czas – VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ https://v1ncentify.prohost.pl O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu. Mon, 03 Jan 2022 16:05:35 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.0.2 Zapuścić korzenie https://v1ncentify.prohost.pl/post/zapuscic-korzenie https://v1ncentify.prohost.pl/post/zapuscic-korzenie#comments Mon, 15 Oct 2018 13:26:00 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=3669 Pierwszy raz od kilku długich miesięcy jestem w jednym miejscu na dłużej.

Artykuł Zapuścić korzenie pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Pierwszy raz od kilku długich miesięcy jestem w jednym miejscu na dłużej.

 

Letnie dni poprzecinane były pakowaniem się, rozpakowywaniem, zrywaniem z rana na pociąg, jazdą na lotnisko. Byłem wszędzie. Kraków, Warszawa, Sopot, Mińsk, Praga, Zakopane, Białystok, Szklarska Poręba, Płock, Wrocław – w niektórych miastach po kilka razy. Ciągle na walizkach, raz z zajebistymi ludźmi na wyjeździe, innym razem w pracy. Ludzie tęsknią do takiego życia, ale ja uważam, że we wszystkim najważniejszy jest balans. W szczególności w ostatnim miesiącu zaczęło brakować mi stabilności, znajomych procesów, rutyny. Zapuszczenia gdzieś korzeni i spokoju. Na tym całym chaosie najgorzej wyszedł mój blog.

 

View this post on Instagram

 

Mińsk, bardzo ładne miasto duchów #minsk #białoruś #belarus #trip #journey #autumn #light

A post shared by @ v1ncent.pl on

Nawet gdy chciałem o czymś napisać, to po prostu nie miałem na to czasu. Albo byłem tuż przed wyjazdem, z miliardem rzeczy na karku albo tuż po wyjeździe, z zawalonymi deadline’ami w firmie szkoleniowej.

 

Na szczęście dla mnie oraz tych, którzy lubią czasem blog czytać – wróciłem i mam zamiar choć na chwilę osiąść w jednym miejscu. Nieuchronnie nadciąga zima, co znacznie ułatwi mi powrót do środka.

 

Ostatnie miesiące gałka z napisem “ekstrawertyzm” przekręcona była do oporu. Jak nie z przyjaciółmi, to z klientami, ciągle przeżywając, wyrzucając siebie na zewnątrz, cała masa socjalnych sytuacji. Najwyższa pora, by zająć się też zaniedbanym introwertyzmem. Troszkę odzwyczaić się od ludzi, mniej jeździć, a więcej myśleć, analizować i układać. Czytać więcej książek, więcej też pisać, powrócić do konketnej etyki pracy.

 

Na liście do zrobienia mam w tym momencie:

 

#1. Zadbać o jesienną suplementację – wszystko, co podniesie mi odporność, właśnie wychodzę z dość uciążliwego zapalenia oskrzeli i zrobię wszystko, by uniknąć ponownej infekcji.

 

#2. Przeskanować zdrowie – wszystkie badania od A do Z.

 

#3. Wrócić na siłownię i utrzymać jak najdłużej konkretny ciąg – infekcja wykluczyła mnie z treningów już ponad miesiąc temu, czuję się trochę sflaczały i gdyby nie codzienne rozciąganie z rana, moje samopoczucie w tym momencie byłoby już kiepskie.

 

#4. Wrócić do w miarę restrykcyjnej diety – przede wszystkim przestać jeść na mieście, znów każdego dnia gotować. Oszczędzę dzięki temu furę pieniędzy i wspomogę punkt #1.

 

#5. Znów pisać poranny dziennik – do którego będę zrzucał wszystkie poranne myśli. Kiedyś byłem dość sceptyczny i takie pisanie mi się znudziło, ale gdy niedawno odkopałem mój zeszyt, byłem zachwycony. Taki dziennik pomaga nabrać zdrowej perspektywy na codzienność oraz pozwala mierzyć progres, gdy wracam do niego po kilku miesiącach.

