konsekwencje – VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ https://v1ncentify.prohost.pl O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu. Mon, 03 Jan 2022 16:05:35 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.0.2 Dług przyszłości https://v1ncentify.prohost.pl/post/dlug-przyszlosci https://v1ncentify.prohost.pl/post/dlug-przyszlosci#comments Fri, 29 Mar 2019 11:09:35 +0000 https://www.v1ncent.pl/?p=3870 Pamiętasz, jak od małego wpajano Ci, że masz pierworodny grzech? Coś, co zostało przypisane w momencie poczęcia - z czym nic nie możesz zrobić? Przestań wierzyć w bajki. Zaoczny wyrok, który zapadł nie dotyczył żadnego grzechu, ale długu, który musisz spłacić w ciągu swojego życia.

Artykuł Dług przyszłości pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Pamiętasz, jak od małego wpajano Ci, że masz pierworodny grzech? Coś, co zostało przypisane w momencie poczęcia – z czym nic nie możesz zrobić? Przestań wierzyć w bajki. Zaoczny wyrok, który zapadł nie dotyczył żadnego grzechu, ale długu, który musisz spłacić w ciągu swojego życia.

Dług

Widzę to tak. Od momentu urodzenia wszyscy jesteśmy zadłużeni względem siebie z przyszłości. Naszym celem jest ten dług odpracować, by na starość nie mieć do siebie żalu, ani pretensji – ewentualnie ten dług zminimalizować, pozostawiając śladowe ilości niezbyt przyjemnych emocji.

Możesz powiedzieć – pieprzę to, żyję tu i teraz. Dobrze, Twój wybór, nic mi do tego. Tylko proszę nie udawaj, że przyszłość Cię nie dotyczy, bo wszyscy nieuchronnie podążamy w jej kierunku. Nie jesteś unikalnym płatkiem śniegu.

Odpracowywanie długu polega na podejmowaniu ryzyka, poszukiwaniu głębokiej satysfakcji i życiu na sto procent, bez kompromisów. Mało ma wspólnego z siedzeniem na dupie, oszukiwaniem samego siebie i zamiataniem pragnień pod dywan.

Uważam, że moim przywilejem jest pewna anomalia. Już tłumaczę, o co chodzi. Ja nie widzę żadnej granicy między teraźniejszością, a przyszłością. Kompletnie nie potrafię przerwać łańcucha przyczynowo-skutkowego, który rozkwita w mojej głowie, gdy staję na rozdrożu. Widzę dalekosiężne konsekwencje każdej mojej decyzji, każdego nawyku i powielanego schematu. Przyznam, że z początku nieco przeszkadzało mi to w codziennym funkcjonowaniu i zapychało pamięć RAM nieskończonymi scenariuszami. Z czasem jednak nauczyłem się z tego korzystać, by podejmować decyzje procentujące w przyszłości.

W ten sposób zacząłem natychmiastową gratyfikację zastępować gratyfikacją oddaloną w czasie, ale o wiele bardziej satysfakcjonującą, budującą mój charakter i pozwalającą egzekwować dalekosiężne projekty.

> To dlatego od lat chodzę na siłownię, nie jem cukru i nie piję alkoholu (pomijając kilka dni w roku).

> Ten sam powód stoi za odcięciem się od marihuany — choć za nic w świecie nie oddałbym dni, których co prawda nie pamiętam, ale wiem, że bawiłem się świetnie, mordując swoje szare komórki. Nie żałuję, ale nigdy więcej nie mógłbym pozwolić sobie na taki ciąg.

> Dlatego rzuciłem pracę na etacie i skupiłem się na budowaniu biznesu, który pozwala mi się realizować na prawdziwie głębokim, kreatywnym poziomie.

> Jest to przyczyna, dla której mocno selekcjonuję osoby, z którymi przebywam, wiedząc, że mam wielką tendencję do modelowania ludzi w moim najbliższym otoczeniu. Chcę, by wpływ na mnie miały pozytywne zachowania, nawyki — co niejako bezwysiłkowo popycha mnie w stronę zamierzonych celów.

> Dlatego rzadko przeglądam memy, mam wyjebane w oglądanie YouTube w celach rozrywkowych (chyba że wieczorem, gdy już cała praca danego dnia jest skończona), a pracuję z włączonym trybem samolotowym i korzystam z narzędzi pomagających organizować czas.

> Popycha mnie to do wchodzenia w niekomfortowe sytuacje, dotyczące sfer, które są dla mnie ważne. Wolę przez krótką chwilę poczuć się źle, by w dłuższej perspektywie na tym zyskać: doświadczenie, satysfakcję, nową umiejętność, zwieńczenie celu.

