chemia – VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ https://v1ncentify.prohost.pl O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu. Mon, 03 Jan 2022 16:05:35 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.0.2 Pociąg, na który zaspaliśmy https://v1ncentify.prohost.pl/post/pociag-na-ktory-zaspalismy https://v1ncentify.prohost.pl/post/pociag-na-ktory-zaspalismy#respond Thu, 17 Nov 2016 18:17:48 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=2064 Nienawidzę siebie za to, że ona mnie kocha, a ja nie potrafię tego uczucia oddać, choć bardzo bym chciał. Im więcej ciepła mi okazuje, tym bardziej ochładzam przestrzeń między nami, pozostawiając pustkę i przeciąg. Oddalam się, wiem o tym i nie potrafię tego procesu zatrzymać. Z osoby, która nigdy, przenigdy nie grałaby z nią w gierki, stałem się króliczkiem, który nie może przestać spierdalać. Niszczę wszystko, co między nami niewinne, szczere i piękne. Rysuję karoserię kawałkiem kanciastego metalu, choć wcale nie chcę tego robić. To jak rozdwojenie jaźni, jakaś kpina.

Artykuł Pociąg, na który zaspaliśmy pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Nienawidzę siebie za to, że ona mnie kocha, a ja nie potrafię tego uczucia oddać, choć bardzo bym chciał. Im więcej ciepła mi okazuje, tym bardziej ochładzam przestrzeń między nami, pozostawiając pustkę i przeciąg. Oddalam się, wiem o tym i nie potrafię tego procesu zatrzymać. Z osoby, która nigdy, przenigdy nie grałaby z nią w gierki, stałem się króliczkiem, który nie może przestać spierdalać. Niszczę wszystko, co między nami niewinne, szczere i piękne. Rysuję karoserię kawałkiem kanciastego metalu, choć wcale nie chcę tego robić. To jak rozdwojenie jaźni, jakaś kpina.

W idealnych warunkach bylibyśmy dla siebie stworzeni, ale ten przywilej nas nie dotyczy. Mieliśmy czas dla siebie, to jedno przegapione okno, pociąg, na który zaspaliśmy. Teraz życie wygląda inaczej, odcisnęło na nas swoje piętno. Poturbowało nas oboje na swój własny sposób, pozostawiając blizny i jątrzące się rany, które nigdy się nie zagoją – bo nie można zamknąć raz otwartych drzwi. Nie w tej bajce.

Próbowałem udawać, że jest inaczej, mimo że prawie od samego początku widziałem te drobne pęknięcia, powiększające się rozgałęzienia prowadzące do dalszej degradacji. Sam uwierzyłem, że życie jednak może być jak film i w tę zabawę wciągnąłem ją. Nie przekalkulowałem jednak, że w tym układzie miała o wiele więcej do stracenia ode mnie. Wychodzi więc chyba na to, że jestem egoistą. Tak?

Wiele dziewczyn zwodziłem, z wieloma grałem w grę. Przecież wiedziały, na co się piszą – to wystarczyło, by pozbyć się wyrzutów sumienia. Z nią jednak jest inaczej. Ostatnią rzeczą, jakiej bym chciał, to sprawić, by była zraniona właśnie przeze mnie. Czuję się podle i jednocześnie nie mogę powstrzymać ręki, którą chwytam za obrus, zrzucając na ziemię talerze, zalewając wszystko woskiem ze świec i plamiąc czerwonym winem – niszcząc starannie przygotowaną kolację.

Może dlatego tak długo uciekałem od poważnych, głębokich relacji. Przerażała mnie odpowiedzialność za drugą osobę. Za te najgłębsze uczucia, które może Ci oddać, powiązać z Tobą, zapleść na szyi, zrobić z nich stryczek. Oczekiwania, plany, przywiązanie, uzależnienie. Przerażał mnie brak dystansu i oddawanie się komuś w pełni, zastąpienie kimś swego własnego świata. To powinien być powolny i obopólny proces, cegła, zaprawa, cegła – a nie improwizacja jednego aktora i zmuszenie drugiego, by za nim nadążał. To nie fair. Nie ma nic gorszego, niż zostać narkotykiem dla kogoś, na kim Ci zależy. Wtedy zawsze zranisz tę osobę, niezależnie od wyboru:

Będziesz dawać siebie po kawałku, nie chcąc sprawy pogorszyć – jeszcze bardziej od siebie uzależnisz.

Oddasz się w całości, połknie Cię na raz, aż się zachłyśnie i wtedy nie będzie już nawet mowy o odwrocie.

Odetniesz się – skażesz ćpuna na skrajny głód, cierpienie, ból istnienia i pustkę.

