decyzja – VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ https://v1ncentify.prohost.pl O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu. Mon, 03 Jan 2022 16:05:35 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.0.2 Kupon na miłosną loterię https://v1ncentify.prohost.pl/post/kupon-na-milosna-loterie https://v1ncentify.prohost.pl/post/kupon-na-milosna-loterie#respond Thu, 18 Feb 2016 16:15:59 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=1031 Żyjemy w tak pięknie poukładanym świecie. Taksówka na czas, ciuchy szyte na miarę. Organizer wypchany zadaniami, telefon urywa się od rana. W pracy perfekcyjnie sumienni, z gracją wślizgujemy się w rubryki na awans. Unikamy GMO, staramy się jeść zdrowo. Aktywny tryb życia, skrojony na miarę plan treningu. Chcemy mieć kontrolę. Nad czasem, pracą, progresem na siłowni i dietą. Wiedzieć, co dla nas najlepsze i o siebie zadbać. Tym większą kpiną wydaje się fakt, że najważniejszą część życia pozostawiamy przypadkowi.

Artykuł Kupon na miłosną loterię pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Żyjemy w tak pięknie poukładanym świecie. Taksówka na czas, ciuchy szyte na miarę. Organizer wypchany zadaniami, telefon urywa się od rana. W pracy perfekcyjnie sumienni, z gracją wślizgujemy się w rubryki na awans. Unikamy GMO, staramy się jeść zdrowo. Aktywny tryb życia, skrojony na miarę plan treningu. Chcemy mieć kontrolę. Nad czasem, pracą, progresem na siłowni i dietą. Wiedzieć, co dla nas najlepsze i o siebie zadbać. Tym większą kpiną wydaje się fakt, że najważniejszą część życia pozostawiamy przypadkowi. 

Szedłem po galerii handlowej i nagle mnie uderzyło. Że większość osób, które przepływa właśnie przed moimi oczami, których twarzy nie zapamiętam, dobiera się na zasadzie kompletnego, absurdalnego wręcz przypadku. Poukładane panie po trzydziestce. Studentki, absolwentki i karierowiczki. Maszerujący przed siebie faceci w garniturach, nerwowo zerkający na zegarek. Chłopaczki z liceum, właściciele wielkich firm i zaangażowani etatowcy.

W idealnie błękitnym morzu poważnych, szanowanych i zadbanych ludzi relacje są jak smoliście czarna plama ropy z przedziurawionego tankowca. Skaza, której skalę i siłę rażenia dostrzec można tylko z dystansu, będąc w powietrzu – i nikt nie ma pojęcia, co z nią zrobić. To globalna schizofrenia, ułomność dotykająca większość populacji ludzkiej, niezależnie od narodowości. Prawdziwa tragedia z nutką ironii. Najważniejsza sfera życia każdego człowieka, klucz do spełnienia biologicznego nakazu reprodukcji – marginalizowana, nierozumiana i kłopotliwa. Równie losowa, co wróżba w chińskim ciasteczku, czy liczby skreślone na kuponie Totolotka. Pusty śmiech porywa, nic tylko bić brawo.

Wychowywani jesteśmy by wierzyć, że z grubsza rzecz biorąc relacje damsko-męskie to jakaś zagadkowa, niezgłębiona kwestia na miarę czarnej materii. Coś, co zazwyczaj dzieje się “jakoś” samo. A jak się nie dzieje, to trudno – widocznie nie masz “szczęścia”.

Znajdź sobie dziewczynę.

Kiedyś poznasz kogoś, kto cię doceni.

Wszystko się ułoży.

Nie zasługiwał na ciebie.

Ona jest jakaś dziwna.

Same mistyczne stwierdzenia. Aż dziw bierze, że w dzisiejszych czasach ludzie nie modlą się już do Kupidyna. Albo że nikt nie wpadł jeszcze na założenie jakiegoś ugrupowania religijnego w tym kontekście. Już to widzę. Kościół Związkowych Przypadków. Wyznawcy Miłości Zesłanej. Intymne Dary Losu.

Może powinienem zmienić branżę i zrobić gruby biznes.