> Spłacam swój dług także za pomocą medytacji, która pozwala mi ćwiczyć mózg, wyrzucać z niego zbędne gówno oraz osiągać wysoką jakościowo koncentrację niezbędną do głębokiej, wydajnej pracy.

Spłacanie długu to pytanie do odbicia w lustrze: czego prawdopodobnie będę żałował pod koniec życia? Co mógłbym zrobić, by w tym momencie czuć spokój i satysfakcję? A następnie wcielenie odpowiedniego działania JUŻ TERAZ.

Uwierz mi na słowo, ostatnia rzecz, jakiej chcesz to świadomości, że zmarnowałeś najlepsze lata na przewracanie się z boku na bok w swoim ciasnym gniazdku, podczas gdy życie oferowało Ci miliardy możliwości. Że poddałeś się lękowi, obawie przed opinią innych i konwenansom. Że karmiłeś sam siebie kłamstwami. Przecież to nie jest tak, że możesz oszukiwać siebie na dłuższą metę. Ty wiesz. Wiesz, że wmawiasz sobie głupoty i może na krótką metę dasz tym głupotom wiarę:

“Następnym razem do niej zagadam, zresztą miała taką minę, że i tak by mnie olała”.

“Od następnego tygodnia będę chodził na siłownię regularnie”.

“Niedługo przejdę na dietę”.

“Zmienię pracę/upomnę się o awans/rzucę etat — ale jeszcze nie w tym momencie”.

Nie pociągniesz tak długo, zbyt inteligentny na to jesteś. Znasz siebie, pamiętasz inne sytuacje, w których karmiłeś sam siebie podobną strategią. Możesz w łatwy sposób wyciągnąć z tego schemat i zobaczyć, gdzie tym razem taka narracja Cię zaprowadzi. Prawda?

Z perspektywy czasu nie pamiętasz strachu. Pamiętasz tylko fakty — podjąłem działanie w decydującym momencie, czy stchórzyłem? I z tego, chcesz czy nie, sam siebie w przyszłości rozliczysz.

Uczucia, takie jak: brak satysfakcji, poczucie marnowanego czasu, samotność, lęk; nie znikną same z siebie. Przy powielaniu identycznego działania jak do tej pory, bez korekcji kursu, konkretnej zmiany — będą się tylko pogłębiać.

Patrz szerzej

Postrzegaj swoje nawyki (jak z reguły spędzasz swoje dni, co jesz, jak dbasz o zdrowie, z kim przebywasz, gdzie pracujesz, jak wygląda Twoje życie uczuciowe/seksualne) w perspektywie drogi. Przewiń sobie kilka miesięcy, pięć-dziesięć lat do przodu i zobacz, dokąd Cię ona prowadzi.

Jakie są dalekosiężne konsekwencje obecnego trybu życia?

Czy jest to miejsce, w którym chcesz się znaleźć?

Jeśli nie, to czas strzelić sobie liścia na otrzeźwienie, bo jesteś pociągiem pospiesznym, który zapieprza po torach wprost do tej właśnie stacji — i to w zastraszającym tempie.

Wiem, że z pewnego dystansu dzisiejszy tekst można zaszufladkować jako “typowe motywacyjne biadolenie”. Tylko, jeśli rzeczy, o których piszę są tak oczywiste, to dlaczego większość ludzi zachowuje się dokładnie tak, jakby miała na swoją przyszłość wyjebane? Życie jest jedną wielką imprezą tylko do momentu, w którym – no cóż – przestaje nią być. I wtedy wysiadasz na stacji, którą sam wybrałeś. Gdzie czeka na Ciebie procent z każdej Twojej, choćby najbardziej chybionej inwestycji. Pieniądze lub ich brak, zdrowie, na które zasłużyłeś (fizyczne, jak i psychiczne), zestaw umiejętności, bliscy/samotność i satysfakcja —  lub czarna, ziejąca pustką wyrwa znajdująca się w jej miejscu.

Nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania, ale wiem, że ludzie zdają się nie rozumieć sensu prostych słów “tak młody, jak dziś nie będziesz nigdy”.

Życzę dziś Tobie, byś rozumiał, szanował siebie i nie odkładał niczego na “jutro”. Bo “jutro” w końcu nadejdzie i jeśli będzie za późno, bardzo chętnie Cię ze wszystkiego rozliczy.