Mam kilka historii, które chcę Ci opowiedzieć. Parę przemyśleń, które muszą zostać ułożone w zdania. Zrobię to.

 

Ale wpierw rozpakuję walizkę.

 

Artykuł Zapuścić korzenie pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/zapuscic-korzenie/feed 4
Kilka rzeczy, których nie rozumiem https://v1ncentify.prohost.pl/post/rzeczy-ktorych-rozumiem https://v1ncentify.prohost.pl/post/rzeczy-ktorych-rozumiem#comments Fri, 08 Jun 2018 13:45:52 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=3476 Im starszy jestem, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że zdrowie jest w życiu absolutnym priorytetem.

Artykuł Kilka rzeczy, których nie rozumiem pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Im starszy jestem, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że zdrowie jest w życiu absolutnym priorytetem.

 

Tym bardziej nie rozumiem ludzi, którzy na codzień wpierdalają gówno, piją fantę, zamiast chodzić na siłkę, biegać, czy ćwiczyć cokolwiek – mają wyjebane. Zupełnie tak, jakby po cichu wylosowali kupon na kolejne ciało, następne życie. Już nie chodzi o to, że robią krzywdę sobie, bo nie dbając o siebie robi się krzywdę bliskim. Zaniedbując zdrowie odpalasz bombę z opóźnionym zapłonem, która rozsadzi rzeczywistość Twoich bliskich za kilkadziesiąt lat (lub szybciej). Nawet jeśli nie wykitujesz przedwcześnie, to staniesz się dla innych ciężarem. Nie myślisz o tym, robiąc z żołądka, płuc, mózgu śmietnik.

 

Twoje ciało to Twój jedyny wehikuł, jaki masz. Musi starczyć Ci na całe lata. Jeśli przestaniesz o niego dbać, to po drodze się rozleci i odpadniesz z trasy w połowie drogi. Brak szacunku do własnego ciała można śmiało porównać do sytuacji, w której kapitan kosmicznego statku wyciąga młotek i zaczyna rozpieprzać podzespoły, licząc na to, że nic złego się nie stanie. Na zewnątrz przecież tylko próżnia i zero absolutne. Kapitan ma szalik i ciepły płaszcz, styknie.

 

Albo palenie fajek, jak ja tego kurwa nie rozumiem

 

Pakujesz w ryj coś, co Cię zabija, odpalasz i wdychasz truciznę – dobrowolnie (!). Ja kumam, że to nałóg, sam paliłem szlugi. Tylko moje zdanie takie, że jeśli nie potrafisz sobie z tym poradzić, to oznacza, że coś z Tobą nie tak. Albo krótkowzroczność połączona z głupotą albo rozpieprzona silna wola i lenistwo. Bo gdyby Cię przetransportować w przyszłość do momentu, w którym będziesz zdychać z podziurawionymi płucami, żeby zobaczyć jak kolorowo może to wyglądać w najdrobniejszym detalu, to raczej z pewnością nowa paczka szlugów wylądowałaby w kiblu.

 

Gdyby otworzyć okno przyszłości, zrobić w mózgu przeciąg i sprawić, by konsekwencje decyzji o jaraniu, żarciu gówna i braku ćwiczeń liznęły czarną śliną wyobraźnię, to nagle każdy zmieniłby się w hiperaktywnego pede vege LGBT sportsmena.

 

Najbardziej to pocieszne są jednak laski. Ma taka z 20-24 wiosny i myśli, że fajne ciało otrzymane w pakiecie z genami utrzyma się samo. Mija kilka lat, spotykasz taką na ulicy i zastanawiasz się, czy to przypadkiem nie jakieś monstrum przebrało się za tamtą pannę. Chujowe żarcie + częste imprezy, alko, piguły i nos + brak ćwiczeń + GRAWITACJA = Zuzia była piękna, a teraz jest tylko wyrobem Zuziopodobnym.

