imprezy – VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ https://v1ncentify.prohost.pl O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu. Mon, 03 Jan 2022 16:05:35 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.0.2 Ile kosztuje miesiąc na Filipinach? https://v1ncentify.prohost.pl/post/ile-kosztuje-miesiac-na-filipinach https://v1ncentify.prohost.pl/post/ile-kosztuje-miesiac-na-filipinach#respond Thu, 01 Dec 2016 06:37:08 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=2089 Złapał dziewczynę, szarpnął nią i wypadli na zewnątrz. W tej samej chwili gaz eksplodował, a kuchnią wstrząsnęła mała eksplozja. Kula ognia naznaczyła blaskiem pobliski basen, w którym dryfowały puszki po piwie oraz wielki posąg pandy.

Artykuł Ile kosztuje miesiąc na Filipinach? pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Złapał dziewczynę, szarpnął nią i wypadli na zewnątrz. W tej samej chwili gaz eksplodował, a kuchnią wstrząsnęła mała eksplozja. Kula ognia naznaczyła blaskiem pobliski basen, w którym dryfowały puszki po piwie oraz wielki posąg pandy.

 

Jestem oderwany od rzeczywistości. Zupełnie tak, jakby ktoś złapał mnie za głowę, wyciągnął z korzeniami, poszatkował, posypał chilli i wystrzelił w kosmos. Tydzień na Filipinach przelewa się w mojej głowie, wymieszane noce, imprezy, dziewczyny, alkohol. W kilka dni doświadczyłem więcej, niż przez ostatni rok.

 

Sunrises be like… #pool #sunrise #manila

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @v1ncent.pl

Jest zupełnie tak, jak w moim wpisie “Spotkamy się gdzieś na końcu świata”. Przeżywam przygodę życia, którą sobie wyśniłem. Codziennie obecny, wyciskający każdy wieczór jak sok ze słodkiego mango. Tegoroczny wyjazd bije poprzedni na głowę. Wszystkiego jest więcej. Ludzi, miejsc, kobiet (figur geometrycznych), smaków, niezapomnianych momentów. Aż ciężko mi zrozumieć, że to dopiero 1/3 całego wyjazdu. Dzieją się tu rzeczy, w które ciężko uwierzyć, a co dopiero je opisać? Brakuje mi słów, a ludziom, którzy nigdy nie mieli okazji odwiedzić Azji – punktów odniesienia. Tym razem postanowiłem zrezygnować z dokładnych raportów opisujących moje perypetie. Po pierwsze są zbyt hardcore’owe nawet jak na ten blog (Californication przy tym to dobranocka), po drugie szkoda mi na to czasu. O ostatnich siedmiu dniach mógłbym napisać książkę, zmieszczenie tego w jednym wpisie byłoby niesprawiedliwe. Postanowiłem zachować te przeżycia w swoim serduszku. Nie obrazicie się, prawda?

Domóweczka #villa #poolparty #philippines

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @v1ncent.pl

 

Powoli wprowadzam w codzienność jakiś porządek. Ostatnie 7 dni spałem po 2-3 godziny na dobę, piłem za dużo alkoholu i robiłem nieskończone cardio w sypialni. Teraz Krzysiek i Lips, dwa imprezowe zwierzaki, opuścili Manilę, więc będzie nieco spokojniej. To oni prowokowali szalone momenty, byli jak tykająca bomba. Wszystkie dopuszczalne normy arogancji zostały przekroczone wielokrotnie, a zakazy wyśmiane. Dlatego też wczorajszy dzień powitałem z ulgą. Cieszyłem się, że nie wychodzę do klubu i nie muszę spotykać się z żadną dziewczyną. Teraz planuję powrót na siłownię po złamaniu nadgarstka. Będę sprawdzał, które ćwiczenia mogę z nim wykonywać, bo pomimo długiej rekonwalescencji, wciąż mi pobolewa. 

 

Chill. #manila #philippines #trip #coast

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @v1ncent.pl

 

Czuję obezwładniające, pozytywne zmęczenie i uśmiecham się do wszystkich niezapomnianych momentów z minionego tygodnia.

 

Do szalonej imprezy w willi z basenem, gdzie w pewnym momencie ktoś odkręcił gaz i poszedł szukać zapalniczki, podczas gdy całe pomieszczenie wypełniało się łatwopalną substancją. Wkrótce idiota z ogniem wrócił, a stojący nieopodal chłopak złapał nieświadomą dziewczynę, szarpnął nią i wypadli na zewnątrz zanim powstała iskra. Sekundę później gaz eksplodował, a kuchnią wstrząsnęła mała eksplozja. Kula ognia naznaczyła blaskiem pobliski basen, w którym dryfowały puszki po piwie oraz wielki posąg pandy (nie pytajcie proszę, co robiła tam panda). Nie wiem jak to możliwe, ale nikt nie odniósł poważnych obrażeń.