Artykuł Dług przyszłości pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/dlug-przyszlosci/feed 4
Jestem ładna, mogę wszystko? https://v1ncentify.prohost.pl/post/jestem-ladna-moge-wszystko https://v1ncentify.prohost.pl/post/jestem-ladna-moge-wszystko#respond Mon, 07 Nov 2016 15:25:24 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=1990 Ostatnio zadałem Wam pytanie na moim fanpage:

Artykuł Jestem ładna, mogę wszystko? pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Ostatnio zadałem Wam pytanie na moim fanpage:

 

Sytuacja opisana w poście wydarzyła się naprawdę, w Bratysławie. Zajście obserwował mój znajomy, który tamtej nocy wybrał się z dziewczyną do klubu. Na samym początku chciałem po prostu zrobić o tym wpis, ale pomyślałem, że lepszym rozwiązaniem będzie przeprowadzenie sondy przed publikacją. Mieliście bardzo różne pomysły odnośnie tego, jak powinien zareagować poniżony facet. Niektóre mnie rozbawiły, inne zażenowały, z kilkoma się zgodziłem. Zanim przejdziemy do tego, jak sytuacja rozwiązała się w prawdziwym życiu, prześledźmy kilka pomysłów z Facebooka:

1

2

Podoba mi się, ale czegoś tu brakuje.

3

Mam problem z tym rozwiązaniem, bo brakuje tu natychmiastowej kary i napiętnowania patologicznego zachowania. Występuje też tutaj zbyt duża dysproporcja w energii, jaką trzeba poświęcić na rewanż. Pisanie historii, wykupowanie jakichś domen – za dużo roboty, a efekt i tak byłby daleki od zadowalającego.

4

Myślę, że taka słowna uwaga byłaby urocza. Ty ogładzasz przekaz i ważysz słowa, a tymczasem jesteś mokry i śmierdzisz piwem, poniżony w oczach swojej kobiety i innych ludzi. Druga propozycja, czyli wskazanie lasek ochronie niby jest jakimś wyjściem, ale to w dalszym ciągu nie jest kara współmierna do winy. Poza tym, mogłoby się okazać, że laski są stałymi klientkami lokalu i znają pracowników.

6

Kolejny słodziak 🙂

5

I znów, upomnienie słowne plus pełna akceptacja zachowania poniżej wszelkiej krytyki. Nie gra mi to.

7

Pomijając już kwestię tego, czy laska wie, czym jest sarkazm – wyszukana reakcja słowna na fizyczną agresję byłaby w tym przypadku najwyżej pocieszna.

12

Haha

8 9 10 11

 

Co zrobił bohater wpisu?

 

Oblany piwem, wystawiony na pośmiewisko facet zareagował bardzo szybko. Uderzył agresorkę z całej siły w twarz, aż nakryła się nogami. Nikt w kolejce nie zareagował, najprawdopodobniej dlatego, że składała się w większości z turystów. Facet wziął swą dziewczynę za dłoń, znokautowaną jeszcze zwyzywał i zniknął w środku (ochrona całego zajścia nie widziała, drzwi do klubu otwierały się co jakiś czas, by wpuścić kolejną porcję klientów).

Jeśli uważacie, że gość zareagował zbyt mocno, proponuję wyobrazić sobie, że piwo wylała nie kobieta, a facet. Moim zdaniem ta laska straciła przywileje przysługujące kobietom w momencie, w którym zachowała się jak ostatnia świnia. Bomba na twarz to w takim przypadku nie wybór, a konieczność. Jedyna słuszna odpowiedź na jawną agresję i naruszenie nietykalności osobistej.

Chłopak poświęcił się dla lepszej sprawy. Być może ten prosty na nos był dla niej jak wybudzenie z długiej śpiączki. Halo, tępa dzido – witamy w prawdziwym świecie. Uważam, że jego reakcja była jedyną właściwą, nawet jeśli miałaby być okupiona przekopaniem przez armię białych rycerzy z kolejki. Każda inna oznaczałaby bezapelacyjny triumf nieopisanego chamstwa. Niektórym laskom popkulturowa sieczka i walidacja społeczna tak bardzo wyprostowały zwoje mózgowe, że wydaje im się, że mogą wszystko. Nie muszą przestrzegać żadnych reguł, ani stosować się do elementarnych zasad kultury osobistej tylko dlatego, że są ładnymi kobietami. To jest tak, jakby uroda i związany z nią status społeczny usprawiedliwiał poniżanie innych ludzi. Patologia.

Cham obrzydliwy, czemu nie, piękną karierę można zrobić, chamstwo ma wielką przyszłość, cały świat stoi przed chamstwem otworem, subtelni, wstydliwi i wrażliwi ustępują przed nim, bo tylko cham by ustał i nie ustąpił, mądrzy nie wdają się w dyskusje przegrane po pierwszym ciosie maczugi, szlachetni litują się nad chama nieszczęściem, cham prze naprzód, nic nie mąci spokoju jego chamskiej duszy, cham się nie wstydzi, nie czerwieni, nie uśmiecha przepraszająco, on nawet nie widzi drwin i szyderstw, nigdy nie czuje się nieswojo i niezręcznie – ponieważ jest chamem.