A najgorsze w tym wszystkim jest to, że na uzależnioną w taki sposób osobę nie możesz już patrzeć z szacunkiem. Fakt uzależnienia ją z tego szacunku odziera i nie da się na to nic poradzić. To niemożliwe, bo następuje coś w rodzaju biologicznego obrzydzenia, skazy. To bariera nie do przejścia.

Wiele razy sam byłem po drugiej stronie. Angażując się zbyt chaotycznie i szybko, przytłaczając sobą drugą osobę, zmuszając ją do odwrotu. Nie mówię już tutaj nawet o szczeniackich czasach – kiedy zakochiwałem się platonicznie i nic z takim uczuciem nie potrafiłem zrobić – ale znacznie późniejszych, gdy miałem już wiele kobiet. Nawet rozumiejąc te wszystkie mechanizmy, którymi rządzą się relacje, nieraz emocje oślepiały mnie do tego stopnia, że traciłem kompletnie dostęp do logicznego myślenia, traciłem kontrolę nad sytuacją. Robiłem zbyt dużo, zbyt szczerze i zachłannie, psując najlepiej zapowiadające się znajomości. Czułem żal do kobiety, która budowała między nami mur, wychładzała relację, a przecież doskonale ją rozumiałem. Wiedziałem, że popełniłem błąd, że zdjąłem pancerz odsłaniając się zbyt wcześnie. Ulegając złudzeniu, że tym razem może być inaczej. Że teraz można szczerze, bez udawania i bez gierek. Nawet czując ogromny ból, doświadczając najniższych dołków emocjonalnych, wiedziałem. Uzależniłem się, przestała mnie szanować.

Brzmi jak skrajne skurwysyństwo, ale właśnie w taki sposób działają nasze emocje, myśli.

Taki mamy wgrany program – i co z tym fantem zrobić, panie doktorze?

Kto tutaj jest winny i czy w ogóle można być winnym bycia człowiekiem?

Tak sobie myślę, że przecież naiwne jest oczekiwać od relacji tylko tych pozytywnych, słodkich i kolorowych emocji. Oczywiście, da się żyć w iluzji i to nawet przez długi czas – ale nagromadzone ciśnienie zawsze musi znaleźć ujście. Bo między ludźmi, tak jak w każdej sferze życia, zawsze bywa dwojako. Ciekawie i nudno, radośnie i smutno, tajemniczo i przewidywalnie. A na końcu zawsze ktoś cierpi i jedyną niewiadomą tutaj jest, czy będzie to tylko jedna osoba, czy obie. To nierozłączna część kontraktu, który zawsze podpisujemy wchodząc w relację. Akapit oznaczony gwiazdką i drobnym druczkiem, łatwy do przegapienia, gdy jesteśmy w uczuciowym rauszu.

Ja to wszystko rozumiem. Tylko, że ta świadomość wcale nie sprawia, że rzeczy stają się prostsze.

Artykuł Pociąg, na który zaspaliśmy pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/pociag-na-ktory-zaspalismy/feed 0
Bezpłciowość https://v1ncentify.prohost.pl/post/bezplciowosc https://v1ncentify.prohost.pl/post/bezplciowosc#respond Wed, 27 Feb 2013 00:00:00 +0000 http://dev.v1ncent.pl/?p=10 Ostatnio przypomniała mi się sytuacja,
kiedy byłem na spotkaniu ze śliczną dziewczyną i nie czułem kompletnie
nic. To była sucha konwersacja, nie było tam seksu. Nie podniecała mnie.
Zastanawiałem się, gdzie jest problem.

Artykuł Bezpłciowość pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Ostatnio przypomniała mi się sytuacja, kiedy byłem na spotkaniu ze śliczną dziewczyną i nie czułem kompletnie nic. To była sucha konwersacja, nie było tam seksu. Nie podniecała mnie. Zastanawiałem się, gdzie jest problem. Przecież ma ładną twarz, długie, czarne i w dodatku proste włosy – takie jak lubię. Nogi „aż do ziemi”, odstający tyłek. A mimo to była aseksualna. Miałem wrażenie, że gdybym ściągnął jej majtki doznałbym swoistego deja vu z czasów, kiedy jako szczeniak dorwałem się do lalki Barbie.

 

Po prostu mój organizm nie dopuszczał możliwości, że mógłbym z nią uprawiać seks. Sytuacja, którą opisałem dotyczy też wielu facetów. Mam kilku znajomych, którzy są przystojni, wygadani, zabawni i inteligentni, ale gdy któregoś z nich spotkam nie czuję, że przebywam z facetem, który ma penisa. Tu nie chodzi o żadne gejowskie zapędy, po prostu gdy rozmawiasz z samcem gotowym do reprodukcji podświadomie czujesz do niego szacunek. Z drugiej strony, gdy trafiasz na męski odpowiednik Kena poza słowami nie ma nic. No okej, dobrze się rozmawia, ale nie ma przy takim facecie uczucia rywalizacji, gdy pojawia się kobieta. On jest wtedy jak powietrze.