 

Do koncertu Armina, na który wprosiliśmy się omijając 3 godzinną kolejkę, listę gości oraz bramkarzy – tylko dlatego, że jesteśmy biali.

 

Do nieprzespanych nocy, pływania w basenie o 5 rano, drinków przed śniadaniem i rozmów na tarasie 54 piętra Gramercy.

 

Do wszystkich biforów, wspólnych wyjść i rozmów z niesamowicie zgraną ekipą. Nie do wiary, że potrafiliśmy spotkać się na drugim końcu świata po dwóch latach przerwy. Gdy tylko się zobaczyliśmy, to było tak, jakbyśmy nigdy nie opuścili Manili i przeżywali bezpośredni sequel poprzedniego wyjazdu.

 

Do sytuacji, których opisać tutaj nie mogę, ale które na zawsze będą wywoływać niespokojne łaskotanie w żołądku.

 

Przy okazji… to bardzo dziwne uczucie, słyszeć kolędy w każdym lokalu, oglądać udekorowane choinki – jednocześnie ocierając pot z czoła i znosząc 27 stopniowy upał.

 

 

Dobra, czas odpowiedzieć na pytanie, które ciągle powtarza się w mailach i prywatnych wiadomościach na fanpage:

 

Ile kosztuje miesiąc na Filipinach?

 

home, sweet home #gramercy #manila #makati #philippines

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @v1ncent.pl

Przelot 2,5-3 tysiące złotych

Polecam wybierać linie Emirates lub Quatar Airways. Po pierwsze dlatego, że oferują najwyższy standard, posiłki na pokładzie oraz nieograniczone przekąski i drinki. Po drugie, przelot tymi liniami z międzylądowaniem w Dubaju lub Abu Dhabi trwa nie więcej, niż 21-25 godzin. Czasem możesz dorwać tańszy bilet innych linii za powiedzmy 2k, ale wtedy lecisz 30-40, a czasem nawet 50 godzin i masz 3 przesiadki. Jeśli lubisz hardcore możesz się skusić, ale te oszczędzone 500 zł nie jest warte zachodu – 20-25 godzin lotu z jednym międzylądowaniem to i tak tortury.

 

Mieszkanie 1,5-2 tysiące złotych.

Mowa o zadbanym, klimatyzowanym pokoju w samym sercu Manili. Za 300-500 złotych więcej wynajmiesz apartament w Gramercy (szukamy na airbnb) – najwyższym i najbardziej prestiżowym wieżowcu w stolicy. To właśnie tutaj mieszkam. W budynku masz siłownię, saunę, basen, galerię handlową, pralnię – jest samowystarczalny. Niestety klub na 71 piętrze jest zamknięty, a szkoda. Oprócz pięknej panoramy miasta nocą, oferował świetną logistykę. Chciałeś do klubu, wsiadałeś w windę i już.

 

 

Jedzenie, imprezy 1 tysiąc złotych na tydzień

Za 1000 PLN masz codzienny clubbing, alkohol, najlepsze restauracje i wożenie się taksówkami po całym mieście. Jeśli dużo nie imprezujesz i nie masz tak szalonej ekipy, spokojnie przeżyjesz za połowę tej kwoty.

 

 

Lokalna karta SIM z nieograniczonym transferem 100 złotych

Osobiście używam Globe. Niestety, internet jest bardzo wolny, nawet jeśli podpinasz się pod wifi.

 

 

Bilet lotniczy na Boracay 200 złotych, nocleg 50-70zł za noc

Wyspa, którą musisz odwiedzić wybierając się na Filipiny. Warto obserwować mój Instagram oraz snapchata (v1ncent.pl), bo już jutro tam lecę. Wstukajcie sobie “Boracay” na Google, a zrozumiecie, dlaczego jest to must-see. Biały piasek o konsystencji mąki, krystalicznie czysta woda, niesamowite imprezy, tłuste nietoperze i zapierające dech w piersiach widoki.

 

 

Rooftop party #rooftop #beers #trip #philippines #manila

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @v1ncent.pl

Co jest tanie?