 

Lód, Jacek Dukaj

 

Coraz więcej kobiet żyje w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, która rządzi się innymi prawami fizyki. Przypomina mi to rozpychanie się w zatłoczonym autobusie i sprawdzanie reakcji podróżnych. Jeśli nie ma żadnych sprzeciwów, rozpychamy się dalej. Zyskujemy więcej przestrzeni (kosztem innych), a podróż staje się dla nas bardziej komfortowa. Ponieważ nikt nie reaguje, możemy zacząć dla zabawy pluć na ludzi wokół, podsiadać ich i wyzywać prosto w twarz. Skoro za karygodne zachowanie nie spotykają nas żadne konsekwencje, to dlaczego mielibyśmy przestawać? Tym bardziej, że władza nad innymi uzależnia, zakazany owoc jest smaczny, a apetyt rośnie w miarę jedzenia?

Opryskliwe, zblazowane lale przekonane o tym, że należy im się wszystko i to w tempie ekspresowym. Laski, które przez życie idą bez stresu, obsypywane komplementami i przymilnymi uśmiechami. Panny, dla których faceci spełniliby każdą zachciankę i znieśli nawet największe poniżenia, jawną manipulację i zabawę ich kosztem. Władza psuje, wypacza wartości – a możliwości kuszą. Dlatego wcale nie dziwi mnie, że istnieją takie kobiety (i tym bardziej doceniam te bardzo atrakcyjne, które jednak pozostają normalne, bo to wymaga mocnej pracy nad sobą). Jeśli od dziecka nic się od nich nie wymaga, a akceptację otaczającego świata załatwia sam fakt, że “są”, to bardzo ciężko oczekiwać, że w magiczny sposób wykształcą w sobie silną wolę, nauczą się krytycznego myślenia, szacunku dla innych oraz gry fair. Nawet inteligentna osoba mogłaby się w końcu ugiąć i przyzwyczaić do królewskiego traktowania. Seks na pstryknięcie palcami, sponsorowane kolacje, przywileje, wszechobecna usłużność, drogie wycieczki. W ekstremalnych przypadkach otrzymujemy więc skrajnie odrealnione idiotki pokroju tej z dzisiejszego wpisu – idiotki, które jeszcze nigdy nie spotykały konsekwencji bezczelnego (lub być może – o zgrozo – nieświadomego) przekraczania granic.

Bo przecież najczęściej takim dziewczynom się wybacza. Faceci bez żadnych standardów zaakceptują każdą bezczelność, dopóki widzą szansę na dobranie się do majtek. Słabsze koleżanki chcą lśnić w cudzym blasku i mieć z tego profity, więc dalej będą się podlizywać i przechadzać dumnie w świetle jupiterów, licząc lajki i serduszka, które wpadają rykoszetem. Postronne osoby, obrywając odłamkami gówna wolą się nie wychylać, by nie wystawić się na publiczny lincz.

Jak nisko upadliśmy jako cywilizacja, jeśli pierwszym odruchem jest akceptacja lub słowne upomnienie osoby, która narusza naszą godność w tak bydlęcy i upokarzający sposób – tylko dlatego, że jest atrakcyjną fizycznie kobietą?


Co jest tutaj najbardziej smutne, to możliwość, że nokaut wcale naszej bohaterki nie uświadomił. Być może po otrząśnięciu się i dojściu do siebie stwierdziła, że trafiła na prostaka bez grama szacunku i że w istocie to ONA jest tutaj ofiarą. Prawo grupy działa tak, by utrzymać panujące w niej wartości – tutaj racjonalizację całej sytuacji mogłaby dodatkowo wspomóc koleżanka: “Co za bezczelny frajer!” oraz inni znajomi, którzy świadkami wydarzenia nie byli. Nawet, jeśli przy każdym spojrzeniu na opuchniętą twarz w lustrze podświadomość podpowiadałaby, że tym razem przesadziła i tak wyglądają konsekwencje, mechanizm wyparcia nie pozwoliłby jej tego zaakceptować – oznaczałoby to przecież przebudowanie całego systemu wartości i poddanie własnej osoby krytyce.