 

No sorry, ale jebać poprawność polityczną, nikogo nie jara dupa jak galareta, a jeśli masz wyjebane w to jak wyglądasz to się nie dziw, że ludzie mają wyjebane w Ciebie. To, jak wyglądasz bezpośrednio świadczy o tym, jaką jesteś osobą i jakie masz priorytety. Możesz być tłusty, tłusta i wmawiać sobie najsłodsze z najsłodszych pierdoleń, wgrywać w mózg te wszystkie tęczowe slogany o pięknym wnętrzu, ale biologia szcza na Twoją tęczę, spuszcza się na wnętrze, a fiuta wyciera w firankę. Jesteśmy zwierzętami, choć tak bardzo staramy się UDAWAĆ, że jest inaczej.

 

Pytanie tylko, czy możesz wygrywać w rzeczywistość, bawiąc się, że zasady jej funkcjonowania są zupełnie inne.

 

Przecież to jest kurwa tak głupie, że bolą mi już palce od walenia w klawiaturę

 

Dlaczego tłusta większość ludzi z pokolenia naszych rodziców NIC nie robi? Żadnego roweru, nawet spaceru, już o siłowni nie wspominając? Już pierzyć nasze pokolenie, jedyna dobra rzecz, jaką przyniósł Instagram to moda na bycie fit, która oddziałowuje coraz mocniej i spoko. Ale co z naszymi rodzicami, wujkami, ciotkami? 20 minut rowera dziennie ścina prawdopodobieństwo zawału O POŁOWĘ KURWA. Połowę. I to nie zostało udowodnione jednym badaniem, ale serią niezależnych. Tylko jakoś ten argument do moich rodziców na przykład kompletnie nie trafia, ja już nie potrafię z nimi o tym gadać – może ktoś z Was na ochotnika?

 

Nie wiem nawet, jak to nazwać. Bo to ani lekkomyślność, ani głupota. Ślepota raczej i zatrważająca ignorancja. Bierze się to pewnie trochę z tego, że w naszych europejskich społeczeństwach model życia starszego człowieka opiera się na „oby do emerytury”, a jak przychodzi emerytura, to czas umierać. Termin przydatności człowieka minął, won na śmietnik.

 

Natomiast badania odnośnie długowieczności jasno wskazują, że społeczności o średniej życia 100+ charakteryzują się głównie innymi uwarunkowaniami kulturowymi. Dla przykładu Azja, gdzie starsi ludzie są szanowani i traktowani jak dobre wino. Gdzie „starość” jest czasem na to, by spędzać całe dnie ze znajomymi oraz rodziną, chillować, jeździć na rowerze i wciąż cieszyć się życiem. Starsze osoby nie są spychane na margines, ale szanowane bardziej niż młode, co tworzy przekonanie w nich samych, że wciąż, pomimo wieku, są potrzebni.

 

W Polsce schemat jest taki, że ludzie w wieku naszych rodziców nie mają za bardzo wyższego celu w życiu, bo zakodowano im głęboko, że najważniejsza jest praca. A co się dzieje, gdy nadchodzi emerytura? Brak celu, jakiejkolwiek zajawki i zjazd w otchłań. Były nawet badania jasno wiążące ze sobą moment przejścia na emeryturę ze śmiercią.

 

To nie czas nas zabija, a styl życia, uwarunkowania kulturowe i przekonania. Czas po prostu mija, proszę się od czasu odpierdolić i wziąć do roboty.

 

Artykuł Kilka rzeczy, których nie rozumiem pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/rzeczy-ktorych-rozumiem/feed 10
Tyle Ciebie w Tobie ile sobie wyszarpiesz https://v1ncentify.prohost.pl/post/tyle-tobie-wyszarpiesz https://v1ncentify.prohost.pl/post/tyle-tobie-wyszarpiesz#respond Tue, 06 Feb 2018 13:00:54 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=3271 Wydaje nam się, że panujemy nad swoim życiem i organizujemy własny czas.

