jazda – VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ https://v1ncentify.prohost.pl O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu. Mon, 03 Jan 2022 16:05:35 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.0.2 Jak odinstalowałem UBER. Groteskowy koniec niegdyś idealnej aplikacji https://v1ncentify.prohost.pl/post/odinstalowalem-uber-groteskowy-koniec-niegdys-idealnej-aplikacji https://v1ncentify.prohost.pl/post/odinstalowalem-uber-groteskowy-koniec-niegdys-idealnej-aplikacji#comments Wed, 04 Jul 2018 13:43:12 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=3530 Uber, aplikacja, która kilka lat temu zachwyciła mnie, wprowadzając na rynek zupełnie nową jakość, zamieniła się we własną karykaturę. To było niesamowite – jeden klik i podjeżdża po Ciebie szybko i bez żadnych problemów nowe auto. W środku pachnie, a za kółkiem miły i uczciwy kierowca, prowadzący zgodnie z GPS (zupełne przeciwieństwo typowego “sałaciarza”). Nie […]

Artykuł Jak odinstalowałem UBER. Groteskowy koniec niegdyś idealnej aplikacji pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Uber, aplikacja, która kilka lat temu zachwyciła mnie, wprowadzając na rynek zupełnie nową jakość, zamieniła się we własną karykaturę.

To było niesamowite – jeden klik i podjeżdża po Ciebie szybko i bez żadnych problemów nowe auto. W środku pachnie, a za kółkiem miły i uczciwy kierowca, prowadzący zgodnie z GPS (zupełne przeciwieństwo typowego “sałaciarza”). Nie musisz mieć przy sobie gotówki, trzaskasz drzwiami, aplikacja potrąca Ci z konta jakieś śmieszne pieniądze. W przypadku jakiegokolwiek sporu, jest on zawsze rozpatrywany na Twoją korzyść. Uzależniłem się od aplikacji i używałem jej bardzo często.

Uber zapoczątkował prawdziwą rewolucję, na tle której strajkujący i praktykujący mafijne zagrywki taksówkarze wyglądali jak dinozaury na sekundę przed kolizją z meteorytem. Mijające lata pokazały jednak, że to nie dinozaury ucierpiały na kolizji najbardziej, a właśnie Uber, który niczym wąż Oroborus połknął własny ogon i wyrzucił do kosza absolutnie wszystko, co czyniło go tak wyjątkowym.

Najbardziej groteskowe w tym wszystkim jest to, że aplikacja, która miała zmonopolizować rynek, tylko go umocniła, sama powoli blednąc. Jak grzyby po deszczu rosną apki, które w chwili obecnej biją Uber na głowę. Tradycyjne taksówki, niegdyś poważnie zagrożone odejściem w zapomnienie, mają się lepiej niż kiedykolwiek (MyTaxi) dzięki benchmarkingowi modelu biznesowego Ubera.

DZIEŃ, W KTÓRYM SKASOWAŁEM UBERA

Spieszę się na szkolenie. Jestem spokojny, bo mam zapas 20 minut i niby niedaleko, ale chcę podjechać Uberem. Zamawiam kierowcę – ma być za 5 minut na miejscu spotkania. Ogarniam się, wychodzę. Minutę przed przyjazdem kierowca odwołuje przejazd (z jakiej przyczyny pozostaje tajemnicą). Denerwuję się, bo za 15 minut widzę się z klientami, ale zamawiam kolejny kurs. Za 7 minut. No nic, czekam cierpliwie. Na dwie minuty przed przyjazdem… kierowca odwołuje przejazd. No chyba sobie, kurwa, żartujecie. Zostaje mi 10 minut, gdybym od razu poszedł z buta byłbym już w okolicy miejsca spotkania. Po raz kolejny wduszam kciukiem przycisk w apce, kierowca wpierw jedzie w zupełnie przeciwnym kierunku, niż powinien, a następnie ODWOŁUJE PRZEJAZD. W tej samej chwili stwierdzam, że miarka się przebrała. Kilka kliknięć i pozbywam się z telefonu Ubera raz na zawsze – to zbierało się we mnie miesiącami i w końcu musiało się stać.