Na to nie stać czasem nawet bardzo inteligentnych i świadomych ludzi, co dopiero mówić o…

Artykuł Jestem ładna, mogę wszystko? pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/jestem-ladna-moge-wszystko/feed 0
Halo, wszyscy umieramy https://v1ncentify.prohost.pl/post/halo-wszyscy-umieramy https://v1ncentify.prohost.pl/post/halo-wszyscy-umieramy#respond Mon, 08 Aug 2016 13:55:24 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=1737 - Ostatnio dużo myślę o tym, że wszyscy umrzemy.

- Co kurwa? Vincent, co ty?

- No umrzemy wszyscy. Umrą wszyscy, których kochamy.

- A mi ryje banię, że czas ucieka bardzo szybko, zaraz koniec lata.

- Koniec życia. Koniec lata to chuj. Zastanawiam się nad sensem zapracowywania się i marnowania czasu w pogoni za hajsem.

Artykuł Halo, wszyscy umieramy pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
– Ostatnio dużo myślę o tym, że wszyscy umrzemy.

– Co, kurwa? Vincent, co ty?

– No umrzemy. Umrą wszyscy, których kochamy.

– A mi ryje banię, że czas ucieka bardzo szybko, zaraz koniec lata.

– Koniec życia. Koniec lata to chuj. Zastanawiam się nad sensem zapracowywania się i marnowania czasu w pogoni za hajsem.

– Hm. Ale co, żyłbyś sobie za 2k na rękę? Nie potrafię tego ocenić. Też mam ostatnio rozkminy w tym temacie, że w sumie po co robić 50k miesięcznie. 10k to już taka granica, że musisz się postarać żeby wydawać wszystko na bieżąco. Najgorsze jest to, że czasu mało.

– Myślę, że sztuką jest zbalansować pracę i ilość zarabianego hajsu w taki sposób, by nie tracić całego czasu na zarabianie, bo później zabraknie go na życie.

– No taka klasyczna, bezsensowna pogoń za sałatą. Ale z drugiej strony weź nie miej auta, domu itp.

– Kurwa stary, my umieramy. To jedyna pewna rzecz na tym świecie. Nie wiesz, czy zdążysz w swoim wymarzonym domu chociaż pomieszkać.

– Haha, jakie schopenhauerowe myśli.

– Nie no, prawdziwe. To przerażające, jak się tak zastanowić.

– Dlatego trzeba z życia maks wycisnąć.

– Tylko co to jest maks?

– Nie tylko dupy i seks, tylko coś osiągnąć, zostawić coś po sobie. Wieczne tu i teraz – yolo – jest słabe.

– Ale po co coś zostawiać?

– Dla egoistycznej pobudki, że coś zrobiłeś. Na tyle wielkiego, że zostanie na długo po tym, jak umrzesz.

– Ale jak umrzesz nie będzie to dla Ciebie miało żadnego znaczenia.

– Idąc takim tokiem rozumowania, to równie dobrze można czekać sobie na śmierć i chuj.

– Czyli chcesz coś zostawić, żeby było lżej ci odejść.

– Nie lżej. Chcę mieć poczucie, że czegoś dokonałem.

– No dobrze, czyli chcesz coś zostawić, by lżej było umrzeć. Bo jakbyś nie zostawił, to byś żałował i tyle.

– Okej, racja. To tak, jak pójść na imprezę, gdzie są super dupy i stać w kącie.

– Dobre porównanie. Natomiast ja widzę tylko jedną alternatywę. Nadzieja, że w ciągu najbliższych 20-30 lat naukowcy wynajdą nieśmiertelność*. To jedyny sensowny powód zarabiania hajsu, jaki widzę. Bo tanie to nie będzie. A wracając do tematu – chodzi o to, żeby wymyślić, jak chcesz przeżyć swoje jedyne życie jakie masz.

– Trzeba wykorzystać to, co tu i teraz, ale z drugiej strony mieć plany na przyszłość. Zawsze jest jakiś punkt odniesienia, że za rok, za dwa, za dziesięć. Bez planów życie nie miałoby sensu.

– Ja nie wiem, co będzie za dziesięć lat. Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Ty potrafisz?

– Poniekąd.

– Dawaj.

– Z pewnością będę miał rodzinę. Nie wyobrażam sobie mieć 37 lat i nakurwiać non stop na imprezach. Powoli mi się to już przewartościowuje. Chcę mieć firmę, agencję marketingową. Być jej właścicielem, zatrudnić ogarniętego managera, który będzie lwią część za mnie ogarniał – a ja będę miał z tego pasyw. Jak już będę miał rodzinę, to chcę być blisko, bo jak sięgam pamięcią to najbardziej cenię sobie momenty, w których byłem blisko ojca i matki. Jako dzieciak w dupie miałem to, ile zarabiają. Chciałem grać z ojcem w piłkę, pomagać w garażu. To samo chciałbym dać moim dzieciom.