Artykuł Tyle Ciebie w Tobie ile sobie wyszarpiesz pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Wydaje nam się, że panujemy nad swoim życiem i organizujemy własny czas.

 

Bzdura.

 

Codziennie jesteśmy programowani i zapętlani. Wcisnąć powiadomienie, wpisać fb.com w przeglądarkę, odblokować telefon, wejść na instagram.

 

Ciebie w Tobie jest tylko tyle, ile sobie wyszerpiesz. Wyszarpywanie polega na świadomym poświęcaniu uwagi jednej czynności, którą wybrałeś/wybrałaś. Czynności, która jest dla Ciebie ważna.

 

Nie wybraliśmy powiadomień na fejsie i FOMO. To one wybrały nas, zabierając nam uwagę, odciągając od wyznaczonych celów.

 

Dopiero, gdy zastanowimy się, czego chcemy od życia, wyznaczymy sobie ramy czasowe do realizacji – widzimy, z czego musimy zrezygnować. Że nasza codzienność wypełniona jest kompulsywnymi odruchami, nawykami, których nie kontrolujemy. I teraz pojawia się problem, bo chcąc dobrze organizować czas, stać się efektywną osobą, musimy uwiązać te wdrukowane siłą zachcianki na krótkiej smyczy, a to nie jest łatwe.

 

Dodatkowo, nasze mózgi są na tyle przepalone stymulowaniem się wciąż to nowymi bodźcami, że nie przekoloryzuję pisząc, że jest to prawdziwa walka. Nasza zdolność skupienia się przez długi czas na jednej tylko wykonywanej czynności jest żałośnie niska. Chcąc ją wyćwiczyć musimy zmierzyć się z trwałymi zmianami w centralnym procesorze, mózgu.

 

Na tym etapie nie wyobrażam sobie życia bez telefonu i po prostu nie chciałbym bez niego funkcjonować. Tak bardzo jestem od niego uzależniony. Coś w stylu “palę bo lubię”. Więc nie chodzi tu o całkowity detox, co o odzyskanie KONTROLI. Nad swymi odruchami, zachciankami, wgranym programem. By w poczekalni do lekarza nie wyjmować telefonu z kieszeni, odblokowując ekran i spadając w studnię aplikacji. By mając coś ważnego do zrobienia wyciszyć telefon, odciąć internet – i po prostu się skupić, wciągnąć w wydajną pracę.

 

Jak często spędzamy czas sami ze sobą?

 

Bez ekranów, muzyki (no dobra, muzyka jest spoko), powiadomień? Dlaczego przy pierwszej chwili, gdzie możemy od tego wszystkiego odsapnąć, zamiast zanurzyć się w swoje myśli, ewentualnie oczyścić głowę medytując, czym prędzej łapiemy za telefon lub siadamy do laptopa, by znowu się rozproszyć, czymś zająć?

 

Nie potrafimy już spędzać czasu sami ze sobą, taka smutna prawda.

 

Największy lęk naszych czasów to taki, że idąc do kibla zapomnimy wziąć ze sobą telefonu.

 

Ostatnio u fryzjera przeżyłem szok. Czekam na swoją kolej, obok mnie po lewej i prawej siedzi dwóch gości. Obaj non stop wpatrzeni w telefony. Postanawiam się przyjrzeć, co oni tam robią, do chuja. Zerkam na tego po lewej. Ślizga kciukiem tablicę fejsa, NAWET JEJ NIE CZYTAJĄC, po prostu przesuwa dla samego przesuwania. Patrzę na prawo. Gość odpala Insta, zmuła, wychodzi. Włącza messenger, nie ma nowych wiadomości, dusi więc palcem do dołu z prędkością kilka razy na sekundę, odświeżając – wciąż nic, tylko apka wydaje z siebie ciche “ściu!”.

Ściu!

Ściu!