 

Ci ludzie są całkowicie odcięci od swojej seksualności. Mają obojętną aurę. I nie chodzi tu o brak jaj, bo taki Ken może dotykać dziewczynę (przecież eskalować trzeba), a ona będzie miała wrażenie, że jest właśnie macana przez natrętnego robota. Taki dotyk nie jest seksualny. Jest dziwny, obcy, nieprzyjemny. Później kolesie żalą się, że przecież robią wszystko, eskalują, starają się popychać interakcję do przodu, a laski się peszą, dają zlewki i drugi raz się już z nimi nie spotykają. Nie jest regułą, że ta bezpłciowość dotyczy ludzi, którzy nigdy nie uprawiali seksu. Tu chodzi raczej o akceptację siebie, jako istoty seksualnej. Brak wstydu przed samym sobą za swoje naturalne popędy.

 

Wiem, że kiedyś też byłem odcięty od mojej seksualności. Z tym, że ja wiedziałem, w czym problem, bo inteligencję emocjonalną od zawsze mam na wysokim poziomie. Chciałem to jak najszybciej zmienić i udało mi się. Wystarczyło zaakceptować fakt, że najzwyczajniej w świecie chce mi się bzykać te wszystkie śliczne laski, które mijam na ulicy i właśnie po to do nich podchodzę. Oczywistość? Niby tak, ale jest wiele osób, szczególnie w community, które podchodzą do dziewczyn, bo grają w grę. Podchodzą, bo fajna zabawa, bo adrenalina, bo z kolegami można przy okazji porozmawiać. Oni o tym jeszcze nie wiedzą, ale tracą czas, energię i miejsce na karcie SIM w telefonie, która jest zaśmiecona spleśniałymi numerami. Tacy ludzie idą na spotkanie z panną i dyskutują z nią, a ona czuje się jak w kościele na mszy. Czasem są jakieś przebłyski, gdzie zwolni na chwilę czas i jakaś iskra seksu podgrzeje atmosferę, ale nijak ma się to do sytuacji, gdzie spotkają się dwie osoby nie tłumiące swoich pierwotnych instynktów. Można rozmawiać z kobietą o pogodzie i sprawić, by robiło jej się od tego mokro, wystarczy mieć świadomość swojej seksualności i tego, że randka jest jak taniec godowy u zwierząt.

 

Ja z dziewczyną opisaną we wstępie już się nie zobaczyłem, skasowałem numer po wyjściu z pubu. Przez ostatnie trzy lata spotkałem w naszym kraju sporo takich kobiet. Nauczyłem się szybko je rozpoznawać i trzymać się od nich z daleka. Dobrym kontrastem jest Ukraina. Tam jest zupełnie inaczej, prawie każda panienka, którą spotkasz aż wibruje seksem. Być może chodzi o to, że na Ukrainie jest większe przyzwolenie społeczne dla seksualności. Tam jest to zupełnie normalne, zdrowe i w porządku. Na plaży praktycznie wszystkie dziewczyny opalają się bez staników. Gdy poszedłem do klubu w Eupatorii prowadzący imprezę facet wybrał z publiczności przypadkowego mężczyznę, przypadkową kobietę i kazał robić im striptiz. W Polsce, gdyby dziewczyna zgodziła się na coś takiego zostałaby najprawdopodobniej zwyzywana od „dziwek” i „szmat”. Tam cały klub jej kibicował, wszyscy świetnie się bawili. Tak po ludzku, bez kompleksów. Mój mózg nie mógł tego przetrawić, więc stałem z rozdziawioną japą i po prostu nagrywałem, bo gdybym nie miał dowodu, nikt w Polsce by mi nie uwierzył.

 

To seksualność napędza zdrowe relacje, dodaje człowiekowi głębi. Ludzie, którzy nie żyją z nią w harmonii są jak manekiny. O ile kobiety sobie z tym poradzą, bo zawsze znajdzie się jakiś niewybredny amator, który do szczęścia potrzebuje tylko dupy i cycków, o tyle mężczyzna, który jest aseksualny ma po prostu przejebane. Czeka go smutne życie pełne rozczarowań, chyba że zrozumie fundamentalną prawdę:

 

Żeby kobieta chciała czegoś więcej musi czuć, że facet ma kutasa i nie zawaha się go użyć.

 

Artykuł Bezpłciowość pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/bezplciowosc/feed 0