już koniec naszej pięknej przygody. Spakowałem się, wziąłem prysznic i ruszyliśmy z chłopakami na nasze ostatnie, krymskie zakupy. Tylko Zgrzewacz został w hotelu, aby podjąć ostatnią próbę inwazji do cipki Moniki. Losy mojego zakładu z Vincentem miały się właśnie rozstrzygnąć.

Kupiliśmy pamiątki, jedzenie oraz alkohol, zarówno ten, który chcieliśmy przywieźć do Polski, jak i ten, który miał uczynić podróż pociągiem możliwie znośną. Wróciliśmy do kwartiry, by dowiedzieć się, że Zgrzewacz nie poruchał, ale ustalił, że spotka się z Moniką już w Polsce. Może porucha? Dla naszego zakładu było to już jednak bez znaczenia, ponieważ dotyczył on zielonej Ukrainy i tego wyjazdu. Vincent honorowo pogratulował mi zwycięstwa.

Nasze torby były już spakowane i czekaliśmy już tylko na przyjazd naszej taksówki. Był to dobry moment, aby podsumować nasz wyjazd i zastanowić się nad tym, co będziemy mogli z niego miło wspominać. Nikt z nas nie zadupczył, a najbliżej tego był zdecydowanie Zgrzewacz. Przelizaliśmy 15 – 16 dupeczek i żadna z nich nie popuściła nam szpary. Zgrzewacz wygłosił bardzo gorzkie, ale jednocześnie słuszne stwierdzenie: „coś tu jest nie tak panowie…”. Każdy z nas o tym wiedział. Z drugiej strony zawsze lepsze całowanie niż trzymanie się za rękę… I tak były to naprawdę piękne wakacje.

Wsiedliśmy do taksówki, która miała być vanem, a była zwykłym pięcioosobowym sedanem. Jeden z nas musiał przez ponad godzinę siedzieć połową swojej dupy na podłokietniku. Doświadczyłem tego przez pięć minut jadąc na plażę i najgorszemu wrogowi nie życzę. Jednak najstraszniejsze zaczęło się, kiedy taksówkarz odebrał swój telefon komórkowy. Wnętrze samochodu wypełnił niewyobrażalny smród. Zatykając swoje nosy, zaczęliśmy poszukiwać jego źródła. Ktoś stwierdził, że smród ten wydobywa się z ust taksówkarza. Nie byliśmy przekonani. Nikomu nie może aż tak jebać z ryja. Dopiero kiedy taksówkarz po raz drugi odebrał swój telefon, i po raz drugi doświadczyliśmy tego niewyobrażalnego smrodu, wszystko stało się dla nas jasne…

Podróż pociągiem była lekka, a wszystko dzięki wielu nieprzespanym nocom oraz Nemiroffowi. We Lwowie Vincent kupił trzy piwa i wręczył mi je, ponieważ wygrałem zakład o przeruchanie Moniki. Usiedliśmy w parku. Poczęstowałem jednym piwem Vincenta, w końcu to z nim się założyłem, a drugim Nitro, który okazał się doskonałym skrzydłowym. Żałowałem, że nie mam jeszcze dwóch piw, ponieważ Paweł i Zgrzewacz, jako naprawdę świetni goście, również na nie zasłużyli.

Wsiedliśmy do autobusu, który po trzech godzinach postoju i przeszukaniu nas na granicy, dotarł finalnie do Warszawy. Goście ruszyli autem do Białegostoku, a ja wsiadłem w pociąg do Krakowa. I tak zakończyły się chyba najpiękniejsze wakacje w moim życiu…

Artykuł Krym: Epilog pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_epilog/feed 0
Krym: Rozdział XIII: Złomowanie II https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_xiii_zlomowanie_ii https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_xiii_zlomowanie_ii#respond Mon, 10 Jun 2013 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=48 Weszliśmy do klubu Amsterdam. Była późna poniedziałkowa noc, ale najwidoczniej ludzie przebywający w kurortach szczerze pierdolą to, czy jest poniedziałek czy piątek i bawią się każdego dnia tak samo. Obserwowałem kobiety tańczące na parkiecie i wciąż spoglądałem na nie z lekkim niedowierzaniem. Nie uważam, żeby rodzące się na Ukrainie dziewczyny były choć trochę piękniejsze niż kobiety pochodzące z Polski [polemizowałbym - dop. Vincent]. Powiedziałbym po prostu, że ukraińskim kobietom się jeszcze choć trochę chce i znacznie więcej tamtejszych dziewcząt stara się być najpiękniejszą wersją samej siebie. W Polsce, odnoszę czasem wrażenie, że niektórym dupom jest już wszystko jedno. I tak znajdą jakiegoś frajera. 

Artykuł Krym: Rozdział XIII: Złomowanie II pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
F L A M B O Y A N T:

 

Weszliśmy do klubu Amsterdam. Była późna poniedziałkowa noc, ale najwidoczniej ludzie przebywający w kurortach szczerze pierdolą to, czy jest poniedziałek czy piątek i bawią się każdego dnia tak samo. Obserwowałem kobiety tańczące na parkiecie i wciąż spoglądałem na nie z lekkim niedowierzaniem. Nie uważam, żeby rodzące się na Ukrainie dziewczyny były choć trochę piękniejsze niż kobiety pochodzące z Polski [polemizowałbym – dop. Vincent]. Powiedziałbym po prostu, że ukraińskim kobietom się jeszcze choć trochę chce i znacznie więcej tamtejszych dziewcząt stara się być najpiękniejszą wersją samej siebie. W Polsce, odnoszę czasem wrażenie, że niektórym dupom jest już wszystko jedno. I tak znajdą jakiegoś frajera. 

Nie byłem w doskonałym nastroju. Myślałem za dużo o tym, jak zostałem upokorzony, zamiast olać to i poznać jakąś śliczną Ukrainkę i przygotować dla niej prywatne wydanie MTV Cribs. Myślałem, że panny, które zdążyłem poznać w  życiu, zdążyły uformować moje jaja, depcząc i opluwając całą wrażliwość i romantyzm, który mnie kiedyś cechował. Ale nie. Wciąż było mi przykro z powodu jednej panny, która wybrała kebabową noc, zamiast solidnego, polskiego przebolcowania.

Nitro był w dużo lepszej kondycji psychicznej. Zaciągnął mnie prosto na parkiet, gdzie chwilę później zaczął tańczyć z jakąś blond dupą. Wyglądało, że czują się świetnie w swoim towarzystwie, dlatego mocno zdziwiłem się, kiedy Nitro przestał z nią tańczyć i przyszedł do mnie prosząc, abym ogarnął jej koleżankę. Spojrzałem na nią i podrapałem się po skroni. Gdybym pomógł Nitro, byłoby to największe poświęcenie w całej historii społeczności uwodzicieli. Dziewczyna była naprawdę utuczoną świnią, niższą ode mnie o długość polskiego, nabrzmiałego kutasa, a jednocześnie cięższą, jak strzelam, o wagę łamanego gryfu na siłowni. Podszedłem do nich, ale naprawdę nie umiałem się zmusić. Tańczyliśmy w kółku, co nie było fajne, ale i tak lepsze niż uformowanie z nią pary. Nie robiłem nic specjalnego, ale w głębi duszy kupowałem sobie rozgrzeszenie, no bo przecież delikatnie wspierałem starania Nitro.

Sytuacja była dosyć niezręczna. Rozglądałem się nerwowo wokół całego parkietu, poszukując chociaż jednej pary wielkich i błyszczących oczu, które chciałyby wymienić ze mną to jedno, ale wyrażające wszystko spojrzenie. Ratujące mnie spojrzenie. Gdybym tylko je odnalazł, mógłbym przecież do nich podejść, zostawiając wyznaczonego mi świniaka, a jednocześnie pozostać w porządku względem Nitro. Wytłumaczyłbym mu: „Skleiło się stary! Co miałem zrobić?”. Ale żadna nie chciała się spojrzeć.

Nitro tańczył. Blond dupa też tańczyła. I świniak tańczył. Ja także tańczyłem. Niezręczna chwilo trwaj! Dopiero telefon od Aliny uratował mnie, bo kto wie… Może świniak pokonywał już swoje excusy i był o krok od próby przełamania dystansu, którego tak pieczołowicie pilnowałem? Alina była już w klubie i uznałem, że wyruszę razem z Nitro na spotkanie jej. Naprawdę nie wiem dlaczego poszedłem z nim. Alina mogła przecież przyprowadzić ze sobą Julię, a z tą szmatą nie chciałem mieć już nic wspólnego. Mówiąc kulturalnie, byłem zdegustowany jej wcześniejszym zachowaniem. Alina była jednak sama. Odpaliłem kolejnego już cygareta, a Nitro zabrał Alinę, chcąc jej pewnie wręczyć prezent urodzinowy.

Zostałem teraz zupełnie sam w klubie i taka sytuacja nawet mi odpowiadała. Nie miałem wciąż chęci na poznawanie dup, więc usiadłem sobie przy barze, wypiłem wódkę z sokiem i zapaliłem kolejnego peta. Zastanowiłem się nad moimi alternatywami. Mogłem teraz wrócić do domu, umrzeć z nudów przy barze lub kogoś poznać. Scenariusz upicia się odpadał. Miałem ze sobą wystarczająco gotówki, żeby wziąć taksówkę, ale zbyt mało, żeby móc zamówić więcej niż jedno szkło. Poza tym nie lubię się upijać. Bycie nietrzeźwym jest nawet fajne, ale za to bardzo kiepsko znoszę kaca następnego dnia.