Wychodzi, wbija w przeglądarkę. Jakieś wiadomości sportowe, nie czyta, scrolluje, odpala link do kolejnego wpisu, wpis się ładuje, ślizga palcem NIE CZYTAJĄC, po czym wychodzi na pulpit i zwiesza się tak. W końcu odpala jakąś grę.

 

Co za jebane zombie, myślę z wyższością i zastygam nagle. W mojej dłoni telefon – nie pamiętam kiedy go odblokowałem i po co, wiem tylko, że mój kciuk właśnie scrolluje fejsa, bez żadnego celu.

 

Więc to tak, kurwa

 

Ten wpis też pisałem na raty. Wpierw w nocy zrzuciłem wolne myśli, w przypadkowej kolejności. Wystarczyło je tylko poustawiać, poformatować. To moje trzecie posiedzenie przy tekście, bo efektywność drugiego wynosiła 0%. Prokrastynowałem, wciągałem się w przypadkowe filmy na YT, sprawdzałem messenger i powiadomienia na fejsie. Wszystko dlatego, że złamałem własne zasady odnośnie pracy nad wpisem. Żeby było śmieszniej, zauważyłem, że je łamię dopiero po godzinie spędzonej w czarnej dziurze pisania ze znajomymi o niczym.

 

Gdybyśmy mieli świadomie wybierać, to zamiast marnowania czasu w aplikacjach, wszyscy skupilibyśmy się na realizowaniu wizji, bieglibyśmy w stronę marzeń. Telefony, facebook, FOMO to nasze związane sznurówki, płotki, których nie jesteśmy w stanie przeskoczyć, o które się wywracamy.

 

Kontrolowanie własnych odruchów, wyciszanie powiadomień, odkładanie telefonu i samodzielne decydowanie o własnym czasie to nasz doping.

 

Nie chcę nikogo pouczać, wytykać błędów palcem. Proponuję jedynie zastanowić się, ile Ciebie jest w Tobie każdego dnia? Ile decyzji odnośnie spędzania czasu podejmujesz samodzielnie i jak często robi to za Ciebie automat?

 

Artykuł Tyle Ciebie w Tobie ile sobie wyszarpiesz pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/tyle-tobie-wyszarpiesz/feed 0
Jak odczepiony wagon https://v1ncentify.prohost.pl/post/jak-odczepiony-wagon https://v1ncentify.prohost.pl/post/jak-odczepiony-wagon#respond Sun, 23 Jul 2017 09:21:51 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=2976 Cień ochoczo zlizuje światło z sufitu, powieki kleją się do siebie jak wargi upaćkane błyszczykiem.

Artykuł Jak odczepiony wagon pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Cień ochoczo zlizuje światło z sufitu, powieki kleją się do siebie jak wargi upaćkane błyszczykiem.

Znów nie mogę spać, mimo 5 gram melatoniny. Serce jest spokojne, ale czuję, że zaraz wpadnie w galop. Podnoszę się z rozgrzanego łóżka i otwieram okno. W twarz uderza mnie podmuch letniego, ciepłego i wilgotnego wiatru. Czuję deszcz, a w zasadzie zapach bakterii, które wystrzeliwują w górę przy uderzeniu kropli o ziemię.

(Dzięki nauce nawet zapach deszczu nie jest już romantyczny.)

Lwów, Brno, Praga, Zakopane, Trójmiasto, Katowice, wszystko praktycznie w jeden miesiąc. Tęsknię za stabilizacją i czasem tylko dla siebie w jakimś mieście. Podążanie za wypracowaną rutyną, trochę spokoju. Wracam z koncertu Mansona i zaszywam się w Białymstoku, dość już jazdy na przeciętych hamulcach. Dzięki temu będę miał więcej czasu na pisanie bloga i zebranie myśli. Kiedyś uważałem, że częste podróżowanie jest inspirujące – dziś wiem, że potrafi także zmęczyć.