Głupie jest uczenie się mechanizmów relacji i dynamiki socjalnej. No głupie, jak chuj. Dziecinne i dziwne. Co innego ślizgać palcem samojebki lasek na Tinderze, a te z reala stalkować na fejsie. Pisać teksty na zaczepkę. Nachalnie i bez wyczucia męczyć dziewczynę smsami, kiedy ta już dawno nie chce mieć z nami do czynienia. Płakać po rozstaniu i chlać wódę. Czyli użalać się nad sobą i katować wątrobę, bo druga osoba dokonała innego wyboru. To nie dziwne i nie głupie. To mądre jest, bo akceptowane, a nade wszystko – bardzo męskie przecież. Fajek w mordę i butelka. Wypisz, wymaluj, bohater filmu. Nie ma to jak zdrowy samiec w wieku rozpłodowym, bez opcji na seks – wszystko jest jak najbardziej w porządku.

Facet nie jest w stanie podejść do kobiety, która mu się podoba. Kobieta z kolei nie wie, dlaczego jej kolejny związek szlag trafił i najprawdopodobniej nigdy się nie dowie. Nikt jej nigdy nie powiedział, że jeśli zjawisko się powtarza to raczej nie jest wina “trafiania na nieodpowiednich facetów” tylko jej samej. No ale przecież relacje szyfrowane są bardziej sumiennie niż bazy danych Pentagonu, nie do ogarnięcia. Zamiast się zastanowić, coś zmienić, lepiej jest ostro się wymalować, jebnąć fotę na Insta i przepoczwarzyć się w szaloną, nierozumianą przez nikogo singielkę. Kolejna bohaterka filmu. Taka twarda, tak wkurwiona i taka niezależna. Po co jej faceci, to świnie są. A w głębi duszy taka się mazgai i czeka, bo przecież Kożuchowska w filmie, po tylu latach znalazła miłość życia (obstawiam, że talony dostała na rekolekcjach Szczęśliwych Zauroczeń, ale to tylko moje przypuszczenie).

Niedopasowane pary dobrane jak przypadkowe ciuchy na szmateksie. Skazani na jebany Shawshank. Bo co innego zrobić, jak się po pierwsze nie potrafi poznać nowej osoby, a po drugie nie posiada się absolutnie żadnych standardów? No kisić się, jak te ogóry w słoiku. A jak już ma się dość kiszenia to zawsze zostaje rozwód (nie chce mi się rzucać statystykami, ale ucieczka z Shawshank staje się dość popularnym sportem).

Żeby lepiej się poczuć, swoje ułomności ludzie zwykli obracać w żart. To z całą pewnością przypadek, że sfera życia, z którą najwięcej osób ma problem nabita jest pod korek stereotypami, kpiną i krzywdzącymi uogólnieniami.

Cieszę się, że miałem niedostatek. Cieszę się, że nie ugrzązłem w związku z przypadkową dziewczyną. Dziękuję jednej konkretnej kobiecie, że kilka lat temu mnie olała. Gdyby wtedy zgodziła się ze mną być, zrujnowałaby mi i sobie życie. Nigdy nie musiałbym rozszyfrować kobiecej psychiki. Wyznaczyć własnych standardów i uczyć się tego, jak być atrakcyjnym mężczyzną nie tylko dla kobiet, ale przede wszystkim dla samego siebie. Nie wiedziałbym, że “poczucie własnej wartości”, “pewność siebie” to rzeczy do wyrobienia, a nie coś, z czym “trzeba się urodzić”. Że relacje można zrozumieć (bo to nie jest fizyka kwantowa) i jako facet jestem w stanie złamać rzeczywistość i samodzielnie wybierać kobiety, z którymi chcę być. Cały czas uczyć się tego, co mi się podoba, czego szukam i jak chcę, by wyglądało moje życie. Po prostu przejąć kontrolę, wyłączyć autopilot i dodać gazu – samemu wybierając trasę.

Cieszę się, że mogę przekazywać to innym facetom i otwierać im oczy. Restartować system, odzierać relacje z mistycyzmu i pokazywać fakty – poszczególne mechanizmy, jakie wpływają na naszą atrakcyjność i powodzenie z kobietami. Wiedzę, której przecież powinno się uczyć w szkołach i w domu.

Cieszę się będąc według społeczeństwa tym “dziwnym”, który wykreśla przypadkowość z NAJWAŻNIEJSZEJ sfery życia. Bo jeśli ja jestem z tego powodu “dziwny”, to oni – licząc tutaj na przypadek – są w moim słowniku po prostu pojebani. Dlatego chcę na zawsze być “tym gościem od uwodzenia i rozwoju”, to dla mnie wspaniały komplement.