Ściągam MyTaxi. Kierowca podjeżdża po 3 minutach, auto jest nowe, czyste. Gość mówi po Polsku, ogarnia trasę, prowadzi bezpiecznie. Nie sądziłem, że kiedykolwiek tak ucieszę się na widok typowego “sałaciarza”.

W chwili obecnej trzeba być chyba masochistą, żeby korzystać z Uber.

DMITRI, SASHA I VLADYM KONTRATAKUJĄ

Warszawa, Kraków – obecnie, żeby zamówić kurs w Uber i trafić na polskiego kierowcę trzeba mieć farta rzędu skreślenia 6 w Totka. Nie miałbym nic przeciwko obcokrajowcom za kółkiem, gdyby nie fakt, że mają oni kompletnie WYJEBANE w swoją pracę, robią wszystko na ODWAL SIĘ, a pojęcie “jakość obsługi” jest im równie obce, co Monolit małpom w Odysei Kosmicznej Kubricka.

 

Dlaczego Polacy nie jeżdżą Uberem? Bo to się zwyczajnie nie opłaca. Uber z roku na rok podnosił prowizję, jaką pobiera od kierowców, w chwili obecnej jest to 25% kwoty przejazdu.

Dotyczy panów ze wschodu (czyli na moje oko jakieś 90% kierowców Ubera, LOL):

Prawo jazdy kupili na bazarze

 

Miałem kilka sytuacji, w których przez niekompetencję kierowcy prawie mieliśmy śmiertelny wypadek. Jedna z tych historii była tak niezrozumiała, a posiadanie przez wspomnianego kierowcę prawa jazdy tak pokurwionym pomysłem, że zagroziłem Uberowi nagłośnienie incydentu – dzwonili do mnie z przeprosinami. Ostatnio dwa razy w ciągu jednego kursu jechałem z panem z Ukrainy POD PRĄD. Notoryczne są sytuacje, w których zamówiony kierowca zachowuje się na drodze jak Alicja w jebanej Krainie Czarów. Nie przestrzega przepisów, jest zagubiony w akcji. Zamawiasz Uber i widzisz zamieszanie na drodze – to Twój “kierowca” zatrzymuje cały ruch, niemalże powodując karambol, bo rozkminia, czy może skręcić w uliczkę, by Cię odebrać (mógł), by za moment wystartować na pełnej piździe i pojechać zupełnie na około.

Najbardziej pocieszne są jednak sytuacje, w których kierowca pyta Cię o zasady ruchu drogowego. “Mogę zmienić pas?”, “tu możemy skręcić?”, “mam tu pierwszeństwo?”. Serio, kurwa? Serio?

Nie rozmawiają po Polsku i nie potrafią jechać zgodnie z GPS

 

Jak można jechać do pracy do innego kraju, gdzie codziennie masz kontakt z klientami i nie nauczyć się PODSTAW języka polskiego lub angielskiego? Już pomijam sytuacje, gdzie kierowca trajkocze do Ciebie coś po rosyjsku, bo taki ma humor, ale NOTORYCZNIE zdarza się, że gość nie potrafi jechać zgodnie z GPS, omija skręty i ciśnie na około – weź się wtedy z takim dogadaj.

 

Uber ma opcję zgłoszenia przejazdu i odzyskania środków, jeśli kierowca pomylił trasy – funkcja ta działała parę lat temu rewelacyjnie. Ostatnio jadę z Ukraińcem, trzy razy źle skręcił, nadrobiliśmy trasy i z estymowanych 15zł za przejazd zapłaciłem 22. Nie robiłem jednak żadnej afery, wykazałem się zrozumiałością, będąc przekonanym, że po kursie po prostu wyślę zgłoszenie i z automatu środki do mnie wrócą. Jaki komunikat pojawił mi się po przejeździe, gdy wypełniłem formularz? Że kwota, jaką zapłaciłem za przejazd mieściła się w estymowanych widełkach.