– Super, bardzo fajnie. Ja nie mam takich planów.

– Nie chciałbyś mieć rodziny? Dzieciaka z super laską?

– Nie wiem. Nie potrafię sobie tego wyobrazić.

– Dla mnie zaczyna to nabierać coraz większego sensu. Ludzie zakładają rodziny, bo są świadomi przemijania. Dzieci dają iluzję przedłużania życia. Przekazywanie genów.

– Tak, ale to wciąż tylko iluzja, bo nie przedłużasz w ten sposób swojej świadomości.

– No nie, ale to najsensowniejsza opcja, którą możesz wybrać.

– Z pewnego punktu widzenia rzeczywiście, jest to całkiem sensowne. Tylko, że tutaj masz konflikt. Rodzina versus korzystanie z życia. Podróże, nowe miejsca, nowi ludzie. Mocne emocje. Cały świat stoi otworem. Nie ogarniesz tego mając małe dzieci, a to najlepsze lata, kiedy jeszcze jesteś sprawny fizycznie i możesz tego doświadczyć. Oczywiście możesz założyć rodzinę znacznie później, ale będziesz starym ojcem dla swoich dzieci.

– Nie potrafię znaleźć na to odpowiedzi. Wiem tylko tyle, że coraz większą wartość dostrzegam w kobiecie na stałe. Wiadomo, że nie będzie zawsze tych super emocji, ale przynajmniej coś budujesz. Brakuje mi teraz tego, w zasadzie od dłuższego czasu mam tylko powierzchowne relacje. Wkurwia mnie, że cały czas zmieniam laski.

– I tak mamy lepiej, niż one. Termin “przydatności” kobiety kończy się mniej więcej na trzydziestce. Do tego czasu muszą znaleźć stałego partnera i zbudować gniazdko. Jeśli tego nie zrobią, to później będą miały znacznie ciężej. W sumie średniowiecze nie było takie złe. Niektóre laski były wydawane za mąż nawet w wieku 12 lat.

– Bo ludzie żyli wtedy 30, czy 40 lat.

– Nie, to bzdury. Władysław Łokietek w wieku 70 lat osobiście dowodził jedną z bitew i jeszcze brał w niej udział. Ostatnio robiłem objazd po zamkach w Polsce, zazwyczaj właściciele umierali w wieku 60-80 lat. Mając w naszym wieku (27l) dziecko kilkunastoletnie, zaczynałbyś drugą młodość. W momencie, kiedy gotowe byłoby wyfrunąć z gniazdka byłbyś jeszcze w pełni sił do eksploracji świata. Mógłbyś wycisnąć to życie porządnie przed śmiercią i jeszcze przedłużyć linię genetyczną.

– Ja jak się bardzo głęboko zastanowię, to mógłbym w ciągu 5 lat mieć żonę i dzieci.

– Gratulacje, nie widzę tego kompletnie. Ale tak wcale. W sumie, to nawet ci zazdroszczę.

– Ale stary, jeśli nie to, to co? Zobacz, koło 35 będzie wyraźnie widać, że jesteś starszy. Każdy na imprezie będzie od ciebie młodszy. Znajdą się lepsi. Ciężko będzie bzykać młode laski.

– Ale po co komu małolaty, jak są dziewczyny 25-35? I to z całego świata. Tak w ogóle, to po co w Polsce siedzieć? Ja przedkładam moje własne, egoistyczne cele nad dzieci, których nie mam i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będę miał. Chcę przeżyć moje życie jak najlepiej, a nie oddać młodość małym potworkom. W sumie, to mógłbym być nawet starym ojcem, wyjebane. Ważne, żebym żył jak mi się podoba i dużo celów realizował, zanim tych dzieci nie ma.

– Ja też, ale boję się tego, że w wieku 35 zacznę się mocno starzeć. Że mnie dopadnie kryzys wieku średniego.

– To nie jest kryzys wieku średniego. To kryzys świadomości przemijania i umierania. Dlatego mam teorię, że lepiej oswajać się codziennie z tym, że kiedyś umrzesz i cię nie będzie. Żeby być gotowym na to przemijanie. Chyba najgorsze, co można zrobić, to nie myśleć o tych rzeczach w ogóle i nagle w wieku 30 czy 40 lat dostać obuchem w łeb.

– Hm, pytanie, czy wraz z wiekiem nie zanika ta chęć korzystania z życia. Wiesz, testosteron z roku na rok spada.

– W sumie zależy jak żyjesz i co jesz. Chyba.

– Największa z moich obaw to ta, że w wieku 40 lat będę wyraźnie gorszy, niż moi konkurenci. Będzie mega ciężko pobzykać.