Lokalne jedzenie na bazarkach (około 10zł za pełny obiad), niektóre knajpy. Papierosy i alkohol, o ile kupujesz je w sklepach. Taksówki są prawie za darmo – 15 minutowy kurs kosztuje 10-15 złotych (trzeba cisnąć kierowcę, by włączał taksometr i pilnować trasy na gps). Bardzo dobrze funkcjonuje tu Uber i posiada opcję rozliczania się w gotówce, co mnie pozytywnie zaskoczyło. 

Co jest drogie?

Picie w klubach (około 50 złotych za drinka), niektóre restauracje, owoce oraz warzywa (małe pudełko truskawek lub czereśni 50 PLN). Ceny produktów spożywczych w sklepach zbliżone do tych u nas.


Gdzie mnie śledzić?

Instagram: v1ncent.pl

Snapchat: v1ncent.pl

 


Co z książkami?

 

Dostałem wiele zapytań na temat dostępności Płonąc w atmosferze. Mój wyjazd na Filipiny nie wpływa w żaden sposób na proces i płynność wysyłek. Książkę cały czas zamawiać można bezpośrednio na moim blogu.

 

Na dziś to tyle. Do następnego. Ulepcie za mnie bałwana, okej?

 

Artykuł Ile kosztuje miesiąc na Filipinach? pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/ile-kosztuje-miesiac-na-filipinach/feed 0
Warszawa umarła po raz drugi https://v1ncentify.prohost.pl/post/warszawa_umarla https://v1ncentify.prohost.pl/post/warszawa_umarla#respond Sat, 27 Dec 2014 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=141 Stolica dogorywa. Bal żywych trupów byłby w tym momencie bardziej ekscytujący, niż imprezowanie w tym wariatkowie.

Artykuł Warszawa umarła po raz drugi pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Stolica dogorywa. Bal żywych trupów byłby w tym momencie bardziej ekscytujący, niż imprezowanie w tym wariatkowie.

Nie daje mi spokoju jedno pytanie – czy tak było od zawsze, ale dopiero teraz zaczęło mnie kłuć w oczy, czy może przez ostatni rok wszystko się zmieniło?

Parę weekendów temu mieliśmy bardzo fajny zlot. Tak się składa, że najbardziej wartościowi ludzie, jakich znam i których towarzystwo uwielbiam rozrzuceni są po całej Polsce. Tak więc spotkaliśmy się wszyscy w nowoczesnym apartamencie na jednym z lepszych osiedli w całej Warszawie. Tabaka do nosa, whiskey i chujowa pizza, lans.

Alkohol tak nas rozochocił, że postanowiliśmy wypełznąć z ciepłego gniazdka w lodowatą noc w poszukiwaniu klubów po brzegi wypchanych kobietami o wyszminkowanych sercach. Na wypełznięciu się skończyło, a najbardziej ekscytującym momentem tej nocy okazało się być obrzucanie się sałatką warzywną tuż przed wyjściem z domu.

Zasada numer 1 imprezowania w Warszawie: jeśli wychodzisz sam, będziesz bawił się okej (podkreślam – okej, a nie zajebiście). Jeśli chcesz wyskoczyć z paroma kumplami to szykuj się na odmrożenie stóp i pielgrzymkę od klubu do klubu. W normalnych miastach i generalnie w normalnych krajach możesz wziąć dobrych znajomych i opuścić mieszkanie bez obaw, że nie znajdziecie miejsca do wspólnego imprezowania. W Warszawie, jeśli jest was więcej niż trzech, prawie zawsze ktoś z was nie wejdzie do lokalu. Naczekacie się pół godziny w kolejce, by dowiedzieć się przy wejściu, że ktoś z Was został odstrzelony.

Poziom klubów. Ostatnio zupełnie przypadkiem odwiedziłem zachwalany, modny, wspaniały, wyjebany na maxa klub Delite, który okazał się być kupą gówna. Przeciskając się przez klaustrofobiczne, odrapane korytarze miałem wrażenie, że właśnie schodzę do piwnicy po ogórki.

Sam klub wcale nie wypadł lepiej. Ciasna, syfiasta klitka, napakowana po brzegi:

1) facetami w garniturach z obowiązkową poszetką (+5 do długości chuja), którzy chlając drogie drinki trzęśli się ze strachu przed

2) bardzo średnimi kobietami, które udawały, że są najpiękniejsze – wiadomo, wywalone cyce, krótkie spódniczki, wysokie szpilki. Niektórzy goście chyba są ślepi. Nieurodziwa kobieta pozostanie nieurodziwą nawet wciśnięta w najpiękniejsze sukienki i nawet z tapetą nakładaną na twarz za pomocą szpachli.