 

Widełki? Raczej widły i to chyba specjalnie dopasowane do umiejętności prowadzenia pojazdu przez wschodnich kierowców.

Obdarte, śmierdzące Skody Fabie

 

Zamawiasz przejazd, Twoim kierowcą będzie Vladym. Niech będzie. Jak zwykle podjeżdża Skodą Fabia. Niech będzie. Pasy z tyłu się nie zapinają – to jakiś żart? W nozdrza uderza smród potu, fajek, a miałem sytuację, że powitał mnie zapach przetrawionego alkoholu (jak debil pojechałem wtedy z tym kierowcą, nie wiem co miałem w głowie – po kursie zgłosiłem go, ale nie otrzymałem od Ubera żadnej informacji, czy w ogóle się sprawą zajął).

Kiedyś kierowcy mieli obowiązek jeździć w miarę nowymi autami. Z roku na rok dopuszczano coraz starsze. Obecnie samochody we flocie Ubera to jakiś żart.

Notoryczne odwoływanie przejazdów i dymanie usera na hajs

 

Sytuacja opisana na początku wpisu to wierzchołek góry lodowej. Zamawiasz przejazd, ale gość po kilku minutach Ci go anuluje – zdarza się raz za razem. Ostatnio kosztowało mnie to ponad 150 złotych, gdy zamówiłem Uber 60 minut przed Pendolino, ale trzech kolejnych kierowców odwołało mi przejazd po 10-15 minutach oczekiwania, więc się spóźniłem. Myślałem, że kogoś zabiję – oczywiście nie mogłem żadnego z tych kierowców zgłosić, bo Uber nie posiada takiej funkcji, nie masz żadnego namiaru na takiego kierowcę, znika on z apki.

Jakiś czas temu Uber obniżył też czas oczekiwania, po którym jeśli nie wsiądziesz do auta kierowca ma prawo anulować Ci trasę i skasować Twoje 10 złotych. Kierowcy z Ukrainy bardzo często wykorzystują ten fakt. Otrzymujesz komunikat, że Uber na Ciebie czeka, schodzisz na dół dosłownie w minutę, a gość odjeżdża Ci w momencie, kiedy łapiesz za klamkę, bo przekroczyłeś czas oczekiwania.

Bonus

 

Dwa tygodnie temu jechałem z panem z Ukrainy, który wyszedł do mnie z samochodu, by poinformować mnie, że pojedzie z nami jego syn (lat 18), bo przyjechał do Polski popatrzeć, jak tata pracuje. W związku z tym synek zajął miejsce po prawej stronie kierowcy i odbyliśmy kurs w trzy osoby.

Wow, po prostu wow. Takie pomysły to tylko na Ukrainie.

DROGO, CORAZ DROŻEJ

Na samym początku Uber wykosił wszystkich ceną przejazdów. W chwili obecnej przejazd wychodzi często dużo drożej, niż tradycyjną taksówką. Szczególnie frustrujący jest komunikat “wysokie zapotrzebowanie”, gdzie czasem płacisz kwotę z dupy za krótką trasę (Uber w tym momencie nie informuje Cię o “mnożniku”, tylko o finalnej kwocie do zapłaty – która do tego posiada niewidoczne w apce “widełki”, o czym wspominałem wyżej)

Ostatni, niedoszły kurs Uberem, przed którym usunąłem apkę miał mnie kosztować 22 złote. W MyTaxi za ten sam zapłaciłem 12 (!).