– Wracamy do hajsu. Jak będziesz miał pieniądze, to ciężko nie będzie.

– Co? Ruchać za hajs? To nie daje takiej frajdy. Coś jak lew w zoo, który nie musi polować. Dowartościowywanie się hajsem jest słabe.

– Nie za hajs. Po prostu posiadać status, który jest oczywistym składnikiem atrakcyjności w oczach kobiet. To nie bzykanie za kasę, tylko oznaka zaradności życiowej, element ciebie. Nie mówię, żeby wpychać laskom PLNy za stanik, ani przesadnie tym epatować. Po prostu być facetem, po którym widać, że ponadprzeciętnie ogarnia własne podwórko.

– A nie wiem, kurwa.

– To nie jest dowartościowywanie się hajsem. Laski, mimo że w wyborze stałego partnera kierują się w dużej mierze statusem nie zawsze są tego świadome. Nie można powiedzieć, że wszystkie laski lecą na kasę i tylko za nią będą cię lubić. Z pewnością jest takich wiele, ale ja tutaj mówię raczej o dziewczynach, dla których jesteś atrakcyjny jako całość – a nie tylko dlatego, że masz wypchany portfel. Wiadomo, że jeśli laska ma wybrać gościa, który dobrze wygląda, świetnie pieprzy, jest zabawny i błyskotliwy, a takiego, który posiada identyczne cechy, ale w pakiet wchodzi też siano, to wybierze opcję numer 2. Nawet wtedy, kiedy będziesz miał te 35 lat.

– Ale jeśli ktoś jest młodszy i też z hajsem, to przegrasz.

– Tak. Chyba, że oprócz hajsu będziesz bardzo zadbany fizycznie i po prostu super jako osoba.

– Ta, jak Tede.

– No Tede ma 40 lat. Myślisz, że go w najmniejszym stopniu jebie, że laski chodzą z nim do łóżka dlatego, że jest popularny i ma hajs? Ciężko na to pracował. Hajs i popularność nie są jego wabikiem na laski. On sam nim jest, bo to integralna część jego osoby w tym momencie. Nie ma różnicy, z jakich pobudek laska cię pieprzy jeśli nie epatuje przy tym oczywistym parciem na pieniądze, że tylko o to jej chodzi.

– Pytanie, czy samo bzykanie wystarczy. Gdzie potrzeba bliskości z drugą osobą?

– Ale możesz ją mieć! W czym problem? Tak jak mówiłem wcześniej, pieniądze, status, wygląd fizyczny, charakter to wszystko integralna część ciebie. Myślisz, że czułość laski, której dodatkowo podoba się, że posiadasz status różni się w jakimś stopniu od czułości, którą daje ci zakochana w tobie kobieta, gdy jeszcze milionów na koncie nie masz?

– Nie wiem, trudne to wszystko. Jak żyć, gdzie jest balans, jakie wybory podejmować?

– Jest po prostu zbyt wiele opcji na to, jak przeżyć jedyne życie.

– Najgorsze są koszta utraconych możliwości. Wybierając A, nie robisz B.

– To odwieczny problem. Bzykasz dużo lasek, tęsknisz do jednej. Jesteś z jedną, tęsknisz do wielu. Robisz hajs, więc nie masz wakacji. Masz wakacje, tracisz pieniądze, które mógłbyś w tym czasie zarabiać. Jak to było w jakiejś książce: mieć tysiąc i nie mieć tysiąca to razem dwa tysiące.

– Zobacz Vincent, w alternatywnej rzeczywistości być może nie byłoby tak głupie, gdybyś już teraz miał żonę i dzieci. Może byłoby ci z tym dobrze. Albo gdybyś żył, jak RJ [wspólny znajomy]. Bez kasy, żyjąc w zgodzie z naturą, zgłębiając siebie i podróżując pieszo lub rowerem przez świat. Jest wiele scenariuszy i z pewnością każdy czegoś innego uczy, każdy ma wady i zalety. Tylko, że trzeba wybrać jeden konkretny.

– I żyć ze świadomością, że wybrałeś właśnie to. Ze wszystkimi konsekwencjami.

– I to jest najgorsze. A czas jest najważniejszy i spierdala bezpowrotnie.

– Fajnie byłoby być głupkiem. Takim idiotą, który nigdy nie ma podobnych dylematów. Albo zwierzakiem, które nie wie, że umrze. Który nie rozumie umierania. Nawet byś nie wiedział, że się kończysz. Myślisz, że nie byłbyś szczęśliwszy?