Chyba jedyny klub, który warto teraz odwiedzać to Sketch Nite. Tyle, że wchodzę tam tylko wtedy, gdy idę sam. Na selekcji stoi gość z twarzą seryjnego mordercy, który nieznanym nikomu algorytmem odprawia ludzi z kwitkiem, jak SSman do komory gazowej. Nawet jeśli jesteś śliczną, dobrze zrobioną laską możesz nie wejść – bo nie. Wspaniały case na temat tego, jak zrobić ze zwykłego lokalu najbardziej pożądany klub w mieście. Spraw, by ciężko było się tam dostać, a ludzie będą walić jak nie drzwiami, to oknami. Lub robić podkopy. Wszystko po to, by chociaż przez te kilka godzin poczuć się wyjątkowo.

Trzeba jednak przyznać – w środku zawsze są fajne dziewczyny. Tzn, precyzując: w większości biedne studentki z ładną dupą, które balują za hajs matki. I uważają się za królewny tylko dlatego, że piją drinka za 30zł (za którego nie płaciły) i bawią się w klubie, który jest dżezi (co to kurwa jest dżezi?).

Dziwne jest to, że faceci odwiedzający Sketch to w większości rasowe cipki. Standardowy „samiec” w tym lokalu to gość w modnym sweterku, kolorowych butach i czapką z napisem Obey. Ostatnio mój kumpel, po nieudanym szturmie na lokal stwierdził, że kolejnym razem założy ray bany i pedalski szalik – co powinno zwiększyć jego szanse na dostanie się do środka. Oczywiście nie muszę wspominać, że murzyni wchodzą często bez kolejki i żadnych problemów na bramce? W dodatku panoszą się, jakby byli właścicielami klubu i chętnie prowokują spięcia. Jak tu nie być rasistą?

„Faceci” w Sketchu piją piwo i pocą się ze strachu przed wcześniej opisanymi laskami. Zupełnie tak, jak gdyby one jeździły ferrari. A prawda jest taka, że po imprezie często wracają nocnym autobusem do swoich klitek w kamienicach. Dobrze, jeśli wynajmują pokój. Czasem po prostu mieszkają z rodzicami. A faceci się ich boją. Bo one mają te długie nogi, jędrne tyłki i odsłonięte cycki. Palce lizać, taki cyrk. Polecam uzbroić się w popcorn i przejść się do Sketcha chociażby po to, by zobaczyć na własne oczy ten paradoks.

Jeśli jesteś ogarniętym facetem, to jest Twój raj. Tylko idź sam, jeśli chcesz wejść. Dobre żniwo gwarantowane. Jeśli lubisz takie żniwo.

Warszawa to miasto, w którym każdy z każdym mierzy się na fiuty. Nawet wtedy, gdy jest to pozbawione najmniejszego sensu. Czy mi to przeszkadza? Nie przeszkadza, po prostu irytuje i uświadamia, że chyba czas stąd spierdalać. Bo okazuje się, że tak nie musi być. W innych miastach jest normalnie. Za granicą jest normalnie. Tylko ta Warszawa nie radzi sobie z presją europejskiej stolicy, co pokazuje jedynie, że może i jesteśmy w UE, ale mentalnością siedzimy jeszcze w PRLu.

Jeśli w trakcie wojny nasza stolica została zniszczona fizycznie, zamieniona w stertę gruzu, to teraz mimo, że udało się ją odbudować, zaprzedała ona swoją duszę, co z pewnością jest bardziej smutne. Warszawa rozmieniła się na drobne ze Starbucksem, pustymi biurowcami i ulotkami z Andżelą, Nataszą czy Kają za wycieraczką auta. Luksusowe imprezy, sieciówki oferujące wszystko, co konsumowalne i drogie telefony za granicą są czymś normalnym i służą ludziom. W Warszawie to ludzie służą tym rzeczom, podjarani jak cygan, który właśnie podpierdolił telewizor. Ludzie określają swoją wartość na podstawie symboli nowoczesności i metek, często w środku ziejąc zimną pustką.

I o ile zjawisko to odczuwalne jest wszędzie na świecie, to w Warszawie rtęć wskazuje górną część skali, co zapala lampkę ostrzegawczą każdemu człowiekowi, który potrafi samodzielnie myśleć. 

Artykuł Warszawa umarła po raz drugi pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/warszawa_umarla/feed 0