Mając tak nędzne warianty, wbiłem na parkiet, gdzie potańczyłem przez chwilę i wypatrzyłem pannę z jedną z najpiękniejszych twarzy, jakie kiedykolwiek widziałem. Miała perfekcyjnie gładką cerę oraz niezwykle delikatne rysy połączone z olbrzymimi wprost oczami i malutkim noskiem. Jej urocza buzia posiadała w sobie pewien dziecięcy pierwiastek. Ale nie przeszkadzało mi to. Musiałem ją poznać.

Nie wysłała mi zapraszającego spojrzenia, ale chuj z tym. Gdybym nie spróbował, to rzygnąłbym na sam widok mojej twarzy w lustrze, którą zobaczyłbym prędzej lub później idąc do kibla. Zbliżyłem się do niej i złapałem dłoń, chcąc poprowadzić jej piękną sylwetkę do wykonania obrotu. Tańczyła ze mną, ale nie chciała być blisko, więc zacząłem z nią gadać, chcąc tym sposobem nawiązać bliskość między nami. Jej proste, długie włosy łaskotały mnie po policzku, a ich zapach był przyczyną mojego wzwodu. Mieliśmy problem z usłyszeniem się, dlatego zaproponowałem, żebyśmy usiedli w jakimś cichszym miejscu. Zaprowadziłem ją przed wyjście z klubu, po drodze osłaniając jej kruche ciało od nazbyt ekspresyjnie tańczących osób. Nie tylko Kraków jest pełen idiotów, którzy tańcząc z panną rzucają nią jak worem z ziemniakami, obijając przy okazji wszystkich dookoła. Żałuję, że nie wpadłem na pomysł, aby pójść z nią do strefy Chillout, która była ewidentnie zaprojektowana pod ściąganie panien z parkietu. Komfortowe, skórzane sofy, ułożone tak, aby tworzyć lekko intymny nastrój, odpowiednie oświetlenie i romantyczna muzyka. A w strefie Chillout siedział już Nitro z Aliną.

Nitro kontynuował z Aliną ich intymną zabawę rozpoczętą jeszcze przy fontannie. Siedzieli głęboko zanurzeni w skórzanej sofie, wymieniając ślinę i eksplorując rozmaite krzywizny i wypukłości swoich młodych ciał. Dłoń Nitro pomogła Alinie w dokonaniu odkrycia, że pewien element ciała jej partnera wyraźnie zmienił się. Alina postanowiła przeprowadzić dokładną inspekcję tego rejonu poprzez użycie legendarnej już techniki DKPSC. Dotykanie kutasa przez spodnie close! Chwilę później Alina siedziała już na Nitro i poruszała się, wykorzystując drugą mityczną technikę – SPCC. Seks przez ciuchy close. Nitro próbował posuwać się dalej w ramach tej zabawy, niestety interesująca zapewne rozmowa, DKPSC i SPCC były wszystkimi prezentami, które Alina zechciała przyjąć od Nitro tej nocy.

Słodka dziewczyna, którą poznałem chwilę wcześniej nosiła imię Swieta i znała język angielski na tyle dobrze, że rozmawialiśmy ze sobą nie myśląc nawet o tym, jak coś sobie powiedzieć. Przynajmniej ja o tym nie myślałem. Kiedy dowiedzieliśmy się już, co lubimy, a czego nie i co myślimy o otaczającym nas świecie byłem pewny, że Swieta jest świetną dziewczyną, dokładnie w moim typie. Inteligentna, ale lekko złośliwa, ambitna i wiedzącą, co chce osiągnąć w życiu, mająca własne zdanie i nie dająca się łatwo uciszyć. Pozostawała przy tym kobieca, przyjazna, życzliwa i przede wszystkim pełna ciepła. Nie mogłem też zapomnieć o jej urodzie, wykorzystywanej do promowania różnych kiecek i perfum. Swieta była zdecydowanie nowoczesną, wartościową kobietą, a nie jakąś tam dupą czy cipą.

Siedzieliśmy obok siebie, rozmawialiśmy, trzymaliśmy się nawet za rękę, ale powietrze znajdujące się między nami jakoś nie chciało zaiskrzyć. Nie wiem dlaczego. Byłem nią szczerze zafascynowany, ale jednocześnie nie odczuwałem, żeby następował wyrzut endorfin do moich żył. Może byłem już po prostu zbyt zmęczony? Spotkałem jedną z tych kobiet, na które trafiam bardzo rzadko, a i tak czułem zmęczenie całym sobą i stawałem się coraz bardziej senny. Wiedziałem, że Swieta musi czuć to samo. Żałowałem, że nie spotkaliśmy się w Krakowie. Mógłbym kontynuować tę znajomość innego dnia, a tak wstałem, podziękowałem za miłą rozmowę i poszedłem do kibla, aby otrzeźwić się zimną wodą.

W tym samym czasie Vincent nie mógł już trafić ustnikiem sziszy do swoich ust. Sfrustrowany ciągłym widokiem znaku zakazu wjazdu do cipki Basi, czy brakiem możliwości zmacania choćby jednego cycka, uległ namowom Siary i postanowił się z nim ukurwić. Indianiec, najbrzydsza szczupła dupa, jaka chodziła po Ziemi, obrała sobie Siarę jako cel jej seksualnych ataków. Olbrzym nie potrafił tego zdzierżyć na trzeźwo, więc postanowił się odrobinę upodlić. Vincent, zawodnik dużo niższej kategorii wagowej nie wytrzymał narzuconego tempa i został wepchnięty do taksówki, którą wrócił do hotelu. Vincent odnalazł drogę do łóżka Zgrzewacza, gdzie poległ. Niestety, nisko przelatujące helikoptery nie pozwalały mu usnąć. Wstał, wyrzygał się kilkanaście razy [osiemnaście – dop. Vincent] pod prysznic, oczyścił brodzik i poszedł spać.

Wyszedłem z kibla i wiedziałem, że nie ma sensu szukać Swiety. Tej nocy już nic się między nami nie wydarzy, a za 48 godzin będę leżał upodlony na kuszetce, żeby móc jakoś przeżyć ten gorąc. I wtedy właśnie coś zaczęło się dziać… Sytuacja jakby żywcem wyjęta z nędznego pornosa albo field raportu…

Oparłem się o filar stojący obok męskiego kibla i odpaliłem peta. W czarnej koszuli, z podwiniętymi rękawami wyglądałbym jak kowboj, gdybym tylko trzymał w mojej dłoni Marlboro, a nie Parliamenta. W moim kierunku szła wysuczona blondynka, jedna z tych, co to rozgniatają męskie jaja swoją szpilką. Spojrzałem na nią, bo było warto rzucić na nią okiem, nim minie mnie zarzucając swą jędrną dupą. Ale nie minęła mnie. Uśmiechnęła się i spytała czy wiem, gdzie jest toaleta. Machnąłem niedbale ręką w kierunku drugiego końca klubu. Karina powiedziała coś, czego nie zrozumiałem, ale odniosłem silne wrażenie, że chce abym ją tam zaprowadził. Czy to się do kurwy nędzy dzieje naprawdę?

Powiedziałem, że skończę papierosa i zaprowadzę ją wprost do kibla. Karina, podobnie jak Swieta, mówiła bardzo dobrze po angielsku, ale była już wyraźnie wstawiona i włączył się jej słowotok. Karina była córką dyrektora miejscowego szpitala i zaczęła mi opowiadać historie, które potwierdzały opinie, że życie nie jest na Krymie najwyższą wartością. Nie dalej niż dwa tygodnie wcześniej wyłowiono z morza chłopaka, który poznał w klubie niewłaściwą dupę. A była to tylko pierwsza z historii, którą miałem usłyszeć z jej ust tej właśnie nocy. Nie chciałem już iść z nią do żadnego kibla, nawet jeśli ssałaby lepiej niż aktorki porno, ale Karina złapała moją dłoń i nakazała się zaprowadzić. Mój kutas wygrał właśnie pierwszą ważną bitwę z moim mózgiem, ale nie był to jeszcze koniec tej wojny.

Prowadziłem ją w kierunku damskiego kibla w Strefie Chillout, a po drodze minęliśmy dwóch koksów, których Karina przywitała buziakiem w policzek. Ja nie zostałem zaszczycony nawet zwykłym, męskim uściskiem dłoni, a zamiast niego otrzymałem spojrzenie, odbierające mi dech jak frontkick w splot słoneczny. Mój kutas podjudzał mnie do działania kreując obrazy niczym z filmów porno, kiedy mózg tworzył wizję, w których opuszczałem klub Amsterdam wewnątrz czarnego bodybagu. Czułem nawet zapach folii. Mimo wszystko otworzyłem drzwi prowadzące do Strefy Chillout, gdzie panowała zupełna ciemność. Warunki wprost idealne dla realizacji wizji budowanych przez organy mojego ciała.

Udało mi się w końcu wymacać włącznik światła, a swoimi oczami zobaczyłem, że sala nie była pusta. Na jednej z sof siedział Nitro z Aliną, która powitała mnie szczerym uśmiechem i okrzykami: „Kłamca! Kłamca!”. Nie zważając na to prowadziłem ją do kibla. Nie wyobrażam sobie seksu w tak obskurnym miejscu, ale główka wygrywała w tym momencie kolejną bitwę z głową. Karina zostawiła mi swoją torebkę, pety i drinka i zamknęła się w kabinie. Usłyszałem tylko jak strumień moczu rozbryzguje się o powierzchnię muszli klozetowej. W końcu wyszła i w sposób, którym nie sugerowała mi swojej ochoty na seks, zaczęła kontynuować swoje opowieści o ludziach, których pochłonął Krym. Byłem skołowany. Jej zachowanie było nieseksualne, a historie, które usłyszałem powodowały, że myślałem tylko o tym: „z tego kibla nie będę miał gdzie uciec, kiedy przyjdą po mnie te dwa popierdolone koksy.”

Przenieśliśmy się do Strefy Chillout i rozsiedliśmy się wygodnie na sofie. Obok nas siedziało dwóch spotkanych wcześniej koksów, którzy chwilę później opuścili to pomieszczenie. Karina kontynuowała swoją gawędę, a ja nie słuchałem jej. Siedziałem cały spięty, przygotowany, aby w każdej chwili móc zacząć uciekać. Przypatrywałem się dwóm wyjściom ze Strefy Chillout, rozważając, które z nich będzie się lepiej nadawać do ucieczki. Mój chuj nie myślał i zamilkł. Przesiedzieliśmy w ten sposób dwadzieścia minut, ale nic się nie wydarzyło. Wiedziałem już, że nie opuszczę tej sali w bodybagu, ale i nie dowiem się czy Karina ma ciasną, wygoloną cipkę. Źle oceniłem tę sytuację, tracąc bezpowrotnie okazję na przeżycie najbardziej, póki co, szalonej przygody z kobietą w moim życiu. Moje jaja trzeba jeszcze uformować.

Nitro pożegnał się z Aliną i przyszedł mnie zabrać. Posiedziałem z Kariną jeszcze kilka minut, po czym oznajmiłem jej, że teraz pójdę spać. Oczekiwany cud się nie wydarzył i Karina nie zaprosiła mnie do siebie. Szczerze mówiąc, sam bym siebie nie zaprosił. Odnalazłem Nitro na opustoszałym już parkiecie i kilka minut później opuściliśmy klub Amsterdam, najbardziej wylaszczony klub świata.

Opuściliśmy park, w którym mieścił się klub i przed moimi oczami pojawił się jeden z najpiękniejszych widoków, jakie potrafię sobie przypomnieć. Ciemno pomarańczowe słońce zaczynało właśnie powoli wschodzić nad taflę wody, nadając jej równie żywą, ciemno pomarańczową barwę. Morskie fale uderzały o brzeg, a dookoła rozchodził się ich uspokajający dźwięk. Stałem razem z Nitro na plaży podziwiając ten niewątpliwy cud natury. Polubiłem Nitro, ale to nie z nim chciałem teraz stać na tej plaży. Westchnąłem, żałując, że nie trzymam teraz za rękę wartościowej i pięknej kobiety. W głębi mnie wciąż istniała ta cząstka mojej osoby, która decydowała o tym, że w wieku dwudziestu lat, nim jeszcze zaprosiłem pannę na randkę, rozważałem czy jej imię będzie dobrze pasować do mojego nazwiska…

Dotarliśmy do postoju taksówek. Biedny kierowca nie chciał, ale był zmuszony wysłuchać mojej relacji z przebiegu minionej nocy. Byłem już potwornie zmęczony, ale na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, ponieważ uświadomiłem sobie, że rozmawiam z nim po rusku, kaleczę ten język okropnie, ale on i tak rozumie to, o czym mu opowiadam.

Wróciliśmy do hotelu w najlepszym możliwym momencie. Dosłownie pięć minut później Kredka, Przemek oraz Siara, który siłą ściągnął Silnorękiego z Marty, siedzieli już w swojej taksówce, która miała zawieźć ich na lotnisko. Gdybyśmy wrócili kilka minut później nie mielibyśmy już z Nitro okazji na wyściskanie świniaków, którzy byli przecież ważną cząstka naszej krymskiej przygody. Ich taksówka w końcu odjechała, a my mogliśmy się wreszcie położyć spać. Zaczynał się dzień i zbliżała się nasza ostatnia noc na Krymie.

Nasza ostatnia szansa, żeby zostawić tu choć kropelkę naszego materiału genetycznego.

Artykuł Krym: Rozdział XIII: Złomowanie II pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_xiii_zlomowanie_ii/feed 0
Krym: Rozdział XII: Złomowanie I https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_xii_zlomowanie_i https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_xii_zlomowanie_i#respond Thu, 30 May 2013 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=45 Obudziłem się po raz pierwszy od naprawdę dawna wypoczęty. Przetarłem oczy, przeciągnąłem się i nie miałem już żadnych wątpliwości. Dziś jest ta noc – ‚tonight’s the night’! Noc złomowania. Był poniedziałek, a już w środę mieliśmy opuścić Krym i piękne, gościnne kobiety przebywające tutaj. Było dla mnie czymś oczywistym, że nie ma już czasu na żadną wakacyjną miłość. Żadna Ukrainka nie pożegna mnie łzami na peronie i nie będziemy do siebie pisać. Mój umysł był nieskazitelnie czysty i wiedziałem, co mnie czeka – złomowanie… Inni niestety mieli znacznie więcej wątpliwości ode mnie. 

Artykuł Krym: Rozdział XII: Złomowanie I pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Obudziłem się po raz pierwszy od naprawdę dawna wypoczęty. Przetarłem oczy, przeciągnąłem się i nie miałem już żadnych wątpliwości. Dziś jest ta noc – ‚tonight’s the night’! Noc złomowania. Był poniedziałek, a już w środę mieliśmy opuścić Krym i piękne, gościnne kobiety przebywające tutaj. Było dla mnie czymś oczywistym, że nie ma już czasu na żadną wakacyjną miłość. Żadna Ukrainka nie pożegna mnie łzami na peronie i nie będziemy do siebie pisać. Mój umysł był nieskazitelnie czysty i wiedziałem, co mnie czeka – złomowanie… Inni niestety mieli znacznie więcej wątpliwości ode mnie. 

Po pierwsze – Silnoręki, Siara, Kredka i Przemek. Oni nie mieli tyle czasu co my. Wtorek o 5:30 przyjeżdża po nich taksówka, która zabierze ich prosto na lotnisko. Przed nimi ostatnia, niepełna noc na Krymie. Kredka i Siara nie mogli się już doczekać powrotu do Polski, ale pozostali koledzy nie dzielili z nimi tego pragnienia. Zwłaszcza Silnoręki był w sytuacji, w której przypuszczalnie nic nie ciągnęło go do Polski. Poprzedniej nocy spał razem z Martą i czy naprawdę powinienem napisać coś więcej na ten temat?

Zgrzewacz nocował ostatniej nocy w naszym pokoju. Nasz zakład z Vincentem pozostawał więc cały czas aktualny, ale okoliczności tylko komplikowały i tak niejasną już sytuację. Zgrzewacz i Monika mieli dwie nadchodzące noce tylko dla siebie. Było to wystarczająco dużo czasu, abym to ja musiał kupić trzy piwka Vincentowi. Ale z drugiej strony, ostatnią osobą, którą widział wczoraj Zgrzewacz byłem ja albo Paweł.

Rozterki przeżywał również Vincent. Ciągle docierały do niego, niepotwierdzone wciąż plotki, że Basia ma ochotę go poznać, co jednak w dalszym ciągu nie następowało. Może właśnie tej nocy? Tonight’s the night? Sytuacja Vincenta była o tyle lepsza, że miał realną alternatywę. W odwodzie pozostawała wciąż Edyta, która była co prawda znacznie mniej atrakcyjna niż Basia, ale miała wszystko na swoim miejscu i przede wszystkim wydawała się realnie zainteresowana zacieśnieniem tej znajomości.

Vincent nie kombinował zbyt wiele i złożył towarzyską wizytę naszym ukraińskim znajomym. Vincent, Edyta i jeden z ukraińskich typów usiedli przed swoim pokojem i rozmawiali. Dłoń Vincenta dotykała uda Edyty i powoli posuwała się do góry. Jego dłoń wsunęła się najpierw pod sukienkę, by w żaden sposób nie zastopowana zacząć dotykać jej majtek. Ukraiński kolega niczego nie widział i cała intymna zabawa pozostawała sekretem samych zainteresowanych. Z tego co opowiadał mi Vincent, dziewczyna nie była w żaden sposób skrępowana całą sytuacją i w ogóle nie gubiła się w rozmowie, podobnie jak nasz białostocki kolega. Podejrzewam jedynie, że w oczach Vincenta pojawił się szatan. Wtedy, w najmniej odpowiednim momencie, musiał pojawić się Silnoręki i wtrącić swoje trzy grosze.

– Ej Vincent! Weź zostaw te zasyfiałe Ukrainki. Basia wybiera się z nami na sziszę. Chodź!

– Stary, ale ja tu mam, tak jakby, dymando nagrane.

– Pierdol ją! Basia jest sto razy lepsza i idzie specjalnie dla ciebie. Mówię ci, sklei się. Dawaj!

Vincent nie dawał się nazbyt długo przekonywać. Rosjanie mówią, że kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Vincent zdecydowanie wolał delektować się smakiem szampana z eleganckich kieliszków pokrytych kryształem niż wypić jednym duszkiem średniawe wino wprost z plastikowego kubka. Wyszedł i pozostawił przypuszczalnie rozbudzoną Edytę, której ciepłą cipkę wyczuwał już pewnie przez materiał jej majtek. Zszedł po schodach, wrócił do swojego pokoju, obmył fiuta i krocze i wyruszył z większością naszej drużyny oraz Moniką, Martą, Indiańcem i Basią zapalić owocową sziszę.

Ja, Paweł i Nitro obraliśmy zdecydowanie prostszą strategię, która sprowadzała się do wyruszenia w miasto i znalezienia jakiegoś sensownego złomu. Nie zastanawialiśmy się długo. Dobry złom liczyliśmy odnaleźć w klubie Amsterdam lub na deptaku miejskim. Ale oczywiście nie od razu. Potrzebowaliśmy właściwej zaprawy, zgodnie z krymskim rytuałem: opierdolić puszkę fasoli z pizzą, zażyć lodowatego prysznicu, nałożyć gumę na włosy, dobrać jakiś sensowny strój, no i najważniejsze wypić kilka kieliszków ‚rozmówek polsko – rosyjskich’. Tak przygotowani śmiało mogliśmy wyruszyć złomować.

Nie było nam nawet pisane dojść do klubu, kiedy przechodząc przez deptak turystyczny usłyszeliśmy radosne okrzyki dup, które niewątpliwie świętowały coś tej nocy. Z miejsca przypomniałem sobie spotkane przeze mnie wieczory panieńskie i to, czym pachnie zabawa z pannami uczestniczącymi w nich. Uśmiechnąłem się wyrażając spokój, a w moich oczach musiał się pojawić szatan. Nitro i Paweł chcieli chyba iść dalej do klubu, tak jakby te dupy istniały tylko w mojej rzeczywistości. Zatrzymałem się i odwróciłem swoją głowę, chcąc zobaczyć kto robi wokół siebie taki szum. Niczego do nich nie krzyknąłem. Dziewczyny same z siebie zatrzymały się, odwróciły, krzyknęły coś i chwiejnym, niepewnym krokiem ruszyły w naszym kierunku. Idea złomowania w czystym tego słowa znaczeniu…

Kiedy dziewczyny były już dwa, może trzy metry od nas wiedziałem z kim mamy do czynienia. Alina i Julia, dziewczyny poznane równo tydzień wcześniej w klubie Europa, kiedy zająłem się Julią, którą zarezerwował dla siebie Nitro. Dziewczyny niosły po białej róży i wypiły o przynajmniej dwie butelki wina za dużo. Julia weszła na mnie tak, że o mało nie wpadliśmy razem do fontanny, która stała pół metra za mną. Bez żadnych zbędnych słów chciała mnie pożreć ustami. Mogę tylko przypuszczać, że przywitanie Aliny z Nitro było równie romantyczne. Jedynym poszkodowanym w całej sytuacji był Paweł. Niestety dziewczyny były tylko dwie, Paweł odwrócił się zatem i wrócił wprost do kwartiry.

Wtedy, nie wiem jakim sposobem, nastąpiło małe przetasowanie. Nitro stał teraz razem z Julią, która była wobec niego niezwykle agresywna. Alina stała przy mnie i pięciokrotnie powtórzyła, że ma dzisiaj urodziny. Kiedy w końcu udało mi się złożyć życzenia, Alina agresywnie chciała zacząć się całować, czego uniknąłem, nie chcąc drugi już raz, tym razem świadomie, wkroczyć na grunt należący do Nitro. Alina zainterweniowała i wróciła do Nitro, kierując Julię do mnie, która z pewną dozą niepewności i śladem znaku zapytania powiedziała: „Ty mój partner…”. Po czym ponownie rzuciła się na mnie.

Wieczór zaczynał się nam układać, a strategia złomowania dawała rezultaty. W tym samym czasie Vincent przekazywał Zgrzewaczowi ustnik od sziszy i wzdychając ciężko wydychał kłęb białego dymu. Basia, która według plotek tak bardzo chciała go poznać, była teraz wycofana, a jej pas cnoty poczwórnie zaryglowany. Rozmowa z nią nie kleiła się, a każda propozycja nawiązania kontaktu fizycznego była odrzucana. Jedynie tańcząc z nią mogła być mowa o nawiązaniu jakiejś więzi fizycznej. Dobrze wiem, o czym musiał pomyśleć wtedy Vincent – „Gdybym został z Edytą…”, ale tak to już jest z hazardem.

Kiedy dziewczyny przestały nas w końcu całować mogliśmy wreszcie zamienić dwa słowa na spokoju. I tutaj kolejna niespodzianka, Julia, z którą ostatnim razem próbowałem mówić po rosyjsku, znała również angielski, dlatego mogła aktywnie uczestniczyć w naszej rozmowie. Pierwszy problem, jaki miały dziewczyny dotyczył naszego rychłego i nieuniknionego powrotu do Polski. Alina upierała się, że wracamy już jutro, a jako że faktycznie był wtorek, godzina pomiędzy 1, a 2 w nocy to teoretycznie miała rację. Podejrzewaliśmy, że dziewczyny szukały po prostu summer love, a nie tego, co my dzisiaj.

Powiedziałem im, że dwa razy próbowałem się z nimi umówić, ale one dwa razy miały mnie w dupie. Alina powiedziała, że to nieprawda i przecież napisały nam, że są w Amsterdamie, ale my musieliśmy okazać się takimi bucami. Spojrzałem na Nitro i zaczęliśmy się śmiać. Przynajmniej została rozwikłana afera pamiętnych sms’ów KRYMGATE. Dziewczyny drążyły temat dalej zarzucając nam, że mamy po trzy dupy na noc. Spojrzałem na Nitro i uśmiechnąłem się, a potem spojrzałem na moje bezużyteczne krocze i uśmiech zniknął z mojej twarzy. Złapałem Julię za dłoń i przyciągnąłem ją do siebie.

– Hej, spójrz teraz w moje oczy – powiedziałem. Spojrzała się i nie spuszczała wzroku, a jej dłoń ścisnęła moją dłoń. – Julia, przyjrzyj się naprawdę dokładnie i powiedz jak myślisz, mogę cię teraz okłamać?

– Nie…

– Nie okłamałem cię jeszcze ani razu i tak będzie dalej. To, co pisałem w tamtych sms’ach jest prawdą, poznaliśmy tu dużo dziewczyn, ale nigdy nie miałem trzech dziewczyn na noc, nie chciałbym nawet.

– Naprawdę?

– Przyjrzyj się dobrze moim oczom. Nie chciałbym się kochać z trzema dziewczynami na noc. Kocham się tylko z wyjątkowymi kobietami. A tu na Krymie, jeszcze się nie kochałem. Jesteś wyjątkowa?

– Może… – i znowu rzuciliśmy się na siebie. Moje ręce wędrowały po jej ciele, ściskając jej cycki i tyłek, z którego trzy razy były zabierane. W końcu oderwaliśmy się od siebie i powróciliśmy do rozmowy z Nitro i Aliną, którzy tę krótką przerwę w rozmowie wykorzystali w podobny sposób.

Zaproponowaliśmy przeniesienie się i kontynuowanie świętowania urodzin Aliny w naszej kwartirze. Niestety Alina i Julia trzeźwiały w oczach i pamiętały doskonale, że miały się spotkać z przyjaciółmi, a nieprzyjście na własne przyjęcie urodzinowe, obie uważały za coś nieeleganckiego. Julia opuściła nas na chwilę, żeby móc zadzwonić do swoich znajomych. Nitro wykorzystał ten krótki moment nieuwagi i namówił Alinę na spacer, mówiąc że będzie jej prezentem urodzinowym. Zniknęli. Nie wiedziałem czy za chwilę nie zostanę zupełnie sam w samym centrum Eupatorii. Ze złomem nigdy nie wiadomo. Chwilę później pojawiła się jednak Julia i tym oto sposobem Nitro był sam z Aliną, a ja zostałem sam z Julią. Brakowało nam już tylko odpowiedniego miejsca. A przynajmniej tak wtedy uważałem.

Zaproponowałem Julii spacer, licząc że dojdziemy do postoju taksówek i tam nie będzie mi już robić scen. Problem był taki, że w tym samym kierunku ruszył Nitro z Aliną. Nie chciałem, żeby dziewczyny znów były razem, dlatego uznałem że pójdziemy wzdłuż plaży do następnego, trochę dalszego postoju. Julia spytała dokąd idziemy, więc powiedziałem jej, że idziemy do mnie. Znowu zaczęła mi marudzić o swoich przyjaciołach i urodzinach Aliny. Podniosłem ją na rękach, tak jak podnosi się kobiety i oznajmiłem jej, że teraz nie ma już nic do gadania i zanoszę ją do siebie. Julia już nie protestowała. Objęła mnie tylko ręką i wtuliła się we mnie. Trzydzieści metrów dalej pozwoliłem jej iść samej.

Dotarliśmy do plaży, gdzie ku mojemu ogromnemu zdziwieniu spotkałem Vincenta z Moniką i Basią. Zaniemówiłem. Monika wyglądała równie zajebiście, jak każdego innego wieczoru. Co mogę napisać? Ale Basia… Widziałem ją po raz pierwszy wylaszczoną i błyszczącą. Miała piękną twarz. Nie pamiętam jej cycków, nóg czy tyłka. Miała taką buzię, która przyćmiła wszystko inne. Nie dziwiłem się już Vincentowi, który olał rozpaloną Edytę. Zrobiłbym tak samo. Edyta i Basia, kilka lig różnicy po prostu. Wyobrażam sobie, jak mógł się czuć Vincent spacerując z dwiema tak pięknymi kobietami u boku.

Zaczynałem mieć kłopoty z moim złomem. Nie wiem skąd w ogóle Julia kojarzyła tak dobrze Vincenta, ale zaczęła się do niego łasić i przekonywała go, żeby olał te dwie dziwki, z którymi jest i szedł z nami. Widziałem po minach Basi i Moniki, że obydwie znają język angielski. Było mi jednocześnie głupio wobec Vincenta, któremu mój nieokiełznany złom być może rujnował wieczór, ale i bawiła mnie mina Basi, mina księżniczki srającej bardzo rzadką lawą z kamieniami. Monika z kolei była rozbawiona całą sytuacją niemniej ode mnie i zapowiedziała mi z uśmiechem, że jutro porozmawiamy sobie poważnie.

Udało mi się w końcu odciągnąć Julię i kontynuowałem nasz spacer w kierunku postoju taksówek. Powinienem był wypłacić jej solidnego klapsa w tyłek, ale pomyślałem, że będę miał na to jeszcze całą noc. Poza tym byłem wciąż rozbawiony miną naszej zdegustowanej księżniczki i nie byłem w nastroju odpowiednim do karcenia. Nie uszliśmy dwustu metrów, a Julia zobaczyła kogoś i powiedziała, żebym poczekał na nią, a ona pójdzie się tylko przywitać i zaraz do mnie wróci. Usiadłem na murku, a Julia podeszła do jakiegoś brudasa, który chyba chwilę wcześniej skończył zmianę w kebabowni.

Zaniemówiłem po raz drugi już tej nocy, kiedy zorientowałem się, że Julia ustawia się w kolejce do wejścia do klubu razem z kebabem i jego kolegą. Nie dowierzałem własnym oczom. Powiedziałem do siebie: „No kurwa nie wierzę! No to się do kurwy nędzy dziać nie może!”. Wstałem i podszedłem do nich. Spytałem Julii: „co Ty tu kurwa odpierdalasz?”, a ona odpowiedziała: „to mój chłopak”.

Spojrzałem na nią zniesmaczony i poszedłem kupić sobie piwo i papierosy. Społeczeństwo, w którym się wychowałem oczekiwało ode mnie, żebym znokautował brudasa, którego teraz trzymała za rękę. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć tego toku myślenia. Cóż jest winny koleś, dla którego dupa zostawia jakiegoś frajera albo z którym zdradza tego frajera? Często nie wie on nawet o istnieniu tego frajera. A nawet jeśli wie o jego istnieniu, to przecież nie on obiecywał frajerowi dochowanie wierności. Społeczeństwo uczy nas za to, że nie możesz uderzyć takiej kurwy, ani nazwać jej po imieniu, dodając przy okazji do jej kurewskiego imienia kilku innych, właściwych w tym miejscu, przymiotników.

Nie wiedziałem, jaki będzie mój następny krok. Nie wiedziałem czy chcę już wracać do domu czy też samodzielnie kontynuować scenariusz złomowania. Miałem naprawdę kiepski humor. W sumie czułem się jak gówno. Nienawidziłem w tej chwili wszystkich kobiet i nie chciałem ich już poznawać. Mizoginia w czystej postaci. Pomyślałem, że pospaceruję, wypiję piwo albo i dwa, spalę papierosa albo i dwa. Może wtedy będę już wiedział czego chcę tej nocy? Wówczas spotkałem Alinę z Nitro.

Alina spytała mnie gdzie jest Julia. Opowiedziałem jej o zakończeniu spaceru z jej koleżanką. Alina próbowała mnie pocieszyć i sprawić, że znowu zobaczy radość w moich oczach. Naprawdę się starała, ale ja byłem wciąż zawiedziony i rozczarowany całą sytuacją. Alina wykorzystała moment, kiedy Nitro patrzył się gdzieś indziej i rzuciła się na mnie. Przerwałem jej dopiero, kiedy zaczęła wpychać mi do gardła swój język. Nitro nie zdążył niczego zobaczyć. Ale wysiłki Aliny dalej nie poprawiły mi humoru.

Nie wiedziałem, co zaszło pomiędzy Aliną i Nitro, ale zakładałem że nic dobrego. Nitro oświadczył mi po polsku, że olewamy ją i ruszamy do Amsterdamu złomować. Alina obiecała nam, że dołączy do nas razem z Julią. Powiedziałem, że jeśli chce, to niech przyjdzie, ale sama. Nie chciałem już więcej widzieć tego kurwiszona z Ukrainy na oczy. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy do Amsterdamu. Ciągle byłem przybity, ale wyglądało na to, że ta noc się jeszcze nie kończyła i wciąż mogliśmy znaleźć nowy złom.

Artykuł Krym: Rozdział XII: Złomowanie I pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_xii_zlomowanie_i/feed 0
Krym: Rozdział XI: Pierogi ruskie https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_xi_pierogi_ruskie https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_xi_pierogi_ruskie#respond Wed, 22 May 2013 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=43 Otworzyłem moje zaspane oczy i zobaczyłem, że sąsiednie kojo pozostaje puste. A tak. Zgrzewacz przenocował przecież u Moniki. Ciekawe czy ją solidnie przebolcował. Z wielką chęcią kupiłbym Vincentowi duże, zimne piwo. Niechże ktoś z nas w końcu porucha na Krymie! Pomijając odsączanie z kija dużych ilości piwa, równie dobrze mogliśmy zostawić nasze bezużyteczne kutasy w Polsce. 

Artykuł Krym: Rozdział XI: Pierogi ruskie pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
F L A M B O Y A N T:

 

Otworzyłem moje zaspane oczy i zobaczyłem, że sąsiednie kojo pozostaje puste. A tak. Zgrzewacz przenocował przecież u Moniki. Ciekawe czy ją solidnie przebolcował. Z wielką chęcią kupiłbym Vincentowi duże, zimne piwo. Niechże ktoś z nas w końcu porucha na Krymie! Pomijając odsączanie z kija dużych ilości piwa, równie dobrze mogliśmy zostawić nasze bezużyteczne kutasy w Polsce. 

Wyszedłem przed kwartirę, żeby rozpocząć nowy dzień od zaciągnięcia się dymem papierosowym. Byłem cholernie ciekaw, czy Zgrzewacz, Silnoręki i Przemek wrócą z tarczą czy na tarczy. Niestety, stałem tam zupełnie sam, chyba że liczyć to biedne, osmolone krzesło, które spaliliśmy na stosie pod wpływem wczorajszego amoku. Nie miałem wielu alternatyw. Sprawdziłem facebooka, a potem uwaliłem swoją pizdę w fotelu, otworzyłem książkę i cieszyłem się kolejnymi przygodami Henry’ego Chinaski’ego.

Wreszcie zobaczyłem Zgrzewacza, który zlazł z piętra tak zmęczonym krokiem, że zacząłem podejrzewać, że to Monika ubrała strap – ona i wyruchała go bez ceregieli w dupsko. Tak, jak przypuszczałem w nocy do niczego nie doszło. Monika włożyła zapewne figlarną piżamkę i usnęła obok niezdatnego na nic Zgrzewacza. Gość zaatakował o świcie, zbudzony pierwszymi promieniami słońca, przypuszczalnie tak jak i jego kutas. Monika niby nie pozwalała i mówiła, że to wszystko dzieje się za wcześnie. Nasz kolega jednak prawidłowo odczytał jej ‘nie’, jako „nie…, nie…”, zamiast stanowczego „NIE!”, którym nie było. Sprowadzając to do suchych faktów, śniadaniem Zgrzewacza tego dnia była cipka Moniki, która w zamian obsłużyła go ręką, finiszując na swoim brzuchu. Nie pozwoliła jednak na inwazję swojej waginy.

Mój zakład z Vincentem obowiązywał więc dalej, a jego stawka wzrosła do trzech piw. Z jednej strony Monika i Zgrzewacz oswoili się już ze sobą i ze swoimi ciałami. Potrzebne było tylko zdecydowane pójście za ciosem. Z drugiej strony, kto poznał kilka kobiet w życiu wie, że dupy mają jakoś inaczej ułożone w głowach. Jednej nocy dziewczyna pozwala ci na trochę więcej, by już następnego dnia z powrotem ubrać swój szczelny pas cnoty, zaryglować go na wszystkie zamki, a na wszelki wypadek jeszcze go zaspawać. Bliskość naszego powrotu tylko utrudniała całą sprawę. Ale dopóki piłka w grze…

Zgrzewacz doniósł mi o wszystkim. Marta pozwoliła sobie z Silnorękim na dokładnie tyle samo, tak jakby dziewczyny zmówiły się, że tej nocy dopuszczalna jest tylko mineta i zbicie konia ręką. Jedynie Przemek, jak prawdziwy dżentelmen, zachował pełną dyskrecję i utrzymywał, że jedynie przenocował Indiańca. Biedny chłopak… Kto wie jakie widoki zobaczył tej nocy? Indianiec była naprawdę najbrzydszą chudą dupą, jaką widziałem w moim życiu. Siara z Kredką tylko wykorzystali tę okazję, aby śmiać się z Przemka już do końca naszego pobytu na Krymie. Kto wie, może śmieją się z niego i teraz w Polsce…

Od początku naszego pobytu na Ukrainie niewątpliwie prześladował nas pech. Jednak od kilku dni nie wydarzyło się nic złego, aż do wczorajszej nocy. Ukraina to piękne miejsce, ale niebezpieczne. Pierwsza noc na Krymie zazwyczaj jest trudna i najbardziej ryzykowna. Jeden gość z nowego turnusu uświetnił swój krymski debiut złamaniem szczęki w kilku miejscach oraz przemieszczeniem żuchwy. Siedział teraz w pokoju i sączył swoje papu przez słomkę… Z drugiej strony, tak naprawdę sytuacja ta nie dotyczyła bezpośrednio naszej ekipy, można więc powiedzieć, że póki co pech opuścił nas na dobre.

Zapakowaliśmy nasze nędzne dupska do marszrutki i pojechaliśmy w stronę plaży. Zasługujecie na małe wyjaśnienie, czym jest ‚marszrutka’. Tajemnicze mole pożerały nasze pieniądze coraz szybciej. Nie byliśmy już wielkimi Panami z Polski i na plażę jeździliśmy miejskim autobusem – marszrutką, a nie jak dotychczas wypasioną taksówką – Ładą. W marszrutce panował duży ścisk. Nie obowiązywały tam bilety, trzeba było płacić bezpośrednio kierowcy. Ale co mogłeś zrobić, jeśli wsiadłeś na tył autobusu? Niektórzy jechali po prostu ‚na Jana’, inni podawali ‘dziengi’ w przód, licząc na uczciwość pozostałych towarzyszy podróży. Ale w łańcuchu 10 osób, zawsze trafi się jakaś czarna owca, odnajdująca w tym łatwy zarobek. Zwłaszcza w kraju, gdzie średnia pensja to 300 $. Kierowca też nie lubił być robiony w chuja. W końcu wkurwił się na tyle, że zatrzymywał marszrutkę i odmawiał dalszej jazdy, do czasu aż dotrą do niego pieniądze. Czasem taka konfrontacja postaw alfa trwała nawet i kilka minut.

Wyjście na plażę było zdecydowanie udane. Przemek nie przekonywał mnie długo, żebym zdecydował się na sport ekstremalny. Założyliśmy eleganckie kapoki na klaty i już chwilę później siedzieliśmy w gumowej oponie, która była połączona liną z motorówką. Człowiek sterujący tą łodzią troskliwie zadbał o to, aby było to jedno z najintensywniejszych przeżyć, jakich doświadczymy na Krymie. Opona poruszała się z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę i od czasu do czasu wyskakiwała w powietrze. Podnosząc kciuk w górę, mieliśmy informować, że chcemy, by było bardziej ekstremalnie. Kierujący wyczekiwał naszej decyzji. Jednak zaledwie raz poprosiliśmy o więcej doznań. Było ich dość.

Wygramoliliśmy się z opony, ale już po paru minutach zapragnęliśmy nowych, intensywnych wrażeń. Kąpaliśmy się akurat w morzu, kiedy zapytałem Silnorękiego, czy nie ma przypadkiem ochoty na pieroga. Chłopak zamyślił się na krótką chwilę, po czym stwierdził, że skoczy tylko po pieniądze i możemy lecieć. Poklepałem go tylko po jego wielkim i silnym ramieniu:

– Nic się nie martw stary, te pierogi są zupełnie darmowe. – I w mniej więcej ośmioosobowym składzie ruszyliśmy po nasze ruskie pierogi.

Jakieś 300 metrów od naszej plaży, ulokowano plażę dla nudystów. Mogliśmy tam po prostu wejść, wyciągając trochę kasy z naszych portfeli, a także nasze kutasy ze slipek. Mogliśmy też po prostu podpłynąć tam morzem i nic nie wyciągać. Na plaży dla nudystów roiło się oczywiście od starych pierdzieli z ich obwisłymi brzuchami, cyckami i glistami. Były też młode osoby i naprawdę nieziemskie dupy z ich pierogami na wierzchu. Staliśmy sobie w morzu, a mniej więcej 25 metrów przed nami smarowała się olejkiem najseksowniejsza blondynka, jaką kiedykolwiek widziałem. Dziewczyna była niby z chłopakiem, ale widziała, że jest obserwowana i podobało się jej to. Zanim zdołała się rozłożyć, uklękła na swoim leżaku i kilkukrotnie wypięła swoją opaloną, niemożliwie jędrną i błyszczącą od olejku dupę, eksponując nam swojego apetycznego, wygolonego ruskiego pieroga… Mniam!

Silnoręki z Siarą byli nawet bardziej bezczelni od nas. Podpłynęli na plażę, gdzie przy samej linii morza wylegiwały się dwie rosyjskie piękności, opalając swoje obłędne pośladki. Chłopcy rozłożyli się jak dwa jebane morsy, bliżej niż metr od stóp tych dziewczyn i podziwiali dwa niesamowite okazy pierogów ruskich. Z dziewczynami byli faceci, którzy nawet zwrócili Silnorękiemu i Siarze uwagę, co spowodowało, że na twarzach tych dwóch morsów zagościł szeroki, szyderczy uśmiech. A ja przynajmniej nie wrócę do Polski, nie wiedząc jak wygląda ukraińska cipka!

Wróciliśmy marszrutką do kwartiry, gdzie każdy przeżywał własne dylematy. Do Vincenta docierały plotki, że w nowym turnusie jest jakaś czwarta, wolna, ponoć zajebista dupa, i do tego chce go poznać. Problem z nią był taki, że przyjechała na Krym z byłym chłopakiem, który miał na jej punkcie obsesję. Basia, jeśli w ogóle istniała poza relacjami Marty i Moniki, siedziała cały czas w swoim pokoju. Mnie znacznie bardziej zaciekawiły cztery tajemnicze dupy, które siedziały w fotelach na piętrze. Dwie z nich wydały mi się apetyczne i dumałem sobie, jak muszą smakować ich pierogi… Nie widziałem ich wcześniej, musiały więc dziś przyjechać. My siedzieliśmy na dole, one na górze i patrzyliśmy na siebie.

Coś musiało się w końcu zacząć dziać. Vincent nie wytrzymał już dłużej i pod jakimś byle pretekstem poszedł odwiedzić pokój Basi, która okazało się, że faktycznie istnieje i do tego była naprawdę ładną dupą. Pogadał z nią chwilę, zaproponował wspólny, wieczorny spacer. Jednak całą skomplikowaną intrygę i tak musiały zaaranżować Monika i Marta. Były Basi w żadnym wypadku nie mógł się dowiedzieć, że ta spotka się z białostockim uwodzicielem na spacerze. Jebane „Na wspólnej”.

U nas też musiało się coś w końcu zacząć dziać. Patrzyliśmy się na siebie z dziewczynami i ktoś musiał w końcu zrobić ten pierwszy krok. Z reguły robią go mężczyźni, ale my jesteśmy wyjątkowi, dlatego siedzieliśmy dalej rozdupceni w fotelach, obserwując jak w naszym kierunku nadciągają dwie dupy. Przywitały się z nami, kulturalnie przedstawiły się nam i zaproponowały żebyśmy wspólnie ‚buchali’ tej nocy, czyli pili alkohol. No to jest chyba właśnie ta legendarna, wschodnia gościnność. Klawo!

Wstaliśmy, a dziewczyny zaprowadziły mnie, Nitro, Pawła i Kredkę wprost do swojego pokoju, gdzie na stole dumnie stały dwie flaszki Nemiroffa oraz dwa półtoralitrowe piwa Oboloń. W pokoju były też dwie pozostałe dziewczyny, co czyniło całą sytuację, wręcz idealnym układem na gang bang: 4×4. Była też i niemiła niespodzianka, ponieważ oprócz czterech dziewczyn, było też dwoje kolesi, przyznaję świetnych gości, którzy jednak wciąż byli chłopakami dwóch, ładniejszych dup z tej czwórki.

Dziewczyny miały już nawet przygotowany plan jak nas rozsadzić. Edyta, studentka medycyny z Lwowa, nakazała abym spoczął na łóżku, po czym sama usiadła po mojej prawej stronie. Edyta miała naprawdę fajną figurę z cyckami stworzonymi do wybijania zębów, ale coś w jej twarzy bardzo mi przeszkadzało. Nie miała może zębów jak koń, ale to właśnie jej dziąsła dekoncentrowały mnie. Dziewczyna była naprawdę miła. Wciąż polewała mi wódkę i nakazała zapijać piwem, wznosząc przy tym toast za ‚znakomstwo’, czyli nową znajomość. Jej ręka, ukryta pod stołem, zastawionym wódką, wciąż operowała wzdłuż mojego prawego uda. Ale te jej dziąsła… Zupełnie nie miałem na nią ochoty.

Wtedy nadciągnął wyczekiwany przeze mnie ratunek. Miał prawie dwa metry wzrostu. Vincent nie mógł wybrać się z Basią na spacer, zatem przyszedł poznać naszych nowych, ukraińskich znajomych. Nie do końca wiem, jak to się wszystko potoczyło, ale Edyta wstała z łóżka, by uczestniczyć w sesji zdjęciowej pozostałych dziewczyn z Vincentem, Pawłem i Nitro. Edyta nie wróciła już do mnie na łóżko, tylko rozmawiała z Vincentem. Ja miałem jeszcze cień nadziei, że te dwie lepsze dupy, nie są dziewczynami dwóch ukraińskich kolesi. Albo niechby nawet były z nimi w związkach, ale żeby chociaż jedna z nich wysłała mi jakiś tajemny sygnał, że mogę się zająć jej pierogiem tej nocy. Żadnych sygnałów nie było.

Nie gościliśmy u naszych ukraińskich towarzyszy zbyt długo. Był to ich pierwszy dzień pobytu i pewnie odczuwali jeszcze trudy kilkudziesięcio godzinnej podróży pociągiem. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do naszych kwartir, licząc na wypoczęcie przed kolejną nocą. Jedna sprawa nie dawała spokoju Nitro…

– Flamboyant! A dzwoniłeś do reżysera? Ile jeszcze mamy zakontraktowanych odcinków?

– Dzwoniłem. Mówił, że dziś, jutro i pojutrze. Musimy się sprężyć, bo oglądalność spada. Ludzie chcą cycków, a co my im do kurwy nędzy dajemy? Groził, że nie nakręcą drugiego sezonu…

– Nie dobrze. To teraz trzeba iść codziennie na miasto.

– Dostałem przeciek ze scenariusza, że dzisiaj już nic się nie wydarzy. Odpoczywamy. Następny odcinek nazywa się złomowanie i podobno ma się naprawdę ostro dziać…

Białystok imprezuje trochę inaczej niż Kraków. Białostockie parkiety zapełniają się już nawet o 23 i pustoszeją w okolicach godziny 2. Krakowskie densflory wypełniają się pomiędzy 12, a 1, a impreza trwa do 3, 4 w nocy. W Białymstoku ludzie wracają do domów wyspać się, podobnie jak ludzie w Krakowie, ale krakowskie zwierzęta ciągną stadami do legendarnego klubu Kitsch, gdzie imprezy trwają nawet do 7 – 8 nad ranem. Klub Kitsch został ewidentnie stworzony pod ideologię złomowania, czyli ogarniania niekoniecznie pięknych, niekoniecznie trzeźwych dup (tzw. złom), które popuszczą ci szpary albo chociaż zrobią loda, skoro nic innego nie przydarzyło ci się tej nocy.

Dotychczas imprezowaliśmy bardziej w białostockim stylu, ale już jutro miał nastać styl krakowski.

Artykuł Krym: Rozdział XI: Pierogi ruskie pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_xi_pierogi_ruskie/feed 0
Krym: Rozdział X: Nowa dostawa https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_x_nowa_dostawa https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_x_nowa_dostawa#respond Sat, 11 May 2013 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=39 Od godziny śniłem o moim kutasie w pachnącej i wygolonej ukraińskiej cipce, kiedy wulgarność rzeczywistości otworzyła moje oczy naprawdę szeroko. Do pokoju wparował Silnoręki z podnieconym Siarą. Z chłopakami przyszły jakieś dwie laski z wyjazdu. Co za różnica jak się nazywały. Byłem wściekły. 

Artykuł Krym: Rozdział X: Nowa dostawa pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
F L A M B O Y A N T:

 

Od godziny śniłem o moim kutasie w pachnącej i wygolonej ukraińskiej cipce, kiedy wulgarność rzeczywistości otworzyła moje oczy naprawdę szeroko. Do pokoju wparował Silnoręki z podnieconym Siarą. Z chłopakami przyszły jakieś dwie laski z wyjazdu. Co za różnica jak się nazywały. Byłem wściekły. 

– Nie uwierzycie, co się stało tej nocy! – Siara był naprawdę rozentuzjazmowany.

– Chuj mnie to obchodzi. Wypierdalać! – powiedziałem z trudem moim zaspanym głosem, w którym jednak można było odnaleźć nutkę sławnej, polskiej gościnności.

Siara musiał się jednak podzielić z nami tą radosną nowiną. Okazało się, że jakiś typ z wyjazdu, zapoznał na imprezie dupę i bezceremonialnie ją zerżnął w kiblu. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, w końcu ludzie pieprzą się po kiblach od stuleci, ale po pierwsze był to kibel ukraiński. Po drugie, dziewczyna była dość gościnną Ukrainką. Dzień wcześniej inny kolega z ich ekipy masturbował się jej cipką. Po trzecie, drzwi od kibla były zrobione z jakiejś słomy i pół klubu zebrało się, aby dopingować tę biedną dziewczynę ssącą namiętnie polskiego kutasa. „DAWAJ! DAWAJ!” – krzyczeli. Wśród widzów była także pewna Karolina, która kręciła z  koleżką odgrywającym główną rolę w przedstawieniu. Po czwarte, nie ubrał on prezerwatywy zanim odwiedził waginę swojej partnerki. Teraz pewno zaraża jak jebany Simon Mol. No i po piąte, i ostatnie…

– Karolina zrozumiała wtedy, że jednak coś czuje do Piotrka i z płaczem wybiegła do baru. –  Tu musiała się odezwać dziewczyna, która przyszła do mojego pokoju z Silnorękim i Siarą. – Kiedy spotkałam potem tę kurwę z kibla w klubie, kopnęłam ją z całej siły w brzuch!

– Ja pierdolę. – Nie wytrzymałem w końcu. – Gdyby ta cała Karolina popuściła mu, rozumiałbym jej płacz. Ale nie chciała… to gość szukał gdzie indziej. Ona nic nie wiedziała o waszej Karolinie, a ty ją kopnęłaś. Gratuluję.

Odwróciłem się i wypiąłem na gości moją bladą dupę w bokserkach. Wiedziałem, że i tak nie usnę, ale może ten brak kultury sprawi, ze sobie pójdą? Poużalali się jeszcze trochę nad losem biednej Karoliny, potem wypalili resztę moich fajek i poszli w pizdu. Ja obudziłem się dwie godziny później. Rozjebany.

Turnus wyjechał, ale już popołudniu przyjechał nowy. Chłopaki w mig rozpoznali teren i okazało się, że trzy dupy są wolne. Ponoć cała reszta była zajęta. Wolne czy zajęte? A kogo to do kurwy nędzy obchodzi? Ważniejsze jest chyba czy dziewczyna chce i czy przyjechała ze swoim chłopakiem, czy bez niego. Natura jest okrutna, walczymy jak jebane lwy na Serengeti o kolejną samicę. Mam jedną tylko zasadę: dziewczyna kumpla jest niedostępna i tego zawsze przestrzegam. Wychodzę z założenia, patrząc kilka lat wstecz, że wciąż zmieniają się kobiety, które stoją przy naszym boku. Ale kiedy rozstajesz się z nimi, to przez te kilka lat zawsze pijesz wódkę i żalisz się tym samym kumplom. Ale jeśli nie znam jej chłopaka, a ona leci na mnie to dlaczego by nie? Chcącemu nie dzieje się krzywda.

W każdym bądź razie trzy dupy były wolne. Byłem szczerze zdziwiony, kiedy po raz pierwszy przyszły uścisnąć nasze dłonie. Dwie z nich były naprawdę ładne i to nawet jak na ukraińskie standardy. Może powiem o każdej z nich dwa słowa. Monika była blondynką z bardzo ładną buzią i nogami, które zawsze powinna prezentować w mini albo w szortach, tak jak robiła to tego wieczoru. Marta również była blondynką, tyle że jej włosy kręciły się jak serpentyny. Podobałaby mi się bardziej, gdyby była rozmiar mniejsza, ale z drugiej strony jej cycki… Coś za coś. Tak czy siak – ruchałbym. Była też trzecia dziewczyna „Indianiec”. Indianiec była chyba najbrzydszą szczupłą kobietą, jaką widziałem w życiu.

Monikę zobaczyłem po raz pierwszy, kiedy siedziała na schodach i rozmawiała ze Zgrzewaczem. Ewidentnie skleiło się między nimi już od samego początku. Z jednej strony życzyłem Zgrzewaczowi jak najlepiej, zdążyłem w końcu polubić gościa, z drugiej strony solennie zakląłem pod nosem. Monika bardzo mi się spodobała, jednak kodeks ‘bros before hoes’ zobowiązywał… Przy zapoznaniu się z Martą przytrzymałem jej dłoń przez chwilę, a nasze spojrzenia zatrzymały się na sekundę dłużej niż to się dzieje normalnie. Jednak Marta wolała wielkie mięśnie Silnorękiego. Tutaj też rozdano już karty.

Ja z Pawłem musieliśmy napić się wina. Paweł był doskonałym skrzydłowym do otwierania i domykania flaszek. Każdy z nas potrzebował alkoholu, żeby móc pięknie recytować swoje rutyny i otwieracze, tak jak Mystery przykazał. Ja, Paweł i Nitro ruszyliśmy na miasto. Vincent zdecydował się pójść z resztą chłopaków i dziewczynami na sziszę. Jego plan był prosty. Chciał zawrócić kijem Wisłę. Swoim kijem. Silnoręki nie był żadnym plejerem. Sam przyznawał, że jest nieśmiały. Ale co z tego, jak z reguły to on był uwodzony. Kobiety kochają mięśnie. Vincent vs. Silnoręki?

Rezultat tego meczu był z góry ustawiony, dlatego w ogóle nie zdziwiło mnie, kiedy Vincent dołączył do nas w klubie. Na skraju parkietu tańczyły dwie dupy. Tańczyły to chyba za duże słowo, raczej przestępowały z nogi na nogę z gracją Grzegorza Rasiaka. Kipiał z nich seks jak po menopauzie. Nie były brzydkie, ale wolałem je olać. Po prostu nie widziałem żadnych perspektyw na rozwój tej znajomości. Nitro jednak nalegał…

Potańczyliśmy z nimi chwilę, ale tak jak przypuszczałem nie udało się nam wyjść poza luźny taniec. Z tego co zapamiętałem moja partnerka miała na imię Dystans, tak jak i większość poznanych tej nocy dup. Tańczyłem potem z naturalnie ładną, młodziutką dziewczyną. Ale ona też chciała tańczyć ze mną jak na jakimś komersie gimnazjalnym. Dystans. Gdy zbliżałem się do niej ciałem, uciekała jakbym ją dźgał kutasem. A tańcząc tak, to mi nawet nie dygnął. Następnie uchwyciłem spojrzenie trzydziestoletniej pumy, polującej na parkiecie. Przyciągnąłem ją do siebie i tańczyliśmy bardzo blisko. Wtedy w ramię poklepał mnie potężny Rosjanin i pogroził mi palcem. Pewnie jego żona też miała na imię Dystans…

W tym samym czasie, po przeciwnej stronie parkietu, Vincent i Paweł ogarniali inne panienki. Wyjątkowo, jak na tę noc, dupy nie przypominały im o dystansie i tak w ogóle to chciały zatańczyć. Na Krymie Paweł chyba nie zawierał wcześniej znajomości z kobietami. Nie wiem dlaczego. Poznałem go już trochę i Paweł sprawiał wrażenie naprawdę solidnego plejera, kochającego gryźć i miętosić gigantyczne cycki w swoich dłoniach. Jednak tej nocy dane mu było zadebiutować w tańcu z Ukrainką i zasmakować po raz pierwszy ukraińskich ust i śliny. Prawdziwy smak życia. Niestety do żadnej dalszej eskalacji ich kontaktu cielesnego już nie doszło, a my, dość już padnięci, opuściliśmy klub.

Na głównym deptaku w Eupatorii spotkaliśmy romantycznie spacerujących Zgrzewacza i Monikę. Zatrzymali się, aby chwilę z nami pogadać. Monika spacerowała co prawda przytulona do Zgrzewacza, ale odniosłem dziwne wrażenie, że jest bardziej zainteresowana Vincentem, a przynajmniej dotykała go. Kiedy już się pożegnaliśmy, Vincent stwierdził:

– Ja pierdolę. Ale będzie ją dziś jebał.

Mi nie wydawało się to takie pewne, dlatego zaproponowałem, żebyśmy założyli się o piwo, że Zgrzewacz nie spenetruje dziś jej cipy.

Gdybym tylko wiedział, że jeszcze 15 minut temu pływali razem w morzu, gdzie całowali się, a palec naszego kolegi błądził w tunelu jej przypuszczalnie wąskiej cipki… Dodatkowo, Zgrzewacz był już mocno pijany, co również zmniejszało moje szanse na wypicie piwa na rachunek Vincenta. Zgrzewacz był raczej nieśmiałym chłopakiem, mimo tego że dobrze wyglądał i miał prawidłowo poukładane i w głowie, i w życiu. Był typem doktora Jekylla, w którym alkohol budził przerażającego Mr. Hyde’a, polującego na cipkę i to zazwyczaj tę naprawdę atrakcyjną.

Chcieliśmy już powrócić do naszej kwartiry i dla małej odmiany porządnie się wyspać. Wtedy minęły nas dwie, BARDZO ładne dziewczyny. Co prawda, nie spojrzały nam głęboko w oczy i nie uśmiechnęły się promiennie do nas, ale za to my uśmiechnęliśmy się do siebie z Vincentem i już chwilę później dowiadywaliśmy się, które kluby są warte odwiedzenia. Tak, jakbyśmy jeszcze tego nie wiedzieli. Dziewczyny były jednak bardzo otwarte i wydawały się zadowolone z naszej obecności. Usiedliśmy razem na murku, gdzie Vincent rozmawiał ze swoją, a ja próbowałem dogadać ze swoją.

Nie pamiętam już jej imienia, ale była bardzo malutka i miała pewnie mniej niż 160 cm wzrostu. Jednak na Ukrainie niski wzrost niczego nie wyklucza w urodzie kobiety. Była zdecydowanie jedną z najładniejszych dziewczyn, jakie miałem przyjemność poznać na Krymie. Miała szczupłe, smukłe nogi, które prezentowała w wysokich szpilkach. Chodziła w nich z taką gracją, której nie umiem tu opisać. Nosiła je już od piątej klasy podstawówki. Ale największe wrażenie robiła na mnie jej buzia aniołka.

Niestety nasza rozmowa była raczej jedynie neutralna. Chciałem żeby coś się między nami wydarzyło, ale jednak nie zaiskrzyło. Może po prostu zabrakło mi słownika w kieszeni? A może nie wykorzystałem najnowszych, niezawodnych uwodzicielskich technik? Chciałem jej dużo powiedzieć i spytać ją o wiele rzeczy, ale nie potrafiłem zrobić tego po rosyjsku. Pół metra obok siedział Vincent i radził sobie znacznie lepiej. Moja, znudzona najwidoczniej tym, że nie może sobie ze mną normalnie pogadać, włączała się w dialog Vincenta i jego panny. Vincent zarzucił wtedy najlepszy możliwy temat do rozmowy. My uczyliśmy dziewczyny po polsku, a dziewczyny uczyły nas, jak po rosyjsku nazywa się kutasa, cipkę i dupcenie. Dziewczyny śmiały się jak dwa podlotki, które jeszcze wstydzą się rozmawiać na te tematy. Oczy dziewczyny Vincenta były już zeszklone i wyglądały jak oczy kotka ze Shreka.

Dziewczyny zrobiły sobie z nami pamiątkową sesję zdjęciową i zaproponowały wymianę kontaktów na ukraińskim odpowiedniku facebooka. Niestety żaden z nas nie miał już tam konta. Dziewczyny chciały wracać do siebie, ponieważ wyjeżdżały gdzieś rano na dwa dni. Odprowadziliśmy je na taxi, idąc parami. Byłem już zbyt zmęczony, żeby móc to zaplanować, ale kiedy żegnaliśmy się z nimi, ustawiłem się tak, żeby moja była plecami do swojej koleżanki. Vincent wykorzystał ten moment izolacji i zaczął się z nią całować. Wymienili się numerami telefonów, ale niestety ani nasz termin powrotu, ani ich wycieczka nie sprzyjały ewentualnemu spotkaniu, celem rozwinięcia znajomości.

Wróciliśmy do naszej kwartiry, gdzie szerokim, obfitym i bystrym strumieniem polał się alkohol. Zgrzewacz zapił i spał w łóżku Moniki. Monika siedziała za to ze swoimi kolegami z wyjazdu, popijając alkohol i co chwila dotykając innego gościa. Ta dziewczyna musiała być bardzo koleżeńska albo po prostu lubiła się łasić do różnych facetów. Pomyślałem, że może nie będzie nocować w swoim łóżku, a jeśli nawet to pewnie Zgrzewacz będzie miał whiskey dicka. Lubię hazard. Zaproponowałem Vincentowi podbicie stawki do trzech piw i nowy termin zakładu: do końca naszego pobytu na Krymie. Przyjął.

My dalej piliśmy alkohol, kiedy Siara zaczął bawić się zapalniczką i podpalać jakieś śmieci. Wydało się to nam całkiem fajne, zatem każdy z nas dorzucał kolejne, coraz większe śmieci. Stworzyliśmy w końcu małe, ale całkiem zajebiste ognisko. Większy wpadł na pomysł, aby spalić również drewniane krzesło, które chwilę później stało już jedną nogą w ognisku i powoli zwęglało się. Płomienie robiły się coraz wyższe. Nie wiem czemu to zrobiliśmy i czemu uznaliśmy to za zabawne. Ogień uspokajał nas, a Siara usmażył na nim kawał kiełbasy. Patrzyliśmy w płomienie, a w tym samym czasie Silnoręki spał w pokoju na górze z Martą, a biedny Przemek przenocował w swoim łóżku Indiańca…

Artykuł Krym: Rozdział X: Nowa dostawa pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/krym_rozdzial_x_nowa_dostawa/feed 0