KONTRAST

Zestawienie obecnego “poziomu” usług świadczonych przez Uber z poziomem prezentowanym na początku, gdy aplikacja wchodziła na rynek nie pozostawia złudzeń:

 

To było niesamowite – jeden klik i podjeżdża po Ciebie szybko i bez żadnych problemów nowe auto. W środku pachnie, a za kółkiem miły i uczciwy kierowca, prowadzący zgodnie z GPS (zupełne przeciwieństwo typowego “sałaciarza”). Nie musisz mieć przy sobie gotówki, trzaskasz drzwiami, aplikacja potrąca Ci z konta jakieś śmieszne pieniądze. W przypadku jakiegokolwiek sporu, jest on zawsze rozpatrywany na Twoją korzyść. Uzależniłem się od aplikacji i używałem jej każdego dnia.

 

Człowiek jest jednak trochę masochistą i dyskomfort związany ze zmianą sprawia, że często wolimy tkwić w bezczynności, godząc się na rzeczy, które od dawna nam nie służą. W moim przypadku jednak miarka się przebrała – Uber poleciał do kosza, tam gdzie jego miejsce. Zastąpiły go MyTaxi oraz Taxify. Z tej drugiej apki jeszcze nie korzystałem, ale MyTaxi wydaje się być odpowiedzią na moje obecne potrzeby.

Szczerze mówiąc, gdyby ktoś parę lat temu powiedział mi, że zatęsknię za dinozaurami, czyli zwykłymi taksówkarzami – wyśmiałbym go w twarz. Dziś to rzeczywistość moja, moich znajomych i wielu rozgoryczonych klientów Ubera. Aplikacja miała wysadzić z siodeł konkurencję i zasiąść na tronie, a ostatecznie podniosła jakość usług na całym rynku, samemu usuwając się w kąt – tam, gdzie jej miejsce.

Artykuł Jak odinstalowałem UBER. Groteskowy koniec niegdyś idealnej aplikacji pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/odinstalowalem-uber-groteskowy-koniec-niegdys-idealnej-aplikacji/feed 11
24 https://v1ncentify.prohost.pl/post/_24 https://v1ncentify.prohost.pl/post/_24#respond Thu, 11 Apr 2013 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=27 Przyjęło się, że urodziny to taki dzień w roku, który zmusza do refleksji. Nad osiągniętymi celami, jak i tymi do osiągnięcia. Nad przyszłością. Tak myślę i myślę, ale tylko jedno przychodzi mi dziś do głowy: stara dupa ze mnie.

Artykuł 24 pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Przyjęło się, że urodziny to taki dzień w roku, który zmusza do refleksji. Nad osiągniętymi celami, jak i tymi do osiągnięcia. Nad przyszłością. Tak myślę i myślę, ale tylko jedno przychodzi mi dziś do głowy: stara dupa ze mnie.

No dobra, żartowałem.

Lata mijają, a ja z każdym rokiem jestem inny. Gdy przypominam sobie siebie sprzed dwóch wiosen widzę kolosalną różnicę. Wiem, że idę w dobrą stronę. Cieszy mnie to bardzo, bo czuję nieustanny progres. Z każdym kolejnym miesiącem wiem więcej, patrzę szerzej.

I sądzę, że słowo ‚zmiana’ nie jest tu adekwatne. Ja nie czuję, że się zmieniam, tylko że coraz bardziej się przebudzam. Szerzej otwieram oczy i doświadczam więcej – więcej widzę, słyszę, czuję, rozumiem. Towarzyszy mi takie dziwne uczucie, że odkrywam w sobie całe kilometry niezagospodarowanej przestrzeni, o której nie miałem wcześniej pojęcia, że w ogóle istnieje.

Przez ostatni rok dużo bardziej otworzyłem się na ludzi. Staram się dostrzegać pozytywne cechy w każdym człowieku. Kiedyś bardzo szybko skreślałem osoby za byle pierdołę, co było piramidalną głupotą. Wiadomo, że nie każdy jest doskonały. Ja nie jestem. A przez pochopne ocenianie można stracić szansę na poznanie wielu wyjątkowych osób.