Jestem człowiekiem, który musi ładować akumulatory. Po fazie podróżowania, prowadzenia szkoleń, poznawania ludzi, przekraczania strefy komfortu zawsze musi nastąpić u mnie moment, kiedy jedyne, czego pragnę, to pobyć trochę samemu i zapuścić korzenie w jedno, spokojne miejsce. Medytować, iść na siłownię, pojeździć na rowerze, doczytać kilka zaczętych książek. Zwolnić i skupić się na tym, co w środku. Formułować nowe wnioski i wpleść je w pracę nad nowymi wpisami, vlogami czy produktami.

Potrafię w stu procentach dzielić się z innymi tylko wtedy, kiedy sam na moment przestaję zbierać.

*

Długie nitki kropel przecinają szybę, gdy piję zimną wodę w warsie, a krajobraz za oknem rozciąga się w zielone, pastelowe pasy.

I chyba wiem już, o co chodzi.

Chodzi o to, że nie czuję się dłużej związany z żadnym konkretnym miejscem. Jakbym odczepił jakiś wagon.

*

Wracam z Patokatowic. Polecam doświadczenie, jeśli narzekasz na brak adrenaliny albo znudziły Ci się wizyty w zoo. Powinni wypuścić jakiś ilustrowany bumelancki przewodnik po centrum. Trochę w życiu widziałem, ale jeszcze nigdy straganu z zabawkami dla dzieci na głównym deptaku, który obsługiwałby spuchnięty menel, walący wódę z gwinta.

Nikt. Nigdy. Więcej. Mnie. Tam. Nie. Zaciągnie. Nie ma takiej siły. Nie przekona mnie ani darmowy bilet na Mansona, ani nawet możliwość wciągania z nim koksu na backstage’u.

A może po prostu żyję w bezpiecznej bańce i nie wiem, jak wygląda rzeczywistość? Białystok – spokojny, bo miasto policyjne. Śródmieście Warszawy też wypudrowane (może poza parkiem pod Pałacem Kultury). Centrum Lwowa regularnie czyszczone z żulerni.

 

Żeby nie było, że całe Katowice są do dupy – super bawiłem się na Porcelanowej. Świetny klimat, dobre jedzenie i muzyka.

 

Koncert Mansona niestety beznadziejnie nagłośniony (albo wina akustyki Spodka) i musiałem domyślać się, co śpiewa. Natomiast zajebiście spędziłem te 1,5 godziny szalejąc pod sceną – gość wie, jak zrobić show. Kilka razy miałem ciary. Long Hard Road Out Of Hell czytałem dwukrotnie i obiecałem sobie, że przynajmniej raz zobaczę Mansona na żywo, zanim się zaćpa. Odfajkowane.

 

Dojeżdżam do stacji.

 

Do przeczytania. Widzimy się, jak tylko zapuszczę korzenie i odeśpię ostatnie dwa tygodnie.

 

Artykuł Jak odczepiony wagon pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/jak-odczepiony-wagon/feed 0
W dupie mam snapchata https://v1ncentify.prohost.pl/post/w-dupie-mam-snapchata https://v1ncentify.prohost.pl/post/w-dupie-mam-snapchata#respond Wed, 05 Jul 2017 16:01:53 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=2947 Okej, moja przygoda ze Snapchatem dobiegła końca. Po kilku miesiącach używania doszedłem do ostatecznego wniosku, że nie chcę korzystać z podobnej aplikacji

Artykuł W dupie mam snapchata pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Okej, moja przygoda ze Snapchatem dobiegła końca. Po kilku miesiącach używania doszedłem do ostatecznego wniosku, że nie chcę korzystać z podobnej aplikacji.