Wyobraźcie sobie, że podchodzi do Was na ulicy gość z mikrofonem i pyta, czy chcielibyście mieć całkowitą kontrolę nad tym:

  1. Z kim się spotykacie
  2. Jak poznajecie przedstawicieli płci przeciwnej
  3. Jak wygląda Wasze życie seksualne i uczuciowe
  4. W jaki sposób wyrażacie siebie

 

Na usta ciśnie się: “Tak, oczywiście”. Na co gość z mikrofonem odpowiada: “Przecież możesz”.

Niedociekanie, co działa w relacjach i jakie mechanizmy nimi sterują nie jest jedynie brakiem szacunku wobec siebie, ale także wobec każdej osoby, z którą będziemy się w przyszłości wiązać. To tak, jakby mieć kompletnie w dupie dietę, aktywność fizyczną, pracę zawodową i higienę osobistą. Przecież stawką jest szczęście, spełnienie uczuciowe i seksualne, a ostatecznie przekazanie genów i brak frustracji.

Wbrew pozorom wszystko sprowadza się do jednego dylematu: Rozrywasz swój miłosny kupon na strzępy, czy jak wszyscy – naiwnie stoisz z nim w kolejce? 

Artykuł Kupon na miłosną loterię pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/kupon-na-milosna-loterie/feed 0
Pierwsza i ostatnia taka generacja https://v1ncentify.prohost.pl/post/pierwsza-taka-generacja https://v1ncentify.prohost.pl/post/pierwsza-taka-generacja#respond Wed, 27 Jan 2016 08:35:38 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=910 Pewnego razu pradziadek wziął mego dziadka na stronę i wyszeptał konspiracyjnie, że podobno w sąsiedniej wsi widziano na niebie metalowego ptaka.

Chodziło o samolot.

Artykuł Pierwsza i ostatnia taka generacja pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Pewnego razu pradziadek wziął mego dziadka na stronę i wyszeptał konspiracyjnie, że podobno w sąsiedniej wsi widziano na niebie metalowego ptaka.

Chodziło o samolot.

 

Dziadkom, z zabitej deskami wsi udało przenieść się do miasteczka. Moi rodzice mieszkali już w mieście. Ja i moi bracia jesteśmy obywatelami świata.

 

W jednej kieszeni mieścimy przedmioty, które naszym rodzicom zaśmiecały cały pokój: telefon, zegarek, kamera, dyktafon, budzik, odtwarzacz mp3, gps, zdjęcia, filmy, książki, notatki, kalendarz. Upakowanie tych wszystkich rzeczy w jedno urządzenie zajęło tylko dwadzieścia lat, a według naukowców technologia rozwija się wykładniczo – pięć, czy dziesięć lat do przodu i nie będziemy w stanie uwierzyć, że w roku 2016 byliśmy tak zacofani, że w ogóle używaliśmy telefonów komórkowych.

 

Wygraliśmy w pokoleniowej kumulacji – urodziliśmy się w czasach, w których wolno nam wszystko. Możemy podróżować za granicę i nie musimy ograniczać się nawet do własnego kontynentu. Wolno nam lecieć do USA, Azji, Australii. Kwestia chęci i dwóch zasobów: czasu oraz pieniędzy. Naszym przywilejem jest fakt, że urodziliśmy się w trakcie przełomu. Starsi ludzie już obecnej rzeczywistości nie rozumieją, a najmłodsi nie znają innej.

My jesteśmy idealną hybrydą.

 

Pamiętamy jeszcze czasy bez internetu i przynajmniej na razie – potrzebujemy umiejętności miękkich. Coraz mniej, ale wciąż potrafimy rozmawiać z drugim człowiekiem. Jedną stopą grzęźniemy w technologicznym chaosie, drugą jednak  twardo stoimy na sprawdzonych, ludzkich wartościach. Mimo wielkich zmian w naszych mózgach, upośledzonej zdolności do utrzymania skupienia, bronimy się przed zalewem substytutów prawdziwego życia. Na ten moment nic jeszcze nie zastąpi nam ciepła drugiego człowieka i rozkoszy doświadczania przepięknych miejsc, tworzenia historii. Nie jesteśmy cyborgami. Wciąż jesteśmy tylko ludźmi, ale z ponadprzeciętnymi możliwościami.