Otworzyłem się na filozofię wschodu, nowe gatunki muzyczne, ciekawe poglądy. Przestałem brać swoje obecne przekonania i doświadczenia za pewnik, zamiast tego doceniłem ile daje kwestionowanie. Kwestionowanie wszystkiego. Zrozumiałem, że nie warto w życiu się ograniczać i trzeba poznawać, uczyć się, chłonąć jak najwięcej. Sprawdzać nieznane do tej pory sfery, by zdobyć doświadczenie i być może zainteresować się na dłużej rzeczami, obok których w normalnych okolicznościach przeszlibyśmy obojętnie.

Nie wiem dlaczego, ale przypomniała mi się sytuacja chyba sprzed roku, kiedy pojechałem autem na urodziny kumpla. Planowałem zostać krótko. Impreza była fajna, tym bardziej że sponsorowana głównie przez Mary Jane. Gdy wyszedłem na podwórko strasznie lało. Było ciemno i nie mogłem znaleźć auta. Mój stan świadomości nie ułatwiał mi zadania, ale po kilku minutach mi się udało.

Wyjechałem na główną drogę. Do domu miałem niedaleko. Mój samochód sunął przez śliniącą się potokami deszczu ulicę, po drodze mijałem rozmazane przez deszcz neony i uliczne lampy.

Włączyłem moją ulubioną składankę IAMX & Sneaker Pimps.

Gdy pierwsze dźwięki piosenki swobodnie rozpłynęły się po samochodzie i przeszły przez moje ciało poczułem dreszcze. Byłem w innej rzeczywistości. Droga przede mną była surrealistyczna, mroczna i piękna zarazem. Czułem się jak bohater filmu, który wraca przez skąpane w deszczu miasto nocą. Wiatr tańczył z jesiennymi liśćmi unoszącymi się wszędzie i wirującymi szaleńczo przed autem, na przystankach i chodnikach. Czułem euforię i spokój zarazem. Rozsiadłem się wygodnie w fotelu i byłem obserwatorem nocnej jazdy.

Wycieraczki pracowały na pełnych obrotach, samochód przesuwał się powoli, a moje oczy obserwowały spokojną, skąpaną w deszczu i czeluściach nocy okolicę. Cała scena wydała mi się jakimś pięknym, nieuchwytnym snem, którego nie mogę zatrzymać na zawsze, którym muszę się cieszyć właśnie w tej jednej, szczególnej chwili.

Otworzyłem okno po stronie kierowcy i do samochodu wdarł się orzeźwiający, pachnący deszczem wiatr. Podkręciłem dźwięki wydobywające się z odtwarzacza i oddałem się wizji, chciałem być jej częścią w każdym calu. Mijałem latarnie, ciemne uliczki i przesuwające się raz za razem domki jednorodzinne. Minąłem moje stare liceum i jechałem drogą, którą kiedyś codziennie chodziłem do szkoły. Kiedyś, kiedy nie byłem jeszcze sobą. Kiedy żyłem dla innych, zamiast dla siebie. Zamknięty w ciasnej skorupie nakazów, spętany ogólnie przyjętymi normami, z klapkami na oczach. Kiedy nie wiedziałem, że życie może w głównej mierze być piękne, pełne i takie, jakim tego chcemy.

Zobaczyłem człowieka, który mimo deszczu szedł wolnym krokiem przed siebie i po prostu mókł. Następnie dziewczynę, skręcającą w jakieś pogrążone we śnie osiedle. Przypomniał mi się tekst piosenki T.Love – To wychowanie:

„Cześć, gdzie uciekasz

Skryj się pod mój parasol

Tak strasznie leje i mokro wszędzie

Ty dziwnie oburzona odpowiadasz – nie trzeba

Odchodzisz w swoją stronę, bo tak cię wychowali”

Droga do domu nie była długa, ale ja miałem wrażenie, że ciągnęła się w nieskończoność. Gdy już zaparkowałem pod domem uśmiechnąłem się i wiedziałem, że przeżyłem coś wyjątkowego.

Tak na marginesie.

Serio stara dupa ze mnie.

Artykuł 24 pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/_24/feed 0