Moje doświadczenie ze snapem podzieliłbym na 3 etapy:

Jestem na to za stary

Był to pierwszy etap, w którym absolutnie nie rozumiałem, dlaczego jakakolwiek osoba chciałaby nagrywać snapy. Kojarzyło mi się to z niesmacznym, forsowanym ekshibicjonizmem mającym na celu dowartościowanie się. Brzydziła mnie myśl o produkowaniu snapów. Uśmiech politowania budził widok tych wszystkich lasek w klubach, które zamiast rzeczywiście się bawić, zajęte były rejestrowaniem wymuszonych, pseudoradosnych podrygów i dzióbków. Rozkładałem wtedy ręce, rozglądając się po tłumie, pytając miną: “też to widzicie? Przecież to jest żałosne i popierdolone”. Nikt jednak nie zwracał na zjawisko uwagi, byłem więc sam.

Snapa jednak da się lubić

Przełom nastąpił w momencie, kiedy wylatywałem na Filipiny. Wiedziałem, że w trakcie miesięcznego wyjazdu nie znajdę wystarczająco dużo czasu, by regularnie pisać. Mimo wszystko chciałem znaleźć sposób na prowadzenie dynamicznej relacji, żebyście wiedzieli, co się ze mną dzieje. Instagram odpadał, brakowało mu elastyczności i “dynamizmu” właśnie. Padło na snapa, który w tej roli sprawdził się świetnie. Mogliście razem ze mną imprezować, spacerować po Manili, opalać się na gorącym piasku Boracay, czy podskakiwać na koncercie Van Buuren’a. Wciągnąłem się.

Oddaj mi moje życie, szmato

Trzeci etap drastycznie zakończył moją przygodę z aplikacją. Z biegiem czasu Snapchat zaczął mnie męczyć i przytłaczać. Rozdzierał mnie zawsze ten sam dylemat: przeżywać chwilę, czy nagrać snapa? Jedno wykluczało drugie. Ciężko jest chłonąć fajny moment, jednocześnie skupiając się na tym, by poprawnie go zarejestrować i opisać. Może bym się z tym jednak pogodził, gdyby nie to, że apka zaczęła się wieszać. Doszło do sytuacji, w której rejestrowałem snapa tylko po to, by dowiedzieć się, że się nie nagrał – bo aplikacja wysypała się do pulpitu lub zamiast video zarejestrowała mi zdjęcie. Wtedy nie miałem ani snapa, ani chwili, która przepadła. Poczucie straty i złe emocje są mi w życiu zbędne, więc przestałem z aplikacji korzystać. I wiecie co? Czuję się teraz dużo lepiej.

Wierzę, że ludziom aplikacja może się podobać. Mnie osobiście męczyła. Może być tak, że rzeczywiście jestem na to po prostu zbyt zramolały i z przesadnym patosem podchodzę do bycia tu i teraz, kiedy dzieją się ważne dla mnie rzeczy. Z tym, że każdy samodzielnie wartościuje wszystkie składowe codzienności. Mój czas, moje wspomnienia i przeżycia przedkładam nad walidację, liczbę wyświetleń, serduszka i lajki.

Tym bardziej doceniłem Instagram – który pozwala mi wrzucać content wtedy, kiedy mam na to czas i ochotę. Jeśli jeszcze mnie nie śledzicie, to wpadajcie: v1ncent.pl. Ostatnio kupiłem aparat i uczę się produkować wysokiej jakości fotorelacje – już czuję, że znalazłem nową pasję:

Lwowski foodporn-cheat-week <3 #lviv #pornfood #travel

Post udostępniony przez @v1ncent.pl

#lwow #lviv #trip #city #oldtown #beautiful

Post udostępniony przez @v1ncent.pl


Nie wykluczam, że od czasu do czasu coś na snapie się pojawi – informacja o nowym wpisie, vlogu, czy produkcie. Z całą pewnością jednak nie będzie to stała narracja. To ciekawe, bo z marketingowego punktu widzenia powinienem z apki w dalszym ciągu korzystać. >>Powinienem<<. Tym bardziej zastanawiają mnie wszyscy ludzie, którzy używają jej dobrowolnie.

 

Może rzeczywiście zbyt zdziadziały jestem, by to zrozumieć.

Artykuł W dupie mam snapchata pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/w-dupie-mam-snapchata/feed 0