bycie żywym – VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ https://v1ncentify.prohost.pl O kobietach, życiu i zdrowym do niego podejściu. Mon, 03 Jan 2022 16:05:35 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.0.2 Czy jesteście żywi? https://v1ncentify.prohost.pl/post/czy-jestescie-zywi https://v1ncentify.prohost.pl/post/czy-jestescie-zywi#respond Tue, 09 Feb 2016 17:28:40 +0000 http://www.v1ncent.pl/?p=1004 Dziś porządnie się wkurwiłem. Poszedłem na siłownię poćwiczyć. Nowy trening, wszystko pięknie. Przerzucam więc to żelastwo, pocę się i nagle jak mnie nie zakłuje w barku! Odstawiam sztangę, unoszę ramię, kłuje. Kontuzja. I wiecie co? Wkurwiłem się. Ale nie na trening, ani nie na siłownię. Wkurwiłem się na siebie, bo uraz był wynikiem mojego niedbalstwa.

Artykuł Czy jesteście żywi? pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
Dziś porządnie się wkurwiłem. Poszedłem na siłownię poćwiczyć. Nowy trening, wszystko pięknie. Przerzucam więc to żelastwo, pocę się i nagle jak mnie nie zakłuje w barku! Odstawiam sztangę, unoszę ramię, kłuje. Kontuzja. I wiecie co? Wkurwiłem się. Ale nie na trening, ani nie na siłownię. Wkurwiłem się na siebie, bo uraz był wynikiem mojego niedbalstwa.

Zbyt mało uwagi poświęciłem filmom objaśniającym odpowiednią technikę. Przewinąłem na szybko blok tekstu opisujący, w jaki sposób się nie skaleczyć i obciążyć właściwe mięśnie. Wdrażając nowy trening, nie wgryzłem się w niego odpowiednio. Za mało czasu miałem, rozumiecie. Nie znalazłem pięciu minut na to, by zabezpieczyć swoje zdrowie i upewnić się, że wiem jak poprawnie wykonać ćwiczenie. Teraz za każdym razem, gdy mocniej ruszę ręką kłuje mnie i ma mnie kłuć, bo sobie na to zasłużyłem. Niech boli, bo ból przypomina o błędzie w moim nastawieniu. Oparzyłem się zbaczając z właściwej drogi, idąc na łatwiznę. Dzięki temu mogę skorygować kurs.

Tylko wiecie, co jest przerażające? Gdy zbaczanie z drogi nie boli, nie kłuje i nie parzy.

Gdy bez żadnych znaków ostrzegawczych lecimy na pysk i grzęźniemy w gęstym bagnie, nawet tego nie widząc. To dzieje się wtedy, gdy odpuszczamy priorytety lub w ogóle ich nie mamy. Brak założeń i bicza nad głową. Niektórzy ludzie już nigdy nie wracają do pionu, bagno zamyka się nad ich głowami pochłaniając na zawsze. Później widzisz ich pusty wzrok na ulicy. Oddajesz im swoją energię w rozmowie (bo nigdy Ci jej nie zwracają). Równie dobrze mogliby być drzewem, czy krzakiem przy drodze – żadna różnica.

Czasem siadam sobie na ławce w parku lub galerii i po prostu skanuję ludzi, którzy przechodzą obok (gorąco polecam). W większości przypadków wyglądają, jakby lunatykowali, byli nieobecni, całkowicie odcięci od rzeczywistości, w której dryfują. Nie są “żywi”. Potrafię nawet się z nimi zidentyfikować. Kilka lat temu niczym się od nich nie różniłem. Moje życie było wypadkową przypadkowych zdarzeń lub narzuconej przez otoczenie presji. Przypominało to oglądanie siebie w telewizji, bez ingerencji w przebieg fabuły. Wtedy wyglądałem identycznie. Wiecznie siedziałem w swojej głowie, nigdy nie było mnie tu i teraz. Czasem nie pamiętałem nawet, w jaki sposób wróciłem ze uczelni, czy z pracy do domu. Przypomnienie sobie, co robiłem w tygodniu również było trudne, bo mój wykres emocjonalny był ciągle stały, brakowało w nim “peaków”, które jakoś by się wybijały i dawały zapamiętać. Takie kompletne odłączenie – jeśli pozwalamy codzienności po prostu mijać, biernie obserwując co się dzieje, to w końcu nudzimy się własnym życiem. Odpływamy głęboko w myśli, halucynacje, które nie mają pokrycia w rzeczywistości. Nie działając, nie wpływając na otoczenie zamykamy się w domysłach, utartych stereotypach i koszmarnie dziwnych schematach myślowych. Im dłużej nie jesteśmy “żywi”, tym dziwniejsze schematy.

To przejęcie sterów nas wybudza. Przeniesienie odpowiedzialności za swoje życie na własne ramiona. Jeb! Otwierasz oczy, jesteś. Klepsydra rozbita, a piasek spada w otchłań. I chcesz działać, póki możesz. Porzucić bierność i stać się egzekutorem. Dopiero, gdy podejmujemy działanie i wracamy na odpowiednie tory zauważamy, jak mało jest czasu i ile czasu już przepadło na zawsze. Gdy nie jesteśmy aktywni, lunatykujemy z jednego dnia na drugi, wydaje się nam, że mamy TYYYLE czasu, więc po co się gdziekolwiek i z czymkolwiek spieszyć? Kiedyś zrobię, jeszcze ogarnę, luzik. Bagno. Mózg obniża obroty, ciało przestaje produkować energię, bo i tak z niej nie korzystamy. I zaczyna się dryfowanie, senność, marazm, depresja. Problemy typu:

Nie wyjdę pobiegać, nie chce mi się.

Nie pójdę na siłownię, zmęczony jestem.

Nie ogarnę dziś tego projektu, nie mam energii.

Okej, ale jakim cudem może Ci się chcieć i skąd masz wziąć energię, skoro nie wykonujesz działań, które zmobilizują Twój system do jej produkcji? To droga, która prowadzi prosto w bylejakość, przeciętność. Nie chce mi się pracować, jeśli nie pracuję, ćwiczyć, jeśli nie ćwiczę i starać się, gdy przez długi czas się nie staram. Warto zdać sobie sprawę z tej zasady i zrobić z niej użytek.

Kontuzja minie. Przyłożę się i zmniejszę ciężar, by wpierw opanować technikę. Dzięki temu mam pewność, że wyeliminuję problem, wrócę na właściwą ścieżkę. Jeśli chodzi o trudne do wykrycia “kontuzje życiowe”, które przez dłuższy czas nie bolą – zauważam je dzięki organizacji pracy, czasu i spisywaniu założeń na każdy miesiąc. Podejmowaniu nowych wyzwań, które pompują mnie adrenaliną i nieznanymi bodźcami – sprawiają, że jestem “żywy”, obecny.

Wszystkie te “kontuzje życiowe” wykrywam i usuwam na bieżąco, bo wiem że jeśli choć na chwilę odpuszczę, zawalę jedną małą i niewinną rzecz – posypie się całe domino. Zacznę powoli tonąć w bagnie i tracić kontrolę.

Wszyscy mamy wbudowany w organizm Power Saving Mode. Pozostaje pytanie: pozwalasz mu zamienić Cię w warzywo, czy decydujesz się z nim walczyć?

 

Artykuł Czy jesteście żywi? pochodzi z serwisu VINCENT: DOŚWIADCZANIE ŻYCIA I TWORZENIE WSPOMNIEŃ.

]]>
https://v1ncentify.prohost.pl/post/czy-jestescie-zywi/feed 0