 

Mamy internet. Nieograniczony przepływ informacji bez cenzury. Dostęp do zaawansowanej wiedzy na każdy możliwy temat z dowolnego miejsca na świecie. Internet to narzędzie do dzielenia się sobą z innymi swobodnie, omijając “znanych krytyków”. Każdy może prowadzić swój własny program na YouTube, bez użerania się ze stacjami telewizyjnymi. Wolno nam pisać blogi bez obaw, że rzucimy kilka słów, które zniesmaczą naczelnego. Publikujemy fotografie na własnych stronach internetowych, nawet nie myśląc o wystawach. Mamy w dupie Empik i tradycyjny model dymania autorów książek. Nie obchodzi nas widzimisię wydawnictw, liczy się tylko to, czy ludzie nas cenią i chcą czytać. Bezpośredni kontakt z odbiorcami, bez ograniczających i problemowych pośredników – to prawdziwa wolność. Wolność na skalę, o której kiedyś autorzy treści mogli jedynie marzyć.

 

Żyjemy w pięknych czasach, w których to ludzie decydują o tym, co jest dobre. Nie pani prezenter w telewizji, kapryśny redaktor ani zdziadziały krytyk literacki. Nie potrzebujemy “szczęścia”, ani “układów” do tego, żeby się wybić. Zamiast tego pierwsze skrzypce grają pomysł, determinacja i pracowitość. Kanał dystrybucji mamy zapewniony. Tym bardziej szokujące jest, jak wiele osób po prostu odpuszcza, zamyka się w swojej głowie i marnuje: czas, predyspozycje i talent. Ciężko jest mi wyobrazić sobie coś smutniejszego od autosabotażu i spuszczenia w kiblu szans, jakie daje nam rzeczywistość.

 

Mego pradziadka dziwił metalowy ptak na niebie, ale zemdlałby widząc młodych ludzi, którzy mając takie możliwości wolą nie robić nic.

To powinno być karalne. 

 

Możemy pracować w międzynarodowych korporacjach, zakładać start-upy i korzystać ze stron typu crowdfunding. Tworzyć własne marki, zarabiać “z laptopa”, grzejąc tyłek na drugim końcu świata. To cały ocean szans, niektórzy mogą nawet uważać, że opcji jest zbyt wiele. Stoimy na rozstajach, tylko że zamiast dwóch czy trzech dróg do wyboru – mamy ich tysiące. Naszym rodzicom rzeczywiście było pod tym względem łatwiej, ale kosztem dużych ograniczeń. Bardzo się cieszę, że mogę sondować poszczególne ścieżki i próbować różnych rzeczy. Wszystko po to, by w końcu obrać kurs nie będący przypadkiem czy przymusem, a rzeczywistym przeświadczeniem, że ten właśnie jest stworzony dla mnie. Że to czuję, w tym się spełniam i to chcę w życiu robić. A jeśli kiedyś zmienię zdanie?

 

Nie palimy za sobą mostów, a z roku na rok możliwości pojawia się coraz więcej – czas gra więc na naszą korzyść.

 

Nie wolno nam narzekać (ten przywilej to już historia) na “trudny start”, nie przy takich możliwościach. Jesteśmy w pełni odpowiedzialni za swoje życia, wszystkie decyzje, a przede wszystkim ich brak. Narzekać, to mogły nasze mamy, gdy spędzały tygodnie w uczelnianej bibliotece, pisząc magisterkę (nawet nie marząc o czymś takim jak ksero czy Google). Narzekać mogli nasi ojcowie, gdy jedno słowo za dużo kończyło się donosem, a zdobycie głupiego telewizora oznaczało trzy miesiące stania w kolejce. My możemy co najwyżej docenić czasy, w których żyjemy i spróbować jak najlepiej je wykorzystać. Zrozumieć, że jesteśmy pierwszą i zarazem ostatnią taką generacją.

 

Zrobić krok do przodu i zacząć się realizować, nawet w najbardziej abstrakcyjny sposób – rzeczywistość XXI wieku z całym technologicznym arsenałem tylko czeka na to, by nas wesprzeć i poprowadzić za rękę. 

 

Artykuł Pierwsza i ostatnia taka generacja pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/pierwsza-taka-generacja/feed 0