– Bardzo bym był. Już dawno doszedłem do wniosku, że takie rozkminy nie mają sensu, bo nigdy nie dotrzesz do jednej właściwej odpowiedzi.

– Moim zdaniem mają sens.

– Nie mają. To pewnik, że umrzesz i tyle. Co tu rozkminiać?

– Jak już się zaczyna w tym grzebać, to trzeba grzebać dalej. Inaczej cię to zje. Trzeba starać się to lepiej zrozumieć, poznać siebie i swoje potrzeby. Jednak dokonać wyboru. Nauczyć się żyć z jego konsekwencjami. To niefair, ale kto powiedział, że życie jest fair? “Fair” to pojęcie wymyślone przez ludzi, a nie przyrodę, która leży u podstaw wszystkiego, co istnieje. Mówisz, że to pewnik: umierasz i nie trzeba tego roztrząsać. To dlaczego nie zabić się już teraz? Trzeba coś wybrać i lepiej zrobić to świadomie. By gorzka tabletka była możliwie najmniej gorzka. Poradnie psychologiczne, sale sądowe i gałęzie w lasach pełne są ludzi, którzy o tym nie myśleli lub myśleli za mało i nie byli w stanie uciągnąć konsekwencji.

– Jeśli mam być szczery, to mi to wszystko nie ryje bani tak mocno, bo jestem dopiero gdzieś w 30% życia. Ale później zacznie.

– Z drugiej strony skąd wiesz, że nie umrzesz jutro? Myślisz, że ta cała rozmowa jest bezcelowa?

– Uważam, że tak. Trzeba być świadomym faktu, że nie przeżyjesz idealnego życia i zawsze będziesz tracił opcje. Podejmowanie złych wyborów to część tej całej zabawy.

– Chodziło mi o coś innego. Opcja 1: nie myślisz w ogóle o własnej śmiertelności, konsekwencji wyborów i nagle, w wieku 50 lat cię to przygniata. Opcja 2: myślisz sobie o tym już teraz, zadajesz pytania. Oswajasz się z tym. Moim zdaniem wiedząc, że umierasz posiadasz więcej mocy do życia. Taki naturalny motywator.

– Inaczej. Sądzisz, że teraz to wszystko rozkminisz i te wnioski pozostaną niezmienne do końca twojego życia? Myślenie się zmienia, priorytety się zmieniają.

– Jasne, że tak, ale czuję potrzebę ustawienia sobie tego w głowie na teraz.

– Ja płynę na fali życia. Nie chcę o tym myśleć, bo wpadnę w depresję.

– Ja chcę płynąć na tej fali, ale jednocześnie mieć z tyłu głowy świadomość, gdzie to wszystko zmierza, by wycisnąć więcej. Skonkretyzować plany. Dzięki temu też mogę bardziej docenić poszczególne szczęśliwe chwile. Pamiętając o tym, że nie są wieczne, nie mogą spowszednieć. Małe, fajne rzeczy. Drobne gesty i przyjemności. Chwile spędzone z ludźmi, których kochasz. Nigdy wcześniej nie byłem tak obecny i skupiony na delektowaniu się chwilami, jakie mam z rodzicami. Wspólna kawa, wciąganie w intrygujące rozmowy. Wspólne przeglądanie starych zdjęć i okazywanie więcej ciepła. Kiedyś już nie będę mógł tego robić.

– Jestem tylko ciekaw, na ile rzeczywiście będziesz miał to z tyłu głowy. Może być tak, że za jakiś czas ci przejdzie, znów wpadniesz w wir wyblakłej codzienności.

– Chyba będę miał. A może nie. Nieważne, po prostu potrzebuję tego teraz.

– Mnie tylko przeraża, że czasu jest tak mało. Chciałoby się częściej ze znajomymi widywać, jeździć do rodziców, podróżować. Ale, kurwa, się nie da. Ciężko to wszystko ze sobą pogodzić, jeszcze jak masz pracę na etacie. Te wybory są ciężkie.

– Jak którego chupa-chupsa wybrać.

– Pić alkohol, jarać blanty, cieszyć się życiem, czy cisnąć pracę i zapierdalać w imię lepszej przyszłości.

– Plus nie wiesz, czy będzie jakakolwiek przyszłość. Może zginiesz w wypadku, może będzie wojna.

– No, najlepiej być debilem i nie myśleć o tym.

– Tym optymistycznym akcentem…

– Zmieniam zdanie. Potrzebna była ta rozmowa.

 


*Do poczytania:

 

 

Dodatkowo:

 

Why Cryonics Makes Sense

The AI Revolution: The Road to Superintelligence

 

 

Artykuł Halo, wszyscy umieramy pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/halo-wszyscy-umieramy